GzK – 28.02.2021.

 ___*___
Dobra wiadomość 

Miło nam poinformować, że rozpoczęły się prace budowlane związane z przebudową ul. Spacerowej i Sikorskiego.
Z optymizmem czekamy na kolejne inwestycje dla dobra Mieszkańcow Kudowy-Zdroju (Red.)

 

___*___
Wyniki Konsultacji z Mieszkańcami

Poniżej zamieszczamy informacje pochodzące ze strony FB Urzędu Miasta Kudowy-Zdroju z Ankiet konsultacyjnych w sprawie zmiany metody ustalenia opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi.

 

➡️ Ilość ankiet konsultacyjnych wysłanych do mieszkańców – 3 492 szt.
➡️ Ilość wszystkich ankiet konsultacyjnych zwróconych do Urzędu Miasta – 1 646 szt.
➡️Ilość ważnych ankiet konsultacyjnych zwróconych do Urzędu Miasta – 1 591 szt., w tym:
? Ilość ankiet konsultacyjnych w których wybrano opcję „naliczanie opłat wg ilości osób 36 zł za osobę lub 35 zł za osobę” – 828 szt.
?Ilość ankiet konsultacyjnych w których wybrano opcję „naliczanie opłat wg zużycia wody 11 zł/m³ lub 10,50 zł/ m³” – 763 szt.
➡️ Ilość nieważnych ankiet konsultacyjnych zwróconych do Urzędu Miasta – 55 szt., w tym:
? Ilość ankiet konsultacyjnych, w których zaznaczono obie opcje – 27 szt.
? Ilość ankiet konsultacyjnych, które zostały przekreślone – 20 szt.
? Ilość ankiet konsultacyjnych, w których nie wybrano żadnej opcji (czyste druki) – 5 szt.
? Ilość ankiet konsultacyjnych nieczytelnych (skany, zdjęcia) – 3 szt.
Obecnie decycja w tej sprawie będzie należała do Rady i to Radni Rady Miejskiej podejmą uchwałę w kwestii metody ustalenia opłaty w Gminie Kudowa-Zdrój oraz jaka będzie stawka tej opłaty. Czekamy na optymalne decyzje podjęte w głosowaniu (Red.)

 

 _________________
________

***
Pamięci Krystyny Cholawskiej

Dnia 20.02.2021 r. zmarła Pani Krystyna Cholawska.
Małżonka naszego Przyjaciela Henryka;  Mama Liliany i Kamili. 

Była znakomitym Pedagogiem – Absolwentką Studium Nauczycielskiego na Uniwersytecie Wrocławkim, kierunek Matematyka. 
Pierwszą pracę podjęła w szkole podstawowej nr 1 w Kudowie-Zdroju, następnie Jeleniowie i  rożnych szkołach w Kudowie.
Przez krótki  okres czasu była Dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Buczka (aktualnie ul. Pogodna), jednakże wolała skupić się na pracy z dziećmi i powróciła do pełnego nauczania matematyki.
Jej pasja zaowocowała tym, że uczniowie lubili matematykę, a niektórzy wychowankowie Pani Krystyny odniosili sukcesy w Olimpiadach. 
Panią Krystynę zapamiętamy jako prawdziwego, oddanego Pedagoga Kudowskiego; Elegancką, pełną życzliwości Osobę kochającą kulturę, sztukę, balet i operę.

 

Dnia 3 marca 2021 odbędzie się Ostatnie Pożegnanie Pani Krystyny.
Rodzinie: Henrykowi oraz Córkom Lilianie i Kamili składamy wyrazy głębokiego współczucia.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”-OK
Przyjaciele i Znajomi

___*___
Jeszcze Polska nie zginęła

   

W tym tygodniu obchodziliśmy rocznicę  oficjalnego ogłoszenia Mazurka Dąbrowskiego Polskim Hymnem Narodowym. Uczynił to Minister Spraw Wewnętrznych Felicjan Sławoj Składkowski w rozporządzeniu z dnia 26 lutego 1927r. Pieśń powstała w 1797r w Legionach Polskich w  Reggio we Włoszech, słowa napisał Józef Wybicki, do melodii ludowego polskiego  mazurka nienanego kompozytora. Już rok później pieśń była znana we wszystkich zaborach. Pierwsze słowa uroczystej pieśni poruszają nie tylko Polaków: Chorwacki hymn zaczyna się od słów: ”Joś Hrvatska ni propala”, a ukraiński hymn „Szcze ne wmerła Ukraina”.

