GzK – 17.01.2021.

Zdjęcie historyczne panoramy Pstrążnej z zasobów Pani Wioletty Suzańskiej

___*___

Zwróciliśmy się do Pani Wiolety Suzańskiej z prośbą, by opisała nam ważdne dla naszej Ziemi tradycje kulturowe  na Pstrążnej, jakie przetrwały do dnia dzisiejszego i są nadal kultywowane; jest to niezwykle ważne dla dokumentalizmu oraz bogactwa kulturowego naszego miasta. Cieszymy się, że Pani Wioletta zgodziła się na bieżąco opisywać historiografię oraz wydarzenia związane z Pstrążną i Wspólnotą Ewagelików reformowanych. Zapewne z tego cyklu powstanie bogata i obszerna księga, która stanie się kolejnym dorobkiem naszej Ziemi. 

Zachęcamy również inne osoby, instytucje do pójścia tym śladem. Chętnie zamieścimy opisny przez Was kapitał naszej Ziemi /GzK/.

 

A oto kilka słów o Autorce: 

Nazywam się Wioleta Suzańska z domu Smolarska. Jestem od urodzenia mieszkanką Pstrążnej wyznania ewangelicko – reformowanego. Jak większość dzieci uczęszczałam do Szkoły Podstawowej Nr 3 w Czermnej, a następnie do Liceum Ogólnokształcącego w Kudowie Zdroju.  Po ukończeniu liceum rozpoczęłam naukę w Studium Dietetycznym w Grudziądzu. Od 30 lat pracuję w Szpitalu Rehabilitacyjnym dla Dzieci „ORLIK” w Bukowinie jako koordynator do spraw żywienia. W trakcie pracy ukończyłam studia zaoczne w zakresie pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej oraz terapii pedagogicznej. Jestem mężatką i mam dwóch synów.

Ciekawa i niejednokrotnie burzliwa historia Pstrążnej mocno związana jest z moimi przodkami, którzy przyczynili się do powstania wsi. Ich determinacja, mocne przekonania, głęboka wiara pozwoliły przetrwać  i świadczyć o ich przeżyciach. Dzięki nim mogę nadal kultywować tradycje panujące w mojej rodzinie, a przede wszystkim nadal jestem ewangeliczką. W tym duchu wychowuję również moje dzieci.

Mimo znikomej grupy wyznaniowej staramy się, aby historia ewangelików reformowanych nie została zapomniana. Obecnie mała gmina ewangelicka liczy niespełna 10 osób. Od 5 lat jestem prezesem Kolegium Kościelnego w Pstrążnej. Pragnę podzielić się z państwem wiedzą na temat historii, a także relacjonować na bieżąco wydarzenia dotyczące Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Pstrążnej.

___*___
PSTRĄŻNA I EWANGELICY REFORMOWANI – rys historyczny
Część 1

Historia ewangelików reformowanych w Pstrążnej ściśle wiąże się z dziejami tej małej miejscowości. Wieś narodowościowo należała do historycznego mikroregionu zwanego dawniej „zakątkiem czeskim” Ziemi Kłodzkiej. Założona była w drugiej połowie XV wieku przy rozrastaniu się feudalnego państewka Homole. Homole jako część Hrabstwa Kłodzkiego należało do Królestwa Czeskiego i dzieliło z nim wspólny los aż do wojen o austriackie dziedzictwo. W 1742 roku Ziemia Kłodzka została przyłączona do Prus, a następnie do Rzeszy Niemieckiej. W powojennym układzie po II wojnie światowej przypadła Polsce. Informacji o najdawniejszej historii wsi jest niewiele. Z zapisków pastora Bergmanna, wieś mieli założyć husyci w 1461 roku, którzy schronili się przed prześladowaniami po śmierci Jana Husa. Pierwsze osiedlone rodziny musiały walczyć z dziką przyrodą i zapewnić sobie pełną samowystarczalność. Trudne położenie geograficzne również dawało możliwości schronienia, a także pozwalało na piastowanie i umacnianie przekonań religijnych.

