GzK – 23.05.2020

____________________________________________________________________

TO JEST STRONA INTERNETOWA STOWARZYSZENIA OBYWATELSKA KUDOWA 
ZAWIERA INFORMACJE I SPRAWOZDANIA Z DZIAŁALNOSCI SPOŁECZNEJ I KULTURALNEJ  STOWARZYSZENIA
ZGODNIE Z REGULAMINEM STOWARZYSZENIA I UKAZUJE SIĘ NIEREGULARNIE.

Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”- OK
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702

____________________________________________________________________

Uzdrowisko – to perła!
Wymaga szczególnej troski

 

     Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa”-OK w swojej działalności w przeważającej mierze skupiło się na potrzebie zwrócenia uwagi na to,  że przyszłość nasza zależy od nas samych; naszych działań w trosce o środowisko naturalne i jego kondycję.  Byliśmy przy wysychających potokach; zwracaliśmy uwagę na hałas i zanieczyszczenie; na potrzebę nadzoru gminnego w procesie rekultywacji wysypiska śmieci; na potrzębę tworzenia zbiorników retencyjnych, które są niezbędne w czasach suszy; na rozwiązania infrastrukturalne, które ograniczą emisję i ułatwią komunikację, etc.
Można przeczytać m. in. w linkach poniżej:

1. HAŁAS, ZANIECZYSZCZENIE, INFRASTRUKTURA w uzdrowisku- wizja lokalna2. Czy w Kudowie grozi nam susza ?3. Pilnie potrzebne małe retencje wodne4. Zagrożenie powodziowe dla Kudowy5. REKULTYWACJA SKŁADOWISKA w Kudowie- nadzór gminny to nasz obowiązek!!!6. Stanowisko Marszałka Województwa Dolnośląskiego i odpowiedź Burmistrza w sprawie gminnej kontroli procesu rekultywacji

Dlaczego o tym przypominamy?
Między innymi dlatego, że żyjąc w pośpiechu zapominamy o tym wszystkim, co wpływa na nasze życie i zdrowie; zapominamy, że wszystko to, co pozostawimy na Ziemi i o to, jak zadbamy o naszą ekosferę – dotknie nasze dzieci i przyszłe pokolenia. I choć koronawirus przystopował odrobinę ten ,,dziki pęd”, zweryfikował nasze priorytety dając wiele do myślenia – to jednak musimy przypominać sobie, by na nowo nie wpaść w pułapkę dzikiego materializmu i cywilizacji, w której nie ma miejsca na poszanowanie natury, a zieleń wypierana jest betonowymi płytami…

Stowarzyszenie Obywatelska Kudowa wraz ze Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich – Oddział Dolnśląski zaplanowały
Obywatelskie Forum Ekologiczne – 2020,
temat: ,,SUMIENIE, OBOWIĄZEK I ŚRODOWISKO”
Celem było przedstawienie aktualnego stanu środowiska na Dolnym Śląsku i prognoz na dalsze lata; wskazanie przeciwdziałania niekorzystnym skutkom związanym z ociepleniem klimatu oraz działalnością człowieka, uwrażliwienie ludzi na poszanowanie środowiska i jego zasobów, zmotywowanie odpowiedzialnych instytucji do jeszcze większej dbałości o środowisko,  itd.
Dzisiaj – 23 maja 2020 mieliśmy wraz z Państwem uczestniczyć w FORUM, ale niestety ze względu na bardzo dużą ilość uczestników i gości (na co nie pozwalają dzisiejsze ograniczenia związane z pandemią)-  zmuszeni byliśmy przesunąć jego termin, o czym już informowaliśmy na naszej stronie: Obywatelskie FORUM Ekologiczne 2020 – KOMUNIKAT
Bogaty Program Forum został przeniesiony na przyszły rok w Teatrze Zdrojowym.
Otrzymaliśmy już większość Abstraktów i będziemy przedstawiać na naszej stronie zarówno Prelegentów, jak i  streszczenia Ich referatów.
Całość posłuży, jako zwiastun do przyszłego FORUM. Oto pierwsze z nich.

 

_____
Infrastruktura i ekologia – dostęp do wody
w Kudowie-Zdroju

Jagoda Konsztowicz, Kaja Udyrysz, Agata Stanisz

Instytut Antropologii i Etnologii

Wydział Antropologii i Kulturoznawstwa

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu


Na zdjęciu prof. UAM – Pani Agata Stanisz

 

Podstawę dla wystąpienia stanowią przeprowadzone przez studentki IAiE UAM w Poznaniu, Jagodę Konsztowicz i Kaję Udyrysz, antropologiczne badania terenowe, których tematem był społeczny aspekt dostępu do wody na terenie Kudowy-Zdroju.
Badania przeprowadzone były wiosną 2019 roku, a ich kontynuacja będzie miała miejsce jesienią 2020, tym razem w Kłodzku. 

Wystąpienie zostanie poprzedzone krótkim wprowadzeniem prof. UAM Agaty Stanisz na temat potencjału badań społecznych w nurcie antropologii infrastruktury oraz środowiskowej. 

 

Na zdjęciach od lewej: Pani Jagoda Konsztowicz, Pani Kaja Udyrysz

  Punktem wyjścia zrealizowanych badań był fakt występowania wód mineralnych, wpływający na uzdrowiskowy charakter Kudowy. Wykorzystywane w zabiegach dla przyjezdnych kuracjuszy, stanowią o atrakcyjności miejsca na mapie kraju. Jednak nie służą mieszkańcom miasta w codziennym życiu.
Celem przeprowadzonych prac badawczych było poznanie lokalnej infrastruktury wodnej oraz zapoznanie się z potencjalnymi problemami z nią związanymi. Badania opierały się na analizie źródeł zastanych oraz na wywiadach terenowych, przeprowadzanych z mieszkańcami miasta, pracownikami KZWiK oraz urzędnikami UM. Zebrany materiał wykroczył poza wstępne założenia. Głównym z pojawiających się wątków okazał się być trwający od kilku lat, narastający problem suszy, dotykający nie tylko środowisko naturalne, ale również pozbawione przyłącza do miejskich wodociągów gospodarstwa domowe. Nieopłacalność budowy przepompowni i konieczność samodzielnego przeprowadzania odwiertów, a w sytuacji suszy zdobywanie wody na własną rękę, wpływa na negatywne postrzeganie władz miasta przez mieszkańców i powoduje niepewność i frustrację. Negatywnie oceniane są również działania mające na celu ograniczanie wysychania gruntów, np. zaniedbanie istniejących i brak nowych zbiorników retencyjnych.