Daliśmy dobry przykład. (Red)

 

___*___
KUDOWIANIE RODEM Z WARSZAWY

Bronisław MJ Kamiński

 

                      Pierwsi osadnicy po II wojnie światowej

Pierwsi polscy osadnicy  po zakończonej II wojnie światowej pojawili się w Kudowie Zdroju  już w maju 1945r  i  byli  to więźniowie z obozów koncentracyjnych i z robót przymusowych powracający z Niemiec. Pierwsze grupowe  przyjazdy zaczęły  się  w czerwcu 1945r i byli to przybysze z dwóch ziem, które hitlerowski okupant potraktował wyjątkowo grabieżczo, to zamojszczyzna i ziemia żywiecka. Za nimi szła potężna fala wysiedlonych z dawnych kresów wschodnich, bowiem po zmianie granic i włączeniu ziem wschodnich do ZSRR, trzeba było znaleźć miejsce do życia dla ponad 1.770.000 wysiedlonych stamtąd obywateli polskich . Ta fala  dotarła do Kudowy w lipcu i w sierpniu płynęła do 1947r. W tym wielkim polskim przypływie byli także ludzie z Warszawy, a dzieje kudowskie tej grupy  warszawskiej opisała Janina Sikorska. Wspomnienia pani Janiny zachowały się w zbiorach Aleksandra Safiera i zostały  udostępnione przez panią Reginę Safier-Radwańską. Przedstawimy kilka fragmentów jej wspomnień, a obszerniejszą publikację tych  wspomnień zamieścimy w planowanej oddzielnej książce o tamtych latach w Kudowie.  Młodszym czytelnikom trzeba przypomnieć dlaczego w te strony ciągnęli także Warszawiacy.                       

Warszawa w 1945r.

Jaka była Warszawa w 1945r? Józef Chady, żołnierz I Dywizji Kościuszkowskiej, pochodzący z podolskiego Wicynia, zabrany do Związku Radzieckiego w 1940r opisał  Warszawę  w  styczniu 1945r w swojej książce pt „Przesłanie rodzinne”. Oddajmy głos żołnierzowi, Józef Chady pisze: „W styczniu 1945r wchodziłem do Warszawy jako polski żołnierz. Nawet spieszyłem się, należałem do ochotników płynących wcześniej  przez Wisłę na utworzenie przyczółków  po stronie walczącego w powstaniu miasta. Od Sielec nad Oką, gdy tylko włożyłem mundur polskiego żołnierza, marzyłem o wkroczeniu do Warszawy. W styczniu 1945r marzenie się spełniło. Wszedłem jako zwycięski żołnierz. Oniemiałem z wrażenia. Na trasie mojego wojennego szlaku  napatrzyłem się na widoki straszne, widziałem bowiem  zrujnowane, spalone miasta i wsie rosyjskie i białoruskie. Ale dopiero wtedy, gdy zobaczy się dymiące zgliszcza swoich  świętości, groza tego, co się stało, dociera do najmniejszych zakamarków serca. Patrzyły na nas oczy wypalonych okiem  z resztek ścian wystających z ogromnych zwałów gruzu. Nasza wyśniona, piękna, wielka i święta Warszawa. Jedni mieli łzy w oczach, inni nie mogli wydobyć z siebie ani słowa, niektórzy z cicha przeklinali Niemców. Patrzyliśmy, patrzyliśmy  i rozglądaliśmy się za  żywymi ludźmi”.                           