W okresie wojny trzydziestoletniej wieś prawdopodobnie została dotknięta głodem i zarazą. Miejscowi protestanci byli prześladowani przez rządzących katolickich Habsburgów. Pastor Bergmann pisze w swojej kronice „w 1760 roku odebrano im wszystkie pisma i spalono przy kościele w Czermnej, a niektórych mieszkańców zakuto w kajdany i pognano do Wiednia i Siedmiogrodu”. Wieś, tak jak sąsiednie regiony, wyludniła się. Po wejściu Pstrążnej w skład protestanckich Prus, nastąpiła swoboda wyznaniowa, a tym samym ponowny rozkwit wsi. Z Czech przybywali imigranci, głównie z okolic Hradca Kralove. Do dziś we wsi mieszkają ich potomkowie. W 1787 roku Pstrążna liczyła już około 135 mieszkańców. Wśród zamieszkującej ją ludności wyznania ewangelickiego nastąpił rozłam, w wyniku którego większość przyjęła naukę reformowaną, mniejszość pozostała luterańska.

 

Ze względu na uciążliwości uczestnictwa w nabożeństwach luterańskich w kościele w Kudowie, miejscowa ludność w 1813 roku wybudowała mały drewniany kościółek ewangelicki, a następnie w 1817 zbudowano także plebanię i szkołę. W 1830 roku uregulowano status prawny gminy reformowanej i przydzielono na stałe pastora Josefa Arnošta Bergmanna  – Czecha z Zápudova koło Mnichova Hradiště. Dzięki niemu mała, niepozorna wieś stała się lokalnym ośrodkiem religijno – narodowym, także dla Czechów mieszkających w pobliskich miejscowościach przy granicy. Pastor Bergmann był autorem kroniki parafialnej, w której opisywał realistycznie trudną dolę tutejszych mieszkańców, zajmujących się uprawą karłowatych poletek i tkactwem chałupniczym. Prężnie działający duchowny założył m.in. Bractwo trzeźwości i był inicjatorem budowy kamiennego kościoła (1848 rok), który stoi i służy do dziś. W Pstrążnej oprócz ewangelików byli również mieszkańcy wyznania rzymsko – katolickiego, którzy należeli do parafii w Czermnej. W okresie międzywojennym powstała w jednym z miejscowych domów kaplica pod wezwaniem Trójcy Świętej. Dla miejscowych katolików w kaplicy odbywały się regularnie, raz w miesiącu, msze. Posługę duszpasterską sprawował ksiądz przyjeżdżający z Czermnej. Rozkwit małej osady nastąpił na początku XX wieku. W tym czasie wieś miała największą liczbę mieszkańców. W 1905 roku notuje się 820 osób. Prężnie działały dwie szkoły ewangelicka i katolicka. Pstrążna posiadała sklepy, piekarnie, hotel, gospody, rzeźnie i kuźnię. Była również poczta. Oprócz codziennych zajęć, ludzie niezależnie od wyznania, spotykali się w domach na wspólnych pogawędkach, a także pomagali sobie. Ważnym faktem historycznym, o którym należy wspomnieć było wydobywanie w Pstrążnej węgla kamiennego. Duża liczba mężczyzn pracowała w kopalni.

II wojna światowa, czasy powojenne w następnej części.
Pozdrawiam czytelników Wioleta Suzańska

___*___
Z życia Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju

Adam Frankowski

Styczeń 2021 r.

Przełom roku 2020/2021 przyniósł nam możliwość skorzystania z produktu przemysłu farmaceutycznego, który ma dać nam odporność na strasznego koronawirusa, w pierwszej kolejności służba zdrowia i osoby starsze, następnie pozostałe osoby. Bez względu na pozytywne bądź negatywne oceny owego produktu, jestem za propagowaniem praw, wolności i postaw obywatelskich wśród społeczeństwa i dlatego uważam, że nie ważne czy ktoś przyjmie czy też odmówi przyjęcia owego środka, ale musi się to dokonać bez przymusu, z własnej woli i oczywiści na własną odpowiedzialność, bo nikt nikogo nie zwolnił z myślenia.

