GzK – 27.12.2020.

Zdjęcie wykonał Jan Midor

___*___
SPONTANICZNY OPŁATEK WSPÓLNOTOWY – 2020
A jednak przyszli!
Zapamiętali ten Dzień! 

Tradycja Stowarzyszenia ,,Obywatelska Kudowa” – OK pod nazwą ,,Opłatek  Wspólnotowy w Ogrodzie Muzycznym” stanowi, że zawsze o tej samej porze (23 grudnia godzina 18:00 w przeddzień Wigilii)  spotykamy się przy Żelaznych Instrumentach.
Tym razem z uwagi na okoliczności pandemiczne nie organizowaliśmy żadnego spotkania. 

Ale mimo wszystko potrzeba serca była silniejsza i nakazała – przyjść i poczuć tę niesamowitą więź wspólnotową, która sprawia, że wszystko pięknieje, Kudowa pięknieje, my piękniejemy – czując potrzebę stanowienia Jednej Wielkiej Rodziny – Rodziny Kudowskiej.
Choć nie mogliśmy się uścisnąć i podzielić Opłatkiem, jak nakazuje zwyczaj – to mimo wszystko każdy z nas zaniósł do swoich domów kawałek chleba wspólnotowego wraz z najserdeczniejszymi życzeniami i nadzieję na lepsze jutro.
Wspominaliśmy tych wszystkich, którzy wywarli wpływ na kształtowanie Kudowy, a których już nie ma z nami; wspominaliśmy naszych bliskich…..

Kolejny raz poczuliśmy magię; zagrały żelazne instrumenty, a Elton – Piotr Oleksy i Marzena Huk swoimi pięknymi głosami wydobyli z nich tony Kolęd Świątecznych.
Życzyliśmy sobie i całej Kudowie i wszystkim na całym Świecie, by minęły zagrożenia i byśmy za rok, w szerszym gronie – w przeddzień Wigilii – 23 grudnia 2021r mogli się spotkać o godzinie 18:00 w innej, lepszej rzeczywistości, właśnie tutaj w miejscu bez barier – na VI już Opłatku Wspólnotowym w Ogrodzie Muzycznym przy żelaznych instrumentach.  PAMIĘTAJCIE!!! /Red./

 

___*___
SKRYPT  UNIWERSYTETU III WIEKU  W KŁODZKU

Uniwersytet III Wieku w Kłodzku  wykonał  na koniec tego roku piękną  pracę  dla kultury Ziemi Klodzkiej, mianowicie wydał książkową publikację  27 wykładów on line  w 2020r. W pięknie wydanej publikacji w formie skryptu, na 217 stronicach są bardzo interesujące wykłady z dziedziny przyrodoznwastwa, ekologii, historii, kultury, filozofii i sztuki. Wielki wkład w to dzieło ma pani Danuta Ułasiewicz, której osiem świetnych wykładów zostało zamieszcznych w tej publikacji.  Jeden z nich pt  „Boże Narodzenie – 18 wiekółw tradycji” zamieszczamy dla naszych czytelników. W najbliższym wydaniu GzK  podamy więcej informacji o tej publikacji. (Red).

Danuta Ułasiewicz – Przewodnicząca Rady Programowej Uniwersytetu III Wieku – Kłodzko.
Pani Danuta,  o czym mogliśmy przekonać się w rozmowie z Autorką tekstu  jest osobą niezwykle ciepłą, kreatywną i  bardzo zaangażowaną w propagowanie kultury;  pochłonięta sprawami UIIIWna tyle, że jak zdradza nam:
 ,,Nie mam „normalnego zdjęcia”, wszystkie pochodzą z imprez, spektakli, happeningów”.  
Dla przedstawienia Pani Danuty zamieszczamy zdjęcia Autorki opracowania:

___*___
Boże Narodzenie – XVIII wieków tradycji

Danuta Ułasiewicz
Kłodzko, 21.12.2020.

Pierwsi chrześcijanie nie przywiązywali wagi do miejsca i czasu narodzin Jezusa Chrystusa, ważna była Jego śmierć i zmartwychwstanie, bo przez nią można było dostąpić zbawienia. Święta Bożego Narodzenia po raz pierwszy obchodzono w Betlejem w 328 r. gdyż było to miejsce kultu narodzenia Jezusa. Przyjeżdżało  tam wiele pielgrzymek, wybudowana została Bazylika Narodzenia, więc trzeba było wyznaczyć święto ku czci narodzenia. Jako dzień narodzin Jezusa umownie przyjęto dzień  25 grudnia, który wiązał się z momentem zimowego przesilenia.  Dzień przesilenia symbolizuje zwycięstwo światła nad ciemnością, dzień staje się dłuższy , a noc krótsza. Pismo Święte przedstawia przyjście Jezusa jako pojawienie się światłości, która rozświetla ciemności. Jest to symboliczny punkt  w roku, zwrotny w kalendarzu astronomicznym i cyklu natury. Zdaniem badaczy powstanie świąt upamiętniających narodzenie Jezusa było wynikiem powolnego rozwoju kalendarza liturgicznego .

Polska tradycja obchodów świąt, narodziła się dopiero w XV w., kiedy prawdopodobnie z Czech dotarł do naszego kraju zwyczaj budowania szopek świątecznych i śpiewania kolęd . Wigilię w Polsce zaczęto obchodzić po przyjęciu chrześcijaństwa, ale na dobre przyjęła się dopiero w XVIII wieku. Jeszcze do XVII w. okres Bożego Narodzenia był nazywany przez lud polski  „godami”. Wiele obyczajów pochodziło z czasów pogańskich i nie miało żadnego odnośnika w tradycji chrześcijańskiej. Jak wspominał Zygmunt Gloger, „gody” trwały od wigilii Bożego Narodzenia aż do Trzech Króli, a każdy wieczór w tym okresie miał charakter świąteczny. Przez te dwa tygodnie należało się wystrzegać ciężkich prac, jeść smacznie i suto, zapraszać gości, bawić się i śpiewać.

