GzK – 18.10.2020

Choć Pana Andrzeja Bilińskiego wszyscy znamy, jako Człowieka wtopionego w muzykę; wrażliwego,utalentowanego, a jednocześnie skromnego; znamy i podziwiamy Jego Głos, Festiwale z Moniuszką – (kliknij i zob:  PIKNIK U PANA ANDRZEJA NA SŁONEM ) – które rozwijają wiedzę i promują kulturę – to jednak jest to Człowiek, którego warto poznać jeszcze bliżej.
Dlatego Redakcja GzK zwróciła się do Pana Andrzeja Bilińskiego z prośbą, czy nie zechciałby nam szerzej opowiedzieć o swojej pasji; zapoznać nas, jak wyglądała Jego droga do muzyki, a przy okazji, by podzielił się z nami piosenką o Kudowie – promującą nasze miejsce na Ziemi – 
w wykonaniu Pana Andrzeja.   Oto co otrzymaliśmy: 

___*___

Refleksja o moim życiu muzycznym   

Andrzej Biliński

Spędziłem nad tą pustą kartką kilkadziesiąt minut nie wiedząc od czego zacząć. Czy być autobiografem, czy gawędziarzem, czy to ma być jednorazowy wyskok, czy cały cykl wspomnień. Zacznę może od myśli, że zmarnowałem wiele szans by w światku muzycznym być „kimś”.

Nie poszedłem do szkoły muzycznej, nie próbowałem się „załapać” do zespołów, które dawałyby mi szansę zaistnienia na zawodowym rynku muzycznym .Z  drugiej strony wychodząc z ruchu amatorskiego ( pozostając poniekąd do teraz amatorem) cieszę się muzyką, odkrywam ją na nowo, znajduję się w wielu gatunkach muzycznych ( od muzyki rozrywkowej , poprzez jazz, aż po muzykę klasyczną). Niektórzy twierdzą, że jak się robi to wszystko, to nie robi się dobrze niczego. Inna sprawa że nie mogłem całkowicie poświęcić się muzyce, bo przez 37 lat byłem nauczycielem i czas poświęcony szkole, muzyce i rodzinie w  pewnych okresach życia sportowi i harcerstwu nie był z gumy. Zawsze było coś, za coś kosztem czegoś tam.

Już w liceum miałem zespół big- beatowy „Kosy, komponowałem pierwsze piosenki, osiągałem pierwsze sukcesy na poziomie powiatowym i wojewódzkim w konkursach dla amatorów. Na krótko związałem się z półzawodowym zespołem „Ryzykanci” z Raciborza, z którymi wygrałem przegląd zespołów młodzieżowych Opolszczyzny w Nysie.

Na studiach było przede wszystkim „ chałturzenie” dla chleba, ale również udział w Giełdach Piosenki Studenckiej i występy w kabarecie „Skrzat”

Po studiach zatrudniłem się jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Kuźni Raciborskiej, od razu dostałem do prowadzenia drużynę harcerską o profilu muzycznym, reaktywowałem zespół „Kosy”, ożeniłem się z Ewą Jagodzińską i uzupełniłem studia magisterskie. Z Kosami grałem do 1980 r. do wyjazdu mojego brata do Niemiec.  W 1981 r zatrudniłem się w Zespole Szkół Chemicznych w Kędzierzynie Koźlu i z braku zespołu chałturzyłem w knajpie, żeby utrzymać rodzinę .Od czasu do czasu miałem okazje prezentować po klubach swoje programy autorskie i brałem udział w składankach muzycznych Domu Kultury „ Chemik”. Śpiewanie z dobrymi muzykami, jak również prowadzenie chóru i zespołu wokalnego pozwoliło mi się „podciągnąć” muzycznie. Przez kilka lat zajmowałem z zespołami szkolnymi  pierwsze i drugie miejsca w przeglądach zespołów szkolnych w Opolu. Na dwa lata wróciłem do Kuźni Raciborskiej jako wychowawca w Państwowym Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym( pierwsze i drugie miejsce w ogólnopolskim przeglądzie zespołów „ Kowadło”88 i 89)i jako członek kabaretu „Repeto 2”. W 1989 r ten kabaret wygrał ogólnopolski przegląd kabaretów nauczycielskich w Przemyślu ( nagroda- dwutygodniowe wczasy w Szczecinie)

Od 1985 do 2010 „ chałturzyłem” po weselach i zabawach karnawałowych z Zygmuntem Zipplem, kolegą ze studiów, w kraju i dla Polonii w Niemczech ( Hamburg, Monachium, Branschweig).