__________
GzK:Poniżej zamieszczamy informacje z KZWiK na pismo Stowarzyszenia ,,Obywatelska Kudowa”  w sprawie zasobów wodnych w Kudowie,  prognoz na najbliższe lata i ewentualnych planów KZWiK w zakresie ,,polityki wodnej” .
__________

_____
kliknij w linki:
Pismo: wniosek do KZWiK – FORUM
Informacje z KZWiK: Odpowiedź z KZWiK – FORUM

 


_____
Polityka przestrzenna gminy
jako narzędzie ochrony powietrza.

Urszula Karpowicz 

Myśl globalnie, działaj lokalnie.
René Jules Dubos

 

Urszula Karpowicz – Architekt, specjalista w zakresie gospodarki przestrzennej, czynny projektant architektury z kilkunastoletnim doświadczeniem w pracy samorządowej na stanowiskach związanych z planowaniem i gospodarką przestrzenną oraz wydawaniem pozwoleń na budowę. 


Procesy planowania przestrzennego w Polsce reguluje
Ustawa z dnia 27 marca 2003 roku o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wskazuje, że kształtowanie i prowadzenie polityki przestrzennej na terenie gminy, należy do zadań własnych gminy. 

Dokumenty planistyczne na poziomie gminy to studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. 

Oba dokumenty opracowuje się na podstawie ekofizjografii, w której opisuje się poszczególne elementy przyrodnicze danego obszaru i powiązania między tymi elementami. 

W planie miejscowym obowiązkowo należy określić zasady ochrony środowiska. Ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym zobowiązuje i jednocześnie umożliwia gminie wprowadzanie konkretnych ustaleń w planach miejscowych, które mają wpływ na ograniczanie emisji zanieczyszczeń do powietrza:

  • ustalanie przeznaczenia terenów w sposób umożliwiający pogodzenie funkcji rozwojowych z funkcjami środowiskowymi
  • kształtowanie zabudowy oraz planowanie terenów zielonych z uwzględnieniem fizjografii terenu i naturalnego przewietrzania
  • lokalizowanie zabudowy z uwzględnieniem zasady minimalizowania transportochłonności układu przestrzennego oraz maksymalnego wykorzystania publicznego transportu zbiorowego jako podstawowego środka transportu, 
  • ustalanie zasad komunikacji z zastosowaniem rozwiązań ułatwiających przemieszczanie się pieszych i rowerzystów
  • ustalanie  nakazów i ograniczeń w zakresie możliwych do zastosowania źródeł ciepła.

Nie można zapomnieć, że nawet najdoskonalsze dokumenty nie ochronią środowiska i nie zapewnią czystego powietrza, jeśli ich ustalenia nie będą egzekwowane i realizowane przez nas ludzi: urzędników, projektantów, inwestorów, mieszkańców.

 

_____
Inwestycja z której jestem dumna

Ewa Ziniak

 

      Cieszy mnie bardzo powstajacy przy ul. Kombatantów plac zabaw i siłownia zewnętrzna.

W 2016 roku przy okazji uruchomionego w naszym mieście Budżetu Obywatelskiego złożyłam wniosek o budowę w tym miejscu siłowni zewnętrznej i placu zabaw. Przyznaję trochę było w tym egoizmu, bo spędzałam na tym zaniedbanym placu zabaw sporo czasu z wnuczką. Niestety były lepsze projekty z większą siłą przebicia. Byłam jednak uparta i dopilnowałam, by mój projekt znalazł sie w Lokalnym Programie Rewitalizacji.
Duże wsparcie otrzymałam od Stowarzyszenia Obywatelska Kudowa, którego jestem członkiem.

W chwili obecnej trwają na tym placu prace remontowe.
Wczoraj postepy prac oraz plan całego placu oglądałam razem z panią Burmistrz Anetą Potoczną.
Cieszy mnie, że zachowano drzewa, które dadzą cień w upalne dni. Myślę, że plac będzie gotowy przed nadchodzącym sezonem, stając się miejscem odpoczynku i relaksu zarówno dla Kudowian, jak i turystów i wczasowiczów, na których czekamy z utęsknieniem.

Na koniec taka refleksja:

Nie bójmy się wcielać w życietego,  o czym marzymy – samym „gadaniem” nic nie zdziałamy !

 