Pierwsze dwa tygodnie stycznia 2021 roku upłynęło w szekspirowskiej atmosferze : szczepić się czy nie szczepić, oto jest pytanie ? A w Radzie Miejskiej Kudowy-Zdroju nie dzieje się nic. Budżet uchwalony, spraw bieżących nie ma, szkoły nie funkcjonują, społeczność lokalna jeszcze syta po świętach nie zgłasza problemów do rozstrzygnięcia przez Komisję Oświaty i Spraw Społecznych. Pozostałe Komisje Rady również nie obradują, ale  mam nadzieję na koniec sielanki i powrót do pracy dla dobra nas wszystkich mieszkańców Kudowy-Zdroju. Adam Frankowski. 

 

___*___
NA SZLAKU MARIUSZA OLBROMSKIEGO

Bronisław MJ Kamiński

 

Dialog kultur na pograniczach

  W Kudowie Zdroju, mieście pogranicznym, pojęcie dialogu kultur jest dobrze znane i każde doświadczenie na tym polu budzi zainteresowanie. Ze względu na to, że mamy w Kudowie wiele rodzin o korzeniach kresowych, wszelkie echa o spotkaniach kulturowych polsko-ukraińskich  są żywo odbierane. W Rzeczypospolitej przedrozbiorowej tzw. Pierwszej Rzeczypospolitej Szlacheckiej, ludzie posługujący się na codzień językiem polskim nie stanowili większości mieszkańców państwa, stanowili ok. 40%  mieszkańców. To wielkie państwo było wspólnym państwem kilku narodów. Znakomicie przedstawia te wspólne  sprawy prof. Andrzej Romanowski w swojej ksiażce pt ”Wschodnim pograniczem literatuty polskiej” (2017r). Dorobkiem wspólnym Rzeczypospolitej trzeba się teraz podzielić – mówi prof. Jerzy Kłoczowski i wzjemne uznawanie swoich wkładów powinno być dokonywane w rzetelnym dialogu kultur, czyli w spotkaniach, w twórczości  i w kulturze życia codziennego.

Mariusz Olbromski – Foto: Andrzej Rysiak

Taki dialog kultur polsko-ukraiński obywa się w różnych formach, a w spotkaniach pisarzy, muzealników i naukowców zaangażowany jest  poeta Mariusz Olbromski, który działa w Warszawie i w Wyszkowie, a ma także związki z Kudową; rodzice  pana Mariusza  Janina  i Edward  Olbromscy, oboje absolwenci Wydziału Historii KUL-u , byli nauczycielami w Kudowie, są znani i mile wspominani, ostatnio pisała o nich Zenona Dołęgowska  na stronie Obywatelska Kudowa OK.

 

Zdjęcie matki pana Mariusza Olbromskiego (w środku) z lat 60-tych w Kudowie Zdroju

Na szlaku dialogu

W 2020r  ukazała się książ ka Mariusza Olbromskiego pt „Na szlaku dialogu”.
W 56 utworach poetyckich- które składają się na tą książkę –  autor prowadzi nas szlakiem od Krzemieńca na Wołyniu przez ziemię lwowską, tarnopolską, aż do Worochty i Hucułów na południu, wiedzie nas  „na zarosłe ścieżki bez imienia” , byśmy mogli „ odczytać sercem, co mówi ta ziemia”. Zasada dialogu wymaga pewnej pokory  i lojalnego uznawania innej kultury, jej dorobku i wkładu do wspólnego dzieła, a także szanowania wrażliwości drugiej strony na symbole i godność narodową.
Mariusz Olbromski jest lojalnym uczestniukiem  dialogu. Wyczuwamy to m.in. w wierszu pt. „W Zbarażu”.

 

 

 

Krzemieniec, Wołyn 10. 10. 2008 r.
Miasto w którym 4 wrzeœnia 1809 roku urodził się jeden z najwybitniejszych poetow polskich doby romantyzmu Juliusz Słowacki
n/z centrum miasta, od lewej byly kosciół i klasztor Franciszkanow obecnie cerkiew pod wezwaniem św . Mikołaja po prawej, Kosciół Licealny i budynki Liceum obecnie instytutu pedagogicznego. Widok z Góry Wolowica.
Fot. Waldek Sosnowski / Forum

Krzemieniec – uroczystość otwarcia Dialogu Dwóch Kultur w Krzemieńcu

 

***
W ZBARAŻU

A teraz w słońcu września
blanki zamku, mury odnowione
i fosy z trawą wystrzyżoną
krwią tu obrońców uświęcone
i tych, którzy wciąż nacierali

Umilkły ognie dział hakownic,
nie słychać komend, rżenia koni.
Dymy i twarze się rozwiały,
chorągwie porwał czasu płomień.
Opodal, w parku ślubny welon,
w alejach krążą pary młodych.