Kilka razy brałem udział w eliminacjach do Festiwalu Piosenki Rosyjskiej, ale ani razu nie dostałem się do finału.

W 2001 r. dostałem zaproszenie do Teatru Polskiego w Sztokholmie, gdzie zaprezentowałem swój autorski program „Pogoda pośród burz”

Zawodowo jestem związany z Kudową od 1989r.Najpierw Zespół Sanatoriów Dziecięcych „Czermna- Bukowina”  do 2000 r. a do 2010 r. Sanatorium „Jagusia” . Od 2006 r. występuję z zespołem „ Violin Mark” w programie „ Muzyka Cygańska i Węgierska” , a ob. 2008 r .również z programem operowo – operetkowym.

Komponuję piosenki, piszę wiersze, prezentuję programy edukacyjne dla szkół w formie koncertu lub recitalu.

Od kilku lat biorę czynny udział w Festiwalu Moniuszkowskim ( 2012 r.- w Międzynarodowym konkursie wokalnym im. Andrzeja Hiolskiego, w 2013 r. – koncert w kościele Miłosierdzia Bożego z zespołem „ Futyma Quintet” poświęcony zmarłej w tym roku Marii Fołtyn i 2019 r –koncert z okazji 50-lecia mojej pracy artystycznej- klasyka i jazz).

Co roku od 2011 organizuję w czasie Festiwalu w moim ogrodzie spotkanie kierownictwa i dziennikarzy akredytowanych przy festiwalu. W 2018 i 2019 r. zorganizowałem koncerty pt. „Śpiewnik domowy w moim domu” gdzie pieśni Moniuszki miały okazję wrócić do korzeni, czyli do koncertów domowych. W tym roku ze względu na pandemie się nie odbył .Od 2014 r. do 2017 grałem na zakończeniu sezonu żeglarskiego w Giżycku- dziwne uczucie, bo nigdy nie lubiłem żeglować a piosenki żeglarskie i szanty średnio mnie pociągają.

Od 2011 r. prowadzę zespół „Agawa” działający przy Związku Emerytów i Rencistów w Kudowie, który zajął trzecie miejsce w Ludowej Liście Przebojów Radia Wrocław w 2015 roku , a drugie miejsce w 2018roku.

Prawie od początku brałem udział w Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy- Jurka Owsiaka, jak również w wielu innych koncertach charytatywnych. Osobnym rozdziałem jest „Gwiazdka Serc”- ogólnopolski koncert charytatywny w którym uczestniczyłem już kilkanaście razy . Wielokrotnie występowałem także z okazji 3 Maja i 11 Listopada z programami patriotycznymi, ale ostatnio patriotyzm jest rozumiany trochę opacznie i nie jestem już zapraszany.

Nie ma również zapotrzebowania na programy poetyckie. Dużym nakładem sił i czasu zespół „ Bandalula” , którego jestem wokalistą, przygotował program złożony z piosenek Andrzeja Zauchy i drugi program standardów jazzowych, co również nie zainteresowało instytucji i szerokiej publiczności.

Od 2014 r. organizowałem benefisowe  koncerty zapraszając najwybitniejszych muzyków polskich („Futyma QUintet”) i europejskich (Trio Kostov , Pańta, Konrad). Nie czuję się do końca spełniony muzycznie ( oprócz sukcesów było wiele porażek- jak to w życiu) , ale póki ktoś będzie chciał mnie słuchać i wystarczy sił, będę dawał z siebie to co najlepsze. Spróbuję jeszcze coś skomponować i napisać – bo ta muza jest strasznie kapryśna, przychodzi i odchodzi kiedy chce.

 

Piosenka o Kudowie w wersji Pana Andrzeja Bilińskiego – na wzór czeskiej „dechowki”  –
do odsłuchu poniżej:

 

 

___*___
Z życia Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju

Adam Frankowski

Październik 2020 r.

