GzK – 14.02.2021.

Zdjęcie z transmisji Sesji Rady Miejskiej z 8 lutego 2021.
Przewodniczący Rady Miejskiej – Wojciech Duś wprowadza do porządku obrad: projekt uchwały dotyczący wprowadzenia Radnego Adama Frankowskiego do składu osobowego Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej Rady. 

 

___*___
Z życia Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju

Adam Frankowski

Luty 2021 r.

W miesiącu lutym, a dokładnie 8 lutego 2021 r. odbyła się sesja Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju, w trakcie której radni uchwalili zwolnienia od podatku od nieruchomości z powodu COVID-19 na pierwsze trzy miesiące roku 2021, dla hoteli, pensjonatów, ogólnie dla branży turystycznej oraz dla wyciągu narciarskiego. Przedsiębiorcy napracują się składając odpowiednie wnioski i zeznania, rozliczając dokładnie powierzchnię swoich nieruchomości, a gmina uzyska rekompensatę z budżetu państwa za utracone dochody oraz inwentaryzację wszystkich nieruchomości przedsiębiorców z branży hotelarskiej występujących o to zwolnienie.

 

Na początku sesji przewodniczący Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju wprowadził pod obrady dodatkową uchwałę, której podjęcie dołączyłoby moją osobę do grona członków Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju. Była to reakcja prezydium Rady na mój wniosek o dołączenie mnie do tej komisji po rezygnacji z członkostwa w Komisji Rewizyjnej. Wniosek oczekiwał 4 miesiące na działanie przewodniczącego Rady, tyle trwało nabranie mocy urzędowej dla wniosku złożonego przez jednego z radnych spoza komitetu wyborczego pani Burmistrz. Wszyscy obecni radni zagłosowali za zmianą i wprowadzeniem powyższej uchwały do porządku obrad. 

Następnie w toku obrad poddano uchwałę pod głosowanie i bez żadnej dyskusji obecni na sesji radni z  komitetu wyborczego pani Burmistrz zagłosowali ,,przeciw”.  

Radni, którzy 50 minut wcześniej głosowali, by procedować tę uchwałę, ograniczyli jednemu radnemu możliwość wpływu na działalność Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju. 

Radni, którzy wykluczyli spośród siebie jednego z wybranych przez mieszkańców przedstawiciela, to: Wojciech Duś, Sylwia Ziółkowska, Irena Biernacik, Ewa Tomaszewska, Artur Lipiński,  Bolesław Ziemianek, Dawid Łaźniowski, Renata Gorczyńska.

Dlaczego radni tak postąpili ? Nie wiem jakie są ich motywy, ale wyrażam przekonanie, że to raczej nie z powodu moich ostatnich pytań dotyczących rozliczeń opłat za śmieci, oraz na pewno nie z uwagi na moje zainteresowanie umowami na zimowe oczyszczanie miasta. 

Komisja Gospodarczo-Ekonomiczna Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju, to komisja która powinna pracować nad najważniejszymi zagadnieniami rozwoju naszej gminy, przed nią powinny składać sprawozdania nasze gminne spółki, skarbnik powinien udowadniać, iż budżet jest realizowany dla dobra naszej wspólnoty lokalnej, więc pytanie układa się samo: co tam się takiego dzieje, że nie chcą tam radnego spoza komitetu wyborczego pani Burmistrz ?
Adam Frankowski. 

 

___*___

Stanowisko Zarządu Stowarzyszenia Obywatelska Kudowa – OK

w sprawie uchwały Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju z dnia 8.02.2021
dotyczącej nie przyjęcia Radnego Adama Frankowskiego

 

Stowarzyszenie Obywatelska Kudowa – OK działa na terenie miasta Kudowa-Zdrój i realizuje swoje zadania i obowiązki zgodnie z Regulaminem w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego.
Stowarzyszenie rekomendowało Pana Adama Frankowskiego – Członka Zarządu stowarzyszenia – do Rady Miejskiej w Kudowie-Zdroju z Komitetu Wyborczego KWW Głos Kudowy.
Stowarzyszenie nasze interesuje się pracą Radnego Frankowskiego i zasięga informacji w społeczeństwie gminnym o tej działalności. Radny Adam Frankowski zdaniem stowarzyszenia jest aktywnym radnym; wywiązuje się z obowiązków Radnego bardzo dobrze.  Jest oczywiste, że  radny o takim doświadczeniu samorządowym  i w kierowaniu zakładem pracy  jest potrzebny i cenny w każdym samorządzie szczebla gminnego i wyższego, a zwłaszcza  w ważnych komisjach gospodarczych i ekonomicznych.

 W październiku 2020 r złożony został wniosek o przyjęcie Radnego Frankowskiego w skład Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej.  Po czterech miesiącach, dnia 8 lutego 2021 wniosek ten został rozpatrzony na sesji Rady Miejskiej z rezultatem negatywnym. Stowarzyszenie nasze zwraca uwagę na reakcję społeczną na przebieg tego głosowania, mianowicie, podkreślane jest, że wszyscy radni z Komitetu Wyborczego Pani Burmistrz, bez słowa dyskusji nad wnioskiem, zagłosowali przeciw przyjęciu Radnego Frankowskiego do Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej dlatego, żeby Radnego Frankowskiego nie było w tej Komisji z ważnym głosem, jako członka Komisji. Obrady prowadził przewodniczący Wojciech Duś, który pominął zwyczajny wymóg wyrażenia opinii radnych. Nie wiemy, jakie stanowisko w tej sprawie mieliby Radni nieobecni na sesji, ale mamy nadzieję, że byłoby inne.
  Nasze  stowarzyszenie niepokoi narastająca w społeczeństwie kudowskim opinia, że pewna grupa radnych działa w porozumieniu umacniając wadliwy kierunek życia społeczno-gospodarczego w gminie. Jesteśmy, jako stowarzyszenie obywatelskie, zainteresowani jak najlepszą opinią Rady Miejskiej, jednak jest zrozumiałe, że odseparowanie kompetentnego radnego od ważnego głosu jako członka Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej wzbudza  krytykę i niepokój. Narastają bowiem pytania, co takiego dzieje się w samorządzie kudowskim, że ogranicza się dostęp do kontroli radnemu, który zna się dobrze na finansach i działalności gospodarczej gminy?? Społeczeństwo zwraca uwagę coraz mocniej, że w tej kadencji osłabły tzw. społeczne formy aktywności i kontroli, zanikają takie organizacje obywatelskie i pozarządowe w naszej gminie, które miały znaczenie dla rozwoju postaw obywatelskich  i kontroli społecznej.
  Przypominamy, że Stowarzyszenie OK jest od samego początku aktywne i niezależne; głosi ideę wspólnotowości w oparciu o budowę społeczeństwa obywatelskiego; promuje kulturę obywatelską i rzetelnie przedstawia fakty. 

