GzK – 12.12.2020.

Na zdjęciu Radny Adam Frankowski, Członek Zarządu Stowarzyszenia ,,Obywatelska Kudowa”-OK.
Poniżej Jego cotygodniowa rubryka  – ,,Z życia Rady Miejskiej” – w której odpowiada na nurtujące mieszkańców pytania. 

___*___
I Edycja Konkursu Plastycznego
KUDOWA-2050

Prezentujemy dalszy ciąg ciekawych prac i wizji naszych Młodych – biorących udział  w Konkursie Plastycznym ,,KUDOWA – 2050″ zorganizowanym przez Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa” – OK, które zostały wywieszone  w DPT ,,Cyganeria” 

  /GzK/. 


Praca Aleksandry Świderskiej  – lat 12
Praca Anity Kmiecińskiej- lat 16
Praca Karoliny Stasyszyn  – lat 14

 

___*___
Z życia Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju

Adam Frankowski

Grudzień 2020 r.

 

Ostatni miesiąc roku jest czasem oczekiwania na wspólne z rodziną obchodzenie święta Bożego Narodzenia, żegnanie starego i witanie nowego roku. To także czas wytężonej pracy w Radzie Miejskiej Kudowy-Zdroju. Dotychczas odbyły się dwa wspólne posiedzenia wszystkich komisji Rady, indywidualne posiedzenia komisji i jedna sesja Rady Miejskiej. Dzięki temu dowiedzieliśmy się, iż trzebienie lasu przy ul. Lubelskiej jest konieczne z powodu ataku kornika drukarza, drzewa ścięte na Górze Parkowej, muszą zostać uprzątnięte, a działki po wycięciu lasu nie będą sprzedawane jak na Jakubowicach. To akurat jest dla mnie wielką niespodzianką, gdyż teren piękny, otoczony zabudową pensjonatową i jednorodzinną idealnie nadający się na zbudowanie domu.

 

Z tego miejsca życzę miłego grudnia.  Adam Frankowski.     

 

___*___
Listy od mieszkańców

Dnia 8 grudnia br. otrzymaliśmy od mieszkanki Czermnej – Pani Barbary Jansy – Apel, która za pośrednictwem naszej strony zwraca się do Mieszkańców Kudowy w sprawie poparcia w konsultacjach społecznych jej starań, by Kudowa uzyskała status gminy miejsko-wiejskiej, a co za tym idzie możliwości pozyskania większych środków unijnych.
Mieszkanka w tej sprawie zwracała się do Burmistrza i Rady Miejskiej w Kudowie-Zdroju i otrzymała odpowiedź, którą również zamieszczamy.
Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”-OK  popiera w pełni wniosek Pani Barbary;  widzimy w tym wiele korzyści dla naszego miasta.
Życzymy udanych działań gminy w przywróceniu statusu gminy miejsko-wiejskiej.

 

 

_____________________

Poniżej zamieszczamy kolęjną II część artykułu Profesor – Anny Szemik-Hojniak.
Część I znajduje się w linku:
GzK – 6.12.2020.
Zachęcamy do zapoznania się z jakże ważnym dla nas dokumentem, który opisuje historię naszych przodków zanim przybyli do Kudowy-Zdroju.

 

 

___*___
Zanim przybyli…. 

Nasi Dziadkowie i Rodzice pod okupacją niemiecką na Żywiecczyźnie – cz.2 

Dr hab. prof. nadzw. Anna Szemik-Hojniak

 

IV. Początki konspiracji na Żywiecczyźnie

Ta wielka tragedia w Lipowej nie zastraszyła jednak jej mieszkańców, a wręcz odwrotnie, rozbudziła w nich nienawiść  do okupanta. Zawsze chętnie pomagali partyzantom działającym w lipowskich lasach nieprzerwanie aż do końca wojny, a nawet dalej…. 