 

W dniu 12 października 2020 r. w trybie pilnym została zwołana sesja nadzwyczajna Rady Miejskiej Kudowy-Zdroju, jednym i jedynym punktem obrad Rady okazała się zmiana budżetowa przeznaczająca 90.000,00 złotych na wykonanie drogi z płyt betonowych na ul. Wrzosowej. Dzięki podjętej uchwale przez radnych, mieszkańcy tej ulicy będą się cieszyć 145 mb drogi od swoich posesji do cywilizacji. Niewątpliwie cieszy możliwość pomocy mieszkańcom naszej gminy, cieszy kawałek drogi z płyt betonowych, czy kanalizacja na ulicy Bocznej. Mam nadzieję, że niedługo kanalizacji doczekają się również mieszkańcy ulicy Słonecznej, których strategiczne położenie w stosunku do Parku Zdrojowego i całego wręcz uzdrowiska jest niewątpliwie ważne. Adam Frankowski. 

 

___*___
ŚWIATŁO  W BURZY ŻYCIA
cz.6

Bronisław MJ Kamiński

  Mgła                                                               

Biesiady Bukowińskie pojawiły się pod koniec okresu stanu wojennego, gdy poszukiwaliśmy miejsca na refleksję nad tym, co się wtedy  działo, powracaliśmy do rozważań o filozofii , literaturze,  wszechświecie i  życiu, by nie narastały w nas jakieś negatywne emocje polityczne , rzutujące  na wartości humanistyczne  i szacunek dla kultury polskiej.

Każdy z nas miał jakieś problemy z reżimem, ale równocześnie zajmowaliśmy ważne stanowiska , byliśmy obywatelami,  którym zależało na tym , by państwo polskie rozwijało się i funkcjonowało jak najlepiej. Wspieraliśmy działania Solidarności, widząc w niej nadzieję na odrodzenie, niepodległość  i rozwój kraju; liczyły się dla nas konkretne czyny, a nie tylko gadanie. Ludmiła Schall Cieślak czyli nasza Miłka zaproponowała nawet, żeby na Biesiadach Bukowińskich  każdy z nas powiedział, co  dobrego zrobił w ostatnim czasie. Przyjęliśmy ten pomysł i mówiliśmy o swoich działaniach. Nie szliśmy  pod wiatr, ani z wiatrem, szukaliśmy  światła w  burzach życia i po 1985r przygotowywaliśmy  atmosferę pod powstający szpital rehabilitacyjny hematologiczny dla dzieci „Orlik”.