   Uważamy, że Radny Adam Frankowski wnosi do Samorządu  dobre  doświadczenie i aktywnie uczestniczy w pracach Rady. Zwracamy uwagę, że w opinii społecznej Radny Frankowski cieszy się zaufaniem, a demonstracyjne niedopuszczenie go do rzeczywistego wpływu w Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej uwalnia Radnego Adama Frankowskiego od odpowiedzialności za ewentualne niewłaściwe działania w kierowaniu gminą w sprawach gospodarczo ekonomicznych. Jednak, takie działania jak to w czasie sesji 8 lutego br – w opinii naszego społeczeństwa – pogarszają jakość pracy samorządu gminnego.
Niniejsze oświadczenie kierujemy do naszych członków, do Rady Miejskiej i Pani Burmistrz, i do zainteresowanego tym społeczeństwa kudowskiego. Zależy nam na tym, by życie społeczno-gospodarcze w gminie było przejrzyste i szło w stronę poszanowania dobra wspólnego. Przebieg sesji Rady Miejskiej oglądają mieszkańcy w Internecie. Jedna z wypowiedzi Mieszkanek po tej sesji 8 lutego br. była taka: radni głosowali „jestem przeciw”. Mam nadzieję, że teraz zastanowią się przeciwko czemu są w rzeczywistości. Wyraziła pewną nadzieję, że czterech nieobecnych radnych miałoby inne zdanie.

Stowarzyszenie Obywatelska Kudowa-OK życzy wszystkim Radnym mądrych, troskliwych wypowiedzi
i podejmowania optymalnych decyzji w głosowaniu.

Zarząd stowarzyszenia
Obywatelska Kudowa-OK

 

___*___
POSŁUSZNA NIEODPOWIEDZIALNOŚĆ

Bronisław MJ Kamiński

Miejsce podparcia

         W roku 1999, w którym odsłanialiśmy Pomnik Trzech Kultur  w Czermnej,  byłem na spotkaniu z grupą uczniów kudowskiego liceum zorganizowanym przez prof.Irenę Leśniak – Kulpę na temat kierunków filozoficznych w XX wieku.

Uczniowie znali marksizm, egzystencjalizm, słyszeli o fenomenologii, ale  nowością była dla nich filozofia odpowiedzialności, o której im mówiłem. Słuchali z uwagą, gdy  mówiłem o upadku świata ludzkiego w pierwszej i drugiej wojnie światowej i jak narodowi filozofów i poetów, czyli Niemcom, odebrało mowę po Auschwitz. Gdy mówimy o filozofii, to  najważniejsze jest to, co nie jest znane, lecz oczekiwane, droga jest ważniejsza, aniżeli jakiś konkretny cel. Filozofia obowiązku w faszystowskim wydaniu skompromitowała się, komunizm przydał się do posprzątania świata z faszyzmu. Po drugiej wojnie światowej pozostały hasła komunistyczne, których motorem były idee i słowa  wzięte jakby z religijnych tekstów, ale bez fundamentu wiary nie miały mocy, nie były drogą, a tylko mirażem, jak fata morgana na pustyni. Miraż ten nie wygasa, ma zdolność nawrotu, gdy tylko załamie się światło, a niesprawiedliwość społeczna, nędza i nadmiar psychopatów w polityce  wyjdą nam naprzeciw.  Brzmi to jak jakaś fatalistyczna i trochę niezrozumiała  poezja, a jednak jest to ludzka rzeczywistość, z którą jeszcze możemy się zetknąć. Uczniów kudowskiego liceum interesował bardziej duch ludzki, to co jest w sercu na dnie, jaki jest człowiek, dlaczego ciągnie go nie tylko do dobrego, lecz także do zła i katastrofy,  i czy człowiek jest bardziej dobry, czy bardziej  zły. Gdzie jest ten moment, to miejsce podparcia w człowieku, że jest się człowiekiem ? – taki rodzaj pytań ożywiał to spotkanie. Doradzałem, by zadawać takie pytania ludziom wiary: zakonnicy katolickiej, ewangelikowi z Pstrążnej, buddyście z Darnkowa, świadkowi Jehowy, żydowi, muzułmaninowi i im podobnym, a na końcu zajrzeć w oczy pieskowi  na łańcuchu i bez miski z wodą, by to wszystko  -za jednym zamachem  zweryfikować. Żeby nie napluć na siebie, idźmy dalej.

Co to jest odpowiedzialność?
Pani Wiesia i jej koty.

