GzK – 11.10.2020

___*___
Nasz ELTON o ,,Naszej Kudowie” i dla naszej Kudowy.

 

W ubiegłym tygodniu pisaliśmy o tym, że 3 października 2020 Urząd Miasta w Kudowie-Zdroju ogłosił Laureatów Konkursu Piosenki promującej Nasze Miasto.
Jednym z Nagrodzonych był  Piotr Oleksy (pseudo. art.,,Elton”) za piosenkę ,,Nasza Kudowa”,
promującą
 nasze piękne miasto Kudowę-Zdrój. (Red.) 

 

Nasz ,,Elton”  to Człowiek bardzo dobrze znany w Kudowie-Zdroju; sympatyczny, miły, zawsze uśmiechnięty, o niezwykłym talencie. Widać, że kocha to co robi – i robi to co kocha.  Ale dla nas na szczególną uwagę zasługuje to, że nigdy nie odmawiał pomocy i chętnie angażował się we wszelkiego rodzaju inicjatywy społeczne i charytatywne, czego przykładem jest Jego udział na festynach charytatywnych, m.in. : ,,Mieszkańcy dla…” oraz Opłatku Wspólnotowym w Ogrodzie Muzycznym.
      Piotrze, w tym momencie pragniemy Ci serdecznie podziękować za Twój wielki wkład w uprzyjemnianie życia społeczności kudowskiej wnosząc w nie kulturę i talent.

Piotr Oleksy jest  Muzykiem bardzo wszechstronnym. Przez wiele lat grał na Amerykańskich statkach wykonując muzykę jazzową; grał też przez wiele lat w Niemczech.

W 1996 r. występował w programie tv SZANSA NA SUKCES  z repertuarem ARIE OPERETKOWE. Wystepował również w programie MUST BE THE MUSIC, z czego my, jako Kudowiani jesteśmy niezwykle dumni.

   W tym roku wystepował w programie SZANSA NA SUKCES z piosenkami Seweryna Krajewskiego.  Transmisja tego programu odbędzie się 18 października w tvp 2 – wówczas będziemy mogli podziwiać talent naszego ELTONA.  

Piotr zaprasza obecnie do restauracji SZMARAGDOWA na dancingi.
Składa również serdeczne podziekowania dla Jury za przyznanie Nagrody
oraz gratuluje wszystkim współuczestnikom;

przekazuje również serdeczne pozdrowienia dla Mieszkańców Kudowy-Zdroju, odwiedzająch Turystów,
Bliskim, Przyjaciołom i całemu personelowi ,,Szmaragdowej”. Elton.

Piosenka Eltona ,,Nasza Kudowa”

 

 

___*___
Wybory do Władz Stowarzyszenia OK

W dniu 9 października 2020 r. Odbyło się Walne Zebranie Stowarzyszenia ,,Obywatelska Kudowa” – OK. Przewodniczącą stowarzyszenia została Marta Midor-Burak, która wraz z Zarządem w składzie: Aneta Franus-Grzeszcz (wiceprzewodnicząca, sekretarz i skarbnik), Ewa Ziniak, Henryk Cholawski i Adam Frankowski  – w dalszym ciągu będą kierowali pracami stowarzyszenia.
Zarząd wraz z Przewodniczącą serdecznie dziękują za współpracę licząc na dalsze zaangażowanie.
Zachęcamy wszystkich Mieszkańców Kudowy do aktywnej współpracy na rzecz naszego, pięknego Miasta.

  Na zebraniu postanowiono, że stowarzyszenie będzie badać i monitorować zgłaszane sprawy oraz przyglądać się im na miejscu w terenie poprzez delegowane do tego Dzielnicowe Komisje.

 

___*___

Śmierdząca Góra 

Mieszkańcy Kudowy-Zdroju zgłaszają nam, że od wysypiska, do Słonego i dalej w głąb miasta idzie smród;  mówią, że  cały świat zwozi  do Kudowy swoje smrody, nie da się wytrzymać, trzeba uciekać z podwórka do domu, zamykać okna, ale smród i tak włazi szparami do domu. Wszędzie śmierdzi!

Odpowiedź naszego Stowarzyszenia:

Stanowisko naszego Stowarzyszenia Obywatelska Kudowa-OK jest znane, byliśmy od początku przeciwni zwożeniu śmieci spoza Kudowy, tworzeniu góry odpadów w mieście uzdrowiskowym, w pobliżu granicy i przy istniejących ciekach wodnych. Trucizny odpadów  z oczyszczalni „całego świata” mogą zaszkodzić wodom zdrojowym.  Na niektóre ryzyka nie wolno sobie pozwalać, nawet, gdy jest niewielkie prawdopodobieństwo skażeń. Pierwotny projekt Burmistrza Kręcichwosta i Rady Miejskiej był racjonalny. Uważamy, że mieszkańcy mają wiele możliwości, by sygnalizować władzom o swoich obserwacjach i niepokojach.
  Zarząd Stowarzyszenia.

 

Kliknij poniżej:

REKULTYWACJA SKŁADOWISKA w Kudowie- nadzór gminny to nasz obowiązek!!!