Wigilia (łac. czuwanie)

Wigilia nigdy nie była oficjalnym świętem kościelnym, ale stanowi chyba najważniejszy dzień w kalendarzu większości Polaków. Jednym z najstarszych zwyczajów wigilijnych jest stawianie snopów zboża w rogach izby. Wbrew powszechnie przyjętej opinii nie był to wcale zwyczaj chłopski, ale tradycja wszystkich klas społecznych. Zygmunt Gloger w „Encyklopedii staropolskiej” podkreślał, że jeszcze na początku XIX w. w każdej komnacie pałacowej, jak i w każdej izbie chłopskiej, musiał stać snopek zboża. Bez niego nikt nie ośmieliłby się zasiąść do wigilijnej wieczerzy. Dziś snop zboża zastąpiła choinka.

Wigilia wg wierzeń polskiego ludu miała obfitować w różne znaki. Ludzie prawi mogli zobaczyć cuda, w studniach woda zamienia w miód lub wino, ziemia ukazuje swe skarby, a kwiaty i drzewa zakwitają. W tym dniu zmarli mieli przychodzić do swoich domów pod postacią żebraków, niespodziewanych gości, duchów. W domostwach zostawiano uchylone furtki, a przy wigilijnym stole czekało wolne nakrycie. Pod czystym obrusem układano sianko, z którego łodyżek wróżono przyszłość. Przebieg Wigilii był bardzo ważny, bo rzutował na wydarzenia w całym następnym roku. Do wieczerzy zasiadano wraz z pierwszą gwiazdką, przypominającą o gwieździe betlejemskiej prowadzącej pasterzy. Siadano według starszeństwa, aby w tej kolejności odejść ze świata, a liczba biesiadników powinna być nieparzysta.

Opłatek, to następny istotny element wigilii charakterystyczny dla ziem dawnej Rzeczypospolitej. Istniał, zanim  pojawiła się tradycja choinkowa. Od XVIII stulecia,  łamanie się opłatkiem odbywało się na  początku wieczerzy . Cyprian Norwid opisywał go „jako typowo polski zwyczaj, nieznany w innych krajach”, nazywając opłatek „chlebem pokoju i nieba”. Wieczerza była postna, liczba potraw była nieparzysta, zależała od zamożności domu. W domach chłopskich podawano 5 potraw, w mieszczańskich 7, w szlacheckich 9, a 11 i więcej w salonach magnackich. W niektórych regionach przygotowywano 12 potraw, ilu było apostołów i miesięcy w roku. W Polsce jadano najczęściej: kapustę z grochem, groch, fasolę, ziemniaki, kasze, pierogi z grzybami, soczewicą , jabłkami, barszcz, zupę grzybową lub rybną, kluski z makiem, kutię, kisiel owsiany. Na deser piernik, struclę makową, kruche ciastka, łamańce z makiem i kompot z suszu. Każdej potrawy należało skosztować, by zapewnić sobie pomyślność. Po wieczerzy wigilijnej gospodarze wychodzili sprawdzić swoje obejście, podzielić się ze zwierzętami resztkami jedzenia i opłatkiem. Licząc na dobry plon wtykano między oziminę wiązki wigilijnej słomy.

Od XV w. w bogatych domach szlacheckich istniał zwyczaj rozdawania podarków czeladzi, a na dworze królewskim monarcha obdarowywał służbę, która brała udział w świątecznych zabawach i kolędowaniu. Każda wigilia kończyła się uroczystym śpiewaniem kolęd oraz hucznym wyjazdem całego dworu do kościoła na mszę pasterską, którą odprawiano zawsze o północy. Zwyczaj odprawiania pasterki przyszedł do Polski prosto z Italii. Pierwsze pasterki były odprawiane przez papieży     w IV w. w najstarszym rzymskim kościele – bazylice Matki Bożej Większej na Eskwilinie. Charakter tej liturgii tłumaczą pierwsze słowa wprowadzenia do mszy  „Chrystus  narodził się nam. Oddajmy mu pokłon”.

Kolędy

To właśnie śpiewanie kolęd jest jedną z najstarszych tradycji bożonarodzeniowych w Polsce i na świecie. Samo słowo „kolęda” pochodzi od rzymskiej nazwy pierwszego dnia nowego miesiąca – calendae. Stary rok kończył się w średniowieczu 24 grudnia, a nowy zaczynał się 25 grudnia. Stąd też koniec starego i początek nowego roku był świątecznie sławiony pieśniami o narodzeniu Pana, zwanymi kolędami . W 1424 r. została spisana zapomniana już dzisiaj pierwsza polska kolęda zaczynająca się od słów „Zdrów bądź, Królu Anielski„. Znacznie większą popularność zdobyła XIV – wieczna kolęda Jana z Przeworska  „Chrystus się nam narodził”.

Najbardziej znaną kolędą na świecie jest nieznanego autorstwa „ Cicha noc” śpiewana w 175 językach. Po raz pierwszy wykonano ją przy akompaniamencie gitary w 1818r. w kościele św. Mikołaja w Oberndorfie koło Salzburga. Polska jest jednym z krajów, które mają najwięcej kolęd. Nasza tradycja zna ich blisko 500.

W Polsce kolędowanie łączy się ze zwyczajem chodzenia przebierańców (Heroda, trzech króli, śmierci, pasterzy, turonia) po domach, śpiewania kolęd i zbierania datków. Już w XVI w robili to żacy. Ten piękny zwyczaj przetrwał do dzisiaj, choć jego ludowy charakter zastępowany jest czasem komercyjnymi występami.