         W mroźny poranek 12 lutego 2021r wybrałem się pieszo po zakupy, auto nie ruszyło, akumulator zastygł od mrozu. Mniej więcej  koło przejścia granicznego w Czermnej spotkałem panią Wiesię Sroczyńską, mieszkankę Słonego. Zawsze o tej porze jeździ rowerem do kotów w pustym domku w Czermnej, wiezie im coś do zjedzenia, przejeżdża pod naszymi oknami, często  ją widzimy.  Tym razem szła pieszo, rowerem źle jechać  po zaśnieżonych ulicach. Od jej domu na Słonem do  domku kotów w Czermnej  będzie ze trzy kilometry. Zapytałem jak się czują koty w tą zimę, przy mrozie około dziesięciostopniowym. Pani Wiesia powiedziała, że opiekuje się tymi kotami od początku 2009r, było tych kotów osiem, powoli wymierały i pozostał jeden z tej ósemki,  kocurek „Kici”z trzema półdzikimi  towarzyszami; jest zmartwiona , bo już przez pięć ostatnich dni „Kiciego” nie ma. Dzisiaj  idzie, może się pojawi i będzie głodny, niesie jedzenie dla niego i jego towarzyszy. Po kilku godzinach zadzwoniłem do pani Wiesi z zapytaniem, czy przyszedł „Kici? Powiedziała, że przyszedł, uradowała się, że jest i że  dziękował po kociemu za jedzenie, ma tam swój kąt, może się schronić od wiatru, śniegu i mrozu. Koty zaczęła karmić najpierw razem z Anią Norowską-Kiecą, potem przejęła tę pomoc za Anię i gdy Ani zabrakło, to wzięła  jej koty do siebie na Słone, a do tych w Czermnej  nadal codziennie, codziennie (!!!) jedzie lub idzie. Raz lub dwa razy do roku wyjeżdża do Niemiec  opiekując się starszymi chorymi osobami i wtedy zastępuję ją … inna pani Anna  z Czermnej. Zapytałem panią Wiesię dlaczego to robi ? – Powiedziała: a co by one zrobiły bez ludzkiej pomocy, jesteśmy odpowiedzialni za te istoty, bo  jesteśmy ludźmi.
Drogi Czytelniku, czy trzeba jeszcze wyjaśniać czym jest odpowiedzialność ? Czy trzeba jeszcze czytać wielkich filozofów  odpowiedzialności jak: Edmunda Husserla,  Maxa Schelera, Martina Bubera, Romana Ingardena, Georga Pichta, Emmanuela Levinasa,Hansa Jonasa i wielu innych? – Tego, co robi pani Wiesia i jej koleżanka i osoby ratujące koty pod kominem, przy parkingu w centrum miasta, i dokarmiające  czworonogie i skrzydlate  – upominające ludzi , by skończyć z haniebnymi  psimi łańcuchami, żaden filozof nie opisze lepiej niż prawdziwe codzienne życie. Filozofia to miłość mądrości, a mądrość bez odruchu serca i poczucia odpowiedzialności nie ma racji bytu w świecie prawdziwie ludzkim.

System i człowiek, a odpowiedzialność.

         Dwadzieścia lat temu, gdy kończył się XX wiek, dorośli mieszkańcy Kudowy mieli za sobą wielką szkołę dobra i zła. W tamtych czasach odpowiedzialność miała – wbrew pozorom – silniejszy kontekst  z religijnością niż  dzisiaj; kościół katolicki – jako największe z wyznań w Polsce – nie sprzęgał się z bieżącą polityką, nie był więc koniem sprzężajnym  dla polityki partyjnej, –  był jakby po drugiej stronie pustyni. System społeczno-polityczny ulegał głębokim przemianom. Przez blisko pół wieku żyliśmy w nim, jako w  czymś zewnętrznym, ale jednocześnie nie całkiem obcym. Bo, czy to prawda, że komuna to nic innego, jak tylko sowieckie bagnety? Jeśli ktoś uparcie odpowiada na to, że to były tylko  sowieckie bagnety, to nie zrozumie sensu tej wielkiej orki, jaka dokonała się w Polsce pomiędzy rokiem 1945 a 1989, w społeczeństwie wiejskim i miejskim, w rozwoju i upowszechnieniu kultury, a także  w pogłębieniu wiary religijnej, jakby wbrew działaniom systemu. Tamten system narzucał ludzkiej jednostce – ale nie ludzkiej osobie – pewne twarde konieczności osłabiające  wolność w życiu społecznym i tym samym powodował pewne odseparowanie  wewnętrznej  odpowiedzialności od narzuconego świata. Świat był podobny do drogi dokładnie wytyczonej, jednokierunkowej,  ze szczegółowymi  znakami drogowymi, z  instrukcjami co te znaki znaczą. Odpowiedzialność  ograniczono do  skutków oceny kogoś w rodzaju policji drogowej, w każdym razie  nie do własnego sumienia. Odpowiedzialność miała charakter prawny, a nie moralny. Możnaby powiedzieć, że  nic lepiej nie mogło dowodzić, że  Bóg to nie jest Świat. Odpowiedzialność moralna – w tym obrazie świata – rysuje się jako zachowanie na drodze trochę nieznanej i trochę nie oznakowanej, pozwalającej na własne, wolne  decyzje. W naszym życiu społecznym, kulturalnym i politycznym zjechaliśmy więc z drogi jednokierunkowej, na kilku pasmową , z pewnym bałaganem w ruchu. W życiu społeczności gminnych pojawiła się  samorządność obywatelska, demokratyczność i wolność wyborów, decydowanie o losach gminy. Dawne zewnętrzne przywożenie w teczkach kandydatów wyselekcjonowanych w życiu organizacyjnym odpadło, mieszkańcy mogą sami zadecydować kto zostanie wybrany, a zadecydować mogą nie tylko porządni  obywatele, ale także nieroby, pijacy, ćpuny i przestępcy; o tym, jaki będzie wybór  i los rozwojowy wspólnoty, decyduje odpowiedzialność  lub lenistwo  obywateli porządnych, albo zdolności organizacyjne tych drugich. 

Posłuszna nieodpowiedzialność 

            Filozof Hans Jonas w swoje pracy „Teoria odpowiedzialności. Podstawowe rozróżnienia” (Filozofia odpowiedzialności XX wieku),  pisze o zjawisku posłusznej nieodpowiedzialności, występującym szczególnie wyraźnie z postawach  politycznych. W skali społeczności gminnej może to mieć miejsce we władzach wybieranych, jak np. w radach gminnych i miejskich i w osobach zarządzających. Rzadko zwracamy uwagę na podstawowy fakt, że osoba kandydująca w wyborach  na radnego, czy zarządzającego,  najpierw sama siebie wybiera;  dokonuje więc oceny własnych kompetencji w odniesieniu do sytuacji społecznej. W tej ocenie liczy się wykształcenie, doświadczenie społeczne i priorytety dla których chce kandydować. Nakłanianie do kandydowania przez inne osoby jest sprawą ważną, lecz nie pomija tego pierwszego aktu wybrania przez siebie samego. Przy niskiej samoocenie kandydowanie do władz jest już z góry porażone skłonnością do podporządkowania się grupie wzmacniającej i poprawiającej tak zwany zewnętrzny własny widok. To podporządkowanie jest jednak kosztowne: taki wybraniec będzie grał ciągle jakąś rolę, w którą wszedł, trudno mu być sobą, ponad słusznością i rzetelnością obywatelską będzie dyscyplina grupowa,  zmontowana dla zwykłego egoizmu lub  realizacji jakichś interesów, odbiegających od etycznego dobra wspólnego. Tak działanie w zmowie i w porozumieniu prowadzi do posłusznej nieodpowiedzialności.

