GzK – 28.05.2020

____________________________________________________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

____________________________________________________________________

 

______
Promocja marketingowa dla Kudowy-Zdroju

Henryk Cholawski

   W Kudowie nakręcono 3 odcinkowy serial telewizyjny pt. „Hotel Polanów”. Moim zdaniem, współczesna emisja tego serialu ma duży potencjał promocyjny dla naszego miasta.
W związku z powyższym, dnia 11 marca o godz.17.03 wysłałem drogą elektroniczną do Urzędu Miasta w Kudowie-Zdroju, za pośrednictwem Systemu e-Urząd wniosek w tej sprawie, cytuję:

Wniosek

Dotyczy promocji dla Kudowy-Zdroju

Korona wirus atakuje, ale życie biegnie dalej. Dlatego należy jak najwcześniej przystąpić do promocji Kudowy. Proponuję, aby w ramach promocji podjąć działania do emisji w TV trzy odcinkowego serialu telewizyjnego pt. „Hotel Polanów”, który był nakręcony w Kudowie – Zdroju. Scenariusz tego serialu został napisany na podstawie powieści Jana Koplovitza pt. „Bohemia, moje przeznaczenie”. Serial ten po raz pierwszy został wyemitowany przez TVP w 1983r. Z turystycznym pozdrowieniem: Henryk Cholawski

 

W dniu 21.04.2020 r.  o godz.12.43 urzędnik tego Urzędu zaglądnął do poczty i dalej nic się nie dzieje, ponieważ do dzisiaj nie otrzymałem żadnej odpowiedzi. Zawsze byłem przekonany, że urzędy przestrzegają obowiązujące procedury (np. KPA ), a tu totalna cisza. Mimo wszystko występuję teraz publicznie z tą propozycją, może kogoś zainteresuje?

28 Maja 2020 r. Henryk  Cholawski

______

30 lat temu odbyły się I wybory do samorządów.

Dano nam mieszkańcom możliwość decydowania o losach naszej gminy „rękami „(głowami) naszych przedstawicieli.

 

To w naszym imieniu wybrani przez nas samorządowcy dbają o rozwój i piękno naszego miasta.
Samorządowiec to ten, do którego może się zwrócic każdy mieszkaniec z problemem dotyczącym jego ulicy, dzielnicy i ogólnie miasta. Samorządowiec to ta osoba, do której zwraca sie przedsiębiorca, który chce, by przygotowano mu dogodne warunki do działania; do niego zwróci się młodzież o pomoc w zorganizowaniu miejsc, by można było uprawiać sport. Wszyscy oczekujemy, by samorządowcy dbali o rozwój naszego miasta.
Samorządowiec ma więc ogromne pole do działania, ale ciąży na nim wielka odpowiedzialność, bo my mieszkańcy patrzymy i oceniamy Go !
Życzę naszym samorządowcom, by nie zapominali o tym, że najważniejsza dla nas jest nasza mała ojczyzna Kudowa-Zdrój i dbali o jej rozwój, piękno i o jej mieszkańców.
I żadna pandemia nie powinna ich z tego obowiązku zwalniać.
Ewa Ziniak. 

______
Obywatelskie FORUM Ekologiczne
,,Sumienie, Obowiązek i Środowisko”

 

 Poniżej przedstawiamy kolejnych naszych Szanownych Prelegentów
i streszczenia referatów, które zostaną zaprezentowane na przyszłorocznym FORUM
 Obywatelskie FORUM Ekologiczne 2020 – KOMUNIKAT

 

Dwa wcześniejsze wystąpienia zostały zamieszczone w informacji pod linkiem:
 GzK – 23.05.2020
Zachęcamy do zapoznania się z poniższymi informacjami.