_____
Minęło 75 lat…
Słone

Henryk Cholawski

Obraz nieznanego autora – basen pływacki w Słonem

Bardzo interesująca i ciekawa jest historia Słonego, zaczynając od nazwy tej wioski (obecnie ulicy Kudowy – Zdroju ), a kończąc na działalności mieszkańców. Przewodnicy turystyczni (z wyjątkiem  oczywiście kudowskich) opowiadają dziwne i śmieszne historie na temat pochodzenia nazwy byłej wsi Słone. Otóż jedni twierdzą, że nazwa wsi Słone pochodzi stąd, że na granicy trzeba było „ słono” płacić, a inni, że tutaj kiedyś było słone jezioro. Wiadomo jak to jest z przewodnikami; ponosi ich wyobraźnia twórcza.
Otóż fakty są inne. Pierwsza informacja z końca XIII w. mówi, że jest to osada czeska. Od roku 1410 właścicielem osady był Kuneś ze Slanego, a od 1448 r Heinrich z Doubravice, który nazywał siebie Slansky z Doubravice. Później właścicielem został Tobiaś Slansky, który był okrutnym i bezwzględnym właścicielem, zastrzelonym przez kłusownika.  Wdowa po nim sprzedała wioskę miastu Nachod. Jak z powyższego wynika, nazwa wioski „ Slane” pochodzi od nazwisk właścicieli wioski. Do roku 1945 miasto Nachod oraz gospodarze zamku w Nachodzie  byli  właścicielami niektórych pól, lasów, łąk w Słonem oraz „ Slanskiego dworu”.  W  1949 r  tereny te zostały przejęte przez polski Skarb Państwa. W okresie panowania pruskiego używano nazwy „Schlaney”, a od 1937 do 1945 roku „Schnellau”. Polacy powrócili to starej czeskiej nazwy  i wieś nazwali „Słone”. W 1939 r w Słonem mieszkało 911 mieszkańców. Słone było bogatą wsią. Był tutaj browar, 4 gospody, 2 stolarnie, 3 młyny, szkoła podstawowa, a nawet odkryty basen, gdzie popływać przychodziła młodzież nawet z Nachodu.  W 108 domach  tkano tkaniny bawełniane na krosnach. Ale największe dochody przynosił przemyt towarów przez granicę. Jak pisał Alois Jiraśek w powieści – Kronika U nas ( pasaźe o paśeractvi ) – „Taki przywódca Malek, uzbrojony jedynie w porządny kij sękaty, miał w swojej grupie aż 40 nosicieli. Towar ( korzenie, sól, żywność, tytoń i książki ) kupował w Kłodzku i nosił często aż do Hradca Kralove i na odwrót. Na przykład Jan Kopaćek, pierwotnie z synem, także przemycał,  a za uzyskane z przemytu pieniądze postawił w Słonem Dom Towarowy, dokąd przywoził hurtowo towary aż z Kłodzka. Tam przemytnicy zaopatrywali się w towary” ( tłumaczenie własne).Ten wspomniany Dom Towarowy został zbudowany w 1868 r.                                                                                                                                    


Współczesny widok byłego Domu Towarowego ( Słone nr 109 )

budynku tym była oczywiście gospoda, gdzie spotykali się przemytnicy i ustalali miejsca przekraczania granicy, na podstawie wcześniej otrzymywanej  informacji o tym, gdzie nie strzegą w tym czasie granicy celnicy.
Pikanterii całemu procederowi daje to, że przemytem trudnili  się żołnierze,  którzy po zakończeniu służby  przeszli na emeryturę , a wcześniej służyli w ochronie tej granicy.
Po Janie Kopackim firmę przejął jego krewny C. Schmidt.
Były Dom Towarowy, pod dzisiejszym adresem Słone 109, po 1945  roku mieścił wiejską świetlicę, a później urządzono w nim  mieszkania dla miejscowych rodzin. Pisząc o Słonem, należy wspomnieć o tutejszym browarze. Według wspomnień córki właściciela, Pani Ursuli Herden, browar został założony w roku 1835.

 

 

                                                                                                                                                                 

Browar w Słonem.                                                 Budynek rodzinny Carla Herdena ( Słone nr 33 )

Dziadek Carl Herden pod koniec XIX w. rozwinął działalność na dużą skalę. Dzięki temu wybudował w 1893 r nowy dom (obecnie wielorodzinny dom pod nr 33 ),  a na początku XX w. zmodernizował browar, kupił 24 ha ziemi od właścicieli zamku w Nachodzie, zbudował stajnie, stodoły i mieszkania dla pracowników. W tym czasie uważano, że był najbogatszym człowiekiem w Hrabstwie Kłodzkim. Piwo z tego browaru było sprzedawane pod nazwą „ Carl Herden”. Kryzys w latach trzydziestych znacznie ograniczył produkcję browaru, i co za tym idzie, dochody z tego browaru. Browar wytwarzał  piwo  do wiosny  1945 roku. Po tym czasie w browarze rozlewano piwo z Radkowa pod nazwą „ Górska Perła” i wytwarzano oranżadę do początku lat dziewięćdziesiątych XX w, kiedy zamknięto browar.

 

_____
KUDOWSKIE LABORATORIA

Bronisław MJ Kamiński

Na początku maja 2020 r zadzwonił do mnie pewien znany dziennikarz i zapytał: jak tam w Kudowie w tej pandemii ? Słyszałem, że jest gorzej  niż po upadku KZPB w 1992 r ? Jak jest ?  Co się dzieje w sanatoriach ?– Odpowiedziałem : przyjedź i zobacz. Usłyszałem: nie mogę przyjechać, bo nie wolno jeździć,wirus mnie zamknął.  Przyjedzie, jak tylko to będzie możliwe. Tymczasem koronawirus wchodzi coraz głębiej w nasze codzienne życie i w naszą wyobraźnię. Skad się to wzięło ?- pytają  ludzie uczeni i nieuczeni – diabeł nam to podrzucił, czy natura ? Zbyt mało wagi przykłada ludzkość  do technicznych rozwiązań dla  zachowania higieny i warunków życia przy ogromnej ilości ludzi na Ziemi (blisko  8 milioardów). Mówiąc twardo i na wprost, jest codzienne około 8 miliardów kup gówien, ileż ta ziemia, rzeki, morza i oceany mogą wytrzymać, żeby  doczyścić to wszystko  do potrzeb  życia? A przybywa tego coraz więcej i więcej. Przypomnij sobie  , Drogi Czytelniku, co wylałeś wczoraj do misku ustępowej , czyszcząc swoje mieszkanie. Co wylałeś? A to poszło do oczyszczalni i znowu do picia i zjedzenia. Smacznego ! Gdy budowaliśmy w Kudowie oczyszczalnię, Burmistrz Kręcichwost  prosił by rozglądać się wszędzie za środkami finansowymi. Wpadłem na pomysł, by porozmawiać o tym z Konsulem Generalnym Niemiec we Wrocławiu. Przyjął mnie wytwornie, spodziewając się kulturalno-filozoficznej rozmowy.”No i jaką mamy sprawę” ? – ładnie zapytał. Powiedziałem, że mamy sprawę ważną dla Niemiec. A jaką ? – Niesmiało powiedziałem: oczyszczalnia ścieków. Zastanowił się chwilę i dalej pytał: a  w czym tu jest „sprawa „niemiecka” ?  – Teraz musiałem walnąć z tzw.grubej rury: a w tym , że z Kudowy ścieki płyną do Niemiec .Usłyszałem: tak, to jest poważna sprawa. Ten problem udało się panu Czesławowi rozwiązać i za to zasłużył na pomnik. „Te rzeczy” już nie płyną z Kudowy do Czech i do  Niemiec , tak jak płynęły kiedyś, jest lepiej, przynamiej w Kudowie. W skali większej i międzynarodowej  jest trochę gorzej. Ten czytelny obrazek z zycia pokazuje, że w zanieczyszczeniu środowiska mamy jedno ze źródeł wirusów, ale że nie musimy być bezradni.