Wypadki w Lipowej, bestialstwo Niemców i  uwidaczniające się dla wszystkich coraz gorsze traktowanie Polaków zmusiło mieszkańców Żywiecczyzny do szybkiego organizowania ruchu oporu. Rozmowy na ten temat wśród zaufanych znajomych prowadził już w listopadzie 1939 r, kapitan rezerwy WP Wenancjusz Zych (ps. „Szary”, „Dziadek”), nauczyciel i kierownik Szkoły Podstawowej w Kolebach k/Żywca. Założył Tajną Organizację Wojskową (TOW), w skład której na początku, oprócz niego weszli  podch. Jan Urbaniec, ps. „Ponton”,  podch. Jan Biernacik, podch. Zbigniew Tyczkowski, podch. Karol Staszkiewicz, st. sierz. Wojciech Galica ”Jeleń”, sierż. Stanisław Góra „Sęp”, por. Antoni Cader „Rola”, sierż. Edward Miodoński ”Longinus” i kilku innych. Przysięgę, według tekstu przysięgi wojskowej, złożyli w kościele w Żywcu-Zabłociu przed ks. Stanisławem Słonką, ps. „Stasiak”, który sam jako pierwszy złożył przysięgę przed nimi [5]. Rozpoczęli ostrożne werbowanie i zaprzysięganie ludzi reprezentujących postawę patriotyczną, umiejących obchodzić się z bronią oraz dochować tajemnicy. Tworzono sekcje, drużyny i plutony. Nie mieli broni, więc istotnym  zadaniem było jej gromadzenie, zwłaszcza tej ukrytej po oddziałach WP odciętych od swych jednostek i rozproszonej po całym powiecie żywieckim. Oprócz TOW-u powstała też w Żywcu Tajna Organizacja Niepodległościowa (TON), a następnie organizacja „Racławice”,  której komendantem był inż. górnictwa, por Antoni Studencki (ps. Bystry). Należy pamiętać, że Żywiecczyzna została włączona do III Rzeszy (do Rejencji Katowice), a nie do Generalnego Gubernatorstwa (GG), więc ze względu na prawo o bezpieczeństwie Rzeszy,  konspiracja była tym bardziej niebezpieczna. Broń taką jak granaty i materiały wybuchowe melinowano w miejscach  łatwiej dostępnych (strych kościoła Św. Krzyża w Żywcu, cegielnia w Żywcu, garbarnia, …), a broń krótką przeważnie w mieszkaniach prywatnych. Niezbędne były również lokale na punkty kontaktowe. W Żywcu takie punkty były w mieszkaniu kpt. W. Zycha, Stanisława Góry ”Sępa”, Tadeusza Obarzanowskiego „Ćwieka”, proboszcza „Stasiaka” w Zabłociu czy Edwarda Miodońskiego ”Longinusa”. W domu kierownika garbarni w Żywcu, Karola Piątka „ps. Tęgi”, był natomiast wspólny punkt dla Komendy Obwodu Żywiec, jak i dla Komendy Inspektoratu Oświęcim „Olgierd” [5]. Strategicznie ważne punkty kontaktowe były również w miejscowościach poza Żywcem  (w Milówce, Suchej,  …). Okupant już w krótkim czasie po zajęciu powiatu stosował wszystkie okrutne metody represji zaczynając od poniżających napisów w restauracjach „Polakom, Żydom i psom wstęp wzbroniony”, poprzez łapanki na roboty w głąb Rzeszy, wieszanie i rozstrzeliwanie bez żadnej możliwości łaski. To jednak nie odstraszyło Polaków od myślenia o uwolnieniu narodu od okrutnych morderców i opór przeciw nim wzmagał się  nieustannie.

Już w Styczniu 1940r, kilka rozproszonych organizacji wojskowych na terenie powiatu żywieckiego zostało scalonych i przyłączonych do powstałego właśnie Związku Walki Zbrojnej (13 Listopad 1939).  Obwód Żywiecki ZWZ, a potem ZWZ-AK (od lutego 1942 r) przyjął początkową nazwę „Żegota”, a od 1943 r „Bojowica” . W początkowym okresie działalności ruchu oporu na Żywiecczyźnie szkolenia zarówno teoretyczne jak i praktyczne przeprowadzano w lasach w które obfituje powiat żywiecki. Wynikiem tego były mniejsze lub większe akcje sabotażowe i dywersyjne na całym obszarze powiatu. Poza tym, kolportowano prasę, wydawano i powielano własną gazetę „Hasło”. Naczelnym redaktorem był kpt. rez. Wenancjusz Zych „Szary”, a do jego najbliższych współpracowników należał sierż. Stanisław  Góra „Sęp” oraz pdch. Jan Urbaniec „Ponton”.  Przeprowadzano również akcje ulotkowe, których celem było uświadamianie i podtrzymywanie na duchu mieszkańców powiatu żywieckiego doznających od okupanta strasznych i nie kończących się krzywd [5]. 

V. Antoni Szemik i koledzy z Pietrzykowic

Na terenie całej Żywiecczyzny i również w Pietrzykowicach (obok Żywca) było wielu zawodowych żołnierzy WP i część z nich, zwłaszcza młodzi wojskowi, wiedząc, że we Francji formowane są polskie oddziały, usiłowali  dołączyć do nich przedostając się z trudem przez Słowację i Rumunię. I tak, jak to pisze zawodowy wojskowy por. Antoni Caputa w swej wspomnieniowej książce „Z Pietrzykowic w szeroki świat” [7], kiedy podczas kampanii wrześniowej uciekł Niemcom z obozu i wrócił wreszcie do domu, spotykał się ze swoimi przyjaciółmi naradzając się co dalej począć i co można zrobić dla Polski. 

   Fot.4. Książki Antoniego Caputy [7]

 

Wspólnie dochodzili do wniosku, że jak najszybciej należy przedostać się do Francji i dołączyć do odtwarzanego przez gen. Władysława Sikorskiego – Wojska Polskiego. Byli to: por. Antoni Cader, ppor. Kazimierz Baron, ppor. Władysław Trznadel (syn A. Trznadla) i inni.

Fot. 5. Srebrny Krzyż Zasługi WP i fotografie por. Antoniego Cadra, ps. Rola [8].

 

Ich kolegą był również Antoni Szemik (górale najczęściej wymawiali i pisali jego nazwisko jako „Szymik”), gdyż większość tych młodych mężczyzn była z tego samego rocznika (1912 lub 1913). W 1939 r, Antoni był rezerwistą 21 Dywizji Piechoty Artylerii Lekkiej w Białej [21 DPG (Bielsko)] i od wiosny 1939r kilkakrotnie był wzywany na ćwiczenia. Jednak, jako jedyny żywiciel rodziny, nie otrzymał karty mobilizacyjnej.  


Fot.6. Antoni Szemik  w początkowym okresie swej służby (1931r) w Dywizji Artylerii Lekkiej w Białej  k/Bielska [9].