 

 

______

Stan powietrza na terenie Województwa Dolnośląskiego
wyniki badań z pomiarów w Kudowie-Zdroju

Teresa Zarodkiewicz
Główny Specjalista GIOŚ

abstrakt_1

  

______

Tytuł wystąpienia:

Wpływ zmian klimatycznych na trendy migracyjne w Afryce Północnej
oraz ich implikacje dla Europy.

mgr Joanna Sozańska
Szkoła Doktorska
Kolegium Ekonomiczno-Społeczne
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

 

Doktorantka Kolegium Ekonomiczno-Społecznego SGH. Absolwentka Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunkach studia azjatyckie bliskowschodnie i stosunki międzynarodowe. Stypendystka Programu Erasmus+ w Królestwie Maroka i Republice Turcji. Laureatka II edycji Programu TopMinds Polsko-Amerykańskiej Komisji Fulbrighta. Członkini jury Innovation in Politics Awards 2018. Pasjonatka kultury krajów Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, feminizmu arabskiego, reżimów politycznych i migracji w Maghrebie.

Na FORUM opowie Państwu o wpływie zmian klimatycznych na trendy migracyjne w Afryce Północnej i Subsaharyjskiej, których implikacje są ważne z punktu widzenia Europy.

Główne tezy wystąpienia:

1. Model migracyjny południe-południe jest charakterystyczny dla byłych kolonii państw Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej;

2. Zmiany klimatyczne wpływają na reorientację rolniczej i pasterskiej działalności człowieka na obszarze Afryki Północnej;

3.  Katastrofa klimatyczna o podłożu antropologicznym znacząco wpływa na migrację ludności Afryki Północnej, zwłaszcza z obszarów pustynnych;

4.  Ocieplenie klimatu wpływa na migrację uchodźców klimatycznych z terenów Afryki Północnej w kierunku Globalnej Północy.

 

______
CHROBRY W KUDOWIE 1003 – 2020

Bronisław MJ Kamiński

       Gdy 17 sierpnia 1999r odsłanialiśmy w Kudowie  Pomnik Trzech Kultur, wtedy Aleksander Safier mówił, że trzeba by umocnić postać Bolesława Chrobrego w pamięci Kudowy. Pan Aleksander mówił, że wyczytał w niemieckich książkach, że przez ten teren szedł Chrobry do Pragi lub z Pragi w 1003r. Po paru latach natknąłem się nad tą lub jedną z tych książek niemieckich. Jest to książka J.Wifingera pt „Sackisch. Eine Heimatkunde” wydana w Berlinie w 1913r. Książka o kudowskim Zakrzu, w której jest wzmianka, że Bolesław Chrobry szedł przez ten teren w 1003r do Pragi lub z Pragi (str.22,54). Za trzy lata będzie równe 1020 lat. Idąc  za myślą pana Aleksandra możnaby  w Kudowie uczcić pamięć naszego wielkiego króla Jubileuszem 1020 lat. Jak, w jaki sposób? A , no , – na przykład ozdabiając jego ulicę w Czermnej. Trzy lata, to w sam raz dobry czas na odnowienie ulicy i odnowienie pamięci o wielkim królu i jego otoczeniu rodziną i najwybitniejszymi współpracownikami. Pani Burmistrz Aneta Potoczna i obecna Rada Miejska już dają temu początek w 2020r. Patriotyzm na granicach państwa jest czymś wprost wymarzonym w każdym państwie, a w Polsce jest nawet szczególnie cenny z racji wielu przesunięc granic w dramatycznej historii. Przyjrzyjmy się tej ulicy.

Ulica Bolesława Chrobrego

Jest równoległa do ul.Tadeusza Kościuszki, ale nie jest jedną linią uliczną, idzie aż trzema zakolami, dochodzącymi do ul.Kościuszki i ma aż dziesięć małych uliczek bocznych, tzw. zaułków. Te zaułki idą w pola, rozrastają się, wysdłużają, powstają przy nich nowe domy, także nowe pensjonaty. Cała ulica jest wąską jezdnią, a boczne zaułkli są jeszcze węższe. Narasta potrzeba rozwiązania ruchu przez stosowanie jednego kierunku, zatem ulica wymagać będzie pomyślenia o większej jej przejrzystości. Już dzisiaj – w gąszczu zaułków – trudno jest trafić do któregoś z tych pensjonatów. Można bardzo ułatwić orientację wprowadzając drobny element kulturalny, po prostu dać tym zaułkom nazwy zwiazane z królem Bolesławem Chrobrym. Nie trzeba zmieniac numeracji domów, niczego nie zmieniac w księgach wieczystych, wystarczy tylko u wejścia do danego zaulku zawiesić tabliczkę z napisem: np. Zaułek Piasta, Zaułek Mieszka I, Zaułek Dobrawy, Zaułek Św.Wojciecha itd. itd. Muzeum na Pstrążnej mogłoby wykonać odpowiednie tablice drewniane  przedstawiające te piękne postacie historyczne. Z biegiem, czasu, mieszkańcy ulicy mogłiby wykonać własnym pomysłem i sposobem jakieś przydrożne proste lub artystyczmne kapliczki dla tych postaci, ozdabiając w ten sposób okolicę swojego własnego domu i wzbogacając atmosfrę duchowo-historyczną wokoło domów. Czy nie było by to miłe dla nas, jako Polaków? Pomysł taki pojawił się w 2004r. w czasie budowy Pomnika Anny Świdnickiej, a potem w 2009r. w Muzeum na Pstrążnej uzyskał bardzo dobrą opinię kulturoznawców.