Adam Sosnowski stawia przy takich wybrańcach litery „PN” (Posłuszny Nieodpowiedzialny) i określa ich słowem „pniaki”, zastrzegając się przy tym, że to określenie nie dotyczy urzędników, ani innych osób wykonujących pracę według ich zawodowych obowiązków, lecz tych, którzy dobrowolnie, wybierając siebie, dali się wybrać, by stanowić regulaminy, przepisy i zasady- bez osobistej zdolności do niezależności i odpowiedzialności. Jednakże, nigdy nie jest tak źle, żeby nie było gorzej lub lepiej. Czasami pniaki wypuszczają nowe zdrowe odrosty,  wtedy, gdy korzenie były mocne. Gdy w demokratycznych wyborach  popełniono błąd w wyborze, wówczas pozostaje nadzieja na odrosty, i nie należy z tego rezygnować. (Bronisław MJ Kamiński).   

___*___

Kudowski Patrol Obywatelski (KPO)

Kaczki na stawie w parku kudowskim

       13 luty 2021 sobota godz. 16, mróz,  na stawie w Parku pozostał fragment nie pokryty lodem i około 100 kaczek zebrało  się na tym skrawku wody. Z pewnością są wdzięczne Urzędowi Miejskiemu za usunięcie tablic z napisami zakazującymi karmienia kaczek. Zimą dokarmiali kaczki kuracjusze, teraz ich nie ma i kaczki głodują. Ludzie podrzucają im kawałeczki chleba posmarowanego margaryną, niektóre są tak osłabione z głodu, że nie mogą chodzić. Kaczki są ozdobą Parku i ich dokarmianie w zimie wymaga uregulowania. Jeśli zaczną ginąć z głodu, to Kudowa jako zdrój straci na wizerunku.  (KPO Nr 7)

 

___*___
8 lutego 2021r zmarła w wieku 72 lat

EVA PUMROVA 
z Małej Czermnej

 Miłośnik historii, Czeszka troszcząca się o ochronę zabytków  i pamięć historyczną  ziemi kłodzkiej.
We wiadomościach o Jej śmierci czytamy, że nic z tego dobrego i pięknego się nie straci, wszystko pozostanie.

Uroczystości pogrzebowe w obecnym okresie pandemii są ograniczone, jednakże w okresie późniejszym, latem, w kościele na Pstrążnej będziemy  mogli spotkać się na koncercie poświęconym Jej Pamięci.
Była dobrym naszym sąsiadem. Cześć Jej Pamięci.

Polsko-Czeskie Towarzystwo Naukowe
Przyjaciele Polacy z Kudowy Zdroju
***

 

___*___
Pstrążna

Część 5

BUKOWINA   KŁODZKA – „wczoraj i dziś”

Wioleta Suzańska

 

Bukowina w przeszłości, jako wieś, stanowiła odrębną jednostkę administracyjną.
Wcześniej w 1477 roku, była czeską osadą  i należała do pobliskiej wsi Pstrążna. 

Panorama Bukowiny z ok. 1920 roku

 W 1787 roku na Bukowinie znajdowały się tylko cztery domy. Dopiero na przełomie XVIII/XIX wieku osada zaczęła się rozwijać dzięki odkryciu złóż węgla kamiennego w Pstrążnej, a także ze względu na swoje położenie geograficzne w bliskości Błędnych Skał. W następstwie wojny siedmioletniej w 1763 roku katolicka Austria utraciła tę część ziem na rzecz protestanckich Prus. Z Czech ruszyła fala emigracji religijnej i osiedlała się na Pstrążnej i Bukowinie. Pierwsze rodziny, pochodzące z okolic  Hradca Kralove, nosiły nazwiska: Duchać (Duchatsch), Kolaćny (Kollatchny), Cvikyř (Zwikirsch), Mesner (Messner), Semerak, Śirlo (Schirlo).

Hotel Duchaczów (Gasthaus zu den Felsen)

Według różnych źródeł wieś posiadała około 25 domostw.Szczególnie zapamiętany był ród Duchaczów. Członkowie tej rodziny, od trzech pokoleń byli przewodnikami po Błędnych Skałach i jednocześnie prowadzili gościniec wraz bazą hotelową dla turystów. Budynek, jako jeden z nielicznych, znajduje się do tej pory na Bukowinie.

Hotel Skalny(Felsenhotel) z 1906 roku

Na potrzeby ożywionego ruchu turystycznego, postanowiono wybudować jeszcze jeden hotel.Inicjatorami i jednocześnie sponsorami tego przedsięwzięcia byli: Pastor luterański Wilhelm Poppe, który w tym czasie sprawował opiekę duszpasterską w Pstrążnej, trzej bukowińscy Cvikyře i pstrążniański starosta Adolf Cvikyř. W 1906 roku hotel został uroczyście otwarty i nadano mu nazwę „Felsenhotel” (Skalny hotel). Właściciele nie prowadzili sami działalności lecz wynajęli hotel Frantiśkovi Cvikyřovi.  Był to pokaźny budynek, o pięknej architekturze, który spełniał wszelkie oczekiwania gości. Dużą atrakcją  hotelu były  dorożki. Jadąc drogą do Kudowy, goście mogli podziwiać piękne krajobrazy i korzystać z dóbr rozwijającego się uzdrowiska. Niestety, w wyniku pierwszej wojny światowej ilość turystów znacznie zmalała. Jeszcze gorzej było po wojnie, kiedy nastała inflacja. W związku z tym postanowiono sprzedać hotel.

