250 ROCZNICA KONFEDERACJI BARSKIEJ – Cz. 2

 

Część pierwsza artykułu o Konfederacji Barskiej znajduje się pod linkiem: http://obywatelskakudowa.pl/2018/05/01/1753/

 

 

Bronisław MJ Kamiński

                250 ROCZNICA KONFEDERACJI BARSKIEJ

                                                                             Cz. 2

 

                                          Zanim doszło do Konfederacji Barskiej

Rzeczpospolita Szlachecka rozkwitła w XVI wieku , szczególnie po unii z Litwą ( w Lublinie) w 1569r. Gdyby 400 lat temu – na przykład około 1618 roku – była Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ) , to Polska byłaby jednym z największych mocarstw światowych. Czyżby ? – A jednak, tak! Za Władysława IV- gdy w Europie  wygasała wojna 30letnia – miała Rzeczpospolita ponad 900.000 km. kwadratowych i 11 mln ludności. Obszarowo przewyższała Niemcy ,także Francję i Anglię, a potencjałem ludnościowym niemal zrównała się z Niemcami, które akurat doznaly poważnych strat w czasie 30 lat trwającej wojnie. Także wobec drugiego sąsiada, jakim była Moskwa nasz potencjał ludnościowy był nie wiele mniejszy .Znaczenia potencjału ludnościowego w dziejach  przedstawia obszernie prof.Stefan Kurowski w swojej książce „Ludność w historii i polityce”. Pierwsza połowa XVII wieku wyglądała na szczęśliwe czasy dla Polski. Dynamika demograficzna i zdolność do współdziałania przekładały się na prężność militarną, miał kto bronić naszego kraju , a nawet iść i zdobywać nowe tereny. Symbolem mocy wojskowej była bitwa pod Kłuszynem ( na zachód od Moskwy) w 1609r , gdy 6000 żołnierzy litewsko-koronnych pod wodzą hetmana polnego koronnego Stanisława Żółkiewskiego  rozgromiło połączone siły moskiewsko-szwedzkie liczące ponad 30.000 żołnierzy. Rzeczpospolita była wtedy supermocarstwem.

Jak wtedy nazywało się nasze państwo i kim byliśmy? Oficjalna nazwa naszego państwa w języku łacińskim brzmiała: Regnum Poloniae Magnusque Ducatus Lithuaniae. Po polsku: Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie. Po litewsku pisało się: Lenkijos Karalijste ir Lietuvos Didżioji Kunigaikstyste. Między naszymi językami niemal przepaść, ale  w życiu, znacznie bliżej. Po unii lubelskiej w 1569r stosowano nazwę oficjalną Res Publica Utriusque Nationis , czyli Rzeczpospolita Obojga Narodów. Jednym z dwóch członów tych Obojga Narodów była Korona z ziemiami ukraińskimi  ,to znaczy Polska, a drugą Wielkie Księstwo, czyli Litwa z ziemiami białoruskimi. W naszym narodzie mówiono Najjaśniejsza Rzeczpospolita lub zwyczajnie Polska. Stolica tego wielkiego państwa była w Krakowie, potem w Warszawie. Wspólny był król, sejm, senat,  wspólne były sprawy zagraniczne i obrony. Wspólną własnością były także Inflanty, jako ziemie przyłączone do Rzeczypospolitej w charakterze Kondominium Korony i Litwy. Przed sejmem walnym , posłowie i senatorowie Litwy zbierali się na Sejmik Generalny  Wielkiego Księstwa Litewskiego w Wołkowysku lub w Słonimiu i radzili nad swoimi sprawami , zanim poszli na sejm. Po unii lubelskiej sejm liczył 170 posłów, w tym było 48 posłów z Litwy. W senacie ( dawnej radzie królewskiej) głosowania nie było, senatorowie kolejno wypowiadali swoje poglądy (zdanie, votum) i na tej podstawie król lub w imieniu króla kanclerz formułował opinię generalną, tak zwaną konkluzję. Konkluzja królewska nie musiała opierać się na jednomyślności .Takich wojen religijnych , jak to co się działo w wojnie 30-letniej Rzeczpospolita nie znała. Była państwem wielonarodowym  o tendencjach integracyjnych. Co za piękne państwo ! Już wtedy uczyliśmy się Unii Europejskiej!

Te wielkie wspólne instytucje zapewne nie wystarczyłyby, gdyby nie było jeszcze innych wartości i więzi. Federacje są strukturami bardzo delikatnymi , wymagają od ojców założycieli , a potem synów, córek i wnuków – wysokiej kultury , zdolności do kompromisu i współdziałania, dochowywania wierności  przyjętych zasad, poczucia godności z nieco wyciszoną pewnością siebie , wystrzegania się pychy i pogardy. Choćby z tej przyczyny nie akcentujmy zbyt mocno polskości tego wielkiego państwa, by nie urazić Litwinów, bez których zaufania nie byłoby takiej Rzeczpospolitej. Aby taka struktura mogła funkcjonować musiała istnieć – pod jakimś względem- wspólnota polityczna.Tym czynnikiem cementującym wspólnotę polsko-litewską  był tzw naród szlachecki. Na ten element, jako fundamentalny zwrócili uwagę autorzy „Historii państwa i prawa polskiego” Juliusz Bardach, Bogusław Leśnodorski, Michał Pietrzak. Idea narodu szlacheckiego łączyła całą szlachtę bez względu na narodowość, a z wyłączeniem poza naród  mieszczan i chłopów. Taki model demokracji szlacheckiej integrował , i – dzięki temu – w takiej grze interesów mogły funkcjonować rozwiązania kompromisowe..