Zawirusowanie w fundamentach  medycyny   

    Fundamentem medycyny i biologii jest laboratorium.Tam gdzie jest laboratorium , tam jest nauka, mikroskopy, ważenie, odczynniki, wynajdywanie czegoś, co oczy nie widzą, a co trzeba znaleźć, wykryć i coś z tym zrobić. Czy może istnieć medycyna bez laboratoriów? – Może istnieć , ale to będą jakieś czary i zgadywania jak u  średniowiecznych czarownic, zielarek i znachorów. Trzy razy spłunąc przez lewe ramię i odejdzie, a do tego łyk wody ze źródełka, z tym , że wodę trzeba pobrać o północy , punkt dwunasta ! – tak mogło wyglądąć takie  zalecenie w leczeniu. Od czasów średniowiecznych epidemii oddaliliśmy się dzięki  laboratorom i nauce. W czasach Polski Ludowej nie ufano żadnym znachorom, obowiązywał światopogląd naukowy;  w uzdrowisku kudowskim  było duże laboratorium, było także  w Szpitalu Wojskowym ( dzisiejszy Szpital Rehabilitacyny), było laboratorium Hematologiczne w Szpitalu Rehabilitacyjnym Hematologicznym dla Dzieci „Orlik”. Teraz, coś mniej o nich słychać . Gdy były laboratoria , było także wielu znanych profesorów, w Udrowisku kudowskim  był Ośrodek Naukowy. Jeśli – w szerszym polu niż tylko uzdrowiska –  jest mniej laboratoriów , to może być znak, że fundamenty medycyny zostały naruszone i walka z wirusami schodzi na dalszy plan. Istnienie  laboratorium – w zakresie dopuszczonym przez technologie – rzutuje korzystnie na ogólną dyscyplinę i powagę całego procesu leczniczego z jego fizycznym otoczeniem. Jak  tak dalej pójdzie , to nadejdzie  czas , gdy o połnocy ktoś zacznie się zakradać do źródełka z flaszeczką. Mój znajomy, z szufladami pełnymi opakowań po różnych lekach powiedział do mnie  rok temu: teraz to można mieć uzdrowisko każde jakie tylko się chce , w każdej chwili i prawie wszędzie ; wystarczy wejśc do sklepu z butelkami wód mineralnych, wziąć coś za grosze, pójść w krzazki, jak najdalej od śmierdzących od spalin  ulic i kopcących domów, pić wodę, głęboko dychać i wąchać kwiatki. Gdy zbraknie laboratoriów i nauki, gubi się powaga medycyny i otwierają  się drogi dla wirusów .

Dołóż się myślą !

Laboratorium, to także  schodzenie w głębiny życia i nabierania dla niego respektu; lepiej widać wszystko we wzjemnych związkach. Laboratorium , to symbol myślenia z respektem dla życia , to nie piękno elewacji budynków , ładny chodnik i płytki  ceramiczne na  kortytarzach. Laboratorium, to życie w głębi, nie widoczne,jakby  na drugim planie.Budynki można dobrze sprzedać, gdy są ładne,ale ich piękno nie decyduje o wewnętrznej sile i rozwoju, a na tym właśnie powinno zależeć uzdrowisku.  Czy wysoko obmurowane potoki kudowskie  i ściana kamienna stawu parkowego od strony Al.Jana Pawła II zaświadczają o respektowaniu życia ? i dobroci wobec wszelkiego stworzenia ? To nie są pytania czysto retoryczne, zwłaszcza w miejscowości …uzdrowiskowej, w której jeż lub żaba ginie stojąc nad niedostępnie obmurowaną wodą. Tak obmurowano dawniej,  tak kiedyś robiono, ale dzisiaj wymagania są inne, wrażliwość inna  i to trzeba zmieniać. Te smutne mury są tym smutniejsze,że – jak mówią wrażliwsi ludzie –  nie znalażł się żaden uczeń kudowskiej szkoły podstawowej i średniej, który głośno krzyczałby o tym na ulicy i rozbijał te kamienie. Gdyby zjawiła się tu młoda uczennica  szwedzka , to w   tych murach byłyby już wyrwy dla zwierząt.

Czy  każdy  może coś  zrobić dla poprawienia  lub zmiany tej sytuacji ? Mądrzy ludzie mówią,że mózg każdego z nas jest radiostacją, wysyła fale  elektromagnetyczne , im więcej będzie fal dobrych , tym bardziej będą się zagęszczać i tworzyć masę. Każdy i zawsze może dołożyć się myslą. Nie bądźmy obojętni, gdy widzimy,że coś w ochronie środowiska naturalnego  zbacza z właściwego kursu..Wyrazając swoje wątpliwości nie atakujemy niekogo, nie ma do tego powodów. Obecnie w Polsce zapanowała niemal powszechnie leninowska metoda myślenia i działania  : „Kto – kogo !”. Mamy ją wszędzie: w domu, w telewizji, w szkole, w udziale młodzieży w nagonce w polowaniach,  a przede wszystkim w polityce. Jest to metoda praktyczna i efektywana na  krótką metę, lecz na dłuższą metę jest  samobójcza, Wypraktykował to sam Wlodzimierz Iljicz, nie musimy sprawdzać. Wirus przypomniał nam o potrzebie  zgody z przyrodą, z pokorą wobec natury i respektu wobec wszelkiego życia. O tym opowiem także temu wspomnianemu na wstępie dziennikarzowi, żeby dostrzegł różniće pomiędzy rokiem 1992 a 2020 w Kudowie (Zdroju). Bronisław MJ Kamiński.     