___*___

Elokwencja i końska kupa

Ewa Ziniak

We wtorek udałam się do siedziby naszej Straży Miejskiej, by wyrazić swoj niepokój o stan techniczny i sposób korzystania przez młodzież z placu zabaw przy ul. Kombatantów. Ze spotkania wysnułam dwa wnioski: po pierwsze funkcjonariusz Straży Miejskiej, nie orientuje się,  jaki regulamin obowiązuje na placu zabaw bedącego mieniem gminy,  a po drugie niewiedzę swoją nadrabia elokwencją i używaniem slów obcego pochodzenia, zamiast używać języka ojczystego.
Penalizować to przecież nic innego jak karać.

W piątek natomiast na spacerze w centrum miasta natknęłam się na chodniku na końskie odchody. I tu nasuwa mi się propozycja do Zarządu Dróg, który podobno nie chce płacić miastu rzeczywistej kwoty za sprzątanie miasta. Może utworzycie Państwo filię Waszej instytucji w Kudowie i będziecie dbać o czystość na głównej ulicy miasta i głównych chodnikach tak skrupulatnie,  jak dbacie o pobór pieniędy za „potykacze” i ogródki przy restauracjach. 

___*___

„ŻYCIE JEST ŚWIATŁEM”
cz.5

Bronisław MJ Kamiński        

                                               

Klimat fizyczny i polityczny

         W ciągu krótkiego czasu pięciu lat ( 1986 – 1990) wybudowaliśmy na kudowskiej Bukowinie  Szpital Rehabilitacyjny Hematologiczny dla Dzieci „Orlik” . 

Klimat fizyczny tego miejsca był odpowiedni dla lecznictwa: wysokość 700 m npm miała korzystnie wpływać na układ krwiotwórczy, woda pitna czysta źródlana z ujęć w górach  przy odwiecznych torfowiskach, dookoła lasy i czyste powietrze. Bukowina  położona jest na półce wielkiej góry stołowej , na jej południowym zboczu, z pięknym widokiem na Czechy i na Śnieżkę, do której w prostej linii jest ok. 50 km. Śnieżka widziana z Bukowiny jest przepięknym stożkiem, widać stąd Śnieżne Kotły i całe pasmo Karkonoszy. Klimat jest trochę inny aniżeli w centrum Kudowy na wysokości ok. 350 m npm. Lata piękne, w zimie jest tu znacznie więcej śniegu niż w centrum uzdrowiska, a gdy pojawiają zimy mroźne i temperatura w centrum w Parku  spadnie do ok. minus 20 stopni C, to na Bukowinie mróz nie przekroczy 10 stopni C. Po prostu, pojawia się typowy dla gór efekt inwersji. Klimat fizyczny był więc w sam raz dla takiego szpitala rehabilitacyjnego, który bardziej przypominał sanatorium, aniżeli typowy szpital.

Klimat polityczny nie powinien mieć znaczenia w lecznictwie szpitalnym, jednak ze względu na jego wszechobecność nie pomińmy go w tych opisach. Jeśli coś jest położone na peryferiach, z utrudnionym dojazdem i jeśli tam płaci się ludziom za pracę nie szczególnie atrakcyjnie, to politycy nie wykazują nadmiernego zainteresowania takim miejscem. Mogą  nawet wykazać pewną życzliwość, by mieć się czym szczególnym  pochwalić w jakichś ważnych wizytach zewnętrznych, zwłaszcza zagranicznych. Można więc w takich miejscach żyć, pracować i wyznawać swoje poglądy bez obawy jakichś nagabywań, presji lub zagrożeń. Na Bukowinie była pewna niepokojąca nas drzazga o charakterze trochę politycznym. Na Błędnych Skałach, jakieś 150 metrów powyżej szpitala  i w odległości  na wprost około 1 km były ulokowane  radary wojskowe, które w ramach Układu Warszawskiego kontrolowały przestrzeń od strony Bawarii. Radary te budziły nasz niepokój, czy nie będą one szkodzić naszym pacjentom. Lokalni działacze polityczni nie chcieli wypowiadać się na ten temat, a dokonywanie pomiarów amatorskich i ukrywanych mogłoby wzbudzić czujność, podejrzenia o wrogą działalność, a od tego do katastrofy jest blisko. Ponieważ takie podejrzenia mógłby  niejako z obowiązku podjąć kontrwywiad wojskowy, to postanowiłem  wystąpić właśnie do kontrwywiadu wojskowego i to możliwie jak najwyżej, czyli w Warszawie o  informację w sprawie radarów. Trafiłam na mądrego oficera w stopniu pułkownika , który przybył na Bukowinę , wysłuchał uważnie moich niepokojów, był nawet kilkakrotnie i dostarczył mi materiał, który mogłem poufnie  zreferować profesorom z klinik hematologii , a wykazujący, że żadnego niebezpieczeństwa dla pacjentów nie ma, jeśli  będą zachowywać- w czasie wycieczek- odpowiednie odległości od ogrodzenia radarów.  Takie ostrzeżenie było czystą formalnością, bowiem utrudnienia terenowe wokoło radarów wprost uniemożliwiały jakiekolwiek wycieczki w te miejsca. Osobista przyjaźń z tym mądrym oficerem i jego żoną  upewniała mnie, że podał informacje rzetelne. W tym miejscu dodam, że w niedługim czasie radary te okazały się zbędne, Układ Warszawski przestał funkcjonować i radary zostały zdemontowane .