Poszukiwanie miejsca do życia

Do takiego wypalonego i zgruzowanego miasta powracali mieszkańcy z wyzwolonych obozów .Trzeba było poszukiwać jakiegoś kąta i dachu w dalszych miejscach. Ktoś już dotarł wcześniej do Kudowy i donosił, że tu da się żyć. Pan Mietek Chomentowski  rodem z Warszawy,  wracając z obozu  koncentracyjnego  w Dachau zatrzymał się w Kudowie, zainstalował się w willi  „Szwajcarka”, zawiadomił swoich w Warszawie, że są wolne pokoje, jest dach nad głową,  znajdzie się coś do zjedzenia i praca, przyjeżdżajcie. I jechali. 

Tak wybrała się z Warszawy do Kudowy Zdroju Janina Sikorska z koleżankami, był sierpień 1945r. Nie spodziewała się, że będzie sekretarką pierwszego kudowskiego burmistrza Władysława Twardego i że w tym strasznym  świecie  dożyje całkiem przyjemnie 102 lata.

Pisałem o Janinie Sikorskiej w Pamiętniku Kudowskim z Nr 3 z  2010r, gdy w 100-lecie urodzin odwiedziliśmy ją obaj z dr Bogusławem Burgerem.
Górale żywieccy od razu, z biegu  organizowali handel, usługi, transport, drobne przedsiębiorstwa, kresowiacy organizowali gospodarstwa rolne, a warszawiaków interesował Zarząd Miejski. Ulicami, przechadzał się w cylindrze niemiecki lekarz dr Fritz Becker i zastanawiał się z troską, co stanie się  z uzdrowiskiem, gdy przybywał żywioł nie mający o uzdrowisku zielonego pojęcia. Pani Janina Sikorska – po hitlerowskim obozie –  też nie miała zielonego pojęcia  jak prowadzić sekretariat  urzędu miasta, a radziła  sobie  całkiem nie źle. Podobnie, ludzie jakoś szybko odnajdywali swoje zdolności w potrzebnych pracach, również w uzdrowisku. Dr Becker zrezygnował z noszenia celindra, zdemokratyczniał, lud zapomniał jemu ,że w czasie wojny był lekarzem frontowym w wehrmachcie, polubili go, odezwało się w naszym narodzie rycerskie echo:
wróg w wojnie-przyjaciel w pokoju. Kudowa – głęboko wysunięta w zachodniej granicy państwa, zbierała  zewsząd ludzi  poszukujących dachu nad glową, bezpiecznego, miłego  otoczenia i niewiele więcej. Nawet różni powojenni kolekcjonerzy mebli, dywanów i innych atrakcyjnych  ruchomości, – tak zwani  szabrownicy –  woleli inne miejsca do uzupełnienia sobie wojennych strat, aniżeli Kudowę , gdzie było za dużo oczu i uszu wojska ochrony  pogranicza.To wojsko miało także swoją dobrą stronę i nie koniecznie tylko polityczną. 

Drogę  z Warszawy do Kudowy w sierpniu 1945r najlepiej przypomni sama Janina Sikorska. Oto fragmenty wspomnień napisanych przez nią, a dotyczące lat 1945 – 1948.

 

Janina Sikorska
W DRODZE DO KUDOWY

Wyjazd z Warszawy 16 sierpnia 1945r przez Katowice do Kudowy Zdroju

                                                                                                                                    