 

______
MECHANIZM CZYLI JAK TO JEST Z TOLERANCJĄ

Robert Błaszak

Pojęcie tolerancji dla mnie, inżyniera mechanika, kojarzy się z dopuszczalnymi odchyłkami kształtu i wymiaru części maszyn i mechanizmów. Tu tolerancja wymiarowa jest najczęściej niezwykle mała – zwykle mierzona w mikrometrach, a nawet mikronach. Ba, niektóre elementy np. silników są dobierane metodą grup selekcyjnych po bardzo dokładnej kontroli wymiarowej. Istotą tej tolerancji jest jednak takie dopasowanie, by mechanizm precyzyjnie działał.

W społeczeństwie nie umiemy się tak dokładnie mierzyć – nie ma takiej potrzeby. Aby jednak współistnieć, musimy mieć jeden podstawowy model etyczny oparty na podstawowej wartości, jaką jest szacunek dla bliźniego. Istota człowieczeństwa jest właśnie w tym, by się ponad drugiego nie wywyższać, by potrafić z nim pokojowo współistnieć w poszanowaniu jego godności, przekonań i światopoglądu. 

Współpracujące elementy mechanizmu nie muszą być z tego samego materiału. Ba… nawet często nie powinny. W łożyskach ślizgowych materiał piasty zwykle jest bardziej miękki niż czop wału. Jak to przełożyć na stosunki międzyludzkie? Czym jest ludzka twardość?

W moim przekonaniu w każdym z nas jest trochę twardości – w innych miejscach jesteśmy podatni. Współpracując ze sobą nawzajem w różnych sprawach musimy ustępować, iść na kompromis – jednak twardo trzymamy się imponderabiliów i pewnych zasad funkcjonowania, które uznajemy za nienaruszalne. Trzymamy się ich – jak uważamy – w dobrej wierze, przedkładając je nad wyraźnie w naszym odczuciu mylne i w złych zamiarach podane racje i idee innych. To są granice naszej tolerancji. Jednak zdolność do kompromisu w sprawach mniej istotnych daje nam możliwość dopasowania się i utworzenia w naszej wspólnocie prawdziwie skutecznego, prawidłowo funkcjonującego mechanizmu, w którym tak naprawdę różnorodność staje się piękną strukturą, a wzajemny szacunek i uznanie spoiwem.

Tę wspomnianą twardość powinniśmy wszyscy okazać wobec tych, którzy dla własnych, partykularnych interesów gotowi są krzewić ksenofobię, ideologie podziału i wartościowania ludzi na lepszych i gorszych według kryteriów rasowych, narodowych czy religijnych, czy jakichkolwiek innych. To są – czasem nawet mimowolni – konstruktorzy złych mechanizmów, które w historii zmieliły miliony istnień ludzkich. Nie możemy dopuszczać do ich powstania. 

Zauważmy jak łatwo udaje się zaszczepić takie myśli w społeczeństwie. Jak krucha jest i chwiejna równowaga, w której dziś żyjemy. A przecież jest ona zbudowana na humanistycznych i chrześcijańskich (i nie tylko, bo przecież obecnych we wszystkich religiach i wierzeniach) podstawach: miłości bliźniego (bez dodatkowych warunków) oraz dekalogu, z najważniejszym, piątym przykazaniem (również bez dodatkowych warunków i wyjątków). 

A w Polsce zbudziły się dziś te właśnie demony poróżniające i nacjonalistyczne – paradoksalnie i bezczelnie na te właśnie chrześcijańskie wartości się powołujące. To jest niedopuszczalne – temu każdy dobry człowiek, dobry chrześcijanin musi dać stanowczy odpór.