                                                  

Klimat intelektualny

Pozostał jeszcze do omówienia klimat kulturalny, który tu nazwiemy intelektualnym. O ewangelickiej tradycji miejsca już wspominałem wcześniej. Każdy naród i każda religia chcą, by szanować ich zasady,  dobre  dokonania i tradycje.O to zadbaliśmy instalując na budynku szpitala tablicę Albertowi Schweitzerowi, pastorowi ewangelickiemu, lekarzowi i nobliście w jednej osobie. Byliśmy dumni, że dajemy więcej niż zastaliśmy;  tu bowiem przed II wojną światową byli sami ewangelicy, a teraz nie usuwając niczego z ewangelickiej pamięci miejsca  , jeszcze  dodaliśmy  tablicę z modlitwą ewangelickiego dziecka.Nie miałem trudności w otwartym akceptowaniu różnych postaw filozoficznych i religijnych bowiem przemawia do mnie filozofia w tradycji Platona i Kanta, że  rzeczywistość świata nie jest do końca poznawalna, zatem nie można sensownie utrzymywać, że istnieje jakaś jedna  jedynie słuszna i ostateczna teoria  naukowa, świecka, religijna, czy jakakolwiek polityczna/.  Świat  odsłania się nam stopniowo w ewolucji,  jest to proces nieskończony. W drugiej połowie XX wieku  poglądy takie  głosił angielski fizyk i filozof  prof. Dawid Bohm ( 1917 – 1992), który zaproponował  filozofię  przyrody jako całościową wizję świata.  Bohm uważa,że świat jest w procesie nieustannego stawania się, a to co człowiek odkrywa , to tylko fragment nieskończonej całości, jaka istnieje w przyrodzie; oddzielił prawa istniejące w przyrodzie , od tych jakimi posługuje się nauka o przyrodzie oraz porządek ukryty , czyli dotyczący świata niepoznanego od porządku jawnego, który obrazują poznane i sprawdzone  prawa przyrody.Ukryty porządek dotyczy także  świata kwantowego i subkwantowego i ta filozoficzna wędrówka w nanoświat była wtedy dla nas pewnym odkryciem..Takie otwarte postawy upowszechniały się wśród nas. Nie  mieliśmy problemów z  rozprawianiem się  z pretensjami marksizmu do bycia  jedynie słuszną teorią ,a tolerancja religijna była w tym świetle czymś normalnym i racjonalnie uczciwym . Mieliśmy także wspólny język z filozofujacymi lekarzami, zastanawiajacymi  się nad przyczynami chorób onkologicznych u dzieci  i poszukiwaniem nowych sposobów leczenia.                                                

Biesiady Bukowińskie

Życie intelektualne, nasze dyskusje filozoficzne , naukowe, artystyczne i społeczno-polityczne miały swój ośrodek w domu Ryszarda Pollaka i Kazimierza Kieresa. Dom swój budowali w latach 1981 – 1985 , czyli w okresie stanu wojennego, mieli więc w tej budowie  odskocznię od  dynamicznego i trudnego życia w tych latach we Wrocławiu. Ryszard Pollak był dziennikarzem, ważną postacią w świecie dziennikarskim,  oddał legitymację partyjną występując z PZPR w 1981 r w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego.W tym roku 1981 zmarła jego żona Natalia Gall, pisarka i Ryszard ustanowił Fundację Literacką im. Natalii Gall dla upamiętnienia Natalii i zrobienia – w jej imieniu – czegoś dobrego dla kultury literackiej. Fundacja przyjęła formułę nagradzania wyróżniających się w Polsce autorów  krótkich form prozatorskich.  Obrady jury Fundacji odbywały się w mieszkaniu Ryszarda  we Wrocławiu przy ul. Świdnickiej 49, nagrody ogłaszane były i wręczane uroczyście w Klubie Muzyki i Literatury.  Oboje z moją żoną Grażyną zapraszaliśmy przyjaciół do naszego letniskowego domku na Bukowinie, który był wprawdzie zrujnowany starością, ale w tamtych latach nie tak ważne były wygody , jak pewna przyjemność bycia w naturze , w normalnym świecie, wśród normalnych ludzi, zwierząt, roślin i gór. Często przyjeżdżał do nas pisarz i dziennikarz Stanisław Srokowski z żoną Marią, wszyscy znaliśmy się i mieliśmy wiele radości ze wspólnych spotkań w oddaleniu od wrocławskiego gwaru i napięć. Gdy w 1985 r Pollak i Kieres zakończyli swoją  budowę, to ich dom przyciągnął dalszych gości  głównie z Wrocławia i z Wałbrzycha. Kieresowie byli rodziną bardzo żywą  w zainteresowaniach kulturalnych. Kazimierz  był poligrafem, jego żona Elżbieta była polonistką – korektorką wydawnictw , syn Bartek grał na kontrabasie, a drugi syn Maciej  wykazywał talenty organizacyjne, Jedna część domu – ta Ryszardowa, była rozgadana, a część Kazimierzowa była rozśpiewana. My, jako  goście wędrowaliśmy od jednego mieszkania do drugiego, zwłaszcza,że nie trzeba było wychodzić na zewnątrz, bowiem mieli jeden wspólny korytarz wewnętrzny.Tak tworzył się swego rodzaju bukowiński dom kultury końca XX wieku, który natchnął Ryszarda Pollaka  do organizowania  w nim spotkań literackich powiązanych  z Fundacją i które  nazwano  Biesiadami Bukowińskimi.W czasie tych przymiarek do Biesiad  na Bukowinie, burmistrzem Kudowy Zdroju  w 1986 r  był Marek Jagodziński, poeta, człowiek o wielkiej kulturze, nauczyciel-polonista  w kudowskim Liceum Ogólnokształcącym. Poszedł do polityki w momencie wielkich przełomów , a pierwszymi skrzypcami kudowskiej polonistyki i kultury intelektualnej była teraz charyzmatyczna Irena Leśniak-Kulpa. Na Biesiady do Ryszarda przybywali z Wrocławia pisarz Stanisław Srokowski z żoną Marią, artystka-malarka  Ludmiła Schall-Cieślak ( Miłka), artystka malarka Anna Szpakowska-Kujawska  i jej mąż inż. Maciej Kujawski,poeta radiowiec Robert Gawłowski, krytyk literacki Aleksander Soszyński, dziennikarz i działacz kultury Wiesław Geras z małżonką twórczynią witraży, poeta niewidomy Ireneusz Morawski z małżonką, Maria Tygielska dziennikarka z Warszawy, z Kudowy uczestniczyli Irena i Marek Kulpowie, oczywiście Kieresowie i my oboje  Grażyna i Bronisław Kamińscy.Wspomnę szczególnie trzy Biesiady o doniosłym  znaczeniu dla tego maleńskiego miejsca w górach.                            