Trzeba było tworzyć odpowiednie środowisko społeczno-ekologiczne, i z każdym rokiem wizja tego szpitala coraz mocniej wpływała na nasze myślenie i coraz bardziej ceniliśmy idee humanizmu ekologicznego, głoszonego  przez prof. Juliana Aleksandrowicza. Warunki klimatyczne Bukowiny sprzyjały takim refleksjom. Mgła fizyczna Bukowiny przypominała ówczesne mgły ideowe i obie te mgły były naszym doświadczeniem. Klimat, rośliny, zwierzęta i ludzie tworzą pewien ekosystem. Od naszego domu do budynków „Orlika” było około 400 metrów. W czasie remontu budynków i prowadzonych budów mieliśmy tam dwa koty, które strzegły przed nieproszonymi gryzoniami. Przed wieczorem nosiłem im kolację. Pewnego razu idąc we mgle wyczuwałem obecność dzików, kręciły się niemal pod nogami. Zapytałem żołnierza ochrony granicy z placówki w Pstrążnej czy te dziki mogą być niebezpieczne i czy nie trzeba czymś hałasować, żeby uciekały. Odpowiedział, że dziki już nieźle poznał, że one obserwują mieszkańców, znają nas, a ponieważ – jak powiedział – nie nosi pan broni, to nic panu nie grozi. I rzeczywiście nic złego się nie działo. W zagajniku obok naszego domu pojawiał się dzik, sypiał tam, był wysoki i płaski jak decha, nazwałem go „Maciuś”. Pewnego dnia natknąłem  się  na śpiącego „Maciusia”, zerwał się, odskoczył, odwrócił się , popatrzył na mnie i poszedł sobie. W sumie świat ciekawy, w którym wzajemne  zaufanie było czymś naturalnym. Teren Bukowiny był zażmijony, ale ani  żmije nikomu tu nic nie zrobiły, ani my żmijom. Policji tu wtedy  prawie nigdy nie wiedzieliśmy, w tle byli żołnierze ochrony granicy, sympatyczni i dający poczucie bezpieczeństwa. Mgła bywała czasami przyczyną kłopotów granicznych. Pewnego dnia około północy, gdy jeszcze  świeciło się w naszym domu ktoś zapukał do okna. Zapukała  Czeszka, która zabłądziła. To studentka z Pardubic, która przyjechała z chłopakiem do pobliskiego Machova, pokłócili się  i ona poszła sobie  i zaszła aż do Polski. Była przerażona, gdy usłyszała po polsku zaproszenie do środka, kilka godzin błądziła po polu i po lesie, miała nadzieję, że drogę znajdzie,płakała. Grażyna poczęstowała ją gorącą herbatą i kieliszkiem koniaku , a po tej gościnie  była jeszcze bardziej przerażona, gdy nie pozwoliliśmy jej wracać  w nocy po zapadliskach do Machova,  lecz  telefonicznie wezwaliśmy naszych żołnierzy , żeby ją podwieźli do Czech. Zabrali ją najpierw na strażnicę  do Pstrążnej i sierżant Stanisław Świącik  potem relacjonował nam , że także ją częstowali herbatą i nie omieszkali przygadać, że tak właśnie  kończą się kłótnie. Odwieźli dziewczynę do Nachodu, pokazując naszą wiernie czuwającą straż od jak najlepszej strony.                                           

Ciągłość życia

Wspominając dziesięciolecie 1980 – 1990 przypominamy  obraz życia w Polsce , wtedy,  w małej miejscowości  nadgranicznej w górach i to bynajmniej  nie  na poboczu  historii i wielkich przemian.   Miłka domagała się , byśmy powiedzieli głośno, co dobrego   zrobiliśmy, a obecna na niektórych Biesiadach Erika von Schweinitz z Bonn – jako zacny gość Ryszarda  Pollaka – radowała się z takiej formuły i wręcz wykrzykiwała „rób dobrze i mów o tym”. Kiedy przybliżaliśmy się do tematów polityczno-ustrojowych i sytuacji naszego państwa , to po Biesiadzie z Kurylczykiem byliśmy skłonni do jego sposobu patrzenia, bardziej wyważonego i racjonalnego.

Bukowina przy swoich sześciu zamieszkałych domach to  nie  był jakiś zwykły szeciochatek. Obok naszych domów wystawały z traw fundamenty 17 domów. Te domy zniknęły, ich mieszkańcy wyjechali do Niemiec, podzielili los państwa  niemieckiego winnego  za  II wojnę światową. Około 50 m od ostatnich domów wystają z traw kamienne słupki graniczne, niemi świadkowie historii od momentu ich postawienia w 1742 r. Odgradzały najpierw Niemcy od Austrii , potem, po 1918 r oddzielały  Niemcy od Czech , a w 1945r.  żołnierze polscy dokonali drobnego zabiegu przy pomocy przecinaka i młotka:  do wyrytej  w XVIII wieku litery „D” (Deutschland)  dokuli ogonki i pojawiło się  „P” (Polska). Na tej Bukowinie odbywaliśmy teraz polskie Biesiady filozoficzno-literackie z zaproszeniami dla Niemców i Czechów. Naszym czeskim sąsiadom poświęciliśmy nawet wyjątkowo bogatą Biesiadę w Orliku i jego ogrodach, a Biesiadzie tej nadaliśmy tytuł „ Język czeski – piękno Polakom nieznane”. Czesi przybyli bardzo licznie, a po wykładzie pani prof.Zofii Tarajło z Uniwersytetu Wrocławskiego niektórzy Czesi z radością mówili, że  sami nie wiedzieli,że ich język jest aż tak piękny.                                                