Dom Misyjny (Misionshaus)

W roku 1922 przeszedł on w ręce misjonarzy i funkcjonował jako dom misyjny (Misionshaus) dla południowo – wschodniej Europy, w którym przebywali młodzi ludzie z krajów słowiańskich, kształcący się na przyszłych misjonarzy.  Dom prowadzony był przez Martina Urbana. W seminarium teologicznym miał wykłady pastor Martin Hoffmann.

Dom Misyjny po pożarze

W 1927 roku, podczas burzy, budynek niemalże cały spłonął.Na zgliszczach ostał się nienaruszony werset z Biblii. Potraktowano to jako znak od Boga i odbudowano w szybkim tempie Misionshaus. Jego wnętrze zostało zmodernizowane i dostosowane do potrzeb młodych misjonarzy. Ciekawostką jest fakt, że pokoje nosiły nazwę dużych miast lub stolic, skąd pochodzili wychowankowie np. Praga, Budapeszt, Brno, Kraków itd.

Leśniczówka na Bukowinie

W 1933 roku  wprowadzono niemiecką  nazwę dla tej miejscowości Tannhűbel. Oprócz hoteli, na Bukowinie znajdowała się pokaźna leśniczówka(Főrsterei) i dom celny (Zollhaus). Mieszkańcy Bukowiny żyli bardzo skromnie. Posiadali małe, karłowate gospodarstwa, ogródki i sady. Przy każdym domu była pasieka. Zimą zajmowali się tkaniem i innym rękodziełem. Niektórzy otrzymali zatrudnienie w tutejszych hotelach. Na Bukowinie nie było kościoła więc ludność uczęszczała na nabożeństwa do Pstrążnej. Dzieci  chodziły do pstrążniańskiej szkoły. 

 Po wojnie Bukowina weszła w skład państwa polskiego. Podobnie jak do Pstrążnej, zaczęła napływać ludność ze wschodniej i centralnej Polski. Tubylcy uciekli do pobliskich miejscowości czeskich. Z rdzennych mieszkańców nikt nie pozostał na Bukowinie. Wieś wyludniła się. Z 25 domów pozostało jedynie siedem,  zamieszkałych przez osiedleńców. Inne budynki  zniszczono i rozburzono. 

W latach 50-tych, dom misyjny przejął Wydział Zdrowia z Wrocławia i zorganizował prewentorium dla dzieci w celu zapobiegania chorobom górnych dróg oddechowych. Bezpośrednio prewentorium podlegało Zespołowi Opieki nad Matką i Dzieckiem we Wrocławiu.  W 1971 roku dyrektor Bronisław Kamiński  otworzył sanatorium „Marzanka” w Czermnej, które podlegało pod Wojewódzki Wydział Zdrowia we Wrocławiu.  Z chwilą utworzenia Województwa Wałbrzyskiego, obie jednostki połączono i powstał Zespół Rehabilitacyjny dla Dzieci „Czermna-Bukowina”. Ze względu na zły stan budynku oraz nieprzystosowanie do wymagań służby zdrowia, prewentorium w Bukowinie zaniechało działalność. W 1976 roku Bronisław Kamiński został wicedyrektorem w Zespole Klinik Akademii Medycznej we Wrocławiu.  Jednak losy sanatorium w Bukowinie nie były mu obojętne. Po rozmowie z Lekarzem Wojewódzkim, postanowił  wznowić działalność sanatorium, poszukując jednocześnie dobrego programu leczniczego dla obiektu. W tym celu zwrócił się do profesor Janiny Bogusławskiej-Jaworskiej, ówczesnej kierownik Kliniki Hematologii Pediatrycznej we Wrocławiu, która wraz z profesor Romą Rokicką-Milewską (Kierownik Kliniki Hematologii Pediatrycznej w Warszawie) i profesor Krystyną Bożkową – dyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, opracowały tenże program. 

Szpital Orlik – obecne czasy

Program został zaakceptowany przez Lekarza Wojewódzkiego  i w 1985 roku Dyrektor Kamiński powrócił do Kudowy, aby realizować jego założenia. Był to zacny cel i pewnego rodzaju misja dla domu, który niegdyś szkolił misjonarzy, a teraz miał uzdrawiać ciężko chore dzieci.  Pełną parą ruszyły prace remontowe, a także rozbudowa budynku. Dzięki wielkiej determinacji, nie zważając na trudności i przeszkody, dyrektor Bronisław Kamiński  doprowadził do otwarcia Szpitala Rehabilitacyjnego Hematologicznego dla Dzieci. Jego zaangażowanie, poświęcenie, oddanie dla dobra sprawy pozwoliły, że chore dzieci otrzymały szansę na spędzenie pięknych dni w malowniczo położonym obiekcie. 

„Orlik”, bo taką nazwę otrzymał obiekt (od rośliny – orlika, która występuje w okolicach szpitala), został otwarty 1 października 1990 roku i funkcjonuje do dnia dzisiejszego.

Bukowina niegdyś była ważnym punktem turystycznym. Oferowała wędrowcom noclegi, posiłki, przewodnika w góry. Podczas pobytu w gościńcach można było usłyszeć od miejscowych ludowe gawędy, które przetrwały do dziś. O opowiadaniach z czeskiego zakątka pisze pani Eva Koudelkova, w książce pt. „Od Homole k Hejśowine”. Dziś mała osada przeżywa stagnację. Od czasu do czasu pojawiają się wędrowcy, przemierzający szlaki turystyczne. Życie na Bukowinie toczy się dzięki „Orlikowi”, do którego przyjeżdżają dzieci i rodzice. 

Dziękuję Panu Bronisławowi MJ Kamińskiemu za udzielenie  mi informacji do napisania artykułu o Bukowinie. 

Kolejne artykuły ukażą się nieco później. Chcę przedstawić Państwu wyjątkowych ludzi, którzy niegdyś żyli w Pstrążnej. Następnie napiszę o asymilacji i przenikaniu kultur mieszkańców po II wojnie światowej, o zwyczajach, zajęciach, kuchni itd.