I dziś już inną twierdzę tu wznosimy
pod portretami krółów i hetmanów
ze słów i myśli, lotnych dźwięków,
a dawne cienie myśli przenikają.

Mądrzejsi od tych wieków parę,
o lekcje najnowszej historii.

Na szlaku dialogu są nie tylko refleksje  historyczne, zamki i wodzowie, ale także piękno codziennego  życia, obyczajów i zabawy. Oto pan Mariusz zaprowadził nas do Hucułów na tańce. Zabawmy się, zatańczmy !: Sam widziałem kołomyjkę, pyszna zabawa! Dobrze oddana w tym wierszu, niemal realistycznie. Kto to czyta – ten tańczy.

 

Na zdjęciu –  Sala Kolumnowa w dawnym Liceum Krzemienieckim

***
Taniec z Hucułami                

Zostaw sprawy, porzuć smutki,
zatańcz razem z Hucułami.
Podaj dłoń – drżą jej palce,
pierwszy krok, a potem drugi.
Gdy kapela kołomyjkę już
rozpędza-cza się bawić.

Tańczą nogi-podskakują.
Oczy – usta – włosy.
I kruheluk-wirowanie.
Razem lub samotnie.
Krzyki – tony i klaskanie.
Lotny szczęścia taniec.

Skaczą góry-skaczą lasy.
I postoły – ziemi nie ma,
tylko czasem odpychana.
Brzęk cekinów, oddech krótki.
Dżwięki pędzą strumieniami.
Tupot! – hej – ho !
Tupot!-hej-ho-kołuj!
Lataj duszą nad chmurami !
Spadaj trząśnięć  lawinami.

Czyś dzień tańczył i noc całą
sam już potem nie wiesz.
Kto z Hucułką nie zahulał
ten za życia nie był w niebie.                                   

Dlaczego ludzie tworzą poezje ?

Filozof Bierdiajew mówi, że wszelkie piękno w tym świecie, piękno człowieka, przyrody, dzieła sztuki  stanowi częściowe przeobrazenie świata, tworzy poryw ku innemu światu. Poeci, malarze, w ogóle artyści, mają szczególną wrażliwość w wyczuwaniu świata niewidzialnego, który nas otacza.  Sztuka, a poezja jest sztuką, dowodzi, że świat jest bogatszy od tego, co widzimy. Pragniemy lepszej przyszłości i dialog kultur czyni nas lepszymi. Dziękujmy więc panu Mariuszowi za wciąganie nas na ten szlak. Jego piękne poezje  w książce pt „Na szlaku dialogu” znajdziemy w Miejskiej Bibliotece w Kudowie Zdroju, a jego samego zaliczmy do kudowskich twórców, bowiem  dzieciństwo spędził w Kudowie Zdroju. Przy otwarciu Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Kudowie wspomnieliśmy profesora kudowskiego Liceum Edwarda Olbromskiego, jako poprzednika w tym dziele, bowiem to on był organizatorem ówczesnej społecznej wszechnicy kudowskiej. Miło o tym wspomnieć, zostały dobre ślady z dawniejszych lat i jawi się dobry szlak dialogu. (Bronisław MJ Kamiński).

                                                                                                      

___*___
Jubileusz – to już 50 lat

Zenona Dołęgowska

 Ten jubileusz to nie tyle mój, co domu do którego przybyłam z dalekiej Kudowy Zdroju nocą 13 stycznia 1971r.

A tak opisałam to wydarzenie w swojej książce „Raj na tej ziemi”.