Annopolis miasto moich snów – Jerzy Grundkowski  

Jerzy Grundkowski otrzymał nagrodę Natalii Gall za książkę pt „Annopolis – miasto moich snów”. Był dobrze wykształconym historykiem, uprawiał literacką fantastykę naukową, był redaktorem naczelnym pisma „Fundamenty” wychodzącym w Bydgoszczy. Fantastyka Jerzego urzekła nas, przeniesienie się w jej świat dawało wytchnienie od uciążliwych  konkretów codzienności. Irena Leśniak-Kulpa przyprowadziła nawet kilkoro  swoich uczniów z Liceum, by zobaczyli i posłuchali. Jerzy bardzo się przydał w tworzeniu kontaktów literackich, chętnie spotykał się w Kudowie  z czytelnikami  w Liceum, w Bibliotece i z dziećmi w sanatorium „Marzanka’ i w ‘Orliku”. Po Biesiadzie bywał częstym gościem w naszym mieście  i Jerzemu zawdzięczamy ożywienie  kontaktów kulturalnych i tematyki literackiej w środowisku kudowskim. Te piękne kontakty osłabły po 2002, gdy zmarła Irena , a potem ustały po 2016 r , gdy zmarł Jerzy Grundkowski. Śmierć nie zabiera jednak wszystkiego, zabiera tylko swoje i to wcale nie większość, gdy zgromadzimy w sobie i wokolo siebie świat niematerialny.Do niego śmierć  nie ma dostępu.                                