Robb, 16.08.2018

_____*_____
Kudowskie Wspomnienia


Moje teatralne zainteresowania – część  IX

Krystyna Rygielska

Kim ja chciałam w życiu być?
Na pewno  podobał mi się teatr. Lubiłam przygotowywać przedstawienia dla rodziców, niani  i rodzeństwa. Wszystko miałam przemyślane. Najpierw rysowałam plakat, który przypinałam w przedpokoju, podawałam datę i godzinę przedstawienia; wymyślałam scenariusz, wierszyki, zatrudniałam do tego siostrę Elę, siostra Marysia była ode  mnie 11 lat starsza więc do takich zabaw już nie pasowała. Ona występowała w Teatrze Zdrojowym. Pamiętam Jej monolog „Śmieszka „, podsłuchiwałam i podglądałam jak przestawiała go moim rodzicom. Wspaniałym miejscem do podglądania była dziurka od klucza w dziecinnym pokoju. W moim domowym teatrze wszystko musiało być dograne. Były zrobione bilety wstępu, do tego zatrudniałam moją siostrę Elę, która nie chciała występować a brat Boguś był na to za mały.
                                                                      Mój brat Boguś, na koniku, patataj, patataj, pojedziemy w piękny kraj…
Przed przedstawieniem  ustawiałam w przejściu do pokoju rodziców krzesła, wszystko było jak w prawdziwym teatrze. były sprawdzane bilety, nawet brat Boguś w wózeczku  oglądał te moje występy. Nie chodziłam jeszcze do szkoły, więc uczyłam się na pamięć wierszyków z czasopism dziecięcych lub gdzieś usłyszanych Najbardziej podobała się oda do nocnika, którą gdzieś usłyszałam i nauczyłam się na  pamięć. a brzmiała ona tak:
O, ty który stoisz pod łóżkiem z porcelanowym uszkiem,
do Ciebie o północy cała rodzinka kroczy,
słychać armatnie wystrzały, a ty stoisz piękny i wytrwały.
To ja, poruszam się moim ulubionym tanecznym krokiem
Najbardziej i najgłośniej śmiała się Niania, znała ten wierszyk wcześniej , ale widocznie ja powiedziałam go tak zabawnie.  Tylko ja występowałam, więcej artystów nie było, ale rodzice doceniali moją pracę  i po występie bili mi brawa.  Na tym moje zamiłowanie do teatru się nie kończyło. W Domu Wczasowym „Barbara” były prowadzone na świetlicy zajęcia dla dzieci z okolicy.  Były tańce, piękne stroje.  Ja też występowałam w Teatrze Zdrojowym, a jakże!  Pamiętam mój występ, miałam zrobiony przez mamusię piękny strój motyla tańczyłam w układzie zbiorowym jako motylek i śpiewałam: Motylkiem, motylkiem, chciałabym być, motylka skrzydełka mieć bo motylka życie to raj , ach raj…. motylku rączkę mi daj i podawałam dziewczynce rączkę która stała obok mnie.. ale zamiast prawej,  lewą , bo byłam leworęczna ….i to też było zabawne.
Za Pocztą  przy ul. Poznańskiej znajdował się budynek z ładną oszkloną werandą, Tam spotykały się dzieci z harcerzami. Ja też tam byłam, razem z dziećmi uczyłam się czytania z podziałem na role. Przygotowaliśmy spektakl wg powieści Henryka Sienkiewicza :  ” W pustyni i w puszczy”;  ja grałam w tym spektaklu Murzynkę i musiałam być do tego odpowiednio ubrana. Siostra Marysia w przeddzień występu nakręciła mi włosy na szmatki, żeby były  pokręcone, mamusia uszyła mi spódniczkę suto pomarszczoną i do tego śliczną bluzeczkę . W dniu spektaklu Marysia wysmarowała mnie sadzą , byłam czarniuteńka, pomalowała mi usta szminką, co mnie bardzo ucieszyło, ułożyła włosy, które były bardzo pokręcone i założyła mi na szyję ozdobne korale, żebym wyglądała jak prawdziwa Murzynka. Czułam się jak prawdziwa aktorka , co to była za radość!  Przed wyjściem do teatru  poszłam jeszcze do kancelarii tatusia, żeby mu się pokazać, ale Tatuś mnie nie poznał. Przyglądał mi się  bardzo długo, wreszcie powiedział: – Proszę zejść na dół , tam są okienka kasowe i Panią obsłużą. Myślał pewnie, że jakaś Murzynka przyjechała do Kudowy na wczasy, tylko taka malutka ?  Wtedy ja się roześmiałam i powiedziałam; tatusiu, to ja , Krysia… Ale było wesoło! Poszłam z siostrą do teatru, wszyscy przechodnie się za mną oglądali, musiałam ładnie wyglądać. Po występie nie było już tak ciekawie. Tłusta sadza się rozmazała, ciężko było ją zmyć, ale przy pomocy naszej niezastąpionej Niani wszystko było osiągalne.
Jak każde dziecko, zwłaszcza dziewczynka lubiłam się przebierać. W dużym na 14 m przedpokoju w naszym mieszkaniu stał drewniany kufer, zamykany na kłódkę. Dla mnie kufer był duży i kłódka też. Sama nie umiałam tego kufra  otworzyć ani podnieść wieka Prosiłam o to nianię, która raz za jakiś czas  otworzyła ten skarb, zabezpieczyła wieko, żeby mnie nie uderzyło , powyciągała kilka złożonych ubrań, tych, w których jeszcze nie chodziłam , bo były na mnie za duże  i ja się przebierałam, najczęściej przymierzałam czapkę z futerka zająca,, cieplutką i śliczną. Biegłam do pokoju rodziców, przystawiałam do etażerki moje małe krzesełko i przyglądałam się jak mała modelka. Mogło to trwać godzinami, ale to też był ograniczony czas, który bardzo szybko mijał.. Czasem moja siostra Ela zabierała mnie do swojej koleżanki, która mieszkała naprzeciw szkoły przy ul. ! go Maja. Na strychu były cudowne stroje po poprzednikach, którzy tu wcześniej  mieszkali. Może były używane na balach maskowych, tego nie wiem…. Takich sukien nigdy więcej nie widziałam. Były lekkie , ozdobione złotymi nićmi, z falbanami. najbardziej podobała mi się suknia przedstawiająca noc. Były na niej gwiazdki, przecudowne, złote na granatowym tle. Była taka duża, że  chowałam się do niej cała, musiałam sobie poradzić z tą dużą ilością materiału. Dom był przy drodze, więc jak się już wyszykowałam, to paradowałam wzdłuż głównej ulicy, która prowadziła do Straży Pożarnej i wyżej do górnej Kudowy. Dla spacerowiczów to była nowość, mała dziewczynka, przebrana za noc w przydługiej sukni, pięknej j i eleganckiej. Znów zbierałam brawa, bo nie było w tym czasie telewizji, więc widok takiej wystrojonej dziewczynki wpadał w oko.
 Nie mam zdjęć z tego okresu, więc proszę uruchomić wyobraźnię, chyba warto….Krystyna Rygielska
.

Jesteśmy w Kudowie.

Od lewej:
ja, moja szwagierka, też Krystyna, mój brat Bogdan,

którzy przyjechali z Kanady i mój mąż Jerzy.
Wszyscy uwielbiamy Kudowę Zdrój. 