Porucznik Antoni Caputa, chcąc przedostać się do Francji wyruszył w drogę w styczniu 1940r w grupie podoficerów i oficerów WP z Pietrzykowic. Byli tam między innymi: Bronisław Kliś, Mieczysław Mrowiec, Kazimierz Trznadel (drugi syn A. Trznadla), Józef i Ludwik Szczotka, Szczepan Kliś i Józef Sapeta. Część z nich została złapana w Słowacji i po miesiącu wróciła z niemieckich aresztów. Słowacy, skrupulatnie wykonywali nakazy Niemców i urządzali w przygranicznych wioskach prawdziwe polowania na Polaków przekraczających ich granicę. Druga wyprawa w marcu jednak dla większości się udała, choć por. Antoni Caputa miał wielkiego pecha, gdyż ponownie został schwytany i dostał się w ręce okupanta. Wysłano go do  KL Auschwitz z numerem 318 (czerwiec 1940), a następnie do Mauthausen, Haustetten, Gablingen i w końcu do Pferse. Przeżył to pięcioletnie piekło, a swoje straszne przeżycia  opisał w dwóch swoich książkach [7] . Oswobodzony został przez wojska amerykańskie w dniu 23 kwietnia 1945 roku. Po dłuższym leczeniu wyjechał na stałe do Kanady. Po latach, odznaczony został „Krzyżem Oświęcimskim” i innymi medalami [7]

Fot.7. Krzyż Oświęcimski por. Antoniego Caputy [7]

 

Antoni Szemik zaprzysiężony został w styczniu 1940r  i w latach 1940 – 1941, działał  w Tajnej Organizacji Wojskowej (TOW), a następnie w scalonym z kilku konspiracyjnych organizacji Związku Walki Zbrojnej (ZWZ). W ZWZ działało też kilku jego kolegów z Pietrzykowic. Od wielu lat, szczególnie zaprzyjaźniony był z Edwardem Adamczykiem (ps. Kuriata, Pasierb) i jego braćmi (Rudolfem, Wojciechem, Karolem i Mieczysławem). Z Edwardem, razem należeli do Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Żywcu, wspólnie organizowali wycieczki po Beskidach i Tatrach i na początku 1940 roku razem wstąpili do ZWZ. A. Szemik, był człowiekiem słusznego wzrostu (197 cm) i ogromnej siły. Zawsze był w doskonałej kondycji fizycznej, świetnie wyćwiczony zarówno w „Sokole” jak i w czasie licznych  wycieczek wysokogórskich. Chodził szybko, biegał i chyba dlatego używał pseudonimu „Zając” (później „Toni”). Był człowiekiem bardzo odważnym, doskonale znał okoliczne góry, schroniska i miejscowości graniczące z przedwojenną Czechosłowacją, a zwłaszcza z jej częścią słowacką. Bywał tam często z kolegami z Pietrzykowic. W górach, Antoni Szemik miał wielu zaprzyjaźnionych górali, po polskiej i słowackiej stronie. Ze względu na swe cechy charakteru (życzliwość w stosunku do ludzi, uprzejmość, chęć niesienia pomocy, muzykowanie…), był lubiany i znany nie tylko w Pietrzykowicach i w Żywcu, lecz także w miejscowościach sąsiadujących (Łodygowice, Zarzecze, Zadziele…). A.Szemik, był człowiekiem niezwykle honorowym, o wręcz kryształowej uczciwości. Był człowiekiem wrażliwym na krzywdę ludzką i nigdy, ktokolwiek by potrzebował pomocy, nikomu nie odmówił. Z natury był człowiekiem małomównym i niezbyt ufnym. Dobrze znał język niemiecki co, jak się później okazało, miało wielkie znaczenie. W ZWZ i potem w ZWZ-AK, kierowany  był do organizacji i podejmowania  bezpośrednich działań zwiadowczych i wywiadowczych, do organizowania trwałych konspiracyjnych szlaków przerzutowych tam i z powrotem do GG w okolicach Suchej (znał tam wszystkie miejscowości) oraz w okolicach Zwardonia na Słowację (Ujsoły, Sól, Rycerka…etc). Jego działalność wywiadowcza związana była nie tylko z problemami lokalnymi, ale obejmowała również informacje o znaczeniu strategicznym dotyczącym przemieszczania się wojsk, rodzaju transportów samochodowych i kolejowych, lokalizacji ważnych komórek wojskowych i policyjnych i wielu innych.

______
Źródła:

  1. W. Zych, Ruch Oporu na Żywiecczyźnie 1939-1945,  Nad Sołą i Koszarawą,  1999r.
  2. J. Klistała „MARTYROLOGIUM mieszkańców Żywca, Czernichowa, Gilowic, Jeleśni, Koszarawy, Lipowej, Łękawicy, Łodygowic, Milówki, Radziechowych, Rajczy, Stryszawy, Suchej, Węgierskiej Górki i innych – w latach 1939-1945”. Słownik Biograficzny, Bielsko-Biała, 2009r.
  3. A. Caputa, Z Pietrzykowic w Szeroki Świat, Wyd. Polish Voice, Toronto, 1978r; Póki My Żyjemy („Z Pietrzykowic w Szeroki Świat”—ciąg dalszy), Wyd. Polish Voice, Toronto, 1991; link: http://www.polandpolska.org/ caputa/ caputa.htm
  4. Archiwum Prywatne Włodzimierza Trznadla, Bielsko-Biała.
  5. Archiwum Prywatne Anny Szemik-Hojniak, Wrocław.

