Zło…

11 sierpnia 2016

 

                                                            Zło się rozlało!
                                            Jak go wyplenić i pozamiatać?

        Stało się!   Zło się wylewa! Ale…to my jesteśmy odpowiedzialni za to, by to zło pozamiatać, wyplenić  – nie szkodząc naszym mieszkańcom.  Kto pomyśli o nich?  Czy ktoś chce usiąść teraz, tak zwyczajnie  –  bez wcześniejszych ustaleń  do ,,okrągłego stołu”, by wspólnie, z pokorą pochylić się nad problemem mieszkańców?  Bardzo przerażającego  i smutnego  wizerunku doświadczałam na sesji RM w dniu 27 lipca 2016r. czując się z tym źle.  Jak bardzo upadliśmy w zasadach etyczno-moralnych przechodząc   na myślenie prawno-polityczne?  Myślę trochę inaczej,  będę bronić swoich zasad, ideałów i tych ,,maluczkich”,  bo mam  to w obowiązku, bo czuję, że tak należy.
        Sprawa  przekazania skargi na uchwałę RM z 2007r.  do NSA –  była dobrym  rozwiązaniem.  Ale jaką postawę jako organy gminne – Burmistrz i Radni – przyjęliśmy wobec swoich mieszkańców, którzy zainwestowali i żyją w niepewności?  Czy chcemy im pomóc –  czy pogrążyć; czy chcemy usiąść wspólnie przy ,,okrągłym stole” pochylając się nad poszukiwaniem rozwiązań kompromisowych?  Nie zauważyłam tego i bardzo żałuję.
Dlatego poczułam się w obowiązku opisać to, by określone sytuacje nie miały miejsca; by były przestrogą na przyszłość;  by ,,zło nie rozlewało się “  w nieskończoność robiąc spustoszenie kosztem naszych mieszkańców; by największy WRÓG jakim jest sposób myślenia o gminie przez pryzmat podejścia do gminy wyłącznie  jak do spółki zoo – w której kapitał jest priorytetem – nie przysłaniał tego, co najważniejsze w gminie: Dobro mieszkańców.

                                          

                                                                           Po pierwsze:
                                                                               Myśleć etyczno-prawnie –  nie polityczno-prawnie!

 

Kilku naszych mieszkańców wybudowało budynki na dzierżawionych działkach gminnych na mocy uchwały RM z 2007r, która była dotknięta wadą prawną.
Wadliwa uchwała została zaskarżona przez Stowarzyszenie Obywatelskie ,,Kudowianie”.    Rada Miejska obecnej kadencji ,,zmuszona”  była usunąć tę uchwałę – wprowadzając poprawne zapisy prawne. Jednakże cała procedura przed sądami administracyjnymi, a obecnie przed NSA obrała kierunek stwierdzenia nieważności uchwały z 2007r.

Co to znaczy stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej i jakie skutki wywołuje?
Stwierdzenie nieważności uchwały wywoła skutki z mocą  ex tunc, tzn. stan wywołany decyzją nieważną uważa się, w sensie materialnym –  za nigdy nieistniejący.
Najprościej ujmując: nieważność nie wywołuje żadnych skutków prawnych i te umowy dzierżawne, które zostały zawarte z poprzednim Burmistrzem traktowane będą z punktu widzenia prawa tak,  jakby do nich nie doszło.

Ale doszło!  Stało się!

Na sesji ,,zadrwiono”  sobie z inwestorów, którzy teraz borykają się  z problemami z powodu tego, że zainwestowali  swoje pieniądze i losy swoich rodzin,  pobudowali ­ zgodnie z umową budynki do działalności gospodarczej i nie mają pewności, czy­ nikt ich tych budynków nie pozbawi, nie zabierze, nie odda w dzierżawę komu innemu, nie nakaże wyburzyć…Niektórzy nawet uważają, że może dojść do ponownego przetargu na  dzierżawę lub zakup tych działek i może wydzierżawić je lub kupić ktoś inny…
Dlaczego zadrwiono?  Ci inwestorzy stali się ,,ofiarami” myślenia ,,polityczno-prawnego” ukierunkowanego na ,,walkę” z poprzednią kadencją. Nikt ich nie uspokoił; nikt nie zapewnił, że chce im pomóc; przywoływano jedynie ,,widmo” przeszłości, stare historie – traktując inwestorów jak oskarżycieli przybyłych na rozprawę. Bardzo smutny i żałosny obraz ujrzałam; bardzo źle się z tym wszystkim poczułam, że muszę tego wysłuchiwać, patrzeć na tych ludzi, dla których nasze stanