GzK – 4.01.2021.

Zdjęcia pochodzą z emitowanego Programu TVP2 – The Voice Senior

___*___
JAN ADAMIAK z Kudowy-Zdroju
w The Voice Senior

 

Od 2 stycznia 2021 na antenie TVP2 emitowana jest druga edycja programu dedykowana dla utalentowanych seniorów  w wieku powyżej 60 lat.

W sobotę mieliśmy okazję podziwiać naszego Kudowskiego ,,Seniora” – Jana Adamiaka (67 lat), który w programie śpiewając ,,Jaskółkę” zabłysnął na tyle, że Pani Alicja Majewska (Jury i Trener drużyny) uznała, że słyszy samego Stana Borysa, a trzy fotele (z czterech), na których zasiada szanowne Jury – odwróciły się nie czekając ani chwili, by ujrzeć prawdziwy show.
Jako lokalni patrioci – powiemy nieskromnie: Dla nas nasz ,,Kudowski Voice” był najlepszy !!!;
Wykazał się nie tylko ogromnym talentem, ale i wielką osobowością, jak przystało na wytrawnego Showmana.
Mało kto z nas wiedział o uzdolnieniach sportowo-akrobatycznych  Pana Janka;  i jeszcze ta wrażliwość i ciepło, które okazał na scenie wyznając miłość swojej ,,Wandziulce”…. To wszystko zrobiło ogromne wrażenie na widzach, nie wspominając o samym Artyście – Andrzeju Piasecznym, który nie ukrywając wzruszenia, ściągnął z ręki obrączkę i podarował ją Panu Janowi, by mogła stać się przypieczętowaniem miłości, jako pierścionek zaręczynowy. To był piękny gest obojga Panów!  I 
piękny występ naszego Kudowskiego Artysty!


Jakikolwiek będzie finał Programu The Voice Senior  – dla nas nasz Jan Adamiak  z Kudowy-Zdroju jest zwycięzcą programu. 
Gratulujemy, jesteśmy dumni i trzymamy kciuki ! /Red./

 

___*___
Kudowska Postać w Pamięci Miasta
PATRONI ROKU

 

Zdjęcie z 2 kwietnia 2017 wykonał Bronisław MJ Kamiński

Stowarzyszenie Obywatelska Kudowa – OK organizuje od 2017r. ideę Miesiąca Pamięci oraz spotkania i wykłady po dla uczczenia Patrona Roku wybranego na dany rok przez Sejm RP.


W roku 2021 ze wskazanych przez Sejm Patronów Roku Stowarzyszenie szczególnie uczci Cypriana Kamila Norwida. Równocześnie – poczynając od 2021r – Stowarzyszenie postanowiło rozszerzyć ideę o uczczenie pamięci nieżyjącej  postaci z historii Kudowy-Zdroju, w szczególności z okresu po 1945r, zasłużonej dla naszego miasta w tworzeniu kultury, w  życiu społeczno-gospodarczym i w codziennym trudzie dla normalnego  życia w mieście. 

W roku 2021, w 120 rocznicę urodzin prof. Antoniego Falkiewicza uczcimy zasługi Profesora dla Kudowy-Zdroju. Zastanawiajmy się nad kolejnymi Postaciami – a mamy ich wiele – o których nie można zapomnieć.  Oni tworzyli nasze miasto; wywarli ogromny wpływ na jego funkcjonowanie  – i zasługują na naszą pamięć. Będziemy upamiętniać te Postaci – by wskrzeszać ich pozytywne wartości wniesione dla miasta; by ich wkład dla Kudowy-Zdroju żył wiecznie w naszej pamięci i wartościach.  Zarząd Stowarzyszenia OK. 

___*___
Z życia Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju

Adam Frankowski

Styczeń 2021 r.

Stało się ! W dniu 30 grudnia 2020 roku Rada Miejska Kudowy-Zdroju uchwaliła budżet                  naszej gminy na 2021 rok.
Budżet, który przewiduje podwyżki opłat dla naszych rodzin i przyjaciół, dla  nas mieszkańców Kudowy-Zdroju. Pani Burmistrz zamroziła również płace w 2021 r. dla wszystkich pracowników samorządowych naszej gminy, z wyjątkiem oczywiście nauczycieli, którzy (patrząc na oświadczenia majątkowe radnych, będących nauczycielami) zarabiają około 6 tysięcy miesięcznie i oni w 2021 roku otrzymają stosowne i zasłużone podwyżki. 

Podjęcie wszystkich siedemnastu uchwał wraz z proceduralnie rozbudowaną uchwałą budżetową zajęło Radzie niecałe dwie godziny i wszystkie uchwały zostały podjęte jednogłośnie. Osobiście nie mogłem wziąć udziału w posiedzeniu Rady z uwagi na obowiązki zawodowe, moja obecność  w Domu Pomocy Społecznej, który prowadzę, była konieczna, ale gdyby nasz Przewodniczący Rady zadbał o możliwość pracy zdalnej i zgodnie z moim wnioskiem z września 2020 r. wykonał swoje obowiązki, to takie uczestnictwo byłoby możliwe, jak w innych Radach na terenie naszego powiatu.

To, że jestem osamotniony w pracach Rady, to każdy obserwator sesji zauważy, ale ponadto jestem wykluczany z prac w jej komisjach. Każdy z radnych jest członkiem dwóch komisji,  z wyjątkiem mojej osoby i wiceprzewodniczącej Rady Miasta Kudowa-Zdrój, która jest równocześnie przewodniczącą Komisji Oświaty i Spraw Społecznych, to jednakże mój wniosek o przyjęcie mnie w skład Komisji Gospodarczo-Ekonomicznej pozostał nierozpatrzony już od września 2020 r. Była okazja na zmianę tej sytuacji przy ostatniej uchwale z omawianej sesji, która uporządkowywała sytuację w Komisji Rewizyjnej. Komisja ta, jest jedną z najważniejszych komisji Rady, a nie miała statutowej liczby radnych od pięciu miesięcy, więc prawie pół roku nie mogła prawidłowo pracować i przewodniczący Rady Miasta przy tej okazji mógł rozpatrzyć mój wniosek, ale niestety tak się nie stało.

Pomimo takich utrudnień, nadal będą się starał uczciwie i w zgodzie z własnym sumieniem oraz posiadaną wiedzą pełnić swoje obowiązki w Radzie Miejskiej Kudowy-Zdroju. Adam Frankowski. 

 

___*___
UNIWERSYTET III WIEKU  W KŁODZKU
i Jego wielkie dzieło

 

 Kreatywność i młodzieńczy entuzjazm Pań skupionych wokół UIIIW w Kłodzku – mieliśmy okazję podziwiać  podczas Przywitania Wiosny w Skansenie, o czym pisaliśmy w linku:

PRZYWITANIE WIOSNY W SKANSENIE NA PSTRĄŻNEJ- 23.III.2019r. 


I choć pandemia zdominowała 2020 rok wyłączając nas wszystkich z szerokich działań i kontaktów międzyludzkich pod hasłem ,,Zostań w domu!”  – to jednak Uniwersytet Trzeciego Wieku w Kłodzku potrafił dostosować się do zmieniających realiów i wykonał kawał wielkiej pracy dla Kultury Ziemi Kłodzkiej. Od marca 2020 zorganizowanych zostało 27 wykładów online, których zwieńczeniem było wydane obszernej 217 stronicowej publikacji w formie skryptu, w którym znalazły się bardzo interesujące wykłady z dziedziny przyrodoznawstwa, ekologii, historii, kultury, filozofii i sztuki.