 

 

___*___
RÓŻNORODNOŚĆ A JEDNOLITOŚĆ 

Bronisław MJ Kamiński

Człowiek, rzeczy i pamięć 

W 2005r uległo reorganizacji Muzeum Regionalne w Wałbrzychu  i jego oddział terenowy skansen w Kudowie Zdroju, na Pstrążnej – jako Muzeum Kultury Ludowej Pogórza Sudeckiego –  został przejęty przez samorząd kudowski. Ponieważ dotychczasowy dyrektor oddziału  dr Euzebiusz Gil nie chciał kontynuować pracy w nowej strukturze organizacyjnej, to Burmistrz Czesław Kręcichwost powierzył mi zadanie zreorganizowania muzeum, z dostosowaniem do potrzeb miasta Kudowy Zdroju. Akurat ukończyłem 67 rok życia i przeszedłem na emeryturę . Jako dyrektor Zespołu Rehabilitacyjnego dla Dzieci „Czermna-Bukowina” współpracowałem z dr Gilem  i nawet przekazałem skansenowi jeden z obiektów na Pstrążnej; miałem z nim bardzo dobre kontakty. Był wybitnym etnografem, założycielem tego muzeum i zasługuje na wdzięczną pamięć, tym bardziej, że działał jako pionier w trudnych warunkach. W reorganizacji, w krótkim czasie uporaliśmy się ze sprawami techniczno-gospodarczymi, a głównie z naprawą dachów, wykonaniem parkingu i dróg wewnętrznych, z unowocześnieniem kanalizacji, węzłów sanitarnych i bezpieczeństwem przeciwpożarowym przez wykonanie studni głębinowej. Remonty budynków były moją specjalnością, całe życie zawodowe spędziłem w skomplikowanych budynkach opieki zdrowotnej, na ogół zabytkowych i wymagających wielkiej troski. Tematem trudniejszym było przechowywanie i eksponowanie przedmiotów zabytkowych, których było  ponad dwa tysiące. Mimo, że jednym z moich kierunków wykształcenia była historia, to jednak ochrona zabytków była tematem dla mnie nie w pełni rozpoznanym, tak od strony ich  rodzajów, wielkiej różnorodności, jak i sposobów ich wystawiania i konserwacji, a także od strony przepisów o ich prawnej ochronie. Zapisałem się więc na Podyplomowe Studium Muzeologii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Uzgodniłem z Burmistrzem, że Urząd Miejski pokryje czesne dla uczelni, ja zaś wezmę na siebie koszty dojazdu i hoteli. Było to obustronnie  uczciwe postawienie sprawy: mnie zależało na zdobyciu wiedzy  do fachowego wykonaniu powierzonego mi zadania, a równocześnie byliśmy świadomi, że ze względu na mój wiek inwestycja w kształcenie była obliczona na krótki okres; mój współudział finansowy był zasadny. Przy wręczaniu indeksu na rozpoczęcie  studium  prof. Rybotycki powiedział do mnie siwobrodego studenta: nie jest pan najstarszy, mamy tu studenta 71-letniego. Tym studentem był dyrektor Zespołu Szkół Rzemiosł Artystycznych i obaj byliśmy – przy naszym zarozumialstwie – najlepiej zorientowanymi  studentami. W drugiej połowie życia można być lepszym niż w pierwszej. Studium ukończyłem  pracą dyplomową pt „Muzeum jako deponent pamięci zbiorowej”. Przemyślenia przy pisaniu pracy dyplomowej ukierunkowały mnie bardziej  w stronę antropologii kulturowej i filozoficznej, aniżeli w etnografii i to znalazło swój wyraz w dalszej mojej działalności muzealnej i kulturowej poza muzeum. Realizacja idei antropologicznych zaowocowała pojawieniem się scen wokoło amfiteatru, w zagospodarowaniu strychu kuźni na cele wystawowo-konferencyjne, w organizowaniu spotkań o tematyce antropologicznej i wydawaniu  kwartalnika „Pamiętnik Kudowski”. W 2008r wydaliśmy publikację książkową pt „Muzeum, a dziedzictwo kulturowe pogranicza. Kudowa Zdrój, tożsamość i zbliżenia”, jako dzieło zbiorowe pod redakcją dr Ryszarda Gładkiewicza. Owocem takiego  nastawienia był też Projekt ,,domowych muzeów” , z jakim wówczas wystąpiłem i który  rozwinął się dzięki znakomitej działalności dr Gładkiewicza, jako przewodniczącego Polsko-Czeskiego Towarzystwa Naukowego. Dr Gładkiewicz miał również  nastawienie antropologiczne i dzięki temu, działania muzeum, objęły szeroką tematykę humanistyczną. Linię antropologiczną kontynuuje muzeum pod kierownictwem dyrektora Marka Biernackiego. Bez etnografii nie mogłoby jednak funkcjonować muzeum kultury ludowej i ten profil działalności dobrze prowadzi kustosz  Krzysztof Chilarski. Przedstawiając ten fragment życia kulturalnego w Kudowie chciałbym nie tylko przypomnieć i zapisać go w historii miasta, ale także zwrócić uwagę na rozwijającą się różnorodność nawet w tak wąskim zakresie działalności jak ochrona zabytków. Wprowadzenie profilu antropologicznego otworzyło dalsze możliwości dla tej wzbogacającej się różnorodności. Płynie także z tego pewien morał, choć zdawałoby się, że oczywisty i przez to banalny, że we wszystkim trzeba widzieć różnorodność otaczającego nas świata, że człowiek to nie jest maszyna do zaprogramowania jakimś jednym tylko programem. Głęboko mądra jest myśl filozofa Karla Jaspersa, że dla człowieka  – jako twórcy kultury – odpowiednikiem nie jest inna pojedyncza istota, ale kultura jako całość i wszechświat jako całość (Karl Jaspers – Filozofia egzystencji). Kultura – jak mówią mądrzy ludzie – to nie tylko wyraz ewolucji człowieka, jego zdobyczy techniczno-materialnych, ale jest to sposób istnienia człowieka. Spojrzenie antropologiczne, z refleksją teologiczną i ontologiczną integruje perspektywę przyrodniczą i mistyczną. 