„Do Kielc przyjechałam po południu. Mróz nie zelżał, czerwono zachodziło  słońce. Zapytałam taksówkarza, stojącego  przed dworcem PKS, o Czerwoną Górę. Zdecydował się pojechać za 100 zł. Wsiadłam. Jechaliśmy w kierunku Krakowa. Droga wydawała mi się długa i daleka. Patrzyłam na mijane krajobrazy, które nie robiły na mnie dobrego wrażenia, szczególnie brzydkie wydawały mi się drewniane domy ciągnące się wzdłuż drogi. Nieco się zmieniło, gdy taksówkarz zaczął opowiadać: – Mijamy Nowiny, wielką nowoczesną cementownię, po prawej stronie jest nowo odkryta jaskinia, Raj, a przed nami wieże i ruiny starego zamku w Chęcinach, który pamięta czasy Łokietka. Patrząc jeszcze na  zamek, skręciliśmy w  prawo. Taksówkarz zmniejszył szybkość, gdyż zaczęliśmy jechać pod górkę, pokonując liczne zakręty. Ściemniało  się.
Nie ujechaliśmy kilometra, gdy ukazały mi się piękne dwupiętrowe domy, położone na tarasach, wśród sosnowych drzew. W  białym śniegu odbijało  się ciemne, jeszcze niezamieszkane, osiedle. Tylko  w  dwóch oknach paliło  się światło. Wysiadłam. Przez ogromne okno zajrzałam do wnętrza. Zobaczyłam duży, pusty, piękny pokój wyłożony parkietem. Drugi pokój był podobny. Nie wierzyłam własnym oczom, że tyle mieszkań może stać  pustych przy takich brakach mieszkaniowych. Miły pan, który czekał na swoją pasażerkę, wyjaśnił, że lada dzień otwarty będzie szpital w Czerwonej Górze, a te puste mieszkania czekają na przyszłych pracowników. Ja wiedziałam ponadto, że tu, w jednym z tych domów, ma być zlokalizowany Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Medycznych. Nadszedł dzień 13 stycznia  1971 roku. Wyjechałam z  Kudowy. Droga była długa i uciążliwa, przed północą znaleźliśmy się na miejscu. Ktoś otworzył drzwi, powoli wnoszono moje meble, z wielkim trudem poradzono sobie z ciężkim pianinem. Wreszcie odjazd. Zostałam sama, przeraźliwie sama, w dużym, pustym dużym budynku. Nie znam nikogo poza moją siostrzenicą, która mieszka w Kielcach”.

Z tym domem, ale i z osiedlem związałam całe moje dojrzałe zycie, 50 lat. Jest to miejsce, które  kocham i nie zamieniłabym na nic innego nawet na dom w Kudowie, którą również kocham nie mniej.

Czerwona Góra, w której znajduje się ten dom, to urokliwe miejsce. Położona jest wśród wzgórz i lasów sosnowych z bogatym podszyciem leszczyny, jałowca, dębu, berberysu i dzikiej róży. Nieopodal znajduje się nieczynny, historyczny kamieniołom z którego bloki marmuru transportowano w XVI wieku do Warszawy aby zbudować kolumnę króla Zygmunta.

Osiedle budowane było w latach 60-tych ubiegłego wieku. Projektowała go, kobieta – architekt. Osiedle składa się z 9 budynków wkomponowanych w skarpy dolomitowe, porośnięte sosną. Nieopodal górują budynki szpitala.

Ktokolwiek znajdzie się w Czerwonej Górze po raz pierwszy, jest zachwycony zarówno położeniem, otoczeniem, przyrodą jak i architekturą. Dzisiaj dawny żłobek i przedszkole zamienił się na  dom spokojnej starości. Dawny hotel pielęgniarski stał się  dużym domem mieszkalnym. 7  budynków stoi tak jak 50 lat temu. Nic nie wskazuje na to, że to są stare domy, wręcz przeciwnie ma się wrażenie że to wczoraj budowane. Domy maja ciekawe kształty, są odnowione, lśniące i zadbane. Przed każdym domem możemy zobaczyć  piękny ogród o które dbają sami mieszkańcy. Na osiedlu mieszkają już nie tylko pracownicy służby zdrowia, ale ludzie, którzy szukają piękna, spokoju i wygody, często z dziećmi.