Jeruzalem, Jeruzalem – Ryszarda Kurylczyka

Ryszard Kurylczyk otrzymał nagrodę Natalii Gall za  książkę pt „Jeruzalem,Jeruzalem” wydaną w 1984 r. Na książkę składały się dwie tzw. mikropowieści „Tajne archiwum Kambudżiji” oraz „Jeruzalem, Jeruzalem”. Przy przyznaniu tej nagrody byłem akurat przewodniczącym jury.Nic nie wiedzieliśmy o autorze. Tematyka tej książki  tom sprawy sprzed 2500 lat, krótkie powieści  o polityce i moralności czasów biblijnych, ale przypominających mechanizmy dzisiejsze. Biblia to historia i nie historia, to także teraźniejszość , a nawet przyszłość.  Jakież było nasze zaskoczenie, gdy dowiedzieliśmy się,że przyznaliśmy nagrodę nie profesorowi historii, czy  teologii , lecz… inżynierowi , dyrektorowi elektrowni atomowej w budowie w Żarnowcu, bardzo głośnej wtedy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Budowa ta została potem przerwana, ale jej losy nie mają nic wspólnego z twórczością Kurylczyka. Autor urodził się w 1945 r pod Wilnem , jest absolwentem Politechniki Koszalińskiej, inżynierem  budownictwa, mieszka w Słupsku. Swój traktat o moralności i władzy zaczął pisać w 1968 r, gdy miał 23 lata i zakończył  w 1982 r jako 37-letni dojrzały człowiek. Żeby wejść w  swiat sprzed 2500 lat w starożytnej Persji i w świat Biblii, Kurylczyk badał perskie muzealia, poznał język klinowy elamicki i język aramejski. Kto jeszcze potrafi  tak podejść w badaniach kulturowych? Chciałoby się wołać do młodych: patrz, słuchaj i tak idź , a zajdziesz daleko ! Autor -, tak jak my wszyscy uczestnicy biesiady  –  doświadczał życia w świecie zdominowanym przez wielkie mocarstwo, które jakby niewiele różniło się od ogromnej perskiej  monarchii króla królów i satrapii tego kolosa, od granic z Indiami, po Jerozolimę i Egipt, w latach 550 do 500 pne. W VI wieku przed Chrystusem słońce jakby inaczej świeciło, pojawili się geniusze, którzy żyją do dzisiaj. Wymieńmy niektórych: prorok Ezechiel ( którego słuchamy w czytaniu w kościołach dzisiaj), Tales z Miletu, Pitagoras, Anaksymander, Heraklit, Solon, Budda, Konfucjusz i wielu innych. Naród biblijny znalazł się w niewoli babilońskiej  w latach 586 – 538 i Kurylczyk poszedł z tym ludem do Babilonii , a potem powrócił z nimi do Jerozolimy  żeby odbudować Świątynię.Ponoć wie nawet, gdzie ukryto Arkę Przymierza. Może Ci się  chwilami wydawać, Drogi Czytelniku,że ci wygnańcy byli   jakby  na Syberii i że to wszystko jest jakoś bardzo blisko Ciebie .Model? Co? – Chciałoby się wiedzieć. Bukowińscy słuchacze Kurylczyka wędrowali w wyobraźni , jak Judejczycy VI wieku. Chcieliśmy znać sens tego losu, tamtego czasu  i naszego dzisiej. Czym jest taka niewola i jakie z niej można wyciągnąć wnioski ? Kurylczyk mówi: był  to wielki zalew imperium, ale  naród miał  przetrwać i do tego potrzebna była silna więź moralna. Judejczycy pojmowali rolę narodu  racjonalnie: naród miał przetrwać w warunkach jakie są.

Dedykacja  autora  Ryszarda Kurylczyka dla Bronisława Kamińskiego

Czytaliśmy i słuchaliśmy Kurylczyka z najwyższą uwagą, w czasach podległości, gdy na horyzoncie mogło pojawić  się wszystko.  Znakomity pisarz uraczył nas potem kilkoma książkami, w tym : Od Maratonu do Arderikki, Papież, Niezłomny z Nazaretu,  Ostatni Apostoł.

W styczniu 2010 r w Teatrze Zdrojowym w Kudowie Zdroju odbyła się Sesja Kulturowa pt. „ Ateny i Jerozolima w kulturze europejskiej”. Przy wielkiej wypełnionej sali  teatru prof. Bogdan Sujak, wybitny uczony fizyk  mówił  o  nauce ateńskiej i geniuszu Archimedesa; dr Bogusław Burger- który był wtedy  Przewodniczącym Rady Miejskiej – wygłosił referat pt „Dziedzictwo starożytnej Grecji  w medycynie i kulturze zdrowotnej”; dyrektorka Liceum  dusznickiego Dorota Axman-Fabia mówiła „ O starożytnych wzorcach kobiecego piękna”;  znawca Biblii dr Ignacy Einhorn  z Kłodzka mówił „ O medycynie i  żywieniu w Biblii” ; Agnieszka Stwertetschka polonistka kudowskiego Liceum mówiła  „ O Arkadii w literaturze starożytnej i współczesnej”; Sylwia Bielawska historyk kudowskiego Liceum wygłosiła referat pt ”Integrująca się Europa wobec swoich korzeni kulturowych”  i mnie na końcu przypadł zaszczyt  wygłosić referat pt „ Ateny i Jerozolima – dwa filary kultury europejskiej”oraz podsumować całość.

Zespół teatralny Jacka Kowalczyka  w spektaklu ‚Hipiasz i Szirik” wg książki Ryszarda Kurylczyka „Od Maratonu do Arderikki”

Sesję kończyła  sztuka specjalnie przygotowana na tą okoliczność pt. „ Hipiasz i Szirik”. Napisałem scenariusz do tej sztuki jako  adaptację powieści Ryszarda Kurylczyka „ Od Maratonu do Arderikki”. Reżyserem i jednym z głównych aktorów był Wojciech Heliński, a sztukę świetnie wykonał  zespół teatralny Jacka Kowalczyka. Na widowni siedział  inż. Leszek Skrzypczak, przewodniczący Rady Społecznej „Orlika” i przyjaciel Kurylczyka, jak to ujawnił sam pisarz. Cały program tej sesji był owocem poznania książek  Kurylczyka . Z Biesiad Bukowińskich , które tworzyły klimat intelektualny  wokoło powstającego  szpitala „Orlik”  , ta atmosfera  obejmowała  całą Kudowę, i stąd promieniowała.. Kurylczyk pięknie powiedział: „ chciałbym, żeby te książki mogły się ludziom przydać, ich temat,ich problemy , ich przesłanie” .   