Podejście antropologiczne, otwarte  na różnorodność nie jest  powszechnie uświadamiane; wręcz przeciwnie: spłycona edukacja, pobieżna, hasłowa i esemesowska kusi upraszczaniem człowieka do mechanizmu, który można  zaprogramować politycznie,  wstawić do szeregu, podporządkować i wszystko ujednolicić, jako monolityczną masę elektoratową. W tym lęku przed różnorodnością człowiek nie jest traktowany jako twórca kultury stworzony na obraz i podobieństwo , lecz jako istota manipulująca i manipulowana z zewnątrz, jako maszyna sterowana społecznie  i ideologicznie (Zenon Waldemar Dudek – „Analiza archetypowa w psychologii kultury” 2011). Te , zdawałoby się bardzo ogólne socjologiczne i  filozoficzne sformułowania mają jednak swoje  miejsce nie tylko w teoriach i w książkach, ale i w praktyce życia społecznego: w polityce, w organizacjach , w gminie, niemal wszędzie. Refleksja antropologiczna może być przydatna w rozstrzygnięciu takiej na przykład bardzo praktycznej sprawy: czy w społeczeństwie gminy złożonym z ludzi przybyłych po II wojnie światowej z różnych stron kraju podtrzymywać i doceniać tę różnorodność  np. w działalności kulturalnej, gospodarczej, w nazwach ulic, w instalowaniu tablic pamiątkowych, pokazywaniu wzorcowych postaci dla tej społeczności np. kresowych, śląskich, góralskich, itd., czy zwracać uwagę na jednolitość, tworzenie bardziej jednorodnego społeczeństwa, a więc w nastawieniu na zacieranie różnorodności ? Odpowiedź na to bardzo praktyczne pytanie zależy od horyzontów intelektualnych, od tego czy traktujemy różnorodność jako coś naturalnego, prawdziwego, jako  motor wszelkiego rozwoju, czy wybieramy działanie administracyjno-polityczne, sztuczne, z pozoru sprawne w zrównywaniu wszystkiego, a w rzeczywistości hamujące postęp w rozwoju duchowym , a nawet materialnym.                                            

Drogowskazy życiowe

Po II wojnie światowej  na terenie ziemi kłodzkiej i pogórza sudeckiego osiedliło się wielu polskich przesiedleńców z Wołynia. Po drugiej stronie granicy, w Czechach, od Nachodu, po teren w pobliżu Śnieżki osiedliły się rodziny czeskie także  z Wołynia, znowu jesteśmy obok siebie. Nadmieńmy, że jeszcze w okresie caratu rosyjskiego , w drugiej połowie XIX wieku Czesi otrzymali dobre warunki do osiedlenia się na Wołyniu i zagospodarowania wielkich obszarów tamtejszej urodzajnej ziemi. Przed 1939r żyło na Wołyniu ponad 30.000 Czechów. W czasie pracy w muzeum  i w codziennych kontaktach z Czechami poznawaliśmy Czechów wołyńskich i zorganizowaliśmy w 2008 i w 2009r w muzeum na Pstrążnej  dwa spotkania polskich i czeskich wołyniaków. Mieliśmy okazję do badania  skąd się biorą  bardzo mocne i żarliwe  nawroty wspomnieniowe  do dziejów ojców i dziadków i czy ta żarliwość  ma jakiś związek z wiekiem, czy jest taka sama lub podobna u dorosłych, jak i u młodzieży ? Pomimo, że jest  wiele interesujących tematów z bieżącego życia, często bardzo praktycznych  a nawet życiowo pilnych, to jednak ludzie idą jak w transie ku  niedawnej przeszłości, ku czemuś, co minęło . Z czego to wynika ?, Dlaczego pojawia się z wielką siłą w wieku dojrzałym, a nie występuje z taką pasją w wieku młodszym, w pierwszej połowie życia ?  W polskich środowiskach z dawnych kresów wschodnich widać wielką intensywność przeżywania historii kresowej właśnie u osób w wieku średnim i powyżej średniego, i brak takich zainteresowań u młodzieży. Nie jest to zresztą typowe zjawisko dla problematyki tylko  kresowej. Na przykład w Kudowie , po 2015r pojawiło się – wśród rodzin pochodzących z ziemi żywieckiej –  bardzo silne zainteresowanie życiem ojców i dziadków, ich kulturą duchową, zdolnościami,  zachowaniem się  w trudnych sytuacjach, uporem, bohaterstwem i pomysłowością zaradczą,  tradycjami dawnych miejsc na  żywiecczyźnie, a nawet głębokie pragnienie nawiązania łączności z matecznikiem górali żywieckich, czyli  dzisiejszą społecznością w Żywcu, Pietrzykowicach, Łodygowicach, Ujsołach  i innych tamtejszych miejscowościach. Czy to oznacza, że występuje jakiś kryzys i pogłębienie podziałów w dzisiejszym społeczeństwie kudowskim,  czy może odwrotnie: powracamy na drogi naszych rodzin, bo odczuwamy siłę korzeni, mądrość życiową, wierność ideałom, i pragniemy to  zachować jako drogowskazy na dalsze życie ? Sprawdzamy siebie jacy jesteśmy naprawdę. Czy wybór drogi do Kudowy,  z dala od pierwotnego matecznika rodzin, od widoku gór , zapachu ziemi, łez, krwi i potu przodków  – okazał się wyborem dobrym ? Czy wzorce etyczne i życiowe  przekazywane przez przodków zdały egzamin? Jak iść dalej? Komu i jak wyrazić wdzięczność i co przekazać do dobrej pamięci na przyszłość ?                                                  