Historyczny wystrój miasta

 Proponuję nazwy dla wszystkich dziesięciu zaułków licząc jako pierwszy ten w pobliżu mostu koło  smażalni ryb u Jasińskich, w następującej kolejności: 1. Zaułek Piasta (m.in.domy Karandziejów i Jędrkowiaków);2. Zaułek Mieszka I (m.in.dom Bartka); 3. Zaułek Dobrawy ( m.in. dom Duszy); 4. Zaułek Gaudentego (pierwszy abp); 5. Zaułek św.Brunona  (za Szlakiem Gin.Zawodów);6. Zaułek Św.Wojciecha ( m.in. OSP); 7.  Zaułek Emnildy ( żona Chrobrego, m.in. budynek b. Frott);8. Zaułek Regelindy (córka Chrobrego); 9. Zaułek Gertrudy (wspaniała wnuczka Chrobrego); 10. Zaułek Swiętosławy (siostra Chrobrego, królowa Szwecji, Norwegii, Danii i Anglii, matka krółów).  Wszystkie te przepiękne postacie weszłyby do domów, do wyobraźni ludzi i do pamięci naszego miasta. Do tego nie trzeba żadnych pieniędzy, wystarczy to, co już robi na tej ulicy nasz kudowski samorząd. Pierwszy zaułek, który tutaj proponujemy nazwać imieniem Piasta – ojca nas wszystkich – jest wykonywany bardzo pięknie kostką brukową przez firmę Ekobudowa z Polanicy. Brawa i wielkie uznanie dla samorządu za tą inwestycję. Nareszcie !!! Kolejnym odcinkiem do podobnej poprawy jest pierwsze zakole ul.Chrobrego od  tegoż mostu koło Jasińskich do reastauracji o znanej nazwie „Toronto”. Dodajmy, że droga w Zaułku Mieszka I  została dobrze wykonana w 2019 r. i powinna wytrzymać kilkanaście lat. Na inne zaułki jest czas , do jubileuszu w 2023r. Z wielkim uznaniem dla Pani Burmistrz i Rady Miejskiej podpowiadamy, by Rada Miejska podjęła uchwałę o nadaniu symbolicznych nazw historycznych zaułkom ul.Bolesława Chrobrego  i tym samym wykonania ważnego kroku w  uszlachetnierniu i ozdobieniu naszego miasta.
Zaczynamy od Piasta i niech się wiedzie ! (Bronisław MJ Kamiński).

Zdjęcia wykonał Bronisław MJ Kamiński.
Zdjęcie I: Roboty w Zaułku Piasta.  Zniknęły dziury, jamy i błoto, wykonano dobry podkład pod kostkę brukową.
Zdjęcie II: Układanie kostki brukowej w Zaułku Piasta.

 

_____*_____
Kudowskie Wspomnienia

 

______
ZAKRZE kiedyś

Część I
Norbert Kościesza

Norbert Kościesza – były mieszkaniec Kudowy-Zdrój, niezależny autor, twórca baśni i legend, w tym legend o Hrabstwie Kłodzkim. Ostatnie dwie głośne publikacje o patologi w Polskiej Policji – Psy Prewencji oraz Folwark komendanta stały się bestselerami i długi czas utrzymywały się w pierwszej TOPce w Tania Książka. Publikacje dostępne na portalach i księgarniach internetowych oraz po kontakcie z pisarzem poprzez profil >> Norbert Grzegorz Kościesza – profil autorski <<

Długo zastanawiałem się nad tym, co i jak mam napisać o Kudowie-Zdrój?