W Katowicach, Jadwiga zaprowadziła nas na kwaterę, na której miałyśmy przenocować, ponieważ pociąg do Kudowy odchodził dopiero następnego dnia rano.Wieczorem Jadwiga zaczęła nas dręczyć. Jeżeli pociąg odchodzi o 6-tej rano czasu moskiewskiego, to o której musimy wstać,  żeby zdążyć?  A właściwie, która  to jest godzina u nas, jeśli w Moskwie jest 6-ta rano? Czy trzeba zegarek  o dwie godziny cofnąć, czy posunąć do przodu? – Ty lepiej śpij i przestań nas nudzić – rozstrzygnęła sprawę Jana, resztę nam zostaw. Zaręczam ci, że o szóstej  czasu moskiewskiego  będziemy na dworcu. Poranek, dzień zapowiadał się pogodnie, kiedy zaczęłyśmy szturmować pociąg. Mój bagaż i bagaż Jadwigi był bardzo skromny. W plecaku miałam jedną zmianę bielizny, stare pantofle, łyżkę bez trzonka i dwie chusteczki do nosa. Resztę dobytku miałam na sobie. A sam plecak ! Irena uszyła mi go z jakiejś zasłony o nieprawdopodobnym  zielono-żółtym kolorze. Jadwiga kręciła nosem: no, nie chciałabym, żeby moje Niemki zobaczyły cię z tym plecakiem. Ale, we mnie pamięć o krzywdach niemieckich była zbyt świeża, to też dosadnie powiedziałam, co myślę  o niej i „jej” Niemkach. Za to Jana miała ze sobą  solidny tobół, który mieścił nawet  takie nieosiągalne dla mnie bogactwo, jak kołdrę. Po czyichś nogach, plecach i tobołach  dostasłyśmy się z Jadwigą do wagonu. Owszem z ławkami, ale bez przedziałów, z otwartymi na przestrzał drzwiami. Nim jednak zdążyłyśmy się rozejrzeć, z drugiej strony peronu, mocne żołnierskie głosy wezwały nas do opuszczenia wagonu. Jestem uczulona na gromkie żołnierskie głosy od czasu okupacji. Budzą we  mnie skojarzenia z nie eleganckimi czynami, to też na zasadzie odruchu warunkowego znalazłam się w następnej chwili po drugiej stronie wagonu. Obok mnie kicała Jadwiga. W osłupieniu patrzyłyśmy na Janę, która z tamtej strony – z twarzą zdeterminowaną i zaciętą, z ogniem w oczach – pchała swój tobół do wagonu, który przed chwilą opuściłyśmy z Jadwigą, a który zajmowali teraz  żołnierze radzieccy. Pogalopowałyśmy wzdłuż pociągu  w poszukiwaniu gościnniejszego wagonu. Jakim cudem po dłuższej chwili znalazłyśmy się wszystkie razem  – doprawdy nie wiem. Odetchnęłyśmy, gdy pociąg ruszył.

Podróż była długa i męcząca. Jadwiga, która już raz przebyła tą trasę  pilnowała przesiadek. Całe szczęście, bo zgubiłybyśmy się na stacjach, które jeszcze nosiły niemieckie nazwy. W pociągu, do którego przesiadłyśmy się w Kamieńcu, jakaś pani dowiedziawszy się, że jedziemy do Kudowy, przekonywała nas, że nie ma sensu tam się osiedlać. – Cała ziemia kłodzka – mówiła rysując szkic na skrawku papieru –  wrzyna się jak cypel w terytorium Czechosłowacji  i najpewniej zostanie Czechom oddana. Spojrzałam z wyrzutem  na Jadwigę, to przecież  był jej pomysł, jej i Mietka. – Czym się martwisz – odpowiedziała na to spojrzenie –  masz coś do stracenia?  Gdyby nawet tak się stało, jak ona mówi, to zrobimy sobie w Kudowie wakacje. Czy nie należą się nam po tych obozach, przez które przeszłyśmy? – Racja! Odzyskałam ducha  i jaśniej spojrzałam w przyszłość.