Światło w burzach życia

A wszystko to – od 1990 roku –  oglądały i słuchały  dzieci z „Orlika”, zabawiały gości, chłonęły życzliwość i  optymizm.jako  najcenniejsze  lekarstwa. Optymistyczne myślenie to fundament nadziei, która rodzi siły do pokonania trudnej choroby i wszelkich niepowodzeń,  to  nadzieja  jest światłem w burzach życia. Dziecko uratowane z ciężkiej choroby i optymistycznie myślące  działa ozdrowieńczo na całe otoczenie, nadzieja udziela się.  W świetle nadziei nie ma nieuleczalnie chorych, przypomina o tym tablica pamiątkowa prof.Juliana Aleksandrowicza na Pijalni Wód w parku kudowskim. Obszernie uzasadnia tę prawdę Daniel Goleman w znanej książce „Inteligencja emocjonalna”. Trzymać się nadziei- pisze Goleman- to nie poddawać się trudnościom, niepokojowi, to  nie wpadanie  w depresję w obliczu niepowodzeń.Nadziei można się uczyć, mówi Goleman i wykształcenie nawet drobnej umiejętności umacnia wiarę w siebie, budując nadzieję.
Wśród wierszy poetki kudowskiej Heleny Midor, zd. Gałaszewskiej jest również piękny utwór pt „Jedynie nadzieja”.Wejdźmy w ten poemat i zaczytajmy się.

***
Helena Midor, zd. Gałaszewska
JEDYNIE NADZIEJA

Jak ptak
wzbijając się do lotu
i brak mu sił
Jak płomień
ledwie migoce
lecz nie gaśnie
Jak Człowiek
zraniony
skrywa tajemnice cierpienia
a myśli pulsują
raniąc serce …
Jak ogrzać
smutek duszy
uciszyć niepokój
odzyskać utracony grunt
życia sens…
najcenniejszym towarzyszem
zostaje ta jedyna
Choć  skradziono uśmiech na twarzy
ale to ona
pomaga mi przetrwać
jedynie ona – NADZIEJA.  ■     

                            Cdn. Bronisław MJ Kamiński.
Tytuł cz. 7 ,,Matka Alina i jej dzieci”. 

___*___
Wspomnienia Kudowskie
odcinek 30 – ostatni

Zenona Dołęgowska

 

Już tutaj nie wrócę

c.d………Po wyjeździe Miruni dom stał się przeraźliwie pusty. W grudniu pojechałam na zjazd Krzewienie Kultury Świeckiej do Warszawy. W drodze powrotnej postanowiłam odwiedzić Mirunię. Szkoła, do której dotarłam, była
nowa, piękna i robiła bardzo dobre wrażenie. „Internatowa” dyżurna zawiadomiła Mirunię, że przyjechała jej mama. Wyszła do mnie w niebieskiej, na suwak zapinanej sukience, z włosami półdługimi, jakaś inna dziewczynka, a przecież to była moja córka, moja Mirunia. Wydawało mi się że jest smutna i zabiedzona. To było pierwsze wrażenie. Potem już było lepiej, gdy poszłyśmy do jej pokoju w internacie, gdy poznałam jej koleżanki, gdy zobaczyłam stołówkę, potem szkołę. Zupełnie uspokoiłam się po rozmowie z wychowawczynią, która powiedziała, że Mirunia uczy się znakomicie i nie ma żadnych problemów wychowawczych, a wręcz przeciwnie, jest duszą klasy. W tej sytuacji zapytałam, czy nie mogłaby ze mną pojechać do domu. Do rozpoczęcia ferii brakowało tylko kilka dni. Zgodziła się i razem przebyłyśmy tę długą podróż Kielce – Kudowa Zdrój. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę z 400 –kilometrowej odległości.

W Święta Bożego Narodzenia zadzwonił telefon. Był to telefon z życzeniami od mojej siostry Irenki. Pod koniec rozmowy, do telefonu podszedł mój kolega ze studiów, a zięć siostry, Marian i powiedział, że jest do objęcia posada.

Tak powiedział „posada”. W ogromnym skrócie przedstawił sprawę. Organizowana jest nowa placówka, Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Medycznych, podległy Wojewódzkiemu Wydziałowi Zdrowia. Ośrodek oddalony jest od Kielc 13 km, w miejscowości Czerwona Góra. Dla dyrektora przeznaczone jest mieszkanie. „Jeżeli to interesowałoby ciebie, przyjedź”. 