W drugiej połowie życia  

Życie odczuwamy jako radosne, piękne, trudne lub ciężkie i wszelkie myśli o jego cielesnym końcu napotykają na naturalną blokadę. Jeśli życie jest światłem – jak mówi ks.prof. Włodzimierz Sedlak – to jest energią, a energia  nie starzeje się  i nie ginie.  Gdyby życie potraktować jako wędrówkę – jak chce Paweł Dejot – to  widać w nim pierwszą połowę, gdzieś do czterdziestego roku życia  i drugą połowę, tę po czterdziestce. Wędrujemy w nieznane. Paweł mówi, że w pierwszej połowie życia idziemy pod górę, może dlatego, by potem  z góry lepiej widzieć, mijamy różne drogowskazy, dokonywaliśmy wyborów drogi lub szliśmy tak, jak nam nakazano. Drogowskazem mogła być  opowieść religijna, modlitwa dziecięca, postać z książki Sienkiewicza, obraz z filmu, niezwykły bohater literacki, pieśń patriotyczna, hymn, a także życie matki,  babci,  czy bohaterstwo ojca, tradycja rodzinnej miejscowości, wybudowany dom, dobrze prowadzony interes, rzetelność w kontaktach z ludźmi.  Znany psychoterapeuta, twórca programu rozwoju osobowego i trener biznesu dr Zenon Waldemar Dudek , w  cytowanej wyżej pracy nazywa te drogowskazy archetypami. Polecamy naszym czytelnikom mądre wywody tego autora. Te pierwotne obrazy jako wzorce myślenia,  postrzegania , przeżywania i postępowania  oddziaływują na rozwijająca się osobowość jednostki w bieżącym doświadczeniu  i tworzą tożsamość kulturową  osoby; nasze „Ja” wiąże się z symbolami archetypowymi.  Człowiek kulturowy – mówi dr Dudek – drzemie w dziecku, budzi się w młodości , a nabiera trwałej mocy  w człowieku dorosłym. Życie rodzi przeszkody i lęki, które  do ich pokonania wymagają odwołania się do owych drogowskazów archetypowych. Chcemy się z nimi zmierzyć, poczuć ich siłę, by wiedzieć jak iść dalej bez lęku. Ten powrót do zweryfikowania drogowskazów pojawia się w drugiej połowie życia. Paweł Dejot ujmuje to obrazowo tak, że gdy po czterdziestce wyjdziemy na swoją wielką  górę o bezkresnym horyzoncie, to może pojawić coś w rodzaju lęku przestrzeni. Wtedy powracamy do drogowskazów, chcemy sprawdzić ich wartość i dokąd jeszcze  prowadzą ? czy szliśmy dobrze, czy nie przynieśliśmy wstydu naszym przodkom i naszemu Stwórcy ? czy możemy je przekazać dalej naszym następcom ? Możemy także dostrzec i odrzucić to co okazało się złe. Tymi wynurzeniami Paweł mnie trochę  zasmucił, bowiem dostrzegłem zbyt wiele potknięć.                                                    

Z góry lepiej widać 

Człowiek kulturowy – pisze dr Dudek –  drzemie w dziecku, budzi się w młodości , a nabiera trwałej mocy w człowieku dorosłym. Taki człowiek czerpie energię  i wartości  z wzorców swoich przodków, które są naszym wyposażeniem. W tradycji kresowej przebija  dążenie do życia w kulturze prawości rycerskiej, w walce ze złem , w jakiejś tęsknocie dokończenia przerwanej misji, jest ona wzniosła i twórcza  pod warunkiem, że jest w niej  duch pokory, szacunku dla innych kultur, a nie tylko wskazywanie własnej krzywdy i czyjegoś zła.  W wyobraźni górali żywieckich horyzont zamykają góry, życie jest tylko tu i na tym skrawku ziemi trzeba pracą utrzymać się i rozwijać. Zapobiegliwość, obowiązkowość i wierność tradycji  były najcenniejszymi drogowskazami  przekazywanymi z pokolenia na pokolenie, wchodziły w krew i poszły z tymi ludźmi wszędzie. Społeczność w której są  drogowskazy kultury kresowej i drogowskazy kultury górali żywieckich, a także drogowskazy pozostawione przez mieszkańców czeskich i niemieckich z długiej historii tej ziemi , taka społeczność  jest bogata różnorodnością i powinna tę różnorodność umacniać, w warunkach kultury polskiej i współczesnego świata.  (Bronisław MJ Kamiński)