Pojawiły się jednak  wewnętrzne i zewnętrzne czynniki destabilizujące. Ks.Jan Twardowski podpatrując życie powiedział, że „ W życiu musi być  dobrze i nie dobrze. Bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze”. Zdawało się ,że za długo było  dobrze, czyli to samo bez zmian. W mentalności szlachty tkwił naturalny konserwatyzm. Szlachcic był rolnikiem, a który rolnik kocha niespodzianki i nowości ? Ma być słońce, deszcz, znowu słońce, orka, zasiew, zebranie plonów,  wszystko podług naturalnego biegu rzeczy , a nie jakieś niewiadomo co. Jak nie ma zaskakujących niespodzianek, to jest dobrze. Ale życie społeczne ludzi, to nie to samo co uprawa roli, doglądanie zwierząt, zbieranie plonów. Szlachta miała czasami problemy z poddanymi i przez długie pokolenia z tym sobie radziła. Jeśli jakiś poddany chłop za bardzo tęsknił za wolnością, to można go było wybatożyć, lub nawet ściąć mu głowę. Za pozbawienie takiego życia szlachcic zapłacił parę groszy i nadal było…dobrze. Zycie chłopskie nie było w cenie. Jeśli rozgadane mieszczaństwo pchało się na urzędy , to szlacheckie sejmiki i sejmy skutecznie im drogę zamykały, zastrzegając urzędy tylko dla szlachty. I tak też było…dobrze. Nic nowego, tak byłoby najlepiej i ten konserwatyzm pogłębiał się , zrazu mniej zauważalny, potem coraz bardziej. Gdyby jednak udało się komuś  w sejmie forsować jakieś nowinki, to posłowie mieli narzędzie o mocy niemal kosmicznej: liberum veto (wolne- nie pozwalam). Sejm Rzeczypospolitej zbierał się na sesje zwyczajne co dwa lata , na sześć tygodni. Wystarczyło, by któryś z posłów zawołał „wolne – nie pozwalam” wówczas  dalsze obrady przerywano, traciło moc wszystko , co na tej sesji uchwalono. A mógł to zrobić poseł nie tylko przewrażliwiony na tle zagrożenia dla wolności i interesów szlachty, lecz również za sowitą łapówkę zagraniczną. Po raz pierwszy pojawiło się liberum veto w 1652 ( jako niezgoda na przedłużenie obrad powyżej sześciu tygodni)  i odtąd prześladowało Rzeczpospolitę przez 115 lat, aż do 1767r.A wystarczyło zgodzić się na prezentowanie różnorodnych poglądów w sejmie i głosowanie na zasadzie większości. Wybrano sztuczną zgodę i bezruch, bo tak miało być… dobrze. To, co niekiedy jest dobre na początku, jak na przykład podejście konserwatywne,  staje się mniej dobre lub złe w zmieniających się warunkach życia. Gdybyż w sąsiednich państwach również było tak samo , to pół biedy. Jednak Niemcy zaczęły ożywiać się gospodarczo, demograficznie i militarnie  po 1648r, pojawiły się dynamiczne Prusy. Rosja szybko powiększając się zajmowaniem coraz to większych obszarów, zwiększała potencjał ludnościowy i militarny, sytuacja w międzynarodowym układzie sił zmieniała się na niekorzyść Rzeczypospolitej. Akurat , w roku 1648 umierał  Władysław IV, król Polski i Wielki Książę Litewski, który miał także inne znakomite tytuły , jak król Szwecji, i nawet (przynajmniej formalnie) car Rosji. Z tymi tytułami odchodziła cała epoka. W 1648r wybuchło powstanie kozackie na Ukrainie, wyniszczające Rzeczpospolitę. Po kilku latach ciężkich zmagań napłynęła kolejna fala nieszczęść : w 1655r armie szwedzkie wlały się do Polski jak potop i czyniły spustoszenie , jakiego dotąd Polska nie znała. Podźwignięcie nastąpiło za czasów  Jana III Sobieskiego, który był królem w latach 1674 – 1696, rychło okazało się, że była to tylko chwila. Następnym królem Rzeczypospolitej wybrała szlachta Augusta II Sasa, po nim Augusta III Sasa i tak nastały „czasy saskie” na 66 lat, aż do 1763r. Złoty wiek kultury politycznej przeminął, Rzeczpospolita weszła w okres pogłębiającej się dezintegracji. W państwach ościennych pojawił się proces odwrotny : ku centralizmowi władzy, absolutyzmowi i agresywności. Gdy kończył się okres saski , po wojnach, klęskach głodu  i epidemiach Rzeczpospolita miała około 6 milionów ludności, a dla porównania w krajach sąsiednich: Rosja liczyła już około 25 milionów, Niemcy ok. 19 milionów, Cesarstwo Habsburgów ok. 20 milionów. Porównanie sił zbrojnych Rzeczypospolitej z sąsiadami w połowie XVIII wieku pokazuje jeszcze gorszy obraz: Rosja miała 350.000 żołnierzy, Austria 280.000, Prusy 200.000, a Rzeczpospolita 24.200 żołnierzy ( w tym Korona 18.000 i Litwa 6.200). Już za Sasów nie miał kto bronić naszego państwa. W wojsku służyli ludzie starzy, a  bywało, że na pułk kawalerii przypadał 1 koń (!).