Skrypt wykładów online jest znakomitym dziełem, nie tylko o działalności UIIIW w Kłodzku, ale  jest obrazem i wkładem w kulturę Ziemi Kłodzkiej. Jest to dzieło wykonane w trybie roboczym, w przyspieszeniu spowodowanym covidem i do użytku wewnętrznego. Naszym zdaniem ma ono wielką wartość i  liczymy na to, że gdy przeminie pandemia – UIIIW będzie dalej prężnie kontynuowało swoje idee  – a dzieło to zostanie powiększone o dalsze tematy, które będziemy mogli przeczytać w kolejnej, wydanej przez Uniwersytet publikacji książkowej z numerem katalogowym ISBN. Wtedy trafi do Biblioteki Narodowej i Bibliotek Uniwersyteckich oraz do bibliotek zagranicznych i stanie się przedmiotem badań o wielkiej atrakcyjności. Pierwszy i najważniejszy krok został już wykonany w formie skryptu i tego dzieła serdecznie gratulujemy.
Życzymy dalszej kreatywności i z niecierpliwością czekamy na kolejną publikację! /Red./

_________________________

 

Zamieszczamy przedostatnią już część opracowania Pani Profesor Anny Szemik-Hojniak
,,Zanim przybyli… Nasi Dziadkowie i Rodzice pod okupacją niemiecką na Żywiecczyźnie”, niezwykle ważną i potrzebną dla świadomości historycznej Wspólnoty Żywieckiej.

 

 

___*___
Zanim przybyli…. 

Nasi Dziadkowie i Rodzice pod okupacją niemiecką na Żywiecczyźnie – cz.5 

Dr hab. prof. nadzw. Anna Szemik-Hojniak

 

IX. O.P. Beskid Zachodni – Odtwarzanie partyzantki po zdradzie Dembowicza 

Po straszliwej fali aresztowań w drugiej połowie 1942 i na początku 1943 roku, obwody żywiecki i bielski ZWZ-AK praktycznie przestały istnieć. Kontakty zostały zerwane, a okupant bezlitośnie niszczył każdy najmniejszy objaw oporu. Jak pisze Rudolf Adamczyk w swej relacji na temat wojny w odczuciu mieszkańców Pietrzykowic, to ludzie przestali wierzyć, że cokolwiek może zmienić się na lepsze, zwłaszcza, że po wielu wysiedleniach wewnętrznych, nadal mówiło się  o planowanych wysiedleniach do GG. Stąd, mieszkańcy żyli w wielkiej niepewności oczekując z dnia na dzień tego co miało nastąpić [23]. 

Po tej tragedii, dopiero na wiosnę  w marcu 1943r, w Żabnicy powstał zalążek nowego oddziału partyzanckiego zorganizowany przez przysłanego z Komendy Okręgu Śląsk (KEDYW) rotmistrza Wacława Zdyba, ps. „Janusz”, „Zawieja” oraz porucznika Czesława Świąteckiego, ps „Surma”. Rtm „Zawieja” był zawodowym wojskowym. Przed wybuchem wojny, był oficerem 22 pułku ułanów w Brodach, wchodzącego w skład Kresowej Brygady Kawalerii. Służył w zwiadzie i posiadał wprost fenomenalną orientację poruszania się w terenie [25]. W formalnym spotkaniu „starszyzny partyzanckiej” w dniu 1 sierpnia 1943 roku u Smoczków („Jaśmin”) w Świnnej Graniczniku, w którym oprócz „Zawiei”, „Surmy”, „Jelenia” – W. Galicy i kilku innych osób, przybył również z Krakowa  A. Płanik, jako nowy, po W.Zychu, komendant obwodu Żywiec o nowym pseudonimie „Roman”. W czasie odprawy, odczytano rozkazy „Kedywu” dostosowane do lokalnych warunków społecznych i terenowych, podano system łączności i podległości wojskowej, określono tereny  działań i ogólny program postępowania drużyn partyzanckich w stosunku do Niemców i osadników niemieckich [26].

Dowódcą tej nowopowstałej drużyny był plut. rez. Jan Górny „Leo” z Wilkowic. Rozrastała się ona jednak na tyle, że w połowie sierpnia 1943 r, utworzono już trzy niezależne drużyny partyzanckie („Romanka”, „Malinka” i „Czarni”),  tworzące oddział partyzancki o nazwie „Beskid Zachodni”. Dowódcą całości został por.Kazimierz Suchodolski „Krystyn” , a stanowisko zastępcy i szefa kompani objął st. sierż. Wojciech Galica „Jeleń”. Drużyny te operowały w różnych częściach powiatu żywieckiego. Drużyna ”Romanka” w lasach góry Romanki, Hali Boraczej, Rajczy, Milówki, Ujsół, Soli i Zwardonia (dowódca-ppor. Cz. Świątecki „Surma”, a po nim K. Wolny „Hart”),  „Malinka” – w lasach Lipowej, Radziechów i Węgierskiej Górki, Kamesznicy i Wisły (plut. Jan Mikołajczyk „Jamnik”), a drużyna „Czarni” –  w lasach Beskidu Małego, Kocierza, Łękawicy, Gilowic, Targanic i Suchej (plut. A. Bigos, „Lis”).

Niestety, donosy konfidentów niemieckich i prowokacje Niemców spowodowały, że już pod koniec sierpnia 1943r nastąpiły zmasowane aresztowania w Kamesznicy, Sopotni Małej i Wielkiej, Węgierskiej Górce i Żabnicy. Dla zastraszenia i zlikwidowania działalności konspiracyjnej oraz za domniemaną pomoc partyzantom, Niemcy aresztowali w tych wioskach w sumie 21 osób i w dniu 3 września 1943r przeprowadzili 2 masowe egzekucje przez powieszenie 10 osób w Kamesznicy i  11 w Żabnicy. Wstrząsająca jest relacja jednej z kobiet, będącej wówczas dzieckiem  zmuszonym być świadkiem egzekucji w Kamesznicy: „Widziałam, co się działo. Słyszałam krzyki policji i wojska. Spędzono na tą egzekucję miejscową ludność. Nie wolno było płakać. Widok płaczu był podejrzeniem Polaków o kontakty z oskarżonymi, groziło to zabraniem do Oświęcimia. Staliśmy w wielkim strachu nieruchomo, zmuszeni patrzeć, co się dzieje. Ból ściskał moje dziecięce serce, nogi się mi uginały. A oczy wlepione były w stronę zbrodni. Twarze blade, wyniszczone od głodu. Z samochodu z nagłośnieniem odczytano wyrok w języku niemieckim i polskim. Wyrok brzmiał: Skazani na karę śmierci przez powieszenie za przynależność do bandy rabunkowej. Po odczytaniu wyroku śmierci podano komendę w prawo zwrot. Pomiędzy skazanych wstąpili oprawcy i wyprowadzili ich na podest szubienicy, założyli pętle. Niektórzy oprawcy pchnęli skazanego ręką z podestu, zaś inni kopnęli nogą. Skazani wisieli na szubienicy do ok. godziny pierwszej po południu. Jeden z partyzantów bardzo długo konał gdyż pętla źle się ułożyła i strasznie długo konał…” [4]

Fot.15. Pomnik pomordowanych w Kamesznicy [4]

 

Pomimo to, w okolice Węgierskiej Górki, Żabnicy i Cięciny nadal przybywali w tym czasie młodzi mężczyźni nie tylko z Żywiecczyzny, ale i z różnych stron przedwojennej Polski. Najczęściej, z  Warszawskiego, Łódzkiego i Kieleckiego, jak również uciekinierzy z obozów jenieckich i z obozów pracy. Przybywali też młodzi Ślązacy, których rodzice  dla ratowania rodziny podpisali listę VD, ale młodzież nie miała zamiaru umierać za Hitlera. Z reguły, jednak, byli to ludzie z rekomendacjami jako kierowani przez terenowe oddziały AK. Niemniej jednak utworzenie karnego i ideowo zaangażowanego oddziału tworzonego z ludzi o różnej dyscyplinie, poglądach politycznych, różnym poziomie intelektualnym oraz różnych umiejętnościach posługiwania się bronią (a czasami wręcz żadnej) wymagało od dowódców ciężkiej pracy. Takim właściwym człowiekiem i dobrym nauczycielem tej grupy młodych ludzi był zawodowy wojskowy, st. sierż. Wojciech Galica „Jeleń”.