W końcu to moje rodzinne miasto skąd wyjechałem w Polskę. Wielu moich kolegów zrobiło to samo, ale wybrali inne kierunki. Za chlebem pogonili do Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii, Szwecji oraz do wielu innych krajów w Europie i poza nią. 
Jeszcze jako mieszkańca, nurtowało mnie pytanie co młodym ludziom oferuje Kudowa i okolice? Tak wtedy, jak i dziś rozkładam bezradnie ręce.

Ale nie będę pisał o tym, bo jeśli chcemy mieć miejscowość turystyczną to nie możemy ściągać wielkiego przemysłu do miasta, choć chciałoby się, by wszyscy znaleźli zatrudnienie blisko domu.
Więc o czy mogę napisać?
We wpisach, opisach i artykułach w Obywatelska Kudowa i nie tylko, widziałem już i czytałem o różnych miejscach w Kudowie. Każdy zachwyca się Parkiem Zdrojowym i tzw. górną Kudową, czasami znajdę coś o Czermnej i Słonym. Nie widziałem jeszcze, by ktoś pokwapił się, by napisać o Zakrzu?!

Nie skupię się jednak na historii powstania tej dzielnicy, choć jest bardzo ciekawa. Ale na tym, co działo się tam jak mieszkałem tam ja.
Zakrze tętniące życiem…

Urywki z nowopowstającej książki „Dzielnica cudów”

  Przez dzielnicę Zakrze, od Lewina Kłodzkiego w stronę Czeskiej granicy, wzdłuż krajowej 8, przepływa przez Zakrze, wartka rzeka Klikawa, po Polsku zwana Bystrą, (choć mało kto tej nazwy używa). Kiedyś nieuregulowana, z czego jako dzieciaki, bardzo się cieszyliśmy, kąpaliśmy się tam i wyprawialiśmy harce, łowiliśmy pstrągi i budowaliśmy tamy. Nie potrzebny był nam basen, który był daleko. Za daleko na górną Kudowę, za daleko na Meksyk i jeszcze dalej do Lewina Kłodzkiego.
Na „plażę” przy ulicy Głównej, tam gdzie piekarnia, przychodziło sporo rodzin, dzieciaki z Tkackiej i Gagarina, (nie wiem, czy wciąż ta nazwa funkcjonuje?) Tętniło życie nad rzeką, aż w końcu, ktoś bieg rzeki uregulował…
Co rano budził nas zapach świeżego pieczywa z piekarni i stukot butelek z mlekiem, śmietaną i kefirem w sklepie „U Marysi” przy ulicy Głównej 29. Autobusy i pociągi puszczające syrenę na dworcu PKP, gdzie ludzie wsiadali jadąc do pracy do ZEMu w Dusznikach-Zdrój. A także stukot butów na brukowanej ulicy, ludzi idących do pracy w KZPB, czasami był to stukot wojskowych opinaczy żołnierzy WOPu, zwłaszcza w stanie wojennym, którzy pilnowali dworca.

Nie byliśmy grzecznymi dzieciakami, a zabytkowe kamienice na mojej ulicy, drżały od naszych krzyków, mocnego tupotu małych nóg. Zwiedzaliśmy stare piwnice i strychy, znajdowaliśmy poniemieckie monety, gazety i inne gadżety. Niektóre mam do dziś, a może miałem…
Biegaliśmy po PKP, wzdłuż peronów i po torach, za co ścigali na funkcjonariusze SOKu. Zaś maszyniści parowozów kryli nas przed nimi do parowych lokomotyw i pokazywali, jak one działają. Czasami udało się taką ciufcią przejechać, gdy przetaczano ją do kolejnej trasy. A gdy nie było sokistów, chodziliśmy przez tory do działającego jeszcze wówczas KZPB, po rodziców. Naprzeciwko fabryki stało zawsze kilka straganów, taki mały targ na ulicy Fabrycznej. Przeważnie udawało się wyprosić od rodziców parę złotych, na jakiegoś kolorowego lizaka. Później wracaliśmy wielkimi, rodzinnymi grupami do domów, przechodząc wzdłuż ulicy Tkackiej, obok kwadratowych bloczków wielorodzinnych i jednego wielkiego „dreszczowca”, czasami wpadaliśmy jeszcze na oranżadę przy rondzie, do „Słoneczka”, a niektórzy do fryzjera „Kancika”. Fryzura modna w tamtym okresie dla chłopców to „jeż” lub „zapałka”, połowa Zakrza wyglądał jak bracia.