Czasy saskie przyniosły także pewne novum , które jak wirus komputerowy przykleja się do późniejszych wydarzeń, a nawet do spraw dzisiejszych. Kandydat do tronu Rzeczypospolitej na elekcji w 1697r August elektor z Saksonii pragnąc być królem Polski obiecywał wszystko, co tylko szlachta mogła kupić. Wystąpił z programem pt „Jak Polskę przekształcić  w kraj kwitnący i cieszący się szacunkiem u sąsiadów” i żeby zdobyć koronę przeszedł z luteranizmu na katolicyzm, choć nadal tajnie pozostawał zwierzchnikiem saskich luteranów.  Sukces na elekcji zapewniły mu banki i pieniądze cara Piotra I. Elekcję wprawdzie przegrał z księciem francuskim Conti, lecz przy bierności kandydata francuskiego potrafił odzyskać zwolenników. Koronacja na Wawelu mogła być ważna tylko wtedy, gdy do koronacji użyto regaliów ze skarbca wawelskiego, a sześć spośród ośmiu kluczy do skarbca  mieli senatorowie zwolennicy księcia Conti. Wyważenie drzwi nie wchodziło w rachubę, bowiem to mogłoby być uznane za świętokradztwo i tym samym koronacja byłaby nie ważna. Ostatecznie zwolennicy Sasa wybili otwór w ścianie i koronacja odbyła się z …zachowaniem procedur. Jak widać, gdy przestrzeganie przepisów prawa bierze górę nad etosem życia ,to znak, że idzie ku śmierci. Nowy król od razu wszedł w układy z carem Piotrem I. Rzeczpospolita został wciągnięta w wyniszczającą wojnę ze Szwecją ( Wojna Północna 1700 – 1721) i wojska rosyjskie znalazły się na terytorium Rzeczypospolitej.

           Car Piotr I , a po nim caryca  Katarzyna II zmierzali do umacniania konserwatywnej i anarchicznej szlachty , pragnącej utrzymać „złotą wolność” z liberum veto, aby w ten sposób sparaliżowana Rzeczypospolita znalazła się całkowicie pod wpływami i protektoratem Rosji. Jako pretekst do mieszania się w sprawy  Rzeczypospolitej wykorzystali wewnętrzne polskie problemy religijne i obronę tzw różnowierców, głównie prawosławnych przed katolicyzmem. Protektorat miał zatwierdzić sejm zwołany w 1767r, już za Stanisława Poniatowskiego, który został królem w 1764r. Konsekwentnie realizował tę politykę ambasador rosyjski w Polsce Nikołaj Wasyljewicz Repnin. W 1767r , mając do dyspozycji rosyjskie oddziały w Polsce w ilości ok. 40.000 żołnierzy obstawiał wojskiem rosyjskim  siedziby sejmików, by na sejm walny zostali wybrani tylko tacy posłowie, którzy te warunki zatwierdzą. W czasie obrad sejmu , cała Warszawa została otoczona przez wojska rosyjskie. Aby nie było żadnych niespodzianek , Repnin nakazał porwanie 14 posłów opozycyjnych i wywiezienie ich do Rosji. Wśród tych posłów czołową postacią był biskup krakowski Kajetan Sołtyk. Król akceptował działania Repnina. W odpowiedzi na jawny gwałt , utratę suwerenności, honoru i fundamentalnych wartości narodowych zawiązała się w Barze na Podolu konfederacja  patriotyczna, wzywająca naród do walki o niepodległość i obronę wiary. W odezwie wołali: „ lepiej żyć przestać, aniżeli patrzeć na nadwyrężenie wiary świętej katolickiej, tudzież widząc oczywistą zgubę Ojczyzny”. Metody repninowskie oraz oportunizm, krótkowzroczność i zdrada sfer politycznych Rzeczypospolitej, a z drugiej strony determinacja w walce o godność i suwerenność narodową nabrały szczególnego znaczenia dzięki Konfederacji Barskiej i znalazły się w polskim etosie narodowym. (cdn)

                                          III. Ksiądz Marek i dziedzictwo Konfederacji Barskiej