 

______________________

Z zainteresowaniem przeczytałam tekst Pana Bronisława MJ Kamińskiego pt:  ,,Różnorodność a jednolitość”. Jest to potrzebny dokument, na przykładzie którego można zrozumieć, czym jest Wspólnota złożona z różnorodnych mniejszych kultur.
Dla mnie, jako rodowitej Kudowianki wyrosłej z szacunku do korzeni, które były poprzez Dziadków pielęgnowane w tradycji żywieckiej – jest oczywistym, że Kudowa jest moją Macierzą, ale pozostaje również pamięć i szacunek do korzeni. 
Nasza Wspólnota Kudowska jest ,,zlepkiem kultur”,  co  tylko pogłębia wartość tego miejsca i je umacnia.  Na tę Wspólnotę Kudowską składają się te mniejsze Wspólnoty, które przez 75-lat pielęgnowały swoje tradycje przywiezione a to z Żywiecczyzny, a to z Kresów, bądź innych różnych zakątków; każda z tych małych Wspólnot  wniosła do Wspólnoty Kudowskiej coś innego, pożytecznego, pozostawiając kawałek swojego życia i śladów w kulturze, kształceniu pokoleń, organizacji życia i działaniach, nowych budowlach….  Przez ten wkład, nie można zapomnieć, że na tą dużą Wspólnotę Kudowską składają się wszystkie te mniejsze Wspólnoty Rodzin, które są ze sobą nierozerwalne jak matka ze swoimi dziećmi. To ważny tekst, który znajdzie się w Kronice Rodzin Kudowskich rodem z Żywiecczyzny.  /MMB/

 

___*___
Niemczówka

Zenona Dołęgowska

Drodzy czytelnicy!

Miejmy nadzieję, że zwiedziliście ze mną Zamek Królewski i Jaskinie Raj. Dzisiaj chciałabym Was zaprosić do Chęcin aby zobaczyć najważniejszy a zarazem najpiękniejszy zabytkowy dom zwany Niemczówką.

Niemczówka – niezwykła kamienica

Moje pierwsze spotkanie z Niemczówką odbyło  się na  początku lat osiemdziesiątych, zaraz  po moim przyjeździe na Ziemię Kielecką. Budynek na tle innych domów chęcińskich wyglądał okazale, był po  generalnym remoncie, który przeprowadzono  w  latach siedemdziesiątych. Podczas tego  remontu usunięto  ściany działowe, nadbudowano półpiętro i pokryto dach gontem. Był to ostatni dzwonek dla Niemczówki, inaczej popadłaby w całkowitą ruinę. Dzięki temu zobaczyłam ładny dom, a w nim, w Sali Wielkiej ciekawie urządzoną kawiarnię, zaś po prawej stronie sieni małe Muzeum Górnictwa.
Ta  zabytkowa, najbardziej urokliwa  renesansowa  kamienica ma bardzo długą i ciekawą historię. Właścicielem jej był Walenty Września i jego małżonka Anna z Niemczów. Jako datę budowy kamienicy uznaje się rok 1570, gruntownej przebudowy dokonano w 1634 roku. Wiadomo  nam, choćby na  podstawie mezuzy, którą zamieszczali  wyznawcy judaizmu w  odrzwiach, że dom ten zamieszkiwali także pobożni Żydzi, prawdopodobnie była to  rodzina Nejfeldów, prowadząca  według informacji  źródłowych piekarnię oraz  kuźnię. Budynek – pierwotnie parterowy – powstał w zabudowie szeregowej, posiada ciekawy układ dwutraktowy, z obszerną bramą i sienią przejazdową.
Czas płynął i Niemczówka w pierwszych latach XXI wieku znowu wymagała remontu. Tym razem miał to być remont kompleksowy, na miarę naszych czasów. Można też było sięgnąć po fundusze unijne. Otrzymano i wykorzystano dużo pieniędzy, ponad 2,5 miliona zł. Remont zakończył się w roku 2010. Wymieniono wówczas dach, centralne ogrzewanie i wszystkie media, udostępniono piwnice – z zamysłem, by przeznaczyć Niemczówkę na  Centrum Informacji  Turystycznej i  Historycznej, a także uczynić z  niej miejsce imprez  oświatowych i kulturalnych. Piwnice miały być natomiast przeznaczone na wystawy i spotkania.

 Sama bywam tam często, bo kocham wszystko, co związane jest z kulturą i sztuką, a takich imprez odbywa się tutaj dużo. Idąc do reprezentacyjnej Sali Wielkiej, przechodzę przez sień wybrukowaną kocimi łbami i wtedy myślę sobie, ile przez te wszystkie wieki przejeżdżało tędy wozów konnych. Co wiozły? Zboże, płody rolne, a może materiały do kuźni czy piekarni? Czy było to wygodnie? Zapewne nie, bo po „kocich łbach” ani nie chodzi, ani nie jeździ się dobrze. A  kiedy wchodzę przez  stare portale drzwiowe i  znajdę się już w Sali Wielkiej, patrzę na belkę stropową, na której widnieje data 1634 i  nazwisko  ówczesnego  burmistrza Walentego Soboniowskiego. Patrzę również na niezwykle ciekawe trzyczęściowe okno z renesansowymi kolumnami wykonanymi z piaskowca. Kto je w przeszłości wykonał, co się działo w tej izbie, jak żyli i co robili tutaj nasi przodkowie, czy byli szczęśliwi?