 

_____
Wspomnienia Kudowskie – część 12

Zenona Dołęgowska

c.d……. Dwa wydarzenia z Domu Młodego Robotnika miały wpływ na moje dalsze życie. W maju mieszkanka bloku 5 zawiadomiła mnie, że została doszczętnie okradziona. Jak zawsze w takich okolicznościach przybyła milicja. Sprawa wydawała się jasna. Kradzieży dokonała współmieszkanka, która opuściła pokój i do pracy nie przyszłą. Co prawda nie był to żaden dowód, bo w owym czasie wiele pracowników KZPB samowolnie opuszczało pracę, czasami wracali, czasami nie. Zatrudnić się można było wszędzie za podobne wynagrodzenie (tkaczka zarabiał 2 , czasami 2,5 raza więcej niż nauczyciel). Poszkodowana otrzymała bezzwrotną pożyczkę na niezbędne dla siebie zakupy i wszystko wróciło do normy. Do normy nie wróciła jednak moja dusza.  Czułam się odpowiedzialne za to , co dzieje się w DMR, a jednocześnie byłam bezsilna. Kradzieże przecież zdarzały się częściej, może tylko nie na taka skalę.

Pod koniec czerwca, podczas pięknej, słonecznej pogody, zdarzył się na terenie DMR tragiczny wypadek. 19 – letnia mieszkanka utopiła się w basenie. Pogotowie, szybka pomoc medyczna udzielona przez felczera Aleksandra Safira, nie pomogła. Dalsze śledztwo prowadzone przez milicję nie wykazało zaniedbań z mojej strony, ale samopoczucie miałam fatalne. W DMR trwały przygotowania do pogrzebu Jabłońskiej. Postanowiłam pojechać do rodziców, aby powiadomić o tragicznym wypadku córki. Sądziłam że zechcą ją pochować w rodzinnej wsi. Rodzice mieszkali na Podkarpaciu w pobliżu Krosna.

Jechałam pociągiem całą noc i układałam mowę, którą wypowiem podczas spotkania. Dopracowywałam wszystkie detale słowne, aby tę wiadomość przekazać jak najdelikatniej. Do wsi dotarłam wczesnym rankiem. Z mgły wyłoniła się wieś. Domy były pokryte słomianą strzechą. Ich chałupa nie odbiegała wyglądem od innych. W izbie był ojciec, matka i kilkoro dzieci. Przedstawiłam się i rozpoczęłam rozmowę. Jakie było moje zdziwienie i jednocześnie przerażenie, gdy ojciec wysłuchawszy powiedział, że oni to córki już dawno nie mają, nie interesuje ich jej los. Po prostu dawno się jej wyrzekli. Nie wierzyłam własnym uszom. Wyszłam. Myśli kłębiły się.

Następnie pojechałam do brata dziewczyny, który mieszkał w drugim końcu Polski w Rudzieńcu koło Kędzierzyna. Reakcja jego była już inna, ale na pogrzeb też nie przyjechał.
Do pogrzebu wszystko było przygotowane. Uszyta była przez koleżanki z białego atłasu suknia, kupiona z jasnego drzewa trumna, dopracowane były wszystkie szczegóły. Kondukt żałoby był niekończący się, niesione liczne wieńce i kwiaty, grała orkiestra, żegnały ja koleżanki, mieszkanki DMR. Nad grobem przemawiał dyrektor fabryki. Odwiedzałam jej grób na Zakrzu, do chwili wyjazdu z Kudowy.

Jakież było moje zdziwienie, gdy po pewnym czasie rodzice jej upomnieli się o pieniądze z ubezpieczenia. Zgroza.

*

W lipcu pojechałam na sesje letnią do Zaocznego Studium Nauczycielskiego we Wrocławiu. Idąc ulicą w pobliżu Centralnego Domu Towarowego, zobaczyłam idącą z przeciwka dawną mieszkankę DMR, domniemana złodziejkę. Przystanęłam ja, przystanęła i ona. Zaczęłyśmy rozmawiać o rzeczach zupełnie obojętnych, nie związanych z Kudową ani DMR czy kradzieżą. Dziewczyna weszła do mijanego kiosku, ja również. Kupiłam gazetę. Myśli kłębiły się w mojej głowie, wiedziałam że musze doprowadzić ją na milicję. Wyszłyśmy z kiosku. W pewnej chwili zobaczyłam idącego z naprzeciwka kapitana Wojska Polskiego. Zatrzymałam się i szybko zaczęłam mówić: „To jest złodziejka, proszę mi pomóc doprowadzić ją na milicję”. Widocznie szybkość działania poraziła ją, bo złodziejka nie zrobiła kroku. Doprowadziliśmy ją do najbliższego skrzyżowania gdzie stała milicja drogowa. W asyście milicjanta doszliśmy do posterunku MO, gdzie złożyłam zeznanie. Nasz „ptaszek” przyznał się. Okazało się, że wszystkie przedmioty, które ukradła, leżały jeszcze w skrytkach na stacji kolejowej Wrocław Główny. Potem był sąd i wyrok.

Po tych ale i innych wydarzeniach w DMR, coraz częściej myślałam o powrocie do szkoły. Wiedziałam, że nie jestem w stanie zaspokoić wielu potrzeb tych młodych kobiet, że ogrom prac organizacyjnych, porządkowych, administracyjnych, biurowych, księgowych  przerasta  mnie. Dobrze, że to ja sama krytycznym okiem spojrzałam na tą sytuację, zanim dostrzegli to inni. Wróciłam do szkoły 1 września 1957r. Zenona Dołęgowska (c.d.n.)