Jaskinia Raj

31 grudnia 1970r., w bardzo mroźny dzień wyjechałam. Do Kielc przyjechałam po południu. Mróz nie zelżał, czerwono zachodziło słońce. Zapytałam taksówkarza, stojącego przed dworcem PKS, o Czerwoną Górę. Zdecydował się pojechać za 100zł. Wsiadłam. Jechaliśmy w kierunku Krakowa. Droga wydawała mi się długa i daleka. Patrzyłam na mijające krajobrazy, które nie robiły dobrego wrażenia, szczególnie brzydkie wydawały mi się drewniane domy, ciągnące się wzdłuż drogi. Nieco się zmieniło, gdy taksówkarz zaczął opowiadać: ”Mijamy Nowiny, wielką nowoczesną cementownię, po prawej stronie jest nowo odkryta jaskinia „Raj”, a przed nami wieże i ruiny starego zamku w Chęcinach, który pamięta czasy Łokietka.

Zamek w Chęcinach

Patrząc jeszcze na zamek, skręciliśmy w prawo. Taksówkarz zmniejszył szybkość, gdyż zaczęliśmy jechać pod górkę, pokonując liczne zakręty. Ściemniało się. Nie ujechaliśmy 1 km, gdy ukazały się piękne dwupiętrowe domy, położone na tarasach, wśród sosnowych drzew.

Osiedle w Czerwonej Górze
W białym śniegu odbijało się ciemne, niezamieszkane, jakby wymarłe osiedle. Tylko w dwóch oknach paliło się światło. Wysiadłam. Przez ogromne okno zajrzałam do wnętrza. Zobaczyłam duży pusty, piękny pokój, wyłożony parkietem. Drugi pokój był podobny. Nie wierzyłam własnym oczom, że tyle mieszkań może stać pustych przy takich brakach mieszkaniowych. W drodze powrotnej miły pan, który czekał na swoją pasażerkę, wyjaśnił że lada dzień otwarty będzie szpital w Czerwonej Górze, a te puste mieszkania czekają na przyszłych pracowników. Ja wiedziałam ponadto, że tu, w jednym z tych domów, ma być zlokalizowany Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Medycznych – WODKM.

Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Rozmowa z kierownikiem Wojewódzkiego Wydziału Zdrowia w Kielcach Janem Bojarowiczem. Usilna prośba do inspektora szkolnego w Kłodzka, a był nim wtedy Marian Gromny, o zwolnienie mnie  z pracy w trybie nagłym, a właściwie o służbowe przeniesienie. Wreszcie przekazanie szkoły Stefanowi Adamowiczowi.

Nadszedł dzień 13 stycznia 1971r. Podjechał samochód na ul. Zdrojową 42, który miał zawieźć meble, te niegdyś kupione za „jedyne” 18 000zł. Panowie powoli wynosili sprzęty, pokój opustoszał, stał się wielki, ogromny. Podeszłam do balkonu, patrzyłam na wpół przytomnymi oczami na rosnący przed  „Kosmiczną” wiąz, gdy ktoś zapukał do drzwi. W drzwiach pojawił się Andrzej Karpa, a potem Tomek Sumisz. Przyszli mnie pożegnać. Tomek przyniósł upominek, był to termometr oprawiony w kość słoniową. Gdyby ten termometr  mógł badać nie gorączkę, ale stan moich uczuć, zabrakłoby mu zapewne skali.
Droga była długa i uciążliwa, przed północą znaleźliśmy się na miejscu. Ktoś otworzył drzwi, powoli wnoszono meble, z trudem wniesiono pianino. Odjechali. Zostałam sama, przeraźliwie sama w dużym, pustym budynku.
W niedzielę przyjechała Mirunia.

13 stycznia 2021 roku minie 50 lat, całe pół wieku gdy znalazłam się z dala od Kudowy, od miejsca które kochałam najbardziej.
W tym czasie działo się dużo, bardzo dużo. W największym skrócie piszę o tym dla Was,

moich kudowskich przyjaciół.