Imprezy w Niemczówce w Sali Wielkiej
W  takiej niezwykłej historycznej atmosferze odbywają się tutaj różnorodne imprezy. Uczestniczę w wielu. Byłam na wystawach fotograficznych , malarskich, rzeźbiarskich, artystów młodych i starszych. Uczestniczyłam w wielu spotkaniach z ciekawymi ludźmi, z autorami książek,( Magdaleną Zawadzką, Janek Grzegorczykiem, Małgorzatą Wardą i innymi) słuchałam muzyki na mini koncertach i recitalach.. We wnętrzach Niemczówki bywa ogólnonarodowe czytanie. W latach 2016  sama czytałam fragmenty Ouo vadis Henryka Sienkiewicza, a w roku następnym fragmenty Wesela Stanisława Wyspiańskiego.

Imprezy odbywają się w Sali Wielkiej ale często w podziemiach czyli słynnych piwnicach gdzie niegdyś przechowywano wina i towary kupców chęcińskich, a dziś są miejscem wystaw i spotkań.
W piwnicach Niemczówki
Kiedy wychodzę z piwnic krętymi schodami, przez sień przejezdną, często zaglądam na stylowy dziedziniec i myślę, że jest to wymarzone miejsce do  organizowania imprez letnich: małych koncertów, spotkań z  poezją, może i  innych – przecież pomysłowość naszych włodarzy nie zna granic. Niemczówka jest też dobrym obiektem do filmowania. Nie ma się co  dziwić, że tu właśnie znaleziono  odpowiedni  klimat do  nagrania jednego odcinka serialu Ojciec Mateusz, który nosił tytuł Ogrodnik. Jaka szkoda, że nie zobaczyłam go i mojego ulubionego komendanta  policji  z  serialu Piotra  Polka  i  nie mniej lubianego  księdza, granego przez Artura Żmijewskiego.
Niemczówka z założenia była przygotowywana na siedzibę Punktu Informacji Turystycznej i Historycznej. 26 października 2010 roku nastąpiło  jego  uroczyste otwarcie. O  tym, że bardzo  dobrze służy turystom, niech zaświadczy fakt, że już w  pierwszym roku swojej działalności  otrzymała  tytuł najlepszego  Punktu Informacyjnego  na  30 działających w naszym województwie. Liczba odwiedzających ten życzliwy punkt turystyczny oscyluje w granicach 20 tys. rocznie. Otrzymują tu pełną informację na temat miejsc godnych do zwiedzania, zarówno w naszej gminie, w województwie jak i w kraju. Dostają także ciekawe informatory o obiektach turystycznych, miejscach noclegowych, o gastronomii czy komunikacji. A pytań jest dużo, coraz więcej, turyści są dociekliwi, chcą wiedzieć, co warto zobaczyć, co zwiedzić, gdzie iść, co jest bardziej ciekawe, a co mniej, co ma większa wartość historyczną. Zachęcani przez pracowników odwiedzają piwnice, a w nich okoliczne wystawy. Zenona Dołęgowska.


Zbroje rycerskie w sieni Niemczówki

______________________________


Serdecznie Dziękujemy Pani Zenonie Dołęgowskiej, za przedstawianie nam zabytków i historii Chęcin – kolejnego miejsca, po Kudowie, z którym Pani Zenia związała swoje dalsze losy i losy swojej rodziny.
Jesteśmy pełni podziwu, jak pięknie opisuje Pani o swoich ,,małych Ojczyznach” i jak wiele wniosła Pani dla budowania kultury i dokumentalizmu tych miejsc.
Zarówno Kudowa, jak i Chęciny są Pani wdzięczne.


______________________________

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Ku rozweseleniu serc…
Klomby, klombiki

Zielono wokół, 
słońce lśni i gra
 kwiatów piękne dywany
misternie utkane,
perliście dobrane,
co jeszcze ten widok nam da?
Gama kolorów daje chęć do życia
 Klomby są dla nas witrażem piękna
Kwiaty wstydliwie chylą swoje płatki
 w konwaliach dzwoneczki dzwonią donośnie
 Zostań, popatrz, uciesz oczy 
zobacz, jak śmieją się bratki.
Nawet są begonie no i pelargonie
Duży klomb i mały klombik
tulą się do siebie
krople rosy dają znak,
dobrze tu jak w niebie.
A zielone listki śmieją się
przecież warto kochać,
przesłać uśmiech, może dwa,
po co w nocy szlochać.
W każdej porze roku wyglądają super, 
nawet kiedy śnieg przykryje je cieplutko,
kolory śpią pod śniegiem
i śmieją się cichutko.
Lubią słoneczne blaski, 
spoglądają z uśmiechem 
wiosna je rozwesela,
a zima mrozi oddechem.

Pozdrawiamy
Krystyna Rygielska z mężem

***

Helena Midor zd. Gałaszewska
Wigilia

***

 

1 grudnia 2020


Jak Cię Jezu powitać
w tę noc
odświętnym ubiorem
białym  obrusem na stole
sianko pachnące
świeczki zapalam
jest barszcz z uszkami
i wolne miejsce
przy stole….
Już niebo
zabłysło gwiazdami
jak co roku
do stołu zasiadamy
A gdy opłatek łamiemy na pół
stajemy się teraz
jak nigdy bliscy
choć czasem
jesteśmy
daleko od siebie

 

Autorem wiersza i szkicu  jest Helena Midor

_______________
________
___


_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________