POZDRAWIAM WSZYSTKICH CZYTELNIKÓW

Wioleta Suzańska

 

___*___
Uwaga! Ważna książka.
Historia Czech

Przypominamy, że ukazała się książka na którą czekaliśmy: Historia Czech, znakomitych autorów profesorów Jana Rychlika i Władimira Penczewa.  Książkę wydało Polsko-Czeskie Towarzystwo Naukowe, redakcji dzieła dokonał  dr Ryszard Gładkiewicz.

Dzieje sąsiedniego kraju

Kultura Czech cieszy się w Polsce wielkim zainteresowaniem. Znajomość historii Polski wymaga poznania historii Czech. Książka obejmuje  dzieje Czech od czasów najdawniejszych , powstanie królestwa czeskiego, czasy husyckie, rządy Jagiellonów, państwo  czeskie w okresie monarchii habsburskiej (1526 – 1648) , czasy od pokoju westfalskiego  do absolutyzmu oświeconego (1648 -1790), okres absolutyzmu, Wiosny Ludów  i powstanie nowoczesnego  narodu czeskiego. W dalszych rozdziałach opisane są dzieje Czech  w latach 1867 – 1914, pierwsza wojna światowa, okres międzywojenny, druga wojna światowa i czasy współczesne. Ponadto książka zawiera mapy  oraz poczet czeskich władców, prezydentów i premierów.Ogromne dzieło, ponad 900 stron. W Kudowie Zdroju powinna być w każdym domu, który ma ambicje  kulturalne.

Jak zakupić książkę ? 

Wystarczy udać się do Księgarni kudowskiej przy ul. Zdrojowej i u Pani Mirki zamówić tę książkę. Bardzo polecamy. To znakomita książka (Red.)

 

___*___
Do Pana Mariusza Olbromskiego!

Szanowny Panie! zastanawiał się Pan czy jeszcze ktoś w Kudowie pamięta o Lidii Kruszyńskiej. Czy w Kudowie to nie wiem, ale ja pamiętam. Pani Lidia mieszkała na ul. 1- Maja z córką, blisko szkoły na 1- Maja. Zimą chodziła w płaszczu z futrzanym kołnierzem, nosiła szal z białej angory. Była spokojna i małomówna, uczyła wspaniale. Pochowano ja na cmentarzu w Czermnej  blisko drugiego wejścia. Ostatnio gdy byłam, niestety grobu nie zastałam, albo byłam mało uważna, albo naprawdę grobu nie ma.

Pozdrawiam Pana, Mamę i Tatę. Gratuluje pięknych wierszy.
Zenona Dołęgowska. 

___*___
Europejskie Centrum Edukacji Geologicznej

Zenona Dołęgowska

Zapewne był to rok 2010, kiedy na zebraniu mieszkańców Czerwonej Góry burmistrz Robert Jaworski wspomniał, że niedługo rozpocznie się budowa Centrum Edukacji Geologicznej na Rzepce i że będzie to obiekt na skalę europejską.

W zasadzie jestem entuzjastką wszelkich budów, ale ta jakoś mało  mnie wówczas zainteresowała. Innym razem jedna ze znajomych mieszkanek Chęcin, opowiadając o tym i  o  owym, powiedziała mi, że w  nieczynnym kamieniołomie na Rzepce jest śmietnisko, do którego mieszkańcy Chęcin i okolicznych wsi zwożą wszelakie odpady, w tym niezliczoną ilość opon samochodowych. Pomyślałam sobie: jak w takim miejscu budować? Latem 2016 roku przyjechały do  mnie koleżanki  z  Kieleckiego  UTW  z  myślą o  zwiedzeniu Chęcin. Pojechałyśmy, zobaczyły Stare Miasto, Niemczówkę, kościół i  oba  klasztory, podjechałyśmy w końcu pod Zamek. Zmieniłyśmy jednak zamiar. Zamiast na Zamek, skręciłyśmy w  prawo, do  Europejskiego  Centrum Edukacji  Geologicznej. Dzień był pogodny i  słoneczny. Mój samochodzik powoli jechał pod górę, z okien roztaczał się widok na Rzepkę i na wieś Korzecko. Za nami została Góra Zamkowa i Zamek Królewski. Dojechałyśmy. Przed nami stały budynki o jakiejś dziwnej konstrukcji, w kształcie pudełek z płaskimi dachami. Zapukałyśmy do drzwi, nikt nie odpowiadał, obeszłyśmy budynki, trochę zmęczone usiadłyśmy w  małym amfiteatrze zbudowanym z  kamieni. Roztoczył się wówczas przed nami widok niezwykły i niezapomniany. Było to wyrobisko po dawnym wielkim kamieniołomie, u stóp którego stało Centrum zbudowane z  kamienia  i  szkła. Nad nami  świeciło  słońce, niedaleko szumiał zielony las, błogo zrobiło się na duszy. Zrobiłyśmy zdjęcia. Ta mała wycieczka skłoniła mnie do zainteresowania się Centrum Edukacji Geologicznej, które tak długo ignorowałam.

Ten niezwykły obiekt mógł powstać u stóp kamieniołomu na Rzepce dzięki  współpracy i  zrozumieniu władz  Uniwersytetu Warszawskiego i naszej gminy, która zdecydowała się oddać 6 hektarów gruntów  w  wieczyste użytkowanie Uniwersytetu.

