Dlaczego Marta…- ,,Okiem Kudowskiego Emigranta”

Poniżej publikujemy wpis, jaki otrzymaliśmy dnia 10 września br.
W imieniu Zespołu redakcyjnego: Henryk Cholawski.

 

                                 OKIEM KUDOWSKIEGO EMIGRANTA

                                                               czyli…

                                              DLACZEGO MARTA…

 

Z przekąsem zapytam a dlaczego nie?  Ostatnie cztery lata upłynęły w Kudowie pod znakiem stagnacji, konfliktów Rady Miejskiej z Burmistrzem, na każdym kroku widać, że teoretycznie drużyna, która powinna grać do jednej bramki ma zgoła inne priorytety i wizje „ulepszania” miasta i uszczęśliwiania Kudowian. Od razu zaznaczę, że nie mam zamiaru wdawać się w krytykowanie obecnych władz, wytykania im wad i przywar, bo nie o to chodzi, żeby opluwać czy też brzydko mówiąc gnoić przeciwnika. Mamy teraz tzw. gorący okres przedwyborczy, istny festiwal obietnic, serwowanie wyborczej kiełbaski pod każdą postacią. „Kiełbasa, browary i inne towary narodzie kochany ja tobie dam…” chciałoby się zacytować Ferdynanda Kiepskiego. Z politowaniem patrzę na ludzi, którzy są w stanie obiecać wszystko każdemu, byle tylko dorwać się do stołka.

Dlaczego więc Marta? Przecież też kandyduje, też walczy o stołek burmistrza, ale…

Po pierwsze Marta Midor-Burak nie pcha się na fotel burmistrza z przyczyn finansowych. Prowadzi z mężem znany w Kudowie sklep i smażalnię ryb, więc ma z czego żyć. Do tego działalność gospodarczą związaną z pisaniem pism prawniczych i doradztwem w tym zakresie. Jak można przeczytać w oświadczeniu majątkowym radnej Midor-Burak działalność ta przynosi straty. I jakoś wcale mnie to nie dziwi, siedzi Marta nad tymi pismami pomagając ludziom, nie w interesie finansowym lecz społecznym, bo wierzy, że można lepiej, że można pomóc, że trzeba pomóc.

Po drugie Marta w okresie swej kadencji radnej udowodniła nie słowami lecz pracą i postawą, że zależy jej na obywatelskim modelu rządzenia. Proszę mi wskazać drugiego radnego, który cyklicznie spotyka się ze swymi wyborcami, żeby wsłuchiwać się w ich potrzeby. I to nie dla pokazu czy sławy. Robi to od początku kadencji, czyli od czterech lat. Wtedy nie myślała zapewne, że dziś przyjdzie jej kandydować. Robi tak, bo wie co znaczy odpowiedzialność wobec tych, którzy jej wtedy zaufali. Jeszcze raz podkreślę proszę mi wskazać drugiego takiego radnego, a przyrzekam, że przyjadę do Kudowy i przejdę się nago Zdrojową. Marta napisała kilkaset wniosków społecznych, zapytań do burmistrza, rady miejskiej w sprawach obywatelskich. Myślicie, że kiedy? Na posiedzeniach rady? Otóż nie w domu, w swoim wolnym czasie, który równie dobrze mogłaby poświęcić mężowi, dzieciom, rodzicom. To świadczy tylko i wyłącznie o tym, że nie jest radną na etacie w godzinach pracy. A tak na marginesie, który z radnych oprócz Marty raczył ruszyć swe cztery litery, by pojechać na Zakrze i zainteresować się człowiekiem niewychodzącym z domu kilka lat z powodu niepełnosprawności?

Osobiście jestem zwolennikiem odpolitycznienia samorządów, uważam, że w każdym mieście czy gminie trzeba głosować na ludzi, którzy kierują się dobrem lokalnym ponad interesem partyjnym.
I tu znów plus dla Marty, jest niezależna, powiedziałbym do bólu niezależna. Ma gdzieś interesy partyjne, umie patrzeć na własne podwórko i widzieć na nim co jest dobre, a co należałoby zmienić. I pewnie nieraz dostaje za to po uszach, naraża się wielu. Przynajmniej nie jest uwikłana w żadne kudowskie układy, w żadne kliki czy partyjniactwo. Nie jest zamieszana w żadne „kolesiostwo”, w zabawę pt. rączką rączkę myje.

Marta Midor-Burak urodziła się i wychowała na Zakrzu, jej pierwszy świat to była Jasna, Hanki Sawickiej i okolice kościoła św. Katarzyny, później był Wrocław, studia, a potem znów powrót do Kudowy, na Słoneczną.  Kobiecie nie powinno się wypominać wieku, ale myślę, że w tym przypadku mi wybaczy, prawie pięćdziesiąt lat doświadczenia życiowego, prawie pięćdziesiąt lat życia kudowskiego, obserwacji jego ewolucji, zmian zachodzących na przestrzeni czasu, ludzi  ,którzy się rodzili, umierali… Ogromne doświadczenie życiowe nauczyło Martę patrzeć na życie nie przez pryzmat kariery, biznesu, pieniędzy czy władzy. Jet prawnikiem, ale nie obnosi się z tym, nie jest nadęta, czy zadufana w sobie, dla każdego ma czas, z każdym chętnie porozmawia i każdego wysłucha. I do tego jest skromna, cholernie skromna.

I co najważniejsze program wyborczy Marty jest programem idealnej gminy. A wiecie dlaczego? Bo ten program nie pisała ani Marta, ani jej sztab. Jego autorami jesteście wy Kudowianie, którzy przychodzicie do Marty, a ona słucha, zapisuje i próbuje realizować.
To właśnie Marta Midor-Burak jest Głosem Kudowy…
Jacek Kajoch