W Kłodzku znów przesiadłyśmy się do innego pociągu i Jadwiga, która poprzednio nas poinformowała, że na trasie  Kłodzko-Kudowa  obsługa kolejarska jest jeszcze niemiecka  była mile zaskoczona, kiedy się okazało, że nasz konduktor  jest Polakiem. Z entuzjazmem dowiedziałyśmy się, że właśnie od dzisiaj (17 sierpnia 1945r)  pociągi na tej trasie dostały obsługę polską. O zmroku mineliśmy wiadukt pod Lewinem, który zachwycona Jadwiga porównywała z mostami, przerzuconymi nad przepaściami w Alpach austriackich. Lewin jeszcze nie nazywał się Lewin, tylko po niemiecku Hummelstadt, tak jak i inne uzdrowiska na trasie Kłodzko-Kudowa. Polanica nazywała się Altheide (potem przemianowana na Puszczykowo), Duszniki  to Bad Reinerz. 

Był ciepły pogodny wieczór 17 sierpnia 1945r., kiedy wreszcie wyskoczyłam na peron w Kudowie Witał nas Mietek, wtedy już urzędnik Zarządu Miejskiego  i zarządca willi „Szwajcarka”.

Ciemną zupełnie drogą, przy której – jak się domyślałam po zapachu – znajdowały się gospodarstwa rolne, zaprowadził nas do głównej ulicy, Stalina. I znów Jadwiga miała okazję do wydawania  zachwyconych okrzyków: ulica była oświetlona, chociaż, gdy przed dwoma tygodniami opuszczała Kudowę, ani jedna lampa uliczna nie  świeciła. Latarnie stały rzadko i słabe ich  światło wydobywało z mroku i spośród drzew  fragmenty domów, jakieś ganki, wykusze, wieżyczki, łamane dachy. Stałam i myślałam , że oto po latach  okupacji i obozu, po miesiącach poniewierki w gruzach Warszawy, zaczyna się nowe życie. Jakie?  Jaka miała być ta przyszłość?  Co w sobie kryła?  Długie, szczęśliwe lata pracy i przeżyć, czy krótki wypoczynek, wakacje, przed następnym  etapem niewiadomego? Jakkolwiek by ta przyszłość się nie przedstawiała, postanowiłam sobie, że będę się cieszyć chwilą obecną. (CDN).

XXX

Miło mi uraczyć czytelników  tekstem napisanym  przez Janinę Sikorską, bardzo prawdziwie i stylistycznie pięknie. Za tydzień  następny fragment tych  jej wspomnień. Równocześnie proszę Czytelników  piszących wspomnienia  i pamiętniki o kontakt i  udostępnienie tekstów do publikacji
(Bronisław MJ Kamiński, tel. 609 981 995).

 

___*___
Zbyszek!

Zenona Dołęgowska

Wczoraj, godz. 16,00 z minutami odbieram telefon, na ekranie komórki wyświetla się nazwisko Zbyszek Chaber. Wiedziałam, wiedziałam, że to będzie zła wiadomość, że chcą mi zakomunikować, o śmierci Zbyszka.

 

Kto i kim był Zbyszek?

 

Zbyszek w wojsku

Miałam lat 19 i pół. Byłam już mężatką, za pół roku miała  urodzić się nasza Mirunia. Po przeprowadzce z Gołaczowa, uczyłam w szkole podstawowej nr 1 przy ulicy Buczka. Jest przerwa, do pokoju nauczycielskiego wchodzi kierownik szkoły z młodym mężczyzną i przedstawia nam go. To Zbigniew Chaber, co dopiero ukończył służbę wojskową i od jutra będzie uczył w naszej szkole. Przyjęliśmy go życzliwie i z wielkim zainteresowaniem. Był wysoki, oczywiście szczupły, blondyn, z kręconymi włosami, w płaszczu w zieloną jodełkę.

Czy mogłam wtedy wiedzieć, że ten człowiek będzie naszym, bo i Tadzia,
najlepszym kolegą i przyjacielem?

Początkowo mieszkał u swojej mamy w Słonem. Zajrzałam tam kiedyś, mama Zbyszka opowiadała wtedy że przybyła z mężem i małym Zbyszkiem  ze wschodu, otrzymali  gospodarstwo w końcowej części Słonego. O swojej mamie Zbyszek mówił wielokrotnie i przy różnych okazjach, z których  jednoznacznie wynikało, że dla niego była to jedyna osoba,  którą najbardziej kochał w swoim życiu.