Na początku,  nowo utworzone plutony między innymi miały na celu „poskramianie buty dokuczliwych osadników niemieckich, dezorganizowanie i psucie gospodarki niemieckiej, wymierzanie doraźnych kar konfidentom i zausznikom niemieckim oraz umacnianie ducha oporu i polskości na swym terenie” [27]. Z czasem, Oddział „Beskid Zachodni” podejmował również różnorakie działania dywersyjne skierowane głównie przeciw transportom kolejowym.  

Do realizacji takich zadań potrzebny był dobry wywiad. Na szczęście, wywiad w Żywcu pracował bardzo dobrze. Swoi ludzie byli nie tylko na kolei, ale i na poczcie, gdzie często przejmowano korespondencję skierowaną do policji, żandarmerii czy landratury. Udawało się też przechwytywać  masę oskarżycielskich listów od samych Polaków do Niemców (anonimowe lub z nieistniejącymi adresami)” [5]. Na poczcie ruch oporu miał też zainstalowany podsłuch telefoniczny (Adam Sapeta), a swojego człowieka (tłumacza Adolfa Syposza) miał nawet w Policji Kryminalnej.

W tym czasie, st. strzelec, zwiadowca i wywiadowca Antoni Szemik („Zając”, „Toni”) oprócz swoich podstawowych obowiązków obserwacji i terenowego wywiadu, dostarczania informacji plutonom leśnym (bezpośrednio podlegał dowódcy plutonu „Jeleń”-Wojciechowi Galicy), wyszukiwania kwater na bezpieczne „meliny” dla zdekonspirowanych lub zagrożonych aresztem,  pomagał wielu osobom przedostawać się do GG w okolicy Suchej lub korzystając ze swoich przedwojennych przyjaźni po obu stronach dawnej granicy z Czechosłowacją, przeprowadzał niektórych ludzi na Słowację.

Partyzanci „Beskidu Zachodniego” pilnowali szlaków turystycznych, patrolowali lasy, urządzali zasadzki na Niemców, a także rozbrajali myśliwych i turystów przyjeżdżających na wypoczynek w urocze Beskidy. W krótkim czasie informacje o tym spowodowały, że turyści zniknęli, a sami Niemcy wchodzili do lasów tylko w silnej obstawie. Partyzanci rekwirowali żywność u osadników niemieckich, karali chłostą prześladowców Polaków i wykonywali wyroki na konfidentach. Po jakimś czasie zmniejszyła się ich aktywność, a niektórzy ze strachu opuszczali swe miejsce zamieszkania lub ukrywali się. Podobnie, osadnicy zaczęli popadać w panikę [26]

Oddział „Beskid Zachodni”,  aktywnie działał do zimy 1943 roku, ponieważ już w listopadzie z powodu trudnych warunków klimatycznych (duże opady śniegu, silne mrozy), lokalizacyjnych i aprowizacyjnych został rozformowany do wiosny 1944 roku.

Komendant obwodu żywieckiego kapitan czasu wojny A. Płanik, po ucieczce z Żywca w 1942r, de facto,  kierował obwodem zdalnie z Krakowa, gdyż rozesłano za nim i za Zofią Lach listy gończe i musiał się ukrywać. Ponownie na Żywiecczyźnie pojawił się dopiero latem 1944 roku [4].

 

X. Partyzancki Oddział Zwiadowczy ,,Garbnik”  

Tak więc, w lipcu 1944 r, z byłych partyzantów „Beskidu Zachodniego” oraz z nowych konspiratorów, utworzono oddział o charakterze dywersyjnym, pod kryptonimem „Garbnik”. Jego odznaką był biały orzełek na tle zielonej choinki, na czarnym owalnym tle. Około stu partyzantów podzielono na 3 plutony, więc zasadniczo była to Kompania. Stanowiła ona Oddział Zwiadowczy 21 Dywizji Piechoty Armii Krajowej. Partyzanci posiadali uzbrojenie niemieckie i angielskie (ze zrzutów). Formalnie „Garbnik” podlegał Komendantowi Obwodu Żywieckiego, kpt, A. Płanikowi, „Roman”, jakkolwiek dowódcą  taktycznym Kompanii i jednocześnie dowódcą 1-go plutonu był por. Czesław Świątecki „Surma”. Kwatermistrzem Kompanii był „Jeleń” – st. sierż. Wojciech Galica. Tym razem, plutony „Garbnika”, były rozlokowane głównie w lasach Kocierza i Gilowic. Tam,  dosyć blisko siebie, partyzanci zbudowali kilka trwalszych szałasów i  kuchnię, wystawiając zawsze posterunki alarmowe w bliższej i dalszej odległości, aby wróg nie mógł ich podejść [4]. 

Fot.16. L: Odznaka O.P. „Garbnik” [26]; P: Tablica upamiętniająca stacjonowanie oddziału leśnego „Garbnika”w dolinie w Wielkiej Puszczy w Beskidzie Małym [28].

 

Oddział Partyzancki „Garbnik” działał na rozległych terenach Beskidu Żywieckiego, Śląskiego i Małego oraz na Podbeskidziu aż po Wisłę od północy i Rabę na wschodzie. Czasami oddziały i patrole zapuszczały się również w okolice Babiej Góry i nawet na Orawę. Oddział Partyzancki „Garbnik” ściśle współpracował z O.P. „Sosienki” por.Jana Wawrzyczki „Danuty” z obwodu oświęcimskiego, działającego bezpośrednio pod murami obozu koncentracyjnego [29].Sosienki” organizowały w 100% udane ucieczki z KL Auschwitz i pomagały uciekinierom przedostać się w rejon operacyjny oddziału AK „Garbnik” t.zw. szlakiem Babinicza. Partyzanci „Sosienek”, w ten sposób nazwali trasę przerzutową więźniów uciekinierów z Auschwitz do „Garbnika”. „Garbnik” dostarczał „Sosienkom” broń (pistolety, rewolwery), granaty i materiały wybuchowe. Właśnie „plastik” , ze zrzutów, dostarczony przez „Garbnik” do „Sosienek” i przerzucony do obozu, użyty został do wysadzenia III krematorium w czasie buntu i ucieczki Sonderkommanda [30].

 „Garbnik” był dla Sosienek”, odziałem partyzanckim, do którego w każdej chwili można było skierować osoby „spalone” czy też zagrożone aresztowaniem”. W każdej chwili też mógł dostarczyć „Danucie” dobrze uzbrojony patrol, czy też grupę partyzancką konieczną do przeprowadzenia akcji zbrojnej [ 25].

Partyzanci ”Garbnika” przejmowali więźniów nie tylko ze zorganizowanych w porozumieniu z „Sosienkami” ucieczek z obozu koncentracyjnego, ale i wycieńczonych fizycznie z głodu jeńców, którzy  sami uciekli z niewoli jak również błąkających się po lesie spadochroniarzy radzieckich. Przyjmowali wszystkich na zasadzie braterstwa broni. Po wojnie okazywało się wielokrotnie, że „zaopiekowani” spadochroniarze pisali raporty dla swoich przełożonych umieszczając na swych listach pseudonimy partyzantów i opisując ich rolę w oddziale. Listy te były później podstawą do likwidacji wielu żołnierzy AK.

Zdarzało się, że pilnie poszukiwanych przez Gestapo uciekinierów trzeba było ukrywać w wyższych partiach Beskidu Żywieckiego. Antoni Szemik, pomagał wtedy w transporcie do wcześniej wyszukanych przez niego bezpiecznych „melin”. Wielu z uciekinierów, po powrocie do zdrowia i nabraniu sił zasilało „Garbnik”, chcąc właściwie odpłacić otrzymane „drugie życie”. W  sumie przyjęto ok 50 osób, a w październiku 1944r było ich tam aż 21.