Choinka

Zwyczaj strojenia choinek na Boże Narodzenie zna dziś cały chrześcijański świat. Jednak zwyczaj ten nie ma swoich korzeni w starożytności chrześcijańskiej ani  w pozostałości jakichś kultów pogańskich, lecz powstał dość późno. W Europie zachodniej sięga końca XV wieku a na ziemiach polskich zakorzenił się na dobre dopiero w XIX stuleciu, choć już w 1698 r. można było kupić świąteczną choinkę na jarmarku w Gdańsku. Ojczyzną bożonarodzeniowej choinki jest dokładnie Alzacja końca XV wieku, leżąca na granicy Francji i Niemiec. Najstarszy przekaz sięga roku 1492, a dotyczy dekoracji choinkami jodłowymi katedry w Strasburgu i 9 innych tamtejszych kościołów. Dość szybko, bo już w XVI wieku choinkowy zwyczaj rozpowszechnił się w całej niemieckiej Nadrenii, a stamtąd zaczął przenikać do innych regionów Europy. A dotyczył nie tylko kościołów, ale i cechów, bractw, ratuszy, miejskich szpitali.

Pierwsze źródłowe informacje o choinkach w Warszawie pochodzą z przełomu XVIII i XIX wieku, a był to zwyczaj przyjęty od Prusaków. Odrębną natomiast tradycję miało drzewko wigilijne na południu Polski, zwłaszcza w Krakowie i okolicach. Był to krzak jodłowy lub świerkowy zawieszany na pułapie w izbie. A zwano go sadem i zawieszano na nim owoce i słodycze. Zwyczaj ten przyszedł z południowych Niemiec. Podobnie było na Podhalu, gdzie drzewko wiszące u sufitu określano mianem „podłaźnika”. Zawieszano na nim także dekoracje sporządzane z opłatków.

Na początku XX wieku choinka stanowiła już nieodłączny element Bożego Narodzenia. Nic dziwnego, że pojawiła się na froncie w okopach I wojny światowej. Przy niej spotykali się i nawet składali sobie życzenia żołnierze wrogich armii.

Najmłodszą tradycją związaną z choinką, jest choinka ustawiana na Placu św. Piotra w Rzymie. Pierwsze drzewo na tym głównym placu Watykanu ustawiono dopiero w 1982 r. na życzenie Jana Pawła II. Od tego czasu choinkę do Watykanu przysyła każdego roku inny region Europy. W 1997 r. przywieziono tam drzewo z polskich Tatr. Najdroższą choinkę wystawiła firma jubilerska z Tokio  w 1975r, kosztowała blisko 3 miliony dolarów. Najwyższa choinka stanęła przed wiedeńskim ratuszem i miał 30 metrów.

Szopka

Na Placu św. Piotra choinka sąsiaduje z szopką, która jest włoską rodzimą tradycją, wywodzącą się od św. Franciszka. Zwyczaj ustawiania szopki bożonarodzeniowej pochodzi od św. Franciszka z Asyżu, który w 1223 r. pragnąc uroczyście i pobożnie przeżyć święto kazał do groty nanieść siana, przyprowadzić woła i osła a następnie zwołał swoich braci. Kiedy ludzie licznie zgromadzili się przy żłóbku, św. Franciszek odczytał Ewangelię a następnie wszyscy śpiewali radosne pieśni na chwałę Dzieciątka. Obecnie najsłynniejsze są szopki toskańskie, sycylijskie i neapolitańskie. W Szwajcarii , Niemczech i Austrii modne są szopki grające. W Polsce najbardziej znane są szopki krakowskie. Powstanie tej tradycji przypisuje się murarzom i cieślom, którzy nie mając zatrudnienia w zimie, chodzili z teatrzykami po domach i tak zarabiali na swoje utrzymanie. Wzorem był kościół Mariacki, ale były miniatury Wawelu , Sukiennic, Barbakanu. Od 1937r. z inicjatywy Jerzego Dobrzyckiego odbywa się konkurs na najpiękniejszą  „Szopkę Krakowską”.
25 grudnia nie obowiązywał post, dlatego na stół, oprócz potraw wigilijnych, dokładano mięsa i ciasta. Czas spędzano na odpoczynku, śpiewaniu kolęd, rozmowach. W drugi dzień świąt na św. Szczepana chodzono z odwiedzinami i życzeniami, gości zwano podłaźnikami. W kościele święcono zboża, a po święceniu obrzucano ziarnem księdza i siebie nawzajem.

Wiele obrzędowości bożonarodzeniowej odeszło w zapomnienie, wielu z nich nie praktykujemy, ale mimo wszystko podniosły  charakter Bożego Narodzenia pozostał. Cichną spory, ciemne zimowe dni pięknieją, staramy się pamiętać o bliskich nam osobach, nawet jeśli nie możemy się z nimi spotkać.

Niech w tym pandemicznym świecie 2020 roku magia Bożego Narodzenia
zalśni nam Wszystkim szczególnym blaskiem.

Opracowała: Danuta Ułasiewicz

Bibliografia:

  1. Łagoda, A. Gotowiec- Święta w polskim domu
  2. Naumowicz- pradawne początki Bożego Narodzenia
    Tygodniki Niedziela

___________________________

___*___
PAMIĘĆ I ŻYCZENIA

Zdjęcie pochodzi z  Historyczne odwiedziny  – obszerna fotorelacja

 

Ksiądz Jam Goryl – wieloletni Proboszcz Parafii w Pietrzykowicach zawsze pamięta o Wspólnocie Rodzin rodem z Żywiecczyzny, i zawsze nas prosi by nie zapominać o swoich korzeniach i podtrzymywać tę silną więć, jaka łączy nasze rodziny przybyłe do Kudowy-Zdroju 75- lat temu.
Tym razem przesłał nam Życzenia Świąteczne wraz z tomikiem wierszy ks. Jana Twardowskiego ,,W Noc Betlejemską” oraz album z pięknymi pejzażami i zabytkami Powiatu Żywieckiego.