 

                                     

 „Życie jest światłem”

W 1985 r. ukazała się książka  Włodzimierza Sedlaka pt „Życie jest światłem”. Nie była to krótka forma prozatorska , ale autor i tytuł wystarczały Robertowi Gawłowskiemu, by zgłosić tę książkę do dyskusji na Biesiadzie Bukowińskiej. Nie tylko tytuł, ale i sam autor wzbudzał zainteresowanie.

Włodzimierz Sedlak wydał tę książkę, gdy był już profesorem zwyczajnym na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, był biologiem, przyrodnikiem, ekologiem , antropologiem i filozofem, twórcą bioelektronicznej teorii życia. Był księdzem rzymsko-katolickim, który miał  dziwną manierę, zwracał uwagę, by mówić do niego „panie profesorze”. a nie „księże profesorze”. Może chciał oddzielić swoje powołanie religijne od stanowiska naukowego.W swoich książkach jest żarliwym wierzącym  i równie świeckim naukowcem, który chce zaglądać Panu Bogu do garnka. To jest całkiem naturalne, że zastanawiamy się czym jest życie i czym jest śmierć, i co może być dalej po tym życiu, i czy istnieje życie po życiu. Książka „Życie jest światłem” jest autobiograficzna, Sedlak opisuje  swoje życie, nie jest pokorny, jest waleczny, twardy i dzięki pracowitości wyszedł z wielkiej biedy rodzinnej i wspiął się na szczyty. Widziałem go kilkakrotnie w czasie moich studiów, był nawet z wyglądu szorstki, jego chropawa twarz była stale poważna i zamyślona. O czym myślał ten człowiek? Idźmy więc za jego myślami. Jako przyrodnik zastanowił się nad odkryciem  Maxwella z 1826 r , że światło jest falą elektromagnetyczną, co Hertz niebawem potwierdził. Faraday badał światło w pobliżu płomienia i w samym płomieniu i stwierdził, że światło jest zbiorowiskiem ładunków odginającym się w polu magnetycznym lub elektrycznym. W 1928 r pojawił się kolejny krok, gdy Longmair  nazwał plazmą  substancję elektryczną w płomieniu, czymś w rodzaju cieczy elektrycznej.  Teraz Sedlak zakrzyknął na cały świat: życie jest światłem. Zdawało się, że sam się tej myśli przeraził, zdawało mu się, że  obraził uszy biologów  całego świata. Powiedział, że życie nie ma definicji, ale że jest elektromagnetyczne. Obrazowo wyraził swoje spostrzeżenia tak: pompą poganiającą  elektrony jest zasilanie  w energię  stanu plazmowego. Jedząc popędzamy wysiłek plazmotwórczy  organizmu (Z książki W. Sedlaka – Człowiek i Góry Świętokrzyskie”). Według Sedlaka ludzie są żywymi układami półprzewodników  organicznych. W konsekwencji swoich bioeletronicznych  badań i rozważań dochodzi do wniosku , że życie jest nieśmiertelne, bowiem jak każda energia jest niezniszczalne. W książce  pt „Inną drogą” prof.Sedlak pisze, że człowiek ma dwie części składowe: bios i psyche, obie mają tę samą naturę elektromagnetyczną. Zatem, człowiek ma naturę świetlną  w ujęciu kwantowym. Świadomość i natura biologiczna  są identyczne  – pisze Sedlak w książce „Technologia Ewangelii”, czyli życie jest polem elektromagnetycznym.  Ludzkie oko odbiera fale elektromagnetyczne jako  światło, więc człowiek jest  światłem. Zatem według Sedlaka – można powiedzieć , że człowiek jest ze światła, że świadomość jest światłem, że życie jest światłem. Sedlak zastosował więc pojęcia elektromagnetyczne  do fizjologii.  Jako człowiek wierzący w Boga uważa, że wiara podgląda Boga  w działaniu, a poznana prawda dynamizuje wiarę. Powiedział nawet, że wiara  w nauce nie jest przeszkodą, jest nawet nieskończoną potencjalnością  dojścia do przyrodniczej prawdy.W końcu- jako człowiek Biblii – postawił sobie pytanie: o czym Bóg chce poinformować nazywając siebie światłością? Czy jest to ewangelicznie mówiąc, przypowieścią o świetle, czy Bóg ma w sobie coś  rzeczywiście ze  światła? I dlaczego człowiek wyobraża sobie królestwo Boże, jako królestwo nieustannego  światła?

Biesiada Bukowińska nad tezą Włodzimierza Sedlaka była bardzo ożywiona. Zebrani zapoznali się z wieloma argumentami krytycznymi wobec tych tez  prof. Sedlaka, ale jakoś krytyka ta nie powstrzymała nas przed upamiętnieniem tej Biesiady. Wyszliśmy przed dom Pollaka i Kieresa, stanęliśmy  przed  wielkim kamieniem przydrożnym żeby sobie zrobić zdjęcie  pamiątkowe z tej niezwykłej biesiady, bardziej literacko-filozoficznej , aniżeli naukowej. Dla upamiętnienia optymistycznej tezy prof. Sedlaka nazwaliśmy tę skałę „Kamieniem Sedlaka”.  Oby życie było światłem, a jeśli tak jest, to jest nieśmiertelne – w tym rozumieniu nieśmiertelności.  (Bronisław MJ Kamiński) cdn.