Latem 1944 r, znane już były porażki Niemców na Froncie Wschodnim, co dodawało otuchy zarówno partyzantom jak i ludności cywilnej powiatu żywieckiego. Wtedy, O.P. „Garbnik” podejmował akcje na większą skalę i były one bardziej  skuteczne niż plutonów „Beskidu Zachodniego”. Musiał się jednak liczyć z możliwymi akcjami odwetowymi ze strony okupanta na ludności cywilnej. Z tego powodu, partyzanci unikali raczej otwartych ataków na posterunki Policji, choć często organizowali zasadzki na drogach. Niemcy bali się partyzantów w lasach beskidzkich i ich wycieczki odbywały się jedynie pod silną ochroną. Wskutek zbrojnych akcji partyzantów na schroniska i na domy wypoczynkowe w beskidzkich lasach, po pewnym czasie lasy na Żywiecczyźnie opustoszały dla przerażonych turystów niemieckich i stały się siedzibą i ochroną partyzantów.

Zadania wskazane „Garbnikowi” przez przysłanego z KO AK z Krakowa rotmistrza Wacława Zdyba („Zawieja”, „Janusz”) z KEDYWU nie były łatwe. Jak opisuje to W.Galica w swoich relacjach, oprócz oczyszczania terenu z konfidentów, partyzanci mieli obowiązek [27-26]:

1.W lasach żywieckich zorganizować bazy operacyjne dla 3 drużyn partyzanckich i praktycznie wyłączyć spod kontroli okupanta.

2.Środki żywności, ubranie i broń zdobywać na Niemcach

3. Polakom ściganym przez Niemców zapewnić egzystencję pod opieką partyzantów.

4.Turystom i osadnikom niemieckim obrzydzić spacery po lasach żywieckich.

5. Na każdą represję wroga w stosunku do ludności polskiej odpowiadać odwetem w stosunku do osadników niemieckich”.

Wywiad na Żywiecczyźnie dalej działał dobrze. Wywiad gospodarczy zanotował nawet kilka sukcesów, a wywiad ofensywny AK systematycznie obserwował ruchy wojska i przemieszczenia jednostek niemieckich. Wszystkie zbierane informacje wywiadowcze ze Sztabu Obwodu, selekcjonowano i przesyłano dalej do wyższych szczebli AK, a stamtąd do Sztabu Naczelnego Wodza w Londynie [4].

______
Źródła:

4. S. Dobosz, Wojna na Ziemi Żywieckiej od kwietnia 1939r do kwietnia 1945r, Spółdzielnia Wydawnicza Gazeta Żywiecka, Żywiec 2004.
5. W. Zych, Ruch Oporu na Żywiecczyźnie 1939-1945,  Nad Sołą i Koszarawą,  1999r.
23. J. Niekrasz, Z dziejów AK na Śląsku, Wyd. Śląsk, Sp. z O.O., Katowice 1993.
24. R. Adamczyk, Manuskrypt, Pietrzykowice.
25. W. R. Wawrzonek, Partyzanci Armii Krajowej Ziemi Żywieckiej 1942-1947, opracowanie zbiorowe, Tom.II,-J. Pilsudski Institute of America (office@pilsudski.org).
26. E. Smoczek, Zmagania wojenne na Żywiecczyźnie 1939-1945, ISBN 83-87308-23-4, Wydawcy: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej i Interfon -Sp.z o.o., Cieszyn,1999.
27. W. Galica  –„Struktura Organizacyjna Żywieckiej Komendy ZWZ-AK, w okresie II-giej Wojny Światowej. Obwód Żywiec”- Kalendarz Żywiecki 1997.
28. http://www.beskidmaly.pl/pun/topic748.html

_________________________

 

 

___*___
SPOTKANIE Z KSIĄŻKĄ „KAPITAŁ XXI WIEKU”

Bronisław MJ Kamiński

Spotkanie z książką naukową

Przez czytanie książek ludzie stają się lepsi lub gorsi, zależy,  co czytają i jak to interpretują. W Polsko-Czeskim Towarzystwie Naukowym w Kudowie Zdroju  spotykaliśmy się – przed pandemią – by poznawać ważne książki naukowe, wzbogacające  obraz świata i doradzające jak żyć. Filozofia, nauka i religia pomagają uporządkować przebyte drogi i pomagają rozglądać się w tym, co nadchodzi. Spotykamy się i zastanawiamy się razem, bowiem  po drogach życia nie idziemy sami, żyjemy w społeczeństwie, w jakiejś miejscowości, w  narodzie, z nami idą inni. Nawet, gdy mamy poczucie, że nasza droga kończy się, czy to przez wiek, zdrowie, czy przez  stratę kogoś najdroższego, to dobra   książka może nam podpowiedzieć, że droga idzie dalej, że drogi życia nie są z góry dokładnie  wytyczone, ani utwardzone, ale są raczej wydeptane, trochę na wyczucie, a zamglony horyzont wymaga większej wiedzy, odwagi , a także  ostrożności. Każdy kto idzie, trochę sobą świeci, bowiem  samo życie jest światłem. Mamy też w głowie mocną radiostację, wysyłającą fale, które w spotkaniu z innymi podobnie myślącymi wzmacniają się. Nawet, gdy jesteśmy sami w swoich czterech ścianach, to nasze myśli mogą płynąc, przenikać mury,  łączyć się i tworzyć duże moce. Życie pokazuje, że tak może być, a może i tak jest. 

Pandemia koronawirusa covid w 2020 r  uświadamia  nam , że Ziemia jest małym światem, że  mamy wspólny los. Wirus  covid  wyostrza  wyobraźnię, ale jej nie poraża jakąś nienaturalną absurdalnością. Jest – w powszechnej świadomości –  zagrożeniem przede wszystkim dla ludzi starszych  i to właśnie jest jego naturalnością; da się to zrozumieć, choć przekonanie to – przy dokładniejszych analizach – jest błędne. Pandemia  zabrała ze świata w roku 2020  około dwa miliony ludzi, w tym wielu młodych wiekiem. Gdyby ten wirus atakował przede wszystkim dzieci, to w świadomości ludzi  byłby potworem, a tak –  potworem nie jest, wygląda bardziej na groźne ostrzeżenie przed  niszczeniem naturalnego środowiska życia.  „Rząd zawsze się wyżywi” – ta znana w Polsce formuła daje politykom na świecie  poczucie dystansu i jakiegoś złudnego bezpieczeństwa. Jednak, gdy pojawia się zamykanie gospodarki, sprawa przybiera inny obrót: upadają zakłady pracy, narasta bezrobocie, a z nim pojawia się niepokój społeczny, zapaść, potem nędza, głód, gwałtowne pogłębienie się nierówności i więcej ludzi może zginąć w walkach między sobą, aniżeli od takiego, czy innego wirusa. Pewnym szokiem było  nagłe pojawienie się w połowie 2020r – w  bogatych Stanach Zjednoczonych  – ponad  30 mln ludzi bezrobotnych w kolejkach po żywność przy  ulicznych garkuchniach ; obraz jak z czasów wielkiego kryzysu 1929 – 1932. Za bezrobociem i głodem i pojawić się może  narastanie przekonania, że rewolucyjna idea równości i uspołecznionej gospodarki może być jedynym właściwym rozwiązaniem.To zrozumieli ludzie epoki Karola Marksa i sam Karol Marks opisał to zjawisko głęboko i dokładnie w swoim  dziele  pt „Kapitał”. Tom pierwszy tego dzieła  zatytułowany  „Proces wytwarzania kapitału” wydany został  w 1867r w Hamburgu,, tom drugi  nosił tytuł „Proces cyrkulacji kapitału” , a trzeci „Proces produkcji kapitalistycznej jako całość”. Tom czwarty ukazał się po śmierci Marksa  i traktował  o teorii wartości  dodatkowej. Dla rozeznania, jak dzieło Marksa jest teraz  znane  w Polsce, choćby z historii w szkole, zapytałem kilkanaście osób, kiedy ono pojawiło w języku polskim na ziemiach polskich i otrzymałem  odpowiedzi, dla których najbardziej charakterystyczna jest ta, że  książkę Marksa wypuszczono w języku polskim dopiero w PRL , a wydrukowano  w Moskwie.  Tymczasem, na ziemie polskie dzieło Marksa trafiło stosunkowo szybko; już  w 1870r  czasopisma polskie  przekazują o tym obszerne informacje i to we wszystkich trzech zaborach. Kilkanaście lat wcześniej, w okresie Wiosny Ludów – Karol Marks ostrzegał, że widmo komunizmu krąży po Europie. Po 146 latach od ukazania się Marksowego „Kapitału”, pojawiła się w Paryżu w 2013r książka, blisko 750 stronicowa,  przypominająca tamten „Kapitał” i zatytułowana „Kapitał w XXI wieku”, której autorem jest francuski profesor ekonomii , sławny już dziś Thomas Piketty. Profesor z uczelni ekonomicznej w Paryżu nawiązując do dzieła Marksa, zajął się zagadnieniem nierówności i solidnie zbadał  zjawisko  nierówności w ostatnich 300 latach. We wprowadzeniu do swojego  wielkiego dzieła, prof. Piketty  ostrzegł: „Kiedy wskaźnik rentowności kapitału przewyższa w sposób trwały  stopę wzrostu produkcji  i dochodu,  jak działo się to do XIX wieku i może stać się normą  w wieku XXI, kapitalizm automatycznie  tworzy arbitralnie  nierówności nie do zniesienia, stawiając pod znakiem zapytania  podstawowe wartości, na jakich opierają  się  nasze demokratyczne społeczeństwa”.