Mirunia na balkonie z widokiem na osiedle

Mój dom nr 7 przez pierwsze 10 lat był siedzibą Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Kadr Medycznych o który dbałam, a w pierwszym roku z ogromnym zaangażowaniem urządzałam. Ktokolwiek tu się znalazł, (przyjeżdżających na szkolenia lekarzy, pielęgniarek i innych pracowników służby zdrowia można liczyć nie w setkach, ale tysiącach) był oczarowany, bo rzeczywiście było pięknie, schludnie, estetycznie i rodzinnie.

W stanie wojennym, w ciągu dwóch dni, ośrodek przeniesiony został do Kielc, a domem w którym mieszkałam zarządzał szpital. Natychmiast zagęścił się. Mieszkania przydzielono pielęgniarką,  ale i innym pracownikom szpitala z rodzinami. Było głośno, czasami zbyt głośno. Po różnych zmianach, wyprowadzkach i przeprowadzkach, obecnie w naszym domu mieszka dziesięć rodzin.

W moim mieszkaniu,córka na tle obrazów

Moje 3-pokojowe mieszkanie było i jest dla mnie prawdziwym azylem i miejscem, które kocham nad życie. Staram się by było zadbane i piękne. Kocham obrazy i książki, to też jednych i drugich nie brakuje, w tym prac w postaci obrazów i gobelinów Miruni, mojej jedynej córki.

W Czerwonej Górze przeżyłam wszystko co najlepsze i najgorsze w życiu.

Przede wszystkim przeżyłam śmierć rodziców, potem śmierć jedynej siostry, jej męża i jej syna, wreszcie Tadzia mojego męża, a ostatnio zięcia, który o Czerwonej Górze zawsze mówił: „To Szwajcaria, prawdziwa Szwajcaria”.
Żegnałam także mieszkańców naszego domu; Krzyśka, który całe lata umilał nam grą na gitarze, Małgosi, mojej „przyszywanej córce”, której zapomnieć nie sposób.

Były i chwile wielkich radości. Ślub Miruni (ten pierwszy, ale i ten drug). Urodziny mojej wnuczki Aleksandry w szpitalu kieleckim, jej ślub w Warszawie i narodziny jej córki Emilki, która w tej chwili ma już 14 lat.

Śluby dotyczyły nie tylko moich najbliższych. Życzenia składałam w imieniu mieszkańców wszystkim tym, którzy wychodzili z tego domu licząc że  nowa droga życia będzie świetlana i pomyślna.

Ola moja wnuczka w kuchni

Wielkim szczęściem było dla mnie ukończenie przez córkę studiów magisterskich i doktoranckich  a także jej pisanie i wydawanie kolejnych książek. Cieszyły mnie sukcesy gdy wydawała swoją „Gazetę Ubezpieczeniową”, a teraz sukcesy Oli, nawet w dobie pandemii, która odziedziczyła gazetę po matce.

Tu w tym mieszkaniu powstawały i powstają wszystkie moje myśli i plany życiowe te związane  z pracą zawodową i dawną pracą społeczną  – w Polskim Związku Działkowców, w Niezależnej Inicjatywie Europejskiej „Nie”, w SdRP, w samorządzie osiedlowym a w ostatnich latach  w Chęcińskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku. Tu pisałam zaznajamiając się z  tajnikami komputera, książkę o Kudowie –„Nie warto było?” i Chęcinach „Raj na tej ziemi”.

Z wszystkich osiągnięć jakich było przecież dość dużo, najważniejsze okazały się przyjaźnie z moimi „przyszywanymi córkami”. Czas mija i wszystko wydaje się zmienne i nietrwałe, a okazuje się, że zachowała się bliska znajomość i przyjaźń z moimi „przyszywanymi córkami”. Gdyby nie śmierć Małgosi byłoby ich 5: Bogusia, Ela, Zosia, Tereska. Mój dom, stoi zawsze dla nich otworem (zresztą nie tylko dla nich), mogą tu przybyć zawsze, o każdej porze dnia, ze zmartwieniami, kłopotami i radościami. W ostatnich latach stały się także przyjaciółkami mojej córki, która chętnie przyjeżdżała i przyjeżdża  z Warszawy. Razem spędzamy wiele czasu, imieniny, urodziny, spotkania z powodem i bez powodu, dziwie się czasem, że moja starość im nie przeszkadza. Ile rozmów, ile dyskusji na najdziwniejsze tematy, odbyło się tutaj przy stole, trudno zliczyć. Ile za i ile przeciw, też trudno zliczyć. Bez nich życie moje byłoby smutniejsze i zdecydowanie uboższe. W każdej chwili możemy liczyć na siebie. W dzisiejszych czasach przecież trudnych, uczucie przyjaźni  jest  nie do przecenienia.