– urządziłam w sposób jaki umiałam najlepiej Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Kadr Medycznych w Czerwonej Górze

– uczyłam się kierować czymś innym niż była szkoła. Ukończyłam studia podyplomowe z zarządzania oświatą i służbą zdrowia.

– Poznawałam dziesiątki, setki a może nawet tysiące ludzi. Jedni uczyli kursantów – lekarzy, pielęgniarki, stomatologów, farmaceutów a inni uczyli się doskonaląc swoją wiedze medyczną na kursach specjalistycznych.

– na 15 -lecie istnienie Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Kadr Medycznych zostałam odznaczona Kawalerskim Krzyżem Zasługi, ośrodek uznany został za jeden z najlepszych w kraju.

– w międzyczasie mój mąż Tadeusz Dołęgowski przyjechał do Czerwonej Góry, został pierwszym kierownikiem jaskini „Raj”, po śmierci ufundowano mu tablice pamiątkową, którą można zobaczyć w jaskini

– Mirunia ukończyła Liceum Sztuk Plastycznych w Kielcach

– Następnie skończyła studia na Uniwersytecie Warszawskim na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych, uzyskała stopień doktora nauk politycznych

– Była dziennikarzem w wielu pismach, potem redaktorem naczelnym  i właścicielem  Gazety Ubezpieczeniowej, od dwóch lat  na emeryturze. Wróciła do malarstwa. Napisała w międzyczasie kilka książek. Najnowsza ukaże się w Internecie, dotyczyć będzie masonerii kobiecej.

– Córka jej Aleksandra, przejęła po niej Gazetę Ubezpieczeniową, która prosperuje, nawet w dobie pandemii z dobrym skutkiem

– Córka Aleksandry, wnuczka Miruni  a moja prawnuczka jest uczennicą klasy VIII

– Ja po przejściu na emeryturę, jak można się domyśleć, pracowałam społecznie, wiele lat  w Polskim Związku Ogrodów Działkowych, gdzie otrzymałam wszystkie możliwe odznaczenia nadawane przez Zarząd Główny PZD, w samorządzie osiedlowym, ostatnio byłam prezesem Chęcińskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, rok temu zostałam honorowym prezesem.

– napisałam książkę o mojej małej ojczyźnie Ziemi Chęcińskiej „Raj na tej ziemi”, a wcześniej o mojej ukochanej Kudowie „Nie warto było?”.

Kochani czytelnicy, pomyślcie,  co może jeszcze czekać człowieka, który ukończył 85 lat. Wiecie najlepiej.

Pozdrawiam Was wszystkich i dziękuje, że zechcieliście  czytać przez 30 tygodni ,moje kudowskie wspomnienia. Pani Marcie Midor-Burak dziękuje za zaproszenie, miłą i owocną współpracę.

A Wam wszystkim życzę zdrowia, wszelkiej pomyślności i szczęśliwych dni w najpiękniejszym miejscu, jakim jest Kudowa Zdrój.

Zenona Dołęgowska


Dom w którym mieszkam a przez 10 la był WODKM.                            Na balkonie w Czerwonej Górze

My z Tadziem przed Jaskinią.               Urna domowa z prochami Tadzia.Tablica pamiątkowa w Raju.

 

Nasza Droga Pani Zeniu, dziękujemy, że mogliśmy razem z Panią przebyć przez podróż życia Pani i Pani Rodziny; życia – które pozostawiło wielki wkład na kartach historii Kudowy; podróż człowieka szlachetnego, który zmagał się z przeciwnościami losu i czasu, a jednocześnie budował kulturę i tożsamość w miejscach, w których mieszkał i pracował;  który otworzył przed nami drogowskazy – jak pomimo trudności, można pozostać szlachetnym Człowiekiem, oddanym dla spraw Wspólnoty; i że ,,Gdzie Bóg nas posłał – tam mamy kwitnąć” (FP) i czynić pożytek tej Ziemi.
Nie oznacza to jednak, że tak łatwo się poddamy i zapomniemy o Pani – nasza droga Pani Zeniu. Będziemy czekać na kolejne wieści od Pani, o Pani przemyśleniach refleksjach…., o dalszym etapie życia na Ziemi Chęcińskiej. Mówimy – Do zobaczenia!