Czyżby tamto widmo  nie przestało krążyć po Europie ? W  narastaniu nierówności  zauważono wielkie zagrożenie dla spokoju i równowagi społecznej. To nie Marks, ani marksizm jest tym nieszczęściem, ale rzeczywiste  warunki życia, jakie powstają w wyniku funkcjonowania systemów  społeczno-gospodarczych i politycznych, a które mogą stać się …nie do zniesienia. 

                          

Droga w dół, jest przyjemniejsza niż pod górę  

Zanim spojrzymy na niektóre tezy Piketty’ego, proponuję Ci, Drogi Czytelniku, zwrócenie uwagi na wybitnego  filozofa  Nikołaja Bierdiajewa (1874 -1948),  postać lokującą się  pomiędzy czasami Marksa z  połowy XIX wieku,  a dzisiejszym  początkiem  XXI wieku, nawet trochę z ryzykownym  wychyleniem  do przodu. 

Bierdiajew znał marksizm, był nawet jego zwolennikiem, lecz później, gdy zobaczył w jaką stronę zmierza komunistyczny bolszewizm zmodyfikował swoje poglądy. Dlaczego warto wspomnieć Bierdiajewa ? – Będzie to bowiem nie tylko świadek i kompetentny przewodnik, ale  przykład otwartego i odważnego człowieka potrzebnego w każdych czasach, a zwłaszcza wtedy, gdy ludzie mają lub mogą mieć głęboki respekt dla instytucji demokratycznych  takich jak parlament, samorząd, konstytucja, uczciwe wybory, niezależne sądy, a rzeczywistość polityczna jest taka, że instytucje te zostają zafałszowane, zakłamane,  stają się „lipne”, bo zostaje z nich tylko nazwa, opakowanie,  a duch znika lub zniknął. Ludzie jednak – z przyzwyczajenia, samodyscypliny, kultury bycia, lub dla ostrożności – zachowują się tak, jakby te instytucje były nadal prawdziwe. A więc: jedni – jak to mówią –  udają wariata, inni udają, że nic nie widzą, jeszcze inni nie chcą nic stracić, i jeszcze inni chcą coś zyskać , a  są i tacy, którym to wszystko jest obojętne, bo mają inne problemy, ważniejsze dla nich. Tak , droga którą idziemy,  niepostrzeżenie zaczyna schodzić w dół, a w dół początkowo idzie się nawet wygodniej, niż pod górę. Tacy myśliciele, jak Bierdiajew, którzy poznali różne drogi życia, szli pod górę, w dół, a częściej pod górę i zdecydowali się być prawdziwi,  mogą czynić nas trochę lepszymi ludźmi i obywatelami. Prawdziwość  i odwaga obywatelska są w coraz większej cenie, wobec rozlewającego się w świecie populizmu, czyli prościej mówiąc schlebiania  z fałszywej strony, jakbyś otrzymał smaczny cukierek, nie wiedząc, że jest w nim trucizna. Zanim poznasz, co połknąłeś, już po tobie. Przypomina się mądra i pełna ostrzeżeń  legenda z rajskim drzewem poznania, które rosło – czy które rośnie –  w samym środku Ogrodu i ma piękne owoce, ale tych owoców nie wolno zrywać, tym bardziej  skosztować. Nie wiemy jakiego koloru były te owoce, i – dopuśćmy w naszej wyobraźni, że kolory te mogą być różne, stosownie do czasów i  postaw ludzi. Populizm jest demokratyczny, ludowy, miły sercu, łaskoczący, opiekuńczy, życzliwy, podnoszący, patriotyczny, religijny, święty, wynoszący ponad, zrównujący, nawet wpychający do kieszeni pieniądze – a wszystko to nieprawda, fałsz i ta  cyniczna nieprawda jest jakby swojska, bliska sercu, jakby lewicowa i jakby prawicowa i mądra i durna, jakby religijna i jakby  wolnomyślna, –   jaka tylko zechcesz, i tak masz już owoc, przed którym stanęła zaciekawiona  Ewa.  W raju   powodziło się jej  nieźle, ale była zaciekawiona czymś innym. Zerwała, skosztowała i … masz babo placek! Dziwność sprawy jest jeszcze w tym, że niczego to ludzi nie potrafi  nauczyć i ciągle nas to kusi. Jeśli  zerwiemy i tylko skosztujemy,- to jak w tej legendzie – pojawia się pani z kosą. Jeśli zerwie to i skosztuje  instytucja  – taka jak  na przykład  kościół  – to ta pani z kosą wyjdzie do swojej roboty, a ponieważ musi się lepiej przygotować, bo praca długa i ciężka, –  to  wyjdzie z pewnym opóźnieniem, ale wyjdzie. Legenda rajska nie wprowadza nas w błąd, odwrotnie: bardzo przestrzega i egzaminuje.! Wprowadzamy więc do towarzystwa nad książką Piketty’ego filozofa Bierdiajewa, byśmy nie zapominali, że krążymy wokoło drzewa poznania. Bierdiajew nam tu pasuje,  był jakby szczególnie chroniony do dalszych misji. Miał szczęście, skorzystał ze wspaniałomyślności Lenina  wyrzucenia  go  z Rosji w 1922r  w grupie nieposłusznych filozofów.  Mówiąc językiem młodzieżowym  – załapał się  na wyrzucenie z kraju, w wolny świat.  W swojej książce pt „Filozofia nierówności” ,  zamieścił   rozważania w formie czternastu listów do nieprzyjaciół . Gdyby nie skorzystał z oferty Lenina, to zająłby się nim Stalin, a wtedy nie byłoby tych wspaniałych dzieł, jak m.in. „O przeznaczeniu człowieka”, „Źródła i sens komunizmu rosyjskiego” , czy  „Zarys metafizyki eschatologicznej”. Poznanie poglądów Bierdiajewa pozwoli nam  na szersze widzenie  problemu nierówności, który  jest nie tylko zagadnieniem społeczno-ekonomicznym, lecz także  intelektualnym, i jest  jednym z najsilniejszych dynamizmów  politycznych.