Następny odcinek nr 6 ” Światło w burzy życia”

 

___*___
Wspomnienia Kudowskie
odcinek 29

Zenona Dołęgowska

Niezwykły Dzień Nauczyciela

14 listopada 1963r. do szkoły przyszedł telefonogram następującej  treści: ”Na polecenie Ministerstwa Oświaty, Kuratorium Okręgu Szkolnego we Wrocławiu prosi o wydelegowanie obywatelkę Zenonę Dołegowską na 15 i 16 listopada br.do Warszawy na uroczystości związane z Dniem Nauczyciela. Ob. Dołęgowska powinna zgłosić się w dniu 15 listopada w Ministerstwie Oświaty, pokój nr 146. Pod spodem był dopisek: Wydział Oświaty i Kultury deleguje ob. Do Warszawy”. Podpisał Inspektor Szkolny – Wsiewołod Szkoda.

 

Zdjęcie Zenony Dołęgowskiej pochodzi z czasu, o którym pisze w tym odcinku.

Moje zaskoczenie było ogromne, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę brała udział z centralnych uroczystościach z okazji Dnia Nauczyciela. Czułam się wyróżniona. Nie przyszło mi do głowy, że będę odznaczona. Zasadnicze obchody odbyły się w Belwederze. Zgromadzonych nauczycieli i pracowników oświatowych przyjął Przewodniczący Rady Państwa Aleksander Zawadzki. Uroczystość była podniosła. Aleksander Zawadzki sam dekorował zasłużonych nauczycieli. Zgromadzeni otrzymywali różne odznaczenia, w tym Krzyże Oficerskie Orderu Odrodzenia Polski, ja otrzymałam także, chociaż niski w hierarchii odznaczeń, bo srebrny krzyż zasługi. Czułam się jednak tak, jak gdybym to ja otrzymała odznaczenie najwyższe. W gronie odznaczonych byłam najmłodsza, miałam 28 lat. Potem był poczęstunek i luźne rozmowy. Do każdego podchodził Aleksander Zawadzki i rozmawiał. Nadeszła chwila kiedy podszedł do mnie. Zapytał mnie skąd pochodzę, ja odpowiedziała, że przyjechałam z Kudowy, ale pochodzę z Zagłębia Dąbrowskiego. Wtedy rozmowa nabrała innych barw. Sam zaczął opowiadać o kopalniach, o pracy górniczej i widać było, że Sosnowiec zna i temat jest mu bardzo bliski. Z bukietem czerwonych goździków wychodziłam z Belwederu szczęśliwa i radosna.

W dniu następnym o godz. 17,00 w Sali Kongresowej Pałacu Kultury i Nauki organizowana była Akademia Centralna. Zaproszono mnie do prezydium. Swoja radością chciałam koniecznie, i to natychmiast, z kimś się podzielić. Zadzwoniłam do znajomego jeszcze z czasów licealnych, studenta i zaprosiłam go na akademię. Przyszedł. Po skończonej akademii spotkaliśmy się, serdecznie gratulował i proponował wspólne uczczenie tego święta. Odmówiłam, bo uważałam, że muszę natychmiast, i to koniecznie, jechać do domu i swoją radością podzielić się z Tadkiem. Żadna siła nie była w stanie mnie zatrzymać. Wsiadłam do pociągu na Dworcu Centralnym. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, chociaż był pospieszny. Miałam wrażenie że nigdy nie dojedzie. Wreszcie nad ranem byłam w Kłodzku, na przesiadkę do Kudowy trzeba była długo czekać. Zabrałam się samochodem półciężarowym, który wiózł gazety do kudowskich kiosków. Chciałam być w domu jak najszybciej. O godz. 5,0 byłam na miejscu. Z bijącym sercem wbiegłam na drugie piętro, z szybkością automatu dzwoniłam 3 razy. Dość szybko otworzył mi drzwi Tadek i witając zapytał: „co tak prędko?” Po wejściu do pokoju, w obłokach dymu, zobaczyłam siedzących, niezbyt trzeźwych brydżystów. Moja radość prysła w oka mgnieniu. Poszłam do pokoju Miruni, płakałam. Nie miałam z kim podzielić się swoja radością. Grali dalej.

Już w dniu następnym ze wszech stron nadchodziły życzenia i gratulacje. Składał  również życzenia przewodniczący Komitetu Rodzicielskiego. Szczególnie piękny  był Dzień Nauczyciela tu na miejscu. Po uroczystościach oficjalnych spotkaliśmy się z koleżankami i kolegami, z Komitetem Rodzicielskim, z przedstawicielami Komitetu Opiekuńczego. Huczna zabawa tym razem była w Melodii.