Podczas rozmowy z  drem Piotrem Ziółkowskim, pełnomocnikiem UW, dowiaduję się, że część tej ziemi, na której miało stanąć Centrum, należała od dawien dawna do mieszkańców Korzecka, otrzymali ją jeszcze z nadania carskiego. Aby przekonać mieszkańców  do idei  budowy tego  obiektu, rozpoczęły się liczne spotkania, dyskusje i  konsultacje. Ten rodzaj dialogu między mieszkańcami  Korzecka  a  burmistrzem Robertem Jaworskim spowodował, że wspólnota wiejska, złożona ze 138 spadkobierców, zrzekła się wszelkich roszczeń do 3-hektarowego kawałka ziemi na rzecz gminy, bo tylko ona mogła przekazać ten teren Uniwersytetowi Warszawskiemu. Był to gest nie lada, rzadko się przecież zdarza, szczególnie na wsi, by ludzie dobrowolnie przekazali  swoją własność na rzecz czegoś nowego i jeszcze wtedy mało realnego.
Dzisiaj, kiedy Centrum już stoi, gdy zostało  urządzone i  pracuje zgodnie z wytyczonym celami, chce odwdzięczyć się mieszkańcom Korzecka  za  ich obywatelską postawę. Postanowiło  zrobić to  poprzez objęcie patronatem Szkoły Podstawowej w Korzecku. Młodzież może liczyć na  prowadzenie zajęć pozaprogramowych, będzie mogła korzystać z laboratoriów i innych form pomocy. Cofnę się jeszcze w  przeszłość, do  wiosny 2011 roku, gdy powołano  konsorcjum do  spraw  budowy, w  skład którego  wchodziły: Uniwersytet Warszawski jako lider konsorcjum, Województwo Świętokrzyskie, Powiat Kielecki  oraz  Gmina  i  Miasto  Chęciny. Koszt oceniono  początkowo  na  31 milionów  złotych, potem na  34 miliony, z czego 28 milionów zł pochodziło z samorządu wojewódzkiego. Dokumentacja została przygotowana na zlecenie inwestora, to znaczy Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnomocnikiem Rektora Uniwersytetu Warszawskiego  do  spraw  budowy i  zagospodarowania  został dr Piotr Ziółkowski – geolog. Budowa miała charakter priorytetowy.

Kamień węgielny wbudowano  14 października  2014 roku.

Akt erekcyjny umieszczony w złotej tubie głosił:  „My,  Rektor i Senat Uniwersytetu Warszawskiego, kierując się myślą o przyszłości nauki, dla dobra młodzieży akademickiej i profesorów  naszej Almae Matros, a także innych instytucji  naukowych Europy, działając wspólnie z  Marszałkiem Województwa  Świętokrzyskiego, Starostą Powiatu Kieleckiego  oraz Burmistrzem Gminy Chęciny fundujemy gmach Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej w Chęcinach. Obecności osób wielce zasłużonych dla wznoszonego  Centrum, licznych przedstawicieli  Władz  Państwowych, architektów z pracowni WICA, przedstawicieli inwestora zastępczego – firmy MBJ Corporation Sp. z o.o. i budowniczych z Konsorcjum firm: „ANNA-BUD” Sp. z  o.o., Przedsiębiorstwo  Wielobranżowe „Markoterm”, w dniu 14 października dwa tysiące czternastego roku, gdy Prezydentem Rzeczpospolitej był Bronisław  Komorowski  – wmurowujemy węgiel kamienny w fundamenty Europejskiego Centrum Edukacji Geologicznej w Chęcinach, wierząc, że stanie na nich gmach trwały, w którym zdobycze nauki pozwolą na odkrywanie tego, co jeszcze zakryte, ku pożytkowi i dobru wszystkich”. 
Rozpoczęto  budowę, a  praca  była  niezwykle trudna, gdyż budynki  miały stanąć na  dnie dawnego  kamieniołomu. Architekci, którzy projektowali ten gmach, musieli  w  skalisty teren wkomponować budynki  mieszkalne, sale dydaktyczne i  laboratoria. Udało  się, zespół prostych budynków  jest idealnie zintegrowany z  otoczeniem i  sprawia wrażenie, jakby „wyrosły” one w tej skalistej okolicy razem z innymi tworami geologicznymi. Czy mogło być lepsze miejsce do budowy tego obiektu? Chyba nie, bo przecież baza naukowa Wydziału Geologii UW powinna znajdować się tam, gdzie jest prawdziwy raj dla geologów, a są nim Góry Świętokrzyskie, szczególnie zaś region chęciński.
W ciągu roku zbudowano pięć budynków: budynek główny reprezentacyjny (aula, recepcja, stołówka), budynek dydaktyczny z laboratoriami, budynki noclegowe z przeznaczeniem dla studentów, wykładowców i gości. Wszystkie połączone są parterowymi przejściami. Łączna  powierzchnia  wynosi  6,5 tysięcy metrów  kwadratowych. Ściany budynków obłożone są kamieniem z regionu świętokrzyskiego, a ogrzewanie pochodzi z naturalnych źródeł. Z  założenia Centrum ma  służyć studentom nauk przyrodniczych z Uniwersytetu Warszawskiego, ale też innych uczelni z kraju i z zagranicy. Organizuje się tam zjazdy, sympozja  naukowe i  spotkania ludzi nauki. Ten obiekt, jako niezwykły, znalazł się w konkursie Miesa  van der Rohe. Główna  nagroda to, nie przymierzając, Nobel w  dziedzinie architektury.
Już dzisiaj Centrum może poszczycić się otrzymaniem innej nagrody, European Property Awards. W Londynie w  roku 2015 orzeczono, że jest najlepszym Budynkiem Użyteczności Publicznej w Polsce, a w Dubaju, gdzie odbył się finał, uzyskał I miejsce jako najlepszy Budynek Użyteczności Publicznej w Europie. Praktyki studenckie odbywają się już trzeci  rok, są także zjazdy, sympozja i konferencje naukowe. Sama zostałam zaproszona na konferencję poświęconą 10. rocznicy powstania  Chęcińsko-Kieleckiego  Parku Krajobrazowego. Na  naszym terenie intensywnie eksploatowano  surowce skalne, co  w  znacznym stopniu przyczyniło  się do odsłonięcia wyjątkowych walorów przyrody nieożywionej. Mamy tutaj skały prawie wszystkich er geologicznych, począwszy od paleozoiku, po  kenozoik. Właśnie u nas znajduje się prawdziwy „raj dla geologów”. Brałam także udział w innej, niezwykle ciekawej konferencji, zatytułowanej „Zamek Królewski w Chęcinach na tle Europy Środkowej – geneza, funkcje, znaczenie”. Już przed otwarciem Centrum, a  dokonano  tego  19 października 2015 roku (budowa trwała tylko rok), odbyły się trzy konferencje. Jako pierwszy obradował zjazd Polskiego Towarzystwa Geologicznego, w którym udział wzięła setka uczestników, w tym przedstawiciele towarzystw geologicznych z Ukrainy i Litwy. Zjazd poświęcony był budowie geologicznej Gór Świętokrzyskich. Podczas sesji  terenowych uczestnicy natrafili  na  ciekawe okazy skamieniałości. W  nieczynnym kamieniołomie nieopodal Polichna znaleźli odcisk skorupy amonita, a między Siedlcami  a Wolicą liczne ślady małży, które są świadectwem morza triasowego, którego fale szumiały tu około 200 mln lat temu. Tuż po zjeździe geologów Geopark Kielce wraz z Katedrą Geologii Ogólnej i Geoturystyki AGH oraz naszą gminą zorganizował konferencję „GEO-PRODUKT”, poświęconą metodom kreowania  geoproduktów oraz geoturystyki jako nowej gałęzi biznesu. W roku 2015 w ECEG odbyło się osiem konferencji, ale już w roku następnym 54. W marcu roku 2017 odbyła się 3-dniowa konferencja naukowa zorganizowana przez samorządy studenckie Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i Uniwersytetu Warszawskiego. Studenci mieli możność wysłuchać wykładów i wziąć udział w warsztatach przygotowanych przez zaproszone firmy, skorzystali z laboratoriów i specjalistycznego sprzętu, a także prezentowali wyniki swoich badań. Większość konferencji, zjazdów, sympozjów naukowych związana jest z geologią i naukami pokrewnymi, ale odbył się tu także zjazd przewodników, jubileuszowe 50. Sympozjum Speleologiczne, kurs geodezji, warsztaty z oceanografii, hydrologii i wiele, wiele innych, niekoniecznie związanych z geologią. Tutaj np. miała miejsce konferencja dla sołtysów, konferencja na temat pozyskiwania środków unijnych, a także spotkania stowarzyszeń sportowych. Ich uczestnicy są niezwykle zadowoleni z pobytu, bowiem otacza ich piękny krajobraz, przebywają w unikatowych budynkach, dobrze i pięknie urządzonych, do nauki służą laboratoria, a wykładów słucha się w auli, która urzeka swoim niecodziennym wyglądem. Pierwsze spotkanie z  tym obiektem było  dla  mnie niezwykłym wydarzeniem. Wchodząc do budynku, zobaczyłam przed sobą wielką oszkloną ścianę, zza  której jakby wprost wyrastał kamieniołom. To ten sam kamieniołom, z którego od 1964 roku wydobywano kamień dewoński  na  potrzeby szybko  rozwijającego  się budownictwa w PRL. Byłam zupełnie zaszokowana, kiedy weszłam do auli, aby słuchać wykładów. Piękną, nowoczesną salę z dwóch stron „podpierały” skały, wyrosłe jakby wprost z podłoża. Wrażenie było niezwykłe. Z budynkiem tym zaprzyjaźniłam się i poznałam go dokładnie, kiedy jego  kierownictwo  zezwoliło  na  prowadzenie kursu komputerowego dla słuchaczy CHUTW. Nikt z nas nie wiedział, co zobaczymy i co nas czeka, poza rzecz jasna samą nauką. Otóż czekały na nas dwie sale wyposażone w nowiuteńkie, najwyższej klasy komputery. Każdy z nas, a w grupie było 20 osób, korzystał z osobnego komputera. W takich warunkach przebiegała nasza nauka.
W tym obiekcie odbył się wykład „Budowa geologiczna Ziemi Chęcińskiej”, który dla nas wygłosił sam dr Piotr Ziółkowski.
Centrum nie tylko z nazwy jest europejskie. Poza polskimi studentami na praktyki przyjeżdżają młodzi ludzie z Europy, ale i z innych części świata. Byli już Łotysze, Litwini i Estończycy. Będą również naukowcy i  studenci  z  USA  z  Huston i  z Wielkiej Brytanii  z  Hall. Przygotowywane są umowy o współpracy z Budapesztem, Wiedniem, Bratysławą i Koszycami w Słowacji.