Pamiętamy o Was Kochani!
Przesyłamy Wam najserdeczniejsze życzenia Świąteczno-noworoczne:
Obyście zawsze w zdrowiu, szczęściu i miłości byli; coby się darzyło i wszystko Wam ziściło……
Byśmy mogli w Nowym 2021 spotkać się razem 

Wspólnota Rodzin rodem z Ziemi Żywieckiej.
________________
_____
__

_________________________

 

Dowodem na  pamięć, o korzeniach jest również poniższe opracowanie Pani Profesor Anny Szemik-Hojniak
,,Zanim przybyli… Nasi Dziadkowie i Rodzice pod okupacją niemiecką na Żywiecczyźnie”,
które zamieszczamy  6-częściowym cyklu, a które traktuje o losach Ziemi, z której wywodzą się nasze pokolenia oraz losach naszych Przodków. 

 

___*___
Zanim przybyli…. 

Nasi Dziadkowie i Rodzice pod okupacją niemiecką na Żywiecczyźnie – cz.4 

Dr hab. prof. nadzw. Anna Szemik-Hojniak

 

VII. Leśne oddziały partyzanckie (ZWZ-AK) na Żywiecczyźnie

Saybusch Aktion,  wewnętrzne wysiedlenia i przymus t.zw. kontyngentu czyli oddawanie władzom niemieckim części płodów rolnych i zwierząt hodowlanych, spowodowały u mieszkańców Żywiecczyzny straszliwą biedę i niebezpieczne niedożywienie całej populacji. Ponadto, przydziały kartkowe były zbyt małe aby zaspokoić głód członków rodziny, a kary za posiadanie żaren lub samowolne ubicie świni niejednokrotnie kończyły się obozem koncentracyjnym. W tej sytuacji, ludzie zaczęli podrabiać kartki żywnościowe, aby móc przeżyć. Niestety kilka takich osób zostało ujętych przez okupanta, który zaczął prowadzić dokładne śledztwo w tej sprawie. W jego wyniku, w Żywcu w Wielki Czwartek 2-go kwietnia 1942 roku, Niemcy w czasie publicznej egzekucji powiesili 11 młodych ludzi, w większości mieszkańców Żywca [6].

 

Fot.12. Żywiec, Pomnik powieszonych mieszkańców Żywca [6]

Na skutek tych strasznych prześladowań i tragedii rodzinnych wzmagała się nienawiść Polaków do wroga i chęć pomszczenia tych krzywd. Wielu odważnych górali, którzy musieli patrzyć na śmierć swoich rówieśników oraz wielu wysiedlanych młodych mężczyzn, którzy uciekli z transportów do GG lub w głąb Rzeszy,  zaczęło się organizować w grupy i znajdowało schronienie w lasach żywieckich. W ten sposób, choć było to niezmiernie trudne, na Żywiecczyźnie od roku 1942  rozpoczęło się tworzenie leśnych oddziałów partyzanckich (ZWZ-AK). Uwzględniając okoliczności, należy jednak pamiętać w jakich warunkach  musiały one działać.

Armia Krajowa na Żywiecczyźnie należała do Okręgu Armii Krajowej Śląsk  i tam znajdowały się jej struktury dowodzenia. Wynikało to z przyłączenia powiatu żywieckiego do III Rzeszy, a nie do GG. Inspektorat AK był w Bielsku, a Bielsko nazywane było przed wojną Małym Berlinem nie ze względu na architekturę, ale na poważny udział ludności niemieckojęzycznej. Żywiec, znalazł się w rejencji katowickiej, gdzie urzędowym językiem był  niemiecki. Język polski był, niestety, aż w takiej  pogardzie, że na  dworcu kolejowym w Katowicach, jedyny napis po polsku „Tylko dla Polaków” był zaledwie na jednej kasie. W Bielsku, ludność miejscowa, z oczywistych względów, była przeciwna jakiejkolwiek działalności niepodległościowej Polaków. Niemcy, Ślązacy i nowi obywatele Grossdeutschland (Wielkich Niemiec), którzy podpisali Volkslistę (Volksdeutsche) pilnie obserwowali swoich sąsiadów, aby natychmiast donieść władzom każdy zauważony anty- niemiecki ruch. Interesowali się każdym gościem sąsiadów, legitymowali go zarówno mieszkańcy domu jak i dozorca. Wszyscy byli niezmiernie czujni. Jednak, jak Ślązaków zaczęto wysyłać pod Stalingrad, wtedy ku zgorszeniu Niemców, rodziny żegnały się na dworcu już po polsku, choć w gwarze śląskiej [18]. 

W takich okolicznościach, konspiracyjna działalność Armii Krajowej była ogromnie utrudniona i należy to sobie uświadomić porównując aktywność AK na Żywiecczyźnie z inspektoratami w Generalnej Guberni. Dodatkowo, pracę utrudniały gęsto rozlokowane komendy Policji, sieć konfidentów i terror. Wynikiem takich warunków do działania konspiracyjnego, były częste aresztowania członków ruchu oporu w całym Okręgu AK Śląsk, włącznie  z obwodem (powiatem) żywieckim. Komendanci Okręgu Śląsk najczęściej byli aresztowani i skazywani na śmierć.  Ostatnim komendantem (od listopada 1943 r) był mjr dypl. Zygmunt Janke „Walter”, który od września 1944 roku pełnił również obowiązki Szefa KEDYW-u (Kierownictwa Dywersji Okręgu AK Śląsk; Oddz. VII-Kedyw).

Obwód żywiecki „Bojowica” (wcześniej „Żegota”) należał do Inspektoratu AK-Bielsko „Tkalnia” (później „Bagno”) do którego należały jeszcze obwody powiatów: Bielsko („Brzemię”), Wadowice („Beczka”) i Oświęcim („Bielmo”, „Sosienki”). Pierwszym Inspektorem Inspektoratu AK-Bielsko był mjr Tadeusz Stawiński „Czarny”, a następnie Andrzej Harat „Wicher” i w końcu od września 1943 r, praktycznie do końca wojny, funkcję szefa obwodów w powiatach bielskim, żywieckim, oświęcimskim i wadowickim, jako inspektor, pełnił kpt. Antoni Morawski-Cichy „Roch” [19, 20].