Wielu z nas było także „absolwentami” przedszkola i zerówki, które działały w tamtej okolicy. Więc i tam dokazywaliśmy na placach zabaw, a gdy się znudziło, biegaliśmy po ogródkach działkowych, skąd nas przeganiano i dalej na górki za którymi płynął bystry, rwący strumyk. Ten strumień, często na wiosnę wylewał na przylegające łąki. Więc budowaliśmy tratwy i próbowaliśmy pływać na nich, niejednokrotnie wpadając po pas do wody. Budowaliśmy tam też szałasy i pułapki na wymyślonych wrogów. Czasami za dużym Budzyniem odbywały się turnieje rycerskie, robiliśmy kopie z długich gałęzi, a rumaki miał nasz kolega.
Kolega z ulicy Bocznej, a raczej jego tato miał małe stadko owiec i hodował też świnie. Te zwierzaki były naszymi rumakami, jak komuś udało się ujeździć baranka to był już rycerzem lub kowbojem jak się patrzy, gorzej jak ktoś jeździł na warchlaku to ubaw był po pachy… Kwik świń i beeeczenie baranów oznajmiało, że na Zakrzu dzieciaki bawią się w wojowników. cdn.


________
GzK:  Autorami zdjęć z Zakrza są  Adam Stencel i Norbert Kościesza.
Dziękujęmy za I część wspomnień o Zakrzu – dzielnicy, której wychowało się wielu z nas i jakże bliskiej naszej tożsamości.  Czekamy na kolejne.  

________

 


______
Moje spotkania z Panem Bogiem- cz.X

Krystyna Rygielska

Jesteśmy w dobie pandemii korona wirusa.Moje wspomnienia powinny nas  zbliżyć do czasów, kiedy pan Bóg był z nami, nie można tego pominąć.  Moja rodzina była rodziną katolicką. Z wielkim rozrzewnieniem wspominam czasy wspólnych modlitw przy naszych łóżkach, rano i wieczorem.  Choć sen wkradał się już pod  moje powieki, starałam się zawsze, aby modlitwę odmówić starannie i do końca. pomagała nam w tym nasza ukochana Nianiusia, która zastępowała moich rodziców, gdy byli w pracy. Rano, to było już inaczej, budziłam się rześka i pełna sił, więc modlitwę odmawiałam z ogromnym zaangażowaniem, głośno i wyraźnie. Nawet mały Boguś, gdy troszkę podrósł, nauczył się wymawiać słowa tej modlitwy, a było to : Ojcze nasz, Zdrowaś Mario, i Aniele Boży Stróżu Mój.

Moi rodzice, którym tak wiele zawdzięczam.
Jako rodzina pełna Boga, chodziliśmy do kościoła na msze święte niedzielne, czasem z rodzicami, a potem już sami albo do kaplicy pod wezwaniem Serca Jezusowego, albo do parafii na Zakrze. Tam trzeba było dobrze przebierać nogami, bo jak dla dzieci, to był duży kawałek drogi. Trzeba było iść dobre pół godziny, a po drodze mijaliśmy, jak dobrze pamiętam tylko stację benzynową, bo domów i bloków mieszkalnych w tym czasie nie było. Mijaliśmy tylko te duże domy wczasowe z historią. Wzdłuż drogi rosły wysokie drzewa, które dawały dużo cienia. Jak dochodziliśmy do zakrętu na Zakrze, to wiadomo było, że już jesteśmy u celu. W kościele było zawsze dużo ludzi. Przychodzili tu mieszkańcy górnej Kudowy, i szli do kościoła dwa razy dłużej niż my. A jak była pasterka – ja też byłam z rodzicami i rodzeństwem, a zima w Kudowie była zawsze sroga w tych czasach to widziałam, że ludzie z górnej Kudowy mają rzęsy zamrożone, na brwiach szron, nawet nie mogli otwierać oczu. Pamiętam rodzinę Biernackich, którzy szli  tak daleko. Wtedy pytałam mamusi, czy oni będą mogli te oczy otworzyć. To było poświęcenie, im zawsze się chciało przejść taki kawał drogi. Rozmawiałam o tym z Krysią, ich córką  z którą chodziłam do szkoły. Mówiła zawsze, że oni są do tego przyzwyczajeni. Dzielni ludzie.
Mile wspominam też kościół w Czermnej, tam zawsze chodziłam z rodzicami na rezurekcję, wcześnie rano na święta wielkanocne. Szliśmy przez park, trzymałam za rękę mamusię i tatusia i taka byłam wtedy szczęśliwa. Czasem nie chciało się iść do kościoła, tak jak wszystkim dzieciom, ale to było bardzo rzadko. Wtedy opowiadałam rodzicom, że bolą mnie nogi i zostawałam w domu. Byłam sprytna, no cóż….