Nadeszła kartka od Zbyszka Chabra. Był już wtedy w Sejnach, gdzie wyjechał z rodziną po burzliwym rozstaniu ze swoim kierownikiem szkoły Stefanem Pokrzywą i krótkim epidocie powrotu do mojej szkoły. Pisał: „ Zeniu. Pozwól, że ja, dawny twój pracownik, złożę ci moje gorące gratulacje  z okazji tak miłej i zasłużonej chwili, jaką przeżyłaś w Warszawie. Cieszę się wraz z Tobą i życzę Ci dużo zdrowia i dalszej owocnej pracy w naszym trudnym zawodzie. Łączę gorące i serdeczne pozdrowienia zawsze dobremu Tadziowi oraz wszystkim koleżankom i kolegom z pracy”. Ta karteczka bardzo mnie ucieszyła, ale jednocześnie była powodem do wspomnień i zadumy. Nie było wśród nas kolegi, który wnosił w nasze życie wiele radości. Nikt tak jak on nie opowiadał o swoich „podbojach” na parkietach kawiarń kudowskich, o zaletach i przywarach swoich partnerek, o pięknej blondynce Hani, o prawdziwych polowaniach (był myśliwym), o rankach spędzonych na ambonach leśnych, o narastających problemach z kierownikiem szkoły nr 2 Pokrzywą. Nikt już nigdy nie zadzwonił, aby powiedzieć: „Zeniu , przyjdź, jesteśmy z Tadkiem w Małej Melodii i pijemy  wino o niezwykłym smaku”,( w tedy poznałam smak Malagi i Lacrimy) nikt też już potem  nie zaproponował przy nieprzewidzianych spotkaniach: „ No to co, składamy się po Kościuszce ( dla tych którzy tych czasów nie pamiętają – Kościuszko to 10 zł) Nie zażartował, mrugając dwuznacznie okiem, że Tadziu z Alą Zadrzyńską poszedł na gruszki. Również on wygłaszał najpiękniejsze peany na cześć swojej matki, która mieszkała na Słonem, a do której zaglądał bardzo często.

Ta karteczka była dowodem niekłamanej przyjaźni, która wtedy trwała 8 lat, a trwa po dzień dzisiejszy.

Nie tak dawno sięgnęłam do  skromnego mego archiwum,  w którym przechowuję nielicznie zachowane listy, pisane czasem przez mamę, czasami przez ojca. W liście pisanym 25 listopada 1963r.- a  było to po pamiętnych uroczystościach nauczycielskich w Warszawie: „Ojciec wcześniej niż ja zobaczył cię w gazecie w „Trybunie Ludu”. Zawołał przez okno do pani Glanowskiej (sąsiadka rodziców w Sosnowcu przy ul. Traugutta) i pokazywał gazetę, i mówił jest tu, nich pani zobaczy. O tym mówiła mi pani Glanowska na drugi dzień. Mówiła mi że widziała cię w telewizji, ale nie była pewna czy to ty. Kochanie ogromnie się cieszę i dumna jestem, że jesteś naprawdę ceniona i twoja praca……byłam u cioci (u swojej siostry Walerii Dworaczek) się pochwalić i pokazać jej tę pocztówkę z Warszawy i gazetę. Bardzo się cieszyła. Napisz mi jak twoje zdrowie, bo źle wyglądasz na tym zdjęciu w gazecie”.

Nie wiem, na ile udało mi się, ale zawsze chciałam Mamie wynagrodzić wszystkie zmartwienia, jakie miała z powodu mojej buntowniczej i nieustępliwej młodzieńczej postawy c.d.n. (będzie to już ostatni odcinek moich wspomnień). 

___*___

Twórczość pandemiana

***

Krystyna Rygielska
Kudowski Ogrodnik

 

Na ławeczce przy pijalni siedzi starszy pan

kapelusik ma na głowie, patrzy w dal, 

o czym myśli, co wspomina

to jest jego kram.

Kiedy wszyscy już w Kudowie

 śpią cudownym snem,

pan ogrodnik wstaje z ławki

 sprawdza wody stan.

 Idzie sobie po cichutku

zerka tu i tam, 

koneweczkę swą przechyla

i swe  śliczne małe kwiatki

darzy rosą sam.

Ale w parku są hałasy, 

wie to każdy z nas

 tu wracają, tam wracają 

 słychać jakiś bas.

Pan ogrodnik po cichutku 

wchodzi w nocy mrok, 

sprawdza, patrzy, obserwuje

 czuje każdy krok. 

Dużo zdjęć przy ogrodniku 

pstryka każdy z nas, 

pan ogrodnik patrzy czujnie…

i wymierza klaps

 Kto się przyzna, że to kara , ławka zimna, ach…

a ogrodnik przytakuje, tak to kary znak.

 

***

Helena Midor zd. Gałaszewska
SPRAWIEDLIWOŚĆ

Nie domagaj się sprawiedliwości
to jest niemożliwe
co jednemu jest dobre
drugiemu może być złe


Nie oczekuj wdzięczności za dobro
ludzie nie lubią nikomu nic zawdzięczać
Nie wyglądaj zrozumienia
Jesteś pewien, że rozumiesz sam siebie?


Nie wynoś się ponad innych
nie przechwalaj się,  że masz więcej
jeśli  tak – podziel się
żeby i inni to czynili


Nie popieraj mocniejszych
twoje miejsce jest obok słabszych
Nie staraj się o przyjaciół i nie kupuj ich niczym
bądź im wierny do końca

 


Autorem wiersza i szkicu jest Helena Midor

 

____________________________________________________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

____________________________________________________________________