Jak już wspomniano, pierwszym wojskowym, który rozpoczął organizowanie działalności konspiracyjnej  w powiecie żywieckim był kpt. rez. Wenancjusz Zych. Utworzona przez niego w 1939 roku komórka Tajnej Organizacji Wojskowej (TOW) rozrastała się i dosyć szybko przybywało nowych członków.  W 1940 r, do grupy TOW  dołączył również siostrzeniec Wincentego Witosa, Antoni Płanik „Lech”, który przyjechał na teren Żywiecczyzny w celu poratowania zdrowia i pracował na małej stacyjce w Soli k/Zwardonia. Tam został zwerbowany i zaprzysiężony przez innych pracowników kolei (E.Reimschussel, T.Obarzanowski), jako „sprytny i obrotny” [19-20]. Był to człowiek bardzo ambitny, chcący szybko osiągnąć wyższy stopień w hierarchii zarządzania tą grupą wojskowych, choć sam wojskowym nie był.  Z tego powodu miały miejsce liczne nieporozumienia we władzach obwodu żywieckiego ZWZ-AK. Ponadto, dziwnym wydaje się fakt, że kpt. rez. W. Zych, powierzył organizację komórki wywiadowczej i sprawy organizacyjne człowiekowi, który i w tej  sferze nie miał praktycznego doświadczenia.

Tragiczne skutki przyniosło zapoznanie się A.Płanika z rzekomym komendantem Obwodu Oświęcim, Stanisławem Ryszardem Dembowiczem, ps.”Radom”. [21]. Jak się później okazało, działał on jako konfident Gestapo razem ze swym kolegą Mieczysławem Mólką-Choynowskim „Mietek”. „Radom” przeprowadził się do Żywca, nawiązał również kontakty z obwodem bielskim i w krótkim czasie, zdołał rozpracować strukturę obydwu obwodów. A.Płanik, „Lech” nie miał jeszcze odpowiedniego doświadczenia i nie zauważał niewłaściwego zachowania Dembowicza, podczas gdy, kpt. W. Zych nie ufał mu i na szczęście nie ujawnił wszystkich struktur  TOW/ZWZ/AK, liczących ok.2 tys. zaprzysiężonych działaczy [21].

Wskutek zdradzieckiej działalności Dembowicza, katastrofalne aresztowania nastąpiły już we wrześniu 1942 r. W pierwszym podejściu Gestapo aresztowało ponad 70 osób, a w sumie w całych dwóch obwodach Bielska i Żywca,  zdrada Demowicza spowodowała stratę 1500 osób, zarówno żołnierzy WP i działaczy ZWZ, jak i ich rodzin. Większość z nich została skazana na karę śmierci. Kierownictwo obwodu żywieckiego i bielskiego de facto uległo likwidacji [5].

VIII. Aresztowania po zdradzie Dembowicza

Tragedia spowodowana zdradą Dembowicza dotknęła również Pietrzykowic, które utraciły wielu wspaniałych ludzi, wiernie oddanych Polsce do końca swoich dni.
26 września 1942 r, aresztowany został por. Antoni Cader „Rola”, oficer taktyczny ZWZ-AK, odpowiedzialny za składy broni w Jeleśni, Żywcu i Lipowej [5], Komendant ZWZ-AK w Łodygowicach- ppor. inż. Kazimierz Baron „Konrad” oraz jego brat Augustyn Baron.

Tego samego dnia aresztowany również został ppor. rez. Władysław Trznadel (ZWZ-AK). Syn Władysława, Włodzimierz, urodził się 3 tygodnie wcześniej. Władysława Trznadla, zakuto w kajdanki razem z sierż.  WP Stanisławem Górą-współredaktorem gazetki „Hasło”, ps. „Sęp” z Żywca i wspólnie z Antonim Cadrem przewieziono samochodem na tortury do Myslowitz Lager, a potem do KL Auschwitz. Porucznika Antoniego Cadra i por. Górę rozstrzelano w Oświęcimiu w dniu 25 stycznia 1943r.  Augustyn Baron również trafił do osławionego aresztu w Mysłowicach, a następnie do Matthausen. On na szczęście przeżył.

Po torturach w Mysłowicach, SS-man dwukrotnie zapytał Władysława Trznadla czy jest skłonny podpisać volkslist? Gdy odpowiedział spokojnie, że zostanie Polakiem, odprowadzono go do celi i następnie odesłano do Oświęcimia. Odtąd zaczęła się jego 3-letnia gehenna. Po krótkim czasie wysłano go do Brzezinki, potem z powrotem do Oświęcimia, a po kilku miesiącach  do Konzentrationslager Neuengamme, następnie do Hannowver-Stocken i w końcu do Konzentrationslager Bergen-Belsen [8]. Przeżył to piekło i zapłacił bardzo wysoką cenę za to, że zechciał pozostać Polakiem. Wyzwolony w 1945 r przez wojska brytyjskie, jako człowiek ”żywy trup”  przez 2-lata leczony był w Niemczech, a dalej w Wielkiej Brytanii. Tam, leczenie  jeszcze na inne poważne schorzenia trwało dalsze lata. Ze swoim synem, okrutny los pozwolił mu spotkać się w Wielkiej Brytanii dopiero w latach 60-tych XX w. 

Fot.13. Legitymacje Władysława Trznadla – Polski Związek Byłych Więźniów Politycznych Niemieckich Obozów Koncentracyjnych [8].


Fot.14. Krzyż Oświęcimski Władysława Trznadla [8].