Potem otrzymał z Rady Narodowej w Kudowie mieszkanie przy ul. Poznańskiej na I piętrze, gdzie znacznie później mieściła się znana w Kudowie „Harcówka”. Poszliśmy z Tadkiem w odwiedziny, dzisiaj powiedzielibyśmy na  parapetówkę. Mieszkanie było puściutkie. My wtedy przeprowadzaliśmy się ze szkoły przy ul. 1-Maja, meble, które wcześniej dostaliśmy, daliśmy   Zbyszkowi. Były to tzw. meble „przechodnie”.
W Melodii lata 60 XX wieku
Zbyszek w tamtym czasie był w naszym domu częstym gościem. Ileż opowieści usłyszeliśmy od niego. Często opowiadał o swoich podbojach, młode panie uwielbiały Zbyszka, bo przecież był młodym przystojnym i pięknie mówiącym. Był jednym z najlepszych tancerzy na parkietach Melodii, Kosmicznej, Piekiełka.

Zbyszek i Tadziu w Zakopanem FIS

Był również sportowcem. Razem z Tadziem i innymi panami z Uzdrowiska grał na kortach przy Zameczku, w Sali sportowej kiedy to duża Melodia była jeszcze halą sportową, grał również w hali przy domu kultury KZPB. Razem z Tadziem w latach 60-tych XX wieku pojechali na FIS do Zakopanego.

Zbyszek był również aktorem. Przy Uzdrowisku powstał amatorski teatr. Kierownikiem i reżyserem był pan Tkaczuk. Wystawili sztuki „ Adwokat i róże” Szaniawskiego,  „Śluby panieńskie” Fredry, potem składankę „Sałatka zdrojowa”, która przeznaczona była głównie dla kuracjuszy. Razem z Tadziem występowali w świetlicy Domu Młodego Robotnika KZPB i to z wielkim powodzeniem.

Razem rozpoczęliśmy studia we Wrocławiu. On wcześniej ukończył Liceum Pedagogiczne w Kłodzku. Nauczycielem był wspaniałym, uczył historii i wychowania fizycznego. Był rzeczowy, konkretny i wymagający. Jeszcze dzisiaj pamiętam jego wpisy do dziennika, literki małe i trochę koślawe.

Pewnego dnia przyszedł do nas na Zdrojową i powiedział, że ma zamiar się żenić. Poprosił Tadzia by był świadkiem na jego ślubie. I tak też się stało. Kochał nad wszystko swoją nowonarodzona córkę Laurę.

A potem wszystko się zmieniło, niestety na gorsze. O szczegółach trudno tutaj pisać. Wyjechał za żoną do Sejn. Utrzymywaliśmy  stały kontakt listowy. Ja już mieszkałam w Górach Świętokrzyskich a on postanowił wrócić na Ziemię Kłodzką, już sam. Żyła jeszcze jego mama w Słonem, a Staszek jego młodszy brat, stał się Stanisławem po studiach i stał się dyrektorem liceum w Dusznikach. Zbyszek zamieszkał w Szczytnej Kłodzkiej i pracował w Zasadniczej Szkole Zawodowej jako nauczyciel i kierownik internatu.

Wtedy ożenił się po raz drugi, z miłą filigranową, bardzo kochającą Zbyszka Danusią.
Byli razem 20 lat.

Na zdjęciu: Zbyszek z żoną Danusią w Szczytnej
Danusia żona Zbyszka na łyżwach

Kontakty nasze były stałe, a kiedy przyjeżdżałam do Kudowy sama lub z Tadziem spotykaliśmy się, najchętniej u pana Mirka Atesa nad stawem, gdzie radość nasza nie miała końca.
Zbyszek nigdy nie zapominał o świętach a nawet o moich imieninach, które obchodziłam dawniej 22 grudnia, przysyłał piękne i wzruszające kartki.
Ostatni kontakt był 2 miesiące temu. Już słabo mówił, ale mimo to starał się jeszcze żartować,  wspominał nasze dawne , dobre czasy, nie omieszkał powiedzieć o naszych polskich „nierządach”. Zawsze mieliśmy takie same poglądy polityczne.