                               

Twórczość i postęp wymagają nierówności 

Bierdiajew pisze, że w swoich listach w „Filozofii nierówności”  chce odsłonić duchowe podstawy myśli społecznej, dać to, co można by nazwać psychologią ontologiczną  albo fenomenologią społeczeństwa, bowiem rewolucja październikowa 1917r  przyniosła wielkie doświadczenie  i wyostrzyła wszystkie  podstawowe problemy  filozofii społecznej. Jednym z najbardziej samoniszczących  działań ludzi jest –  według Bierdiajewa –  likwidowanie zasady i struktur  hierarchiczności  w życiu społecznym. Prawo życia jest hierarchiczne, pisze Bierdiajew. Muszę tu wtrącić, że gdy o tym rozmawiałem z Pawłem Dejotem, to ten, w tym miejscu niemal zakrzyknął : o właśnie, mówimy o owocu z drzewa poznania.   W rewolucji październikowej 1917r  nastąpiło  zniszczenie hierarchiczności, co pociągnęło za sobą zniszczenie osoby ludzkiej, bowiem osoba związana jest z hierarchią. Tylko w hierarchii  są możliwe  różniące się jakościowo indywidualności. Doprowadzenie wszystkiego do równości, to doprowadzenie do nicości. W Liście dwunastym „O gospodarce” Bierdiajew pisze, że zadaniem gospodarczym stojącym przed człowiekiem  jest przede wszystkim opanowanie przyrody i regulacji jej żywiołowych, niszczycielskich sił. Do tego potrzeba  silnego ducha, dobrej organizacji pracy, odpowiednich środków materialnych , różnorakich uzdolnień i różnych motywacji, a nawet  pewnej ascetyczności tych , którzy posiadają kapitał, czyli  bogactwo, majątek i pieniądze, by zechcieli je przeznaczać   na rozwój, a nie na konsumpcję i roztrwonienie. Gospodarka jest systemem hierarchicznym, jest pracą, współdziałaniem dla wysokiej wydajności. Socjalizm, który zmniejszyłby wydajność pracy i przeszkadzałby  w rozwoju sił wytwórczych, byłby socjalizmem reakcyjnym, prowadzącym do biedy, nędzy i głodu. Tymczasem,  komunistyczny stosunek do życia jest właśnie konsumpcyjny, a nie produktywny, czyli raj na ziemi  przy minimum produkcji  i maksimum konsumpcji. Bierdiajew chce wykazać, że konsumpcyjne ideały komunistyczne  niszczą gospodarkę, a zwycięstwo  nad  biedą osiąga się wtedy, gdy za cel nie stawia się  dobra konsumpcyjnego i zadowolenia ludzi, lecz dobro i wartości narodu, państwa, ogółu, rodziny, organizacji i kultury. Podkreślał, że konsumpcyjny ideał społeczny prowadzi do nędzy.  Bierdiajew jednak dostrzegał zło gospodarki kapitalistycznej, ale  łączył go  z duchowym życiem ludzi  w danej epoce, a przede wszystkim  w upadku  moralnym, religijnym, a nie  w ekonomiczno-organizacyjnej stronie życia; eksploatacja cudzej pracy jest faktem i jest moralnie naganny stosunek klas posiadających do klas nie posiadających, jednak uważa, że należy  rozdzielać dwa porządki  życia, czyli oddzielać porządek gospodarczy od porządku moralnego. W gospodarce kapitalistycznej istnieje wolność osoby w życiu gospodarczym,  natomiast  w systemie socjalistycznym – jak to pokazał system komunizmu bolszewickiego – następuje całkowite podporządkowanie  osoby kolektywowi społecznemu. Taki kolektyw społeczny ma jednorodną budowę hierarchiczną, mechanicznie ujednoliconą , nie zróżnicowaną i zniewalającą osobę ludzką. System kapitalistyczny ma tzw. hierarchię organiczną, z którą związana jest zasada własności prywatnej. Bierdiajew wiąże własność prywatną  ze stosunkiem do przodków i z dziedziczeniem, jako naturalną, zdrową zasadą życia.

Bierdiajew zmarł we Francji  w 1948r. Ponad dwadzieścia lat później , w 1971r,   urodził się  Thomas Piketty, minęło jedno pokolenie, a gdy Piketty ukończył studia i  rozpoczął badania naukowe nad kapitalizmem minęło kolejne pokolenie, razem pół wieku. Miał przed  sobą „Kapitał” Marksa , obraz świata  ze znacznymi obszarami gospodarki komunistycznej  w  Europie i w Azji, znał badania i poglądy ludzi takich jak Bierdiajew, badał procesy rozwojowe gospodarki  kapitalistycznej w rozwiniętych krajach  zachodu, patrzył w jaką stronę idą zjawiska, co i jak się zmienia, ku czemu zmierza świat.  Podobnie jak Marks i  Bierdiajew  zainteresował się procesem gromadzenia majątku , czyli kapitałem i nieodłącznymi  tego skutkami, to jest  nierównościami między ludźmi. Doszedł do wniosku, który zasygnalizowaliśmy na początku , że  w XXI wieku mogą powstać nierówności nie do zniesienia. Co to znaczy?  

                                         

Zachęta do czytania książki Piketty’go 

Dwaj najwybitniejsi  ekonomiści XIX wieku Karol Marks i David Ricardo zauważyli, że akumulacja majątku (kapitału) w rękach prywatnych narasta i prowadzi do koncentracji  bogactwa i władzy  najbogatszych. Wnioski Marksa były bardzo pesymistyczne, co do przyszłości kapitalizmu. W XX wieku pojawiły się jednak poglądy, że  to spojrzenie Marksa  jest jednostronne i bardziej historyczne niż aktualne, bowiem wraz z postępem techniczno-gospodarczym i konkurencją   siły wzrostu równoważą się . Głośnym teoretykiem  takiego optymistycznego  stanowiska był Simon Kuznets. W 1955r Kuznets ogłosił, że nierówności w dochodach  mają się zmniejszać spontanicznie, gdy gospodarka znajdzie się na wyższym etapie rozwoju , w wyniku ogólnego postępu, na zasadzie, że „ przypływ podnosi wszystkie łodzie/”.  Podobne poglądy głosił Robert Solow , w swoich pracach z 1956r  o „ścieżce zrównoważonego wzrostu”. Poglądy Solowa możnaby sprowadzić do zdania, że „każda grupa społeczna  korzysta ze wzrostu  w tych samych proporcjach”. Słabą stroną  poglądów Kuznetsa i Solowa było słabe uzasadnienie ekonomiczne, co wzbudzało  podejrzenie, że ten  optymizm wynikał bardziej z tzw. politycznego zapotrzebowania okresu zimnej wojny, gdy kapitalizm , jako system polityczny zachodu znalazł się w obliczu ofensywy ideologicznej międzynarodowego ruchu komunistycznego

Jak jest naprawdę  ?– pyta Piketty. By odpowiedzieć na to pytanie wykonał gigantyczną pracę w badaniu dokumentów gospodarczych i podatkowych. Szereg zagadnień z tej książki pozostawiamy do oddzielnego omówienia w artykułach i na spotkaniach z książką. Teraz, ograniczymy się do kilku jego wniosków.  Już na początku swojej książki  wyznaje:, że „ jak zwykle , najgorsze nigdy nie jest pewne. Jest zdecydowanie  za wcześnie , żeby powiedzieć czytelnikowi{we Francji} , że w  2050r swój czynsz będzie opłacał emirowi Kataru” i dodał , jakby przyciszonym głosem, że wypowiedź jego będzie w tej sprawie  „tylko umiarkowanie uspokajająca.” . 