 W Październiku 1942 r,  Gestapo dokonało kolejnych aresztowań członków ZWZ-AK, oraz rodzin już aresztowanych dowódców. W Pietrzykowicach, siódmego października aresztowany został porucznik WP Stanisław Midor (lat 28), ps. ”Nieznany” – oficer broni AK,  a następnie 13 października jego żona Rozalia (lat 26), będąca w poważnie zaawansowanej ciąży. Stanisław został rozstrzelany w Katowicach 21 Stycznia 1943r, a Rozalię, pomimo wysokiej ciąży zagazowano w Auschwitz. Aresztowano również żonę ppor. Kazimierza Barona „Konrad” (lat 34) Agnieszkę Baron z domu Suchanek (lat 23), którą, podobnie jak jej męża wysłano do KL Auschwitz. Gdy zauważono, że chciała przekazać mężowi gryps, wtedy 21 Marca najpierw ona została rozstrzelana na słynnej ścianie śmierci w Bloku XI, a następnie 14 kwietnia 1943 r jej mąż [4]. 

Dalej aresztowano i rozstrzelano Antoniego Kozła (członka kierownictwa grupy konspiracyjnej  „Racławice”), Alojzego Laszczaka, Augustyna Szemika, Józefa Zarazika, i Mieczysława Jonkisza, ps „Mietek” (z Lipowej). W Żywcu, aresztowano  Helenę Zych, żonę Wenancjusza Zycha, oraz ich 15-letnią córkę Barbarę,  które obie zamordowane zostały w KL Auschwitz. 

Gestapo usiłowało aresztować również żonę por. Antoniego Cadra, ale na szczęście udało jej się ukryć i wyjechać do rodziny w Warszawie. Można przypuszczać, że pomógł jej w tym brat Antoniego,  Karol,  który pracował na stacji w Łodygowicach. Żona por.A.Cadra (Helena Cader)  pochodziła z Warszawy, z rodziny wojskowej.  Jej brat, por. Józef Fedorowicz zginął podczas obrony twierdzy Modlin.

 Gestapo, w zamian za jej zniknięcie, aresztowało drugiego brata Antoniego – Alojzego Cadra, również członka ZWZ. Zesłano go do KL Auschwitz (nr 80048), a potem do KL Buchenwald. Wycierpiał wiele, ale nigdy nie przyznawszy się do działalności konspiracyjnej przeżył i w 1945r odzyskał wolność [7].

Antoni Płanik w czasie aresztowań zbiegł do GG i głównie przebywał w Krakowie. Udało się to również Zofii Lach (późniejszej żonie A. Płanika) łączniczce obwodu ZWZ-AK, jak również  sierżantowi W. Galicy „Jeleń” i kilku innym. Zofia Lach, to nauczycielka i dzielna mieszkanka Rychwałdu (k/Żywca). Uciekła ze swego domu z rąk Gestapo w bieliźnie, pomimo ostrzeliwania [22].

Wraz z wieloma innymi patriotami, zamordowany został w tym czasie w Auschwitz również komendant obwodu w Jeleśni, pdch. Jan Urbaniec „Ponton” (styczeń 1943), najbliższy współpracownik kpt. W. Zycha i naczelny redaktor gazetki konspiracyjnej „Hasło”. „Ponton” był, jak pisze w swych wspomnieniach W. Zych „oddany całkowicie sprawie, odważny, zrównoważony i ofiarny w pracy-kryształowy charakter, naprawdę rycerska postać Polaka patrioty” [5]. „Ponton”, wielokrotnie przeprowadzał grupy młodych ludzi przez Słowację na Węgry, gdzie w jenieckim obozie znajdowali się żołnierze WP , którzy planowali przedostać się do Francji i przyłączyć się do tworzących się tam Polskich Sił Zbrojnych. Syn „Pontona” Krzyś, miał zaledwie roczek, kiedy okupant zamordował ojca, a matkę (Janina Urbaniec „Wierna”) wywiózł do KL Ravensbrück. Tam również wywieziono żonę sierż. Galicy, Honoratę. Na szczęście obie przeżyły to piekło.

Tę, t.zw. w języku partyzantów „wsypę”, przeżyli ci, którzy mieli to szczęście, że nie było ich na liście zdrajcy Dembowicza. Takie szczęście miał również wywiadowca, st. strzelec Antoni Szemik czy Edward Adamczyk (Kurata, pasierb), choć jego ojczym Antoni Kozioł takiego szczęścia nie miał. Wiele razy zadawano sobie pytanie dlaczego doszło do takiej katastrofy? Dembowicz podawał się za inspektora obwodu ZWZ-AK Oświęcim, a przecież takiego inspektoratu nie było. Kpt.rez. Wenancjusz Zych, powinien to był sprawdzić, zwłaszcza, że miał kontakt z ludźmi z konspiracji w Oświęcimiu. Przed wojną, Dembowicz był zawodowym żołnierzem i nie wiadomo kiedy przeszedł na stronę Gestapo. Ponoć przyznawał się do pochodzenia ukraińskiego [4]. Jedną z przyczyn zaistniałej tragedii była niewątpliwie nieostrożność wśród kierownictwa obwodu ZWZ-AK i brak doświadczenia w pracy konspiracyjnej „Lecha”, mającego wielkie ambicje i chęć władzy. 