Zbyszek pochowany będzie na cmentarzu w Słonem, ze swoją mamą i ojcem.
Umarł mając 91 lat a nasza przyjaźń trwała 66 lat.
Jest mi smutno, bardzo smutno.
Żegnaj Zbyszku.
Dziękuję za naszą wierną przyjaźń.

 

***

Pamięci
Zbigniewa Chabra

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”-OK
Znajomi i Przyjaciele


 

___*___
Z szuflady Emigranta 

Jacek Kajoch

Na pyskach sztuczne uśmiechy
Frazesy na wskroś wyświechtane
O skurcze przyprawią bebechy
Słodkie jak z malowanek

Na co dzień Bóg, Honor, Ojczyzna
Religia, tradycja, półsłowa
A w sercach prosta pierwszyzna
Choroba dwubiegunowa

W wigilię dla gościa talerzyk
No co? Przecież wypada
Nadzieją obłudny pancerzyk
Jeśli zapuka… niech spada

A zanim się dorwą do władzy
Obietnic popłynie litania
I upieprzeni jak w sadzy
Myślowa się zacznie bigamia

Jedno powiedzą a drugie zrobią
Kwiecista będzie ich mowa
W odchodach kłamstw do końca żłobiąc…
Choroba dwubiegunowa

Mamusią kochaną zająć się trzeba
Zakupy, spacer, kościółek
I zrobić rosołek i kupić chleba
W rzeczywistości… przytułek

Oj zakłamana ta nasza codzienność
Obłudy, chamstwa i knowań
Lecz może przyjdzie kiedyś zbawienność
I umrze dwubiegunowa.
(2016)

 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Radosne powroty
KRYSTYNA RYGIELSKA
Niebo pełne marzeń

Usiądź na ławce w ciągu dnia
pomyśl, co bardziej Cię rozbawi,
śmiech dziecka na placu zabaw
czy radosne oko, które łzawi.

 

Patrzyłaś długo w niebo niebieskie,
szukałaś kolorów dnia,
to przecież błękit,  kolor radości,
co wszystkie barwy zna.

 

 Popatrz raz jeszcze
otrzyj łzę ponurą, 
tych nigdy nie jest za mało, 
na niebie marzenia gęsto usłane
zasłonią Ci ciemność całą.

 

Bo marzyć warto,
to nic nie boli
wiesz o tym nie od dziś,
może zza chmury popatrzy słońce
i swym spojrzeniem rozbawi Ciebie
jak radosny, malutki miś.

I  już po smutku
radosny promyk
na chmurach pisze,
kochaj swe życie
ciesz się i życia się ucz.

Z pozdrowieniami  Krystyna Rygielska

 

***
Helena Midor zd. Gałaszewska
Dzień 1 marca
PAMIĘCI  ŻOŁNIERZY NIEZŁOMNYCH 

Bohaterowie wiary
ambitni, morowi
dumni żołnierze

Swoim życiem
broniąc Ojczyznę
dowód mężnie dawali

Z pieśnią na ustach
i sztandarem
pośród, dymu i  błysków
do końca swych dni trwali.

Choć kłamcami ich nazywano
na wieczną niepamięć
na Ojczystej  Ziemi

W tył głowy strzelano
do dołów zakopano
Inko, Pilecki, Roju, Nilu…..

Ziemia wróciła Was, naszej pamięci
Zachowała się na  zawsze
Mur co miał runąć – żyje

Panie, pozwól  im
leżeć na zielonych pastwiskach…
Pod gołym  NIEBEM

 

_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________