Dla mieszkańców gminy taki obiekt na miarę światową ma znaczenie ogromne. Duża liczba nowych ludzi to potencjalni turyści, którzy zapewne zechcą zwiedzić Zamek, ale i inne zabytki, to przypływ pieniędzy dla gminy i mieszkańców.

___*___

Twórczość pandemiana

***

Walentynki – przemyślenie
KRYSTYNA RYGIELSKA


Co było dla mnie miłością,
kiedy byłam dzieckiem?
Moi rodzice, którzy wracali zmęczeni z pracy,
z poczty w Kudowie Zdrój,
czekałam na ich uśmiech
i uścisk ręki mojej kochanej Mamy…

 Tatko też nas kochał, ale myśli Jego były w pracy,
więc wystarczało mi Jego spojrzenie.
Kiedy miałam już swoją Rodzinę,
mąż i dwaj synowie i ich rodziny
to jest moja miłość

To były i są moje Walentynki,
cały rok, lata, jakie to miłe….
Podoba mi się obecne święto młodych,
walentynkowe, kryształowe jak gorące uczucie
tylko nie zawsze i nie codziennie,
czekoladowe serca są na pokaz
niech inni widzą, jak my się kochamy, ale czy zawsze?

Wystarczy przecież rozumieć drugiego człowieka
trzeba pokochać jego zalety i wady też,
nie nudzić się szybko swoją miłością….
Gdziekolwiek jesteś, patrz na swoją miłość
tak jak w Walentynki

jeden dzień rok,
całe lata,
to jest walentynkowy mix,
naprawdę warto….

Nasze ukochane podróże po Polsce, pozdrawiamy z całego serca
Krystyna Rygielska z mężem 

 

 

***
Helena Midor zd. Gałaszewska
NIEZNANY  ŚWIAT    
         

Świat nie zamyka się nocą,

żyje w snach
i porankach każdego dnia,
w obłokach  nieba
i słońca wchodzącego
w gwiazdach lśniących bez liku,
w śpiewie ptaków, które pokłon oddają,
co sens swój lepiej znają.     

Nie całkiem pojmuję jeszcze,
że pod zamarzniętą ziemią- istnieje życie.
Czeka ciągle…
w milczeniu
na ponowne, swe narodziny.        

Ciągle szukam:
drzewa  prawdy…
by mądrość i doskonałość,
jaka jest nam dana – zerwać

_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________