Jak pisze w swych relacjach kpt. rez. W.Zych [5], w lutym 1942 r, „Lech”, podczas jednej z odpraw zgłosił informację, że kpt. Zych jest rzekomo częściowo zdekonspirowany przez jakąś kobietę, która go rozpoznała choć nie była w ZWZ-AK. Kpt. Zych natychmiast oddał się do dyspozycji KO AK  i na jego wniosek komendantem mianowany został jego dotychczasowy zastępca ds. taktycznych, por. Antoni Cader „Rola” z Pietrzykowic [5]. Jednak, w rzeczywistości, to „Lech” pełnił funkcję komendanta opóźniając oddanie A. Cadrowi odpowiednich agend, choć por. A.Cader był zawodowym wojskowym. Po jakimś czasie, kpt. Zych, dowiedział się od swego przełożonego inspektora kpt. Feliksa Kisiela, ps. ”Szczęsny”, że ze strony „Lecha” była to zwykła intryga. Wymyślił historię o dekonspiracji W. Zycha, gdyż sam chciał przejąć funkcję komendanta. W ten sposób w komórce ZWZ-AK obwodu  Żywiec, prowadzonej przez komendanta nie posiadającego doświadczenia wojskowego powstało zamieszanie, z czego niewątpliwie korzystał zdrajca Dembowicz. Należy dodać, że zanim rozpoczęły się aresztowania we wrześniu 1942 r, kpt W.Zych wysunął podejrzenia w stosunku do Dembowicza „Radomia”, że może być agentem Gestapo. Wtedy, na naradzie w Międzybrodziu, wraz por.A.Cadrem, dowódcą „Sosienek” por. Janem Wawrzyczkiem  „Danuta” działającym pod murami KL Auschwitz, łączniczką Marią Zych (ps.Sołtysianka) oraz innymi członkami ZWZ-AK w Żywcu, wydał na niego wyrok kary śmierci [5, 19]. Jak pisze historyk, prof. Michał Heller, na tej naradzie poważnie zastanawiano się też nad „Lechem”, co niestety stawia A.Płanika w złym świetle [19-20].

Karę śmierci na Dembowicza wydała również Komenda Główna AK, chociaż on nagle zniknął z terenu obu obwodów. Trudno go było uchwycić, gdyż miejsca przebywania na Śląsku zmieniał bardzo często. Wyrok na nim wykonał dopiero w 1943 r w Sosnowcu, rtm. „Zawieja” (KEDYW) ze swymi ludźmi [23]. Na wspólniku Dembowicza, Mólce-Choynowskim „Mietek”, wyrok śmierci został również wykonany. Była to brawurowa akcja plutonu egzekucyjnego, gdyż zdrajcę zlikwidowano w  czasie jego pobytu w sanatorium w Wiśle, które w tym momencie do ostatniego miejsca wypełnione było Niemcami [4] .

______
Źródła:

  1. S. Dobosz, Wojna na Ziemi Żywieckiej od kwietnia 1939r do kwietnia 1945r, Spółdzielnia Wydawnicza Gazeta Żywiecka, Żywiec 2004.
  2. W. Zych, Ruch Oporu na Żywiecczyźnie 1939-1945,  Nad Sołą i Koszarawą,  1999r.
  3. J. Klistała „MARTYROLOGIUM mieszkańców Żywca, Czernichowa, Gilowic, Jeleśni, Koszarawy, Lipowej, Łękawicy, Łodygowic, Milówki, Radziechowych, Rajczy, Stryszawy, Suchej, Węgierskiej Górki i innych – w latach 1939-1945”. Słownik Biograficzny, Bielsko-Biała, 2009r.
  4. A. Caputa, Z Pietrzykowic w Szeroki Świat, Wyd. Polish Voice, Toronto, 1978r; Póki My Żyjemy („Z Pietrzykowic w Szeroki Świat”—ciąg dalszy), Wyd. Polish Voice, Toronto, 1991; link: http://www.polandpolska.org/ caputa/ caputa.htm
  5. Archiwum Prywatne Włodzimierza Trznadla, Bielsko-Biała.

18. W. R. Wawrzonek-opr. zbiorowe, Partyzanci Armii Krajowej Ziemi Żywieckiej 1942-1947, Tom. I, J.Pilsudski Institute of America (office@pilsudski.org).
19. M.Heller, Konspiracja ZWZ-AK w Powiecie Bielskim i Cieszyńskim, ATH Bielsko-Biala, 2007.
20 a) A.Morawski „O Prawdziwy Obraz Inspektoratu Bielskiego Armii Krajowej”, Zeszyty Naukowe, Śląski Instytut Naukowy, Ruch Oporu w Beskidzie Śląskim w latach 1939-1945, Materiały z sesji naukowej, Cieszyn)  30 czerwca 1967 (red.K.Popiołka i H. Rechowicza);
b) M. Heller „Ruch Oporu na Śląsku Cieszyńskim”-Wyd. Instytut Śląski w Opolu, 1982.

21. W. Zych, Relacje w Kronice Beskidzkiej (cz.1-6 ), 1992r.
22. Fundacja Generał Elżbiety Zawackiej – Relacja Zofii Lach, (założenie teczki 1998).
23. J. Niekrasz, Z dziejów AK na Śląsku, Wyd. Śląsk, Sp. z O.O., Katowice 1993.

_________________________

 

 

___*___
SPOŁECZEŃSTWO WIDZIALNE I NIEWIDZIALNE

Bronisław MJ Kamiński

 

          Filozofowie  mówią, że  w społeczeństwie istnieją i działają  jakby dwa społeczeństwa: jedno widzialne, zewnętrzne  i drugie niewidzialne, wewnętrzne. Dotyczy to także społeczeństwa naszego miasta. To, zewnętrzne widać wszędzie: na ulicy, w kościołach, w przychodniach, w urzędzie, w miejscu pracy, na poczcie, w banku, w sklepie, na imprezie, a także przy sprzątaniu, wywożeniu śmieci, a nawet  w tym co się pali w piecach i co wychodzi w kominach. Widać i słychać społeczeństwo, gdy jedzie pogotowie ratunkowe, straż pożarna i policja.