Ogólny wniosek  z badań Piketty’go   jest taki, że gospodarka rynkowa  oparta na własności prywatnej, pozostawiona sama  sobie  zawiera ważne siły zbliżania się do wyższych  poziomów ekonomicznych,  dzięki  upowszechnieniu się wiedzy   i kwalifikacji , ale że również zawiera  potężne siły rozwarstwienia, potencjalnie  zagrażające  demokratycznym  wartościom  sprawiedliwości społecznej , na których się one opierają. W końcowej części swojego dzieła, Piketty pisze : „Konflikt  kapitalizmu z komunizmem  doprowadził raczej do wyjałowienia  niż pobudzenia badań nad kapitałem i nierównościami, tak wśród historyków i ekonomistów, jak wśród filozofów. Najwyższa pora  wyjść poza dawne spory, a także poza formy badań historycznych , które były ich wyrazem i które wciąż  wydają się zanadto  nimi przesiąknięte” .  Bronisław MJ Kamiński.

Cdn. –  ,,Niewidzialna ręka rynku” i ,,Kolor Covidu i kolor  Świata” , – będą to dalsze części artykułu Bronisława MJ Kamińskiego; dotyczyć będą czasów neoliberalizmu. 

.

 

___*___
Muzeum Wsi Kieleckiej – Park Etnograficzny w Tokarni,
czyli skąd przychodzimy.

Zenona Dołęgowska

W pięć lat po moim przyjeździe na Ziemię Chęcińską dowiedziałam się z gazet, że w roku 1976 zaczął działać Skansen Wsi Kieleckiej w Tokarni. Śpieszno mi tam nie było, myślę, że dlatego, iż nie urodziłam się na wsi i wszystko, co było z nią związane, mało mnie interesowało. Musiało  upłynąć jeszcze kilka lat, bym po  raz  pierwszy zwiedziła to miejsce.

Muzeum Wsi Kieleckiej

Obiektów zabytkowych było zaledwie kilka, bo to wielka i żmudna praca przenieść obiekt drewniany, zachowując wszystkie szczegóły, z miejsca czasem znacznie oddalonego  od Tokarni. Pierwsze moje wrażenie to smutek. Trudno mi było uwierzyć, że jeszcze niedawno (druga połowa wieku XIX i wiek XX) w takich warunkach żyli mieszkańcy wsi na Ziemi Kieleckiej. Chaty przycupnięte do  ziemi, często  malowane na  biało, pokryte strzechą. Izby chłopskie, obory i stajnie dla zwierząt pod jednym dachem. Proste narzędzia pracy, takie jak sierp, kosa, grabie, cepy, same mówiły o ciężkiej doli chłopa. Każdy następny przyjazd do Tokarni to inne spojrzenie, choć niby na to samo.

Obiektów przybywało (dzisiaj jest ich 40) i były różnorodne, nie tylko domy chłopskie, stajnie, obory, wiatraki, ale też domy z  małych miasteczek, gdzie była  apteka, gdzie mieszkał lekarz  lub szewc, gdzie pracował cieśla, a także dom pana. Przybyły kapliczki i kościół. Na własne oczy widzę, jak zmienia się ta ziemia, już prawie zniknęły stare domy drewniane (czasami szkoda) na wsiach, a w ich miejsce pojawiają się nowe, murowane, czasami  brzydkie, ale i  ładne, a ostatnimi laty nawet piękne. Wiem, że trzeba spieszyć się z przenosinami. Zachować wszystko, co cenne i co mówi o naszej przeszłości. Po prostu zachować dawny świat. Park Etnograficzny w  Tokarni  położony jest w  gminie Chęciny, leży przy drodze międzynarodowej E-7 Warszawa-Kraków, zajmuje obszar 65 ha, położony jest w  zakolu Czarnej Nidy. Mamy tam ogromny parking, a tablice reklamowe zachęcają, aby się zatrzymać. Skansen funkcjonuje od roku 1977 i realizowany był według założeń znanego  etnografa  Romana  Reinfussa. Jego  zamierzeniem było  odtworzenie typowego  układu osadniczego  wiosek z  różnych subregionów  Kielecczyzny. Wyodrębniony został sektor małomiasteczkowy, wyżynny, świętokrzyski, lessowy, dworsko-folwarczny, nadwiślański. Położone są one w Górach Świętokrzyskich, na Wyżynie Sandomierskiej, w Niecce Nidziańskiej i na Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Muzeum Wsi Kieleckiej uznało, i zresztą słusznie, że osoby zwiedzające Park Etnograficzny w Tokarni nie mogą oglądać pustych izb, ewentualnie wypełnionych tylko  sprzętami. Muzeum powinno  żyć i ukazywać ludzi, którzy niegdyś w nich mieszkali i pracowali.

Kiedy przybyłam do skansenu po raz kolejny, z zamiarem lepszego poznania tej placówki, przede wszystkim z wielką uwagą patrzyłam na chałupy.

Jedna z chałup w skansenie

Wszystkie były z drewna. Głównie używano sosny, ponieważ było to drzewo pospolite, często występujące na tym obszarze. Co zamożniejsi budowali z modrzewia, czasem z dębu, a nawet jodły, lub łączyli dwa gatunki drzew. We wnętrzach ściany i sufit wykładano balami drewnianymi, deskami, czasem malowanymi. W wielu domach na  belce stropowej, zwanej „tragarzem”, był napis IHS i data budowy. Napis znaczył, że tu mieszkają wyznawcy Chrystusa. Ważne budowle, takie jak kościół z Rogowa, były zbudowane z modrzewia na podwalinach dębowych. W zależności od zamożności mieszkańców domy budowano bezpośrednio na ziemi, na kamieniach polnych albo na balach dębowych. Często łączono te materiały. Dachy pokrywano strzechą, najczęściej z żytniej słomy. Na narożach układano tzw. schodki. Rzadko pokrywano dachy gontem, a jeszcze rzadziej dachówką. Były one czterospadowe, dwuspadowe, rzadko trójspadowe. Dla mieszkańców każdej chałupy najważniejsze było ogrzewanie. Piece służyły do gotowania, ogrzewania i pieczenia chleba. Konstruowano je w sposób zależny od przeznaczenia. W użyciu była słoma, którą oblepiano gliną, kamień łamany i cegły ze spoiwem glinianym, a także inne, podobne materiały. W domach zamożniejszych zobaczymy też piece z kafli. Dla mnie najciekawsze były te piece z kamienną nalepą, służącą głównie do  gotowania  na  otwartym ogniu. Były też piece w izbach, a nawet w sieniach, skąd ogrzewano inne pomieszczenie. Najczęściej w  sieni  znajdowała  się wnęka  kominowa, skąd wymiatano sadze. Prawie każda  chałupa  składała  się z  sieni, kuchni, izby i  komory. W zamożniejszych dodatkowo znajdował się alkierz lub inne pomieszczenie. Najczęściej były to ciągi jednotraktowe, półtoratraktowe a  nawet dwutraktowe. Wokół chałupy stały zabudowania  gospodarcze, ale zdarzało się, że obora lub stajnia połączona była z chałupą. Na niektórych podwórzach spotykamy studnie, skąd czerpano wodę na  potrzeby ludzi i inwentarza. Do  domu przylegał niewielki  kwiatowy ogródek, ogrodzony płotkiem. Typowym wiejskim kwiatem była malwa.