_____*_____

PAMIĘTAMY O BOHATERSKICH ŻOŁNIERZACH

Na zdjęciu: Krystytna Machowska i Krzysztof Szymański u grobu płk Ryszarda Machowskiego. Zdjęcie wykonał Bronisław MJ Kamiński

W dniu 9 maja 2020r  – tak jak w latach poprzednich – odwiedzamy groby żułnierskie na cmentarzach kudowskich. W tym roku , na skutek epidemii nie można było zejść się  większą grupą . Trzy osobowa delegacja : Krystyna Machowska, Krzysztof Szymański i Bronisław MJ Kamiński odwiedziła  groby żołnierzy ze wszystkich polskich formacji wojskowych z frontu wschodniego i zachodniego, jacy spoczywają w Kudowie. Nad grobem płk Ryszarda Machowskiego  zatrzymano się dłużej i wygłoszono krótkie przemówienia. Pamiętamy tego bohaterskiego żołnierza II Armii Wojska Polskiego . który przeszedł szlak bojowy od rodznnego Lwowa do ostatniej bitwy i został ozdnaczony wysokimi odznaczeniami za bohaterstwo wojenne. Na zakończenie wędrówki wśród żołnierskich mogił  i przed urnami z prochami żołnierzy , delegacja zatrzymała się nad mogiłą żołnierza radzieckiego. Nie ma imienia i nazwiska, żołnierz nieznany, mogiła oznakowana jest czerwoną gwiazdą Armii Radzieckiej, jest zadbana. Trzeba przypomnieć,że Kudowę wyzwoliła Armia Czerwona w dniu 10 maja 1945r . Tu wojna trwała dłużej niż w Berlinie, bowiem w pobliżu Kudowy , po stronie czeskiej istniało silne zgrupowanie pancerne armii hitlerowskiej, które już nie zdążyło  z odsieczą Berlinowi. W naszym nadgranicznym mieście wyrażamy wdzięczność wszystkim żołnierzom koalicji antyhitlerowskiej za bohaterstwo i zniszczenie straszliwego zła , jakim był niemiecki faszyzm. (Grupa Obywatelska )

 

_____*_____
Twórczość pandemiana

 

 

Bogumiła Wydarzyńska Małkiewicz- (z d. Indyka, ur. 27.02.1948 r. w Górzanej k/Złotowa).
Animatorka kultury w Klubie Ruchu oraz Bibliotece Wiejskiej w Górzanej. Laureatka wielu nagród, wyróżnień w pracy z dziećmi i młodzieżą. Założycielka Teatru Kukiełkowego dla dzieci i młodzieży, Zespołu taneczno-pieśniarskiego, Inicjatorka prób poetyckich; od 1978 r. pobudza społeczność do rozwijania kultury ludowej i podtrzymywania tradycji.
W 1984 r. zajęła III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie ,,Klub Prasy i Książki w moich wspomnieniach”.
Pisze wiersze z potrzeby serca. Tomik ,,Sercem pisane” jest częścią jej dorobku literackiego. Debiut!


***

 

MAJOWĄ NOCĄ

tęskną, samotną
w szybę zapukał gość ….
Liliową kiścią bzu
wonnym szeptem
zaszeleścił
miłosną pieśń.
Oknem otwartym
w ramiona wpadł
roztańczony wiatrem
jabłoni płatków
– deszcz pachnący ….
Odurzonemu sercu
skradł łzę

tęsknoty
cichą ….

 

 

_____*_____

Marek Krzyścin –  Jako poeta debiutował w 1988roku. Jego wiersze publikowane były  w wielu czasopismach kulturowych oraz na  antenie Radia Wrocław i Radia Kłodzko. Od 1986  związany z Kłodzkim Klubem Literatów. Autor 3 tomików wierszy; Laureat wielu konkursów i wyróżnień; w 1999 Wrocław – obok takich  znakomitości jak K.I. Gałczyński, Tadeusz Różewicz, R. Kołakowski, R. Wojaczek czy Urszula Kozioł znalazł się w „Wyborze wierszy o rzece”;  współpracował z  ogólnopolskim kwartalnikiem „Fajka” – był  sekretarzem redakcji – przez  kilka lat był  członkiem redakcji  dwutygodnika „Co Gdzie Kiedy”, którego  wydawcą było Towarzystwo Miłośników Szczytnej. Autor wielu pięknych zdjęć, które budzą zachwyt obserwatorów. Wybrany wiersz pochodzi z III tomiku poezji 

***
poszukujesz w sobie

nikt za ciebie tego nie zrobi

umieć się codziennie rodzić

aby przebudzenie nie bolało

jak zawsze więcej pytań 

niż odpowiedzi

nie czekasz aż życie samo coś dorzuci

pijesz wzrokiem okolicę

pod stopami otwarte drzwi możliwości

twoje buty ciągle w podróży

i mury które okazują się ludźmi

jutro poezja adoptuje cię znowu

 

Zdjęcia – Marek Krzyścin

 

_____*_____

 


C
zy kiedyś

na nowo odnajdziemy

ścieżkę  zatartych śladów

czy chcemy żyć

od nowa

z nadzieją i wiarą

patrzeć w przyszłość

(Helena zd. Gałaszewska) 

 

 

 

_____*_____

Wiersz Tamary Teneri z konkursu poetyckiego: KONKURS POETYCKI pn. ,,Lednicka Wiosna Poetycka”

_____*_____

Wrzask

wrzask jest tak cichy
jak rosnący kwiat

i tak niespotykany
jak kwiat, którego nie zerwano

i rozpościera się w ogrodzie
jak całe morze kwiatów

i ten wrzask cichutko pilnuje
żeby w tym morzu kwiatów

nie doszło do

cywilizacji

(Maciej M.) 

_______________

KOMUNIKAT: 
Członkowie i sympatycy naszego Stowarzyszenia zwrócili się, by w okresie epidemii koronawirusa, gdy czas w kwarantannie bardzo się dłuży – zamieszczać częściej i więcej zblokowanych tekstów i informacji. Idąc na rękę tym prośbom i potrzebom dajemy większe skomasowane informacje i częściej niż to było przed epidemią. Prosimy o czytanie naszych materiałów i przestrzeganie zalecanych przez władze i samorząd zasad higieny dla dobra nas wszystkich.
Życzymy zdrowia!  (Zarząd Stowarzyszenia).   

__________
Stowarzyszenie ,,Obywatelska Kudowa” 
Adres: 57-350 Kudowa-Zdrój, ul. Słoneczna 11a
mail: marta.midor.burak@gmail.com
tel: 793030702