Moje zdjęcie komunijne.  Najwięcej wrażeń  w moich wspomnieniach wiąże się z przygotowaniami i przyjęciem przeze mnie  pierwszej Komunii Świętej, ponieważ lubiłam się uczyć, więc wszystkie regułki z katechizmu, nie były dla mnie problemem. Wszystkie pieśni religijne też opanowywałam dość szybko.  Bałam się tylko egzaminu, który przeprowadzał ksiądz proboszcz Modest Gajewski, który sprawdzał, czy umiemy się spowiadać; był bardzo wymagający, zdarzało się, że nie dopuszczał do pierwszej Komunii św. te dzieci, które nie umiały się spowiadać i przetrzymywał te dzieci do następnego roku. To było bardzo przykre, ale ja sobie poradziłam. A jakież były przygotowania do tej uroczystości!  Włosy pokręcone na drobne wałeczki, na których bardzo niewygodnie się spało, ale czego się nie robi, żeby ładnie wyglądać? Sukienkę miałam po moich siostrach, a na przedzie sukni była przepiękna hostia, więc wcale mi nie przeszkadzało, że byłam trzecia w kolejce do tej sukni.Ważne, że była długa i piękna. W kościele było cudownie. Wychodziliśmy z ławek parami i samo podejście do ołtarza było ogromnym przeżyciem. Po uroczystości poszliśmy do świetlicy niedaleko kościoła, w której był poczęstunek dla dzieci, kakao i pyszny rogalik. Usiadłam w ławce i czekałam grzecznie na panią, która nalewała kakao. Pech chciał, że dzban przechylił się za mocno i kakao wylądowało na mojej przepięknej sukni. Ale to było zamieszanie! Zaraz przybiegła druga Pani, która ratowała moją suknię ręcznikiem i zrobiła to tak zgrabnie, że pozostał tylko maleńki ślad. Nawet mogłam pójść jeszcze do fotografa pana Gałeckiego, najwspanialszego specjalisty od zdjęć.

W tym czasie  pan Gałecki zrobił nam też zdjęcie grupowe, które dołączam do wspomnień. Poszukajcie swoje babcie i dziadków na tym zdjęciu, powspominajcie razem z nimi te czasy.

Najbliższa mojemu sercu  była i jest kaplica pod wezwaniem Serca Jezusowego. Tam chodziliśmy razem z dziećmi mieszkającymi w pobliżu m.in. na nabożeństwa majowe. Siadaliśmy na schodach bocznego ołtarza, po prawej stronie, a było nas dosyć sporo i śpiewaliśmy bardzo głośno całą litanię, którą umieliśmy na pamięć. Kuracjusze byli bardzo zadowoleni, a modlitwa niosła się daleko, bo drzwi od kaplicy była zawsze otwarte.  Nie pamiętam w którym roku, był w kaplicy wikariusz, który miał bardzo długie włosy  i wyglądał jak Jezus Chrystus, do dzisiaj go pamiętam.
Może nie każdemu te wspomnienia odpowiadają , bo jest tu pan Bóg wymieniany, ale jak dobrze pamiętam w tym czasie właśnie wszyscy kochali Pana Boga i w tym duchu swoje dzieci wychowywali.
Krystyna Rygielska
________
GzK:  Pani Krystyno, dzięki takim wspomnieniom – powstają piękne księgi historii naszego miasta, a dodatkowo jest nam niezmiernie miło, że mając Kudowę w sercach promujecie ją Państwo w całym naszym kraju, pokazując jak magiczna jest ta nasza Kudowa. Dziękujemy!
________