Nasz dom, na swój jubileusz doczekał się dużego prezentu – wielkiego remontu klatki schodowej. Jest wszystko czego może sobie życzyć stary dom – nowa elektryka, światłowody,  sieć telefoniczna, domofonowa, pomalowanie wzdłuż i wrzesz, estetyczna poręcz i płytki bez poślizgu. My mieszkańcy jesteśmy dumni, że udało się to wszystko zrobić  i to wcale nie za małe pieniądze, a ja najstarsza mieszkanka, jestem szczęśliwa, że w końcówce swego życia mogę mieć wpływ, tak jak w pierwszych latach, na  zmiany w nim zachodzące.

Jak jubileusz, to jubileusz !
Zenona Dołęgowska

Jak zwykle jesteśmy pod wrażeniem pięknej historii, jaką opisuje nasza Pani Zenia.
Wszystko to pozakuje, jak wiele zrobiła (i robi) dla pielęgnowania pamięci o ukochanej Kudowie, jak również przedstawiania bogactwa Ziemi Chęcińskiej, z którą związała dalsze losy po Kudowie.

Droga Pani Zeniu – życzymy kolejnych wielkich Jubileuszy i czekamy na kolejne wieści od naszej Kudowianki !

 

____________________________________

 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Dzień Babci i Dziadka

Wiele wspominam z kudowskich chwil
jaki malutki był cały świat
w swoich rączkach trzymałam zabawki
kochałam rodziców
, podziwianych od lat..
Jak nakręcany jest ten czas?
Tu szkoła , tam dzieci,
wiele miłych chwil
a teraz- wnuczęta trzech chłopaków
 kochanych przez babcię i dziadka, 
każdy ich uśmiech pozostawia ślad
w naszej pamięci
nie lada to gratka.
Ciężar lat pozostawił ślad
to wada wszystkich seniorów,
nasze rady zadziwiają świat
a wnukom dodają kolorów.
Każdy z nas wspomina swoją babcię i dziadka
to ze wspomnień, filmików i zdjęć
a teraz my kochamy nasze wnuki, 
ich laurki, serduszka, wierszyki, 
na spotkanie z wnukami mamy chęć.

Wszystkim Babciom i Dziadkom w Kudowie Zdrój, Jaworznie i na całym świecie życzymy
wszystkiego, co najlepsze

Babcia Krysia i Dziadek Jurek

***
Helena Midor zd. Gałaszewska
SŁOWO, DOBRO NARODOWE

SŁOWO, DOBRO NARODOWE
dziś nie  zawsze
dumnie to brzmi
Czasem w ustach
ta synteza

objawia się wyciem
zdartych języków

Zaatakował wirus
artykulacji słów
nasiliły się nowe trendy
wydarzenia, ignorancja
zmienia ich znaczenia
oczekując na pochwałę
swego pana

Rozbawiają celebryci….
nie zawsze  wiadomo
czy się z nich
czy do nich – śmiać

Wszystkim odpowiedzialnym
za ignorancję
tej wspólnej wartości
nawet sposobem ubioru
takim mówię nie
do widzenia
przepraszam
szanuję siebie

 

***
Józefa Haręźlak
O Parafii

***
Martyna Burak- TT
Człowiek

FOTO: Paweł Kuźmicki

Człowiek, istota ważna,
ale jakże niewielka
na tle Wszechświata
jak gwiazda na Niebie
i kropla wody w morzu
tak człowiek na Świecie –
żyje i Go tworzy

 

El hombre, siendo importante
pero chico en el Universo
Como una estrella en el Cielo
y una gota de agua en el mar
así es el hombre en el Mundo –
vive y es su parte.

 

A man, important human-being
but small if it comes
to the University,
Like a star in the Sky
and a drop of water in the sea
this is how’s the man in the World –
he lives and is the part of it.

_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________