Najstarsza chałupa pochodzi ze Świątnik. Ma prawie 260 lat, zbudowano ją w 1758 roku. Drugą z kolei co do wieku jest chałupa z Bielin z roku 1789. W dalszej części opiszę te domostwa, które szczególnie mnie zaciekawiły z powodu swej charakterystycznej budowy, ale również dlatego, że zaaranżowano w nich życie ludzi, którzy poza pracą na roli parali się różnymi zawodami. Dowiemy się zatem, jak mieszkał szewc, krawiec, fotograf, lekarz, jak wyglądała apteka i mały sklepik w miasteczku, jak żył i pracował nauczyciel wiejskiej szkoły, stolarz, garncarz, gonciarz, niciarz, ale i pszczelarz w okresie międzywojennym. Wiatraki, które przywieziono z  różnych części Kielecczyzny, nie tylko  urozmaicają krajobraz, ale pełnią funkcję edukacyjną. Mamy tutaj tzw. Koźlaki  z  Dębna, Janikowa  i  Pacanowa  oraz  „Holendra” z  Grzymałkowa. Wiatraki  drewniane służyły społeczności  długo, ostatni  przestał pracować dopiero w  1965 roku. „Koźlak” z Dębna, który powstał w 1880 roku, do dzisiaj ma sprawne urządzenia i mechanizmy. Na  upartego  można  by mielić mąkę, trzeba  jednak wiedzieć, że należałoby cztery razy dokonywać przemiału, aby wyszła dobra. W wiatraku z Grzmucina, budowli niezwykle efektownej, można zwiedzić wystawę „Miele się pszeniczka… Wiatraki i młynarstwo wietrzne na Kielecczyźnie”. Małe kapliczki przydrożne z drzewa i kamienia, krzyże i piękny kościół z Rogowa, do którego i dziś przychodzą wierni, pokazuje nam ówczesne życie w całej jego okazałości.

Członkowie Chęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Tokarni

Muzeum odwiedzane jest przez liczne rzesze turystów nie tylko z naszego regionu ale i z całej Polski, a nawet ze świata. Poza „zwykłą turystyką” muzeum prowadzi prace edukacyjna dla dzieci i młodzieży. Muzeum przygotowuje szereg lekcji i warsztatów na różne tematy, dzięki nim dzieci i młodzież dowiaduje się jak bawili się ich poprzednicy. Poznają sposoby wykonywania rożnych prac domowych – takich jak pranie przy pomocy kijanki, maglowanie, młócenie, robienie masła w maselnicy, noszenie wody itp.

Poza edukacją, Park Etnograficzny dostarcza rozrywki w szerokim tego słowa znaczeniu. Odbywają się stałe wydarzenia kulturalne jak Jarmark Agroturystyczny, specjalne wytopki ołowiu, Święto Chleba, Festiwal Świętokrzyskich Samochodów, Filmowy Skansen, Noc Świętojańska czy kiermasze świąteczne. Częste są również imprezy poza-cykliczne. Muzeum jest miejscem różnych przyjęć okolicznościowych oraz  organizatorem licznych konferencji, szkoleń i spotkań.

 

 

Potrzeby człowieka  są różnorodne w  każdej sferze i  w  każdej dziedzinie. Jedni swoje najważniejsze dni w życiu chcieliby spędzić w zamkowych komnatach, inni natomiast widzą siebie w prostych warunkach, blisko przyrody, w wiejskim kościółku. Muzeum Wsi  Kieleckiej, wychodząc naprzeciw  potrzebom, jest w  stanie zorganizować piękne przyjęcia  chrztu, komunii  czy ślubu. Uroczystości  odbywają się w  starym (z  1760 r.) pięknym, drewnianym kościółku Matki Bożej Pocieszenia z Rogowa. Kościół może być wzbogacony o elementy tradycyjne, nawiązujące do zaślubin i wesel zgodnie ze zwyczajami ludowymi. Mogą to być ozdoby wykonane przez twórców ludowych – w postaci wstążek, girland, bukietów, ludowych „pająków” lub „drzewek weselnych”. Przed wyjazdem do ślubu mogą być zaaranżowane „rozpleciny”. Dojazd pary młodej do  kościoła  odbywa  się bryczką zaprzężoną  w dwa konie. Przed kościołem kapela ludowa powita młodych i gości. Po ceremonii ślubnej orszak weselny przejdzie aleją dworską do spichrza  ze Złotej. Na  swej drodze napotka  „bramę”, gdzie trzeba  będzie wykupić pannę młodą. Przed spichrzem nastąpi powitanie młodych chlebem i solą, a w samym spichrzu, niebanalnie przystrojonym „na  ludowo”, odbędzie się weselisko  przy grającej kapeli  ludowej, a  stoły uginać się będą od smakołyków  świętokrzyskich. A  na  noc poślubną i  odpoczynek gości  czekać będzie „ośmiorak” o wysokim standardzie (oczywiście bez prawa pierwszej nocy).
Folklor, taniec ludowy na wydarzeniach okolicznościowych
.

Pisząc dla Was każdy odcinek o Ziemi Chęcińskiej, marzy mi się abyście to wszystko zobaczyli na własne oczy. Miejmy nadzieje, że nowy rok 2021 będzie łaskawszy, że wirus odpuści i że będziemy mogli podróżować bez przeszkód. Miejsc,  które warto u nas zobaczyć jest dużo, bardzo dużo.

Pisząc o naszym kieleckim skansenie, myślę i o waszym w Pstrążnej. Odwiedziłam go dwukrotnie, bardzo mi się podobał, chociaż jest znacznie mniejszy od naszego. Zenona Dołęgowska. 

.

___*___
Listy do GzK

Za pośrednictwem GzK nasza zaprzyjaźniona Poetka – Pani Stanisława Łowińska przesyła wszystkim Czytelnikom i Członkom Stowarzyszenia ,,Obywatelska Kudowa”  życzenia:
Dobrego, zdrowego Nowego Roku 2021, dołączając jeden z ostatnio napisanych wierszy. 

Stanisława Łowińska

Z Nadzieją Przebudzenia
co z życiem
potrafisz zrobić
Święto Bożego Narodzenia
puka do drzwi

jemioła na szczęście
miast uśmiechu serca
pustka błądzi ulicami
zagubiona
wykrzykuje mierzwą
skąd się wzięła
nie pytasz
zrodzi się na niej chleb
by dzielić się miłością

Opłatek
pod osłoną maski
na ustach tęsknoty
za Tobą

Jezu Malusieńki
przybądź
z nadzieją przebudzenia

 

Zdjęcie Poetki – Stanisławy Łowińskiej pochodzi z Wigilii Żywieckiej – 7 grudnia 2019r. 

 

***

Droga Marto,
Członkowie Zarządu,
Członkowie stowarzyszenia „Obywatelska Kudowa”,
Czytelnicy moich wspomnień,
Mieszkańcy Kudowy, których znam i których nie znam.

Z okazji nadchodzącego Nowego Roku 2021 życzę Wam zdrowia, zdrowia, zdrowia.
Niech wirus nas opuści, niech nastąpią dni pełne spokoju i radości.

Zenona Dołęgowska

 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Smutki, smuteczki…

Nowy Rok nadchodzi
to już tylko chwile
cieszymy się wszyscy
radości w nas tyle…
Każdy po swojemu
 gasi smutki swe,
tu sen wspaniały
a tu myśli złe
Trzeba zdecydować, 
bo na to jest czas
z uśmiechem przez życie
 pójdzie każdy z nas. 
W oczach błyszczy żarem
światełko miłości
kochaj swoich bliźnich,
nie okazuj złości.
To naprawdę warto
zatańczyć radośnie
Serca biją głośno 
pięknie i donośnie.
To smutki, smuteczki
psują nasze życie,
schowajmy je głęboko
rozmawiajmy skrycie:
o kłopotach, chorobach,
których nie brakuje
niech siedzą cichutko
nikt ich już nie czuje.
Nowy Rok poczeka 
 na te lepsze chwile, 
przyniesie nam szczęście
bo kochać nam wolno,
w nim radości tyle.

***

Helena Midor zd. Gałaszewska
ANNO DOMINI 2021

***



Kolejny raz
zrywam nowe
kartki kalendarza

kolejny raz
od początku
czytam słowa prawdy
zapisane na każdy dzień
by kalekie
ludzkie drogi
nie zasłoniły jej ciemnością


Ona wkrada się
każdego dnia
kładzie cień
na zapisaną mądrość
ojców naszych

wkrada się przez witraże
nachyla wieże
i  opłata pajęczyną
a Biblijne freski nie bledną
od złych cieni

To piękno  ojców  naszych
które wsiąknęło w mury
uczyło prawdy od początku
by ziemski ogród
każdego dnia
był  urodzajny
i zdrowy owoc wydał

_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________