______
I znowu przeprowadzka
Wspomnienia kudowskie  – odcinek 13

Zenona Dołęgowska

c.d. Zmiany w kraju w roku 1956 i latach późniejszych miały wpływ i na nasze życie osobiste. ZMP przestało istnieć, jak również brygada młodzieżowa obsługująca sanatorium 5. Jeszcze parę miesięcy Tadek był kierownikiem, ale potem przeniesiono go na stanowisko kierownika transportu Uzdrowiska. Mieszkanie w sanatorium należało opuścić. W zastępstwie otrzymaliśmy dwa maleńkie pokoiki w budynku żłobka, mieszkanie było bardzo liche.

Zanim „cudem” udało nam się „zdobyć” i wprowadzić na stałe do mieszkania przy ul. Zdrojowej 42, w żłobku miało miejsce niemalże tragiczne wydarzenie. Mieszkaliśmy na ostatniej kondygnacji. Z korytarza wchodziło się do naszego mieszkania, różnych pomieszczeń gospodarskich oraz na strych. Mirunia w tym czasie już chodziła samodzielnie i biegała.  Ktoś nieuważny nie zamknął na kluch drzwi na strych. Dziecko wyszło z mieszkania, przeszło korytarz i dostało się na strych, skąd wychodziły niewielkie okienka. Ja w tym czasie wracałam ze szkoły. Zobaczyłam ją i usłyszałam głos: „mama”. Struchlałam. Mirunia stała  w okienku, wychylała się i nadal wołała „mama”, „mama”. Zaczęłam do niej wołać głośno, dobitnie, siląc się na spokój: „stój”, „nie ruszaj się”, „poczekaj”, „Już idę do ciebie”. Całe to zdarzenie zauważył ktoś z pracowników żłobka, wbiegł na strych i pochwycił Mirunię> Kiedykolwiek o tym myślę, jestem tak samo przerażona jak wtedy. Dom miał ponad 20 m. wysokości.

*

Dom przy ul. Zdrojowej 42

Mirunia w przedszkolu

Mirunia miała 2,5 roczku gdy przeprowadziliśmy się na ul. Zdrojową. Wtedy poszłam do kierowniczki przedszkola mieszczącego się przy ul. Buczka, pani Ireny Wrzalik, i poprosiłam o wcześniejsze przyjęcie Miruni do przedszkola. Zgodziła się. Zaczął się dla nas nowy, lepszy etap. Mirunia chętnie chodziła do przedszkola. Wszystkiego uczyła się szybko i z łatwością. Śpiewała, tańczyła, brała udział w przedstawieniach, malowała, rysowała, wykonywała różne prace ręczne. Była zadowolona i z niej byli zadowoleni. Rzadko chorowała. Niekiedy tylko miała jedną prośbę, aby nie musiała spać. Starałam się tę prośbę czasem spełnić.

Dzieci w przedszkolu przy ul. Buczka rok 1957 lub 1958.

Przedszkole pracowało w bardzo trudnych warunkach, nie było centralnego ogrzewania, palono w piecach. Kuchnia tez była ubogo wyposażona, ale za to jakie pani Gienia gotowała jedzenie ! Nawet kaszki, które zazwyczaj nie lubią dzieci smakowały znakomicie.