Dla zainteresowanych, do tych, którzy tworzyli mają wspólne doświadczenia i tych którzy znają Panią Zenonę, a nie mają kontaktu  – podajemy nr telefonu Pani Zeni 507696921 adres meilowy:  z.dolegowska@op.pl

_____________________________________________________

___*___
,,Wiosna w Kwarantannie”

Niedawno ukazała się antologia ,,Wiosna w kwarantannie” wydanej przez naszą zaprzyjaźnioną poetkę Panią Stanisławę Łowińską.  Składa się ona z wierszy młodych, dobrze zapowiadających się poetów, których Poetka promuje na ,,Lednickiej Wiośnie Poetyckiej” (corocznej inicjatywie Poetki na prowadzonej od wielu wielu lat). Każdy kto uczestniczył minionej XXIV ,,Lednickiej Wiośnie Poetyckiej” otrzyma ten antologiczny zbiorek.  

 

Na zdjęciu –  Poetka pod Pomnikiem Anny Świdnickiej (Patronki Kudowy-Zdroju) z okazji 680 lecia Patronki.
27 lipiec ANINY – 2019r.

 

Pozdrawiamy serdecznie Panią Stanisławę dziękując za Jej szlachetne dzieło, jakim jest rozwijanie pasji i wrażliwości pośród Młodych. 
Życzymy kolejnych, udanych inicjatyw, które promują i szerzą naszą kulturę. /GzK/.

_______________________________________________

O talencie Pani Józefy Haręźlak, Członkini Zespołu AGAWA – prowadzonego przez Pana Andrzeja Bilińskiego – pisaliśmy już wcześniej, prezentując Jej piękne teksty wierszy i piosenek, które tworzy Pani Józia.  Tym razem zamieszczamy Jej kolejny tekst, jaki napisała dla Zespołu Agawa na konkurs promujący nasze miasto.

Pani Józefo, prosimy dalej tworzyć i rozwijać swój talent!

___*___
U podnóża Gór Stołowych

Józefa Haręźlak



 

 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Kto to jest nauczyciel ?

Na Dzień Edukacji Narodowej Wszystkim Nauczycielom i Pracownikom Oświaty przesyłam wiersz pełen uczuć i serdeczności. KR. 

Krystyna Rygielkska – Nauczycielka sprzed lat wraz z Małżonkiem


***
Trudna jest odpowiedź na to pytanie, 

czy to ten człowiek, który daje zadanie?
Trochę tak, trochę nie
to dla uczniów zawsze źle:
kilogramy wiedzy z różnych dziedzin 
ubrane w słówek sto,
 i kiedy uczeń w ławce siedzi
on przesyła je do uczniowskiej głowy 
jako najwspanialsze zło.
 Tak myśli uczeń
ale nie wie trzpiot,
że wieści te są przydatne 
i z czasem w uczniowskim umyśle 
stworzą ważnych połączeń splot.
 A co tworzą nauczycielskie oczy ?
Piękny obraz wspaniałych marzeń
dają myśli i warkocz zdarzeń
które błyszczą w pięknych źrenicach..
Każde spojrzenie uczy tak mocno
 radości nigdy za wiele.
Być nauczycielem to nie takie proste,
trzeba mieć tę siłę i tą moc
wiadomości sporo z każdych dziedzin
praca trudna czasem długo w noc.
Najlepszego, nauczyciele, najlepszego
 niech Was cieszy ucznia każdy krok
do lepszego, nauczyciele do lepszego
widać przecież sens tej pracy
młode główki pragną wiedzy , to jest to….
Moja szkoła ukochana, bo ja kochałam swoją pracę …

***

Helena Midor zd. Gałaszewska
STARE   FOTOGRAFIE

Oglądam stare  zdjęcia
tajemnice  dawnych lat
nie wszystko zostało zakryte

W pamięci przywołuję twarze,
wyobraźnię tych dni, godzin…
jak przez sen


Coraz to trudniej
staram się
by nie stracić wspomnień


A jednak i tak
to wszystko
wyglądało jakoś  inaczej

Coś się zmieniło

nawet łąki i bzy – pachniały inaczej
i inny zapach ogniska
i smak pieczonych ziemniaków..

____________________________________________________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

____________________________________________________________________