Ale jest także jego strona niewidzialna, niematerialna, duchowa, czyli  poczucie obowiązku i  solidarności, ofiarność, niesienie pomocy, uprzejmość, pokora, to co mamy w wyobraźni, co mamy w sercu, co nam w duszy gra. To społeczeństwo niewidzialne  dzidziczymy po naszych przodkach i dodajemy nasz wkład. W tej niewidzialnej części są nasi krewni, bliscy, a nawet nie spokrewnieni ale dobrzy ludzie, którzy pozostawili ślad po sobie.

Widzialne społeczeństwo jest dobre i złe, takie w jakim żyjemy, a społeczeństwo niewidzialne jest tylko dobre.

Niektórzy z  naszych przodków przeszli przez piekło z winy cudzej, a czasami z własnej, i my też tego możemy doświadczyć. Przejście przez piekło może nie tylko osłabić  i zniszczyć, ale może także  odmienić, umocnić  i przyczynić się do budowy społeczeństwa niewidzialnego. Nam, żyjącym na granicy państwa łatwiej zrozumieć  istnienie społecszeństwa niewidzialnego, gdy patrzymy na sąsiadów Czechów, którzy oddychają tym samym powietrzem, otaczają się takimi samymi rzeczami lub bardzo podobnymi, a jednak mają trochę inne i niewidoczne towarzystwo swojego życia. Kryzysy i upadki to zjawiska w społeczeństwie widzialnym, a zapasy jakie posiadamy w naszym świecie niewidzialnym chronią nas przed chaosem i rozpadem.  Siła naszej wiary w największe wartości boskie i ludzkie, czyli  dobra, prawdy i piękna nie jest w części widzialnej – choć tak by się mogło wydawać – ale  w części niewidzialnej. Wejście w ten świat niewidzialny może  wzmocnić świadomość  obecności innego świata i dostrzec głębszy sens życia. Nie wiemy, co może przynieść pandemia koronawirusa, lecz możemy z pewnością uznać za najwłaściwsze i ratujące   świat  takie zachowania , które są odpowiedzialne, zdyscyplinowane i ofiarne. A one pochodzą z  zasobów niewidzialnych. Doceńmy ten spadek

Zakończmy tę filozoficzną refleksję propozycją praktyczną – skierowaną do Samorządu Kudowskiego –  a mianowicie: w Nowym Roku 2021 upłynie 75 lat od bardzo pracowitego  1946r, pierwszego roku budowy nowego społeczeństwa  po II wojnie światowej. Skorzystajmy  z tej  okoliczności, by wdzięczną pamięcią uczcić dzielnych ludzi tamtego czasu – wykonaniem pomnika i tablic pamiątkowych, czym przyczynimy się do utrwalenia  tego wielkiego  dziedzictwa, cennego teraz i na przyszłość. Bronisław MJ Kamiński. 

 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Muzyczny Ogród w Kudowie Zdrój – przemyślenie

Pamiętam te chwile, pamiętam ten czas
muzyczne wieczory, ile szczęścia w nas.

W muzyce jest siła, łatwo sprawdzić to

Akordy są piękne, niszczą ból i zło.

W kudowskim parku jest takie miejsce
gdzie instrumenty przypominają
o o pięknym muzycznym, uroczystym dniu.
Grają muzycy z wyobraźnią,
to turyści, którzy mają własne utwory,
harfa, fortepian, kontrabas,
kwiatki zginają swe łodyżki
i dziękują za strumienie  muzyczne……
W zimie płatki śniegu tańczą w rytm melodii

jak miło, radośnie i wesoło…

Klawisze fortepianu pracują z wdziękiem
a harfa na swych strunach wygrywa piosenkę

która powstała w sercu Kudowian…

Piękny akompaniament daje wiolonczela
rozmarzony czas, muzyczny czas…

***

Helena Midor zd. Gałaszewska
POSTANOWIENIA NOWOROCZNE.  

***

16 grudnia 2020


Potrzeba mi
tylko latarni
by rozświetla mi szlak
by idąc w nowe nieznane
wskazała dokąd iść

Ruszam w nowe, nieznane
jak będzie wyglądać  ?
nikt nie wie…
Z bijącym sercem
podejmuję wyzwanie
bez zbędnych aluzji
mam za co dziękować

Chwytam, każdego dnia
świeże powietrze
jestem:
wiosną, jesienią,  zimą
by nabrać sił
by cieszyć się
każdym dniem

Niech złe chwilę bledną
dobro zostaje
zwycięża troski
one same miną
prosząc o siłę
rozpoznania sensu słów
by lekarstwem słowo było
by uwierzyć w nie   mogli
człowieka, bez maski ujrzeli
z iskrą miłości i nadziei.

 

Kłaniam się  witając 2021 r.,
życząc wszystkim zdrowia, sił  i  Błogosławieństwa  Bożego. Helena Midor. 

 

 

 

___*___
Szczęśliwego Nowego Roku 2021! 

Wszystkim  Ludziom z całego Świata
w szczególności
Mieszkańcom Kudowy, Przyjaciołom,  Znajomym i ich Rodzinom;
Samorządowi Kudowskiemu – Pani Burmistrz Anecie Potocznej i Radzie Miejskiej;
Koleżankom i Kolegom z Dolnośląskiego Oddziału SDP na ręce Prezesa Jana Poniatowskiego,
Członkom PCzTN na ręce Przewodniczącego dr Ryszarda Gładkiewicza,
Dolnośląskiemu Towarzystwu Regionalnemu na ręce prof. Stefana Bednarka,
całemu Zespołowi Osób piszących do GzK

życzymy


Szczęśliwego Nowego Roku!
Oby ustąpiły wszelkie  zagrożenia, by wszystkie zamierzenia i plany się spełniły;
by zdrowie dopisywało,
dostatku i szczęścia nie brakowało,
byśmy wszyscy w zgodzie żyli,
życzliwością uraczali,
miłością obdarowywali,
dzielili z bliźnimi,
dobrzy dla innych byli……  

Tego wszystkiego i jeszcze więcej życzy Państwu i sobie samym
Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”


_______________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

___________________________________