*

Mieszkanie, które otrzymaliśmy z Uzdrowiska, znajdowało się w centrum Kudowy. Budynek był duży, niemal reprezentacyjny. Miał trzy piętra. Na drugim piętrze znajdowało się najładniejsze mieszkanie. W okresie przedwojennym ale i wojennym mieszkał lekarz.  Zajmował 7 pokoi, kuchnię, łazienkę i służbówkę. Po wojnie mieszkały tam później 4 rodziny. My byliśmy jedną z nich. Poza nami mieszkali Zdzisław i Emilia Koźbielska z trójką dzieci: Zygmuntem, Krysią i Jerzykiem, Irena i Józef Szczygłowie z synem Andrzejem i córka Tereską oraz samotna Irena Kosek. (była więźniarka z Ravensbruck). Mieszkanie miało plusy i minusy. Duża ilość osób niemalże pod jednym dachem wymagała sporego zrozumienia i taktu w stosunkach sąsiedzkich. Nie wszyscy byli aniołami.  Z drugiej strony „wspólne” mieszkanie dawało poczucie bezpieczeństwa, szczególnie dzieciom.

Ognisko – Tadziu i pan Zdzisław Koźbielski nasz sąsiad z ul. Zdrojowej                           Na zdjęciu Andrzej Szczygieł, jego kolega nie jest mi znany.

Wycieczka w Góry Stołowe z sąsiadami m.in. z państwem Koźbielskich

Pani Irena była poważna i małomówna. Rzadko nawiązywała rozmowy. Często gniewała się na dzieci. Z nieznanych mi jakiś osobistych przyczyn gniewała się z państwem Koźbielskich. W rozmowie ze mną dawała do zrozumienia, że to sprawy więcej niż osobiste.

Pan Szczygieł nie było osobą spokojną, oj nie!  Nam przydzielono dodatkowy pokój, a przecież mieliśmy tylko jedno dziecko, a oni dwoje. Skandal! Rzeczywiście, pokój przydzielono nam z racji tego, że byłam nauczycielką, a wówczas zgodnie z prawem  nauczyciel mógł posiadać dodatkowy pokój.

Państwo Koźbielscy mieszkali naprzeciwko i mieli tę przewagę nad nami wszystkimi, że zajmowali jedyną łazienkę. Mieli zatem swoją własną a nie wspólną. Dzieciom poświęcali swój czas ale i pieniądze w tym dobrym znaczeniu. Przychodziła do nich pani Peters, z pochodzenia Niemka, i uczyła języka niemieckiego. Wszystkie dzieci Koźbielskich uczyły się dobrze i miały respekt przed rodzicami a szczególnie panem Zdzisławem. W domu wręcz lśniło, o co dbała pani domu. Pani Emilia kochała pana Zdzisława w sposób wyjątkowy i dawała temu wyraz. Wszystkie konflikty kończyły się polubownie, wspólnym spacerem po parku i lampką koniaku w „Piekiełku”.

Na zabawie w Melodii ( po czym nie jeden raz wracaliśmy na ul. Zdrojową 42

 My byliśmy raczej rodzina spokojną, ale zdarzało się, że tańce w „Piekiełku”, „Kosmicznej”  czy „Parkowej kończyły się w naszym mieszkaniu. W tedy śpiewała pani Pisarek „Nie warto było” więc cicho być nie mogło.

Chyba najlepiej było dzieciom. Odwiedzały się wzajemnie i bawiły. Najważniejszy był korytarz. Czasami był salonem, innym razem stawał się boiskiem do grania w piłkę, jeszcze innym razem służył do turlania się po podłodze. Zabawy były znakomite i nic nie mogło zastąpić korytarza. Niezależnie od takich czy innych wad i przywar, takiego czy innego zachowania uważałam, że byliśmy sąsiadami zgodnymi i przyjaźnie nastawionymi do siebie. O sąsiadach z dołu i z góry w 14 odcinku. Zenona Dołęgowska.

 

 ________
GzK:  Droga Pani Zeniu, serdecznie dziękujemy za przesłanie pięknych i wartościowych książek. Przekazała nam Pani drogocenną historię Kudowy – miasta i Ludzi. Dziękujemy, że możemy przypominać o niej w Pani wspomnieniach.
________

_____*_____

Kochane Mamy, z okazji Waszego Święta,

   Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”-OK składa Wam
najserdeczniejsze życzenia: zdrowia, szacunku i miłości,
nieustającej cierpliwości w wychowywaniu przyszłych pokoleń.
Kochamy Was Drogie Mamy!


Dedykujemy Wam Kochane Mamy wiersz Bogumiły Małkiewicz z tomiku ,,Sercem pisane”

__________
Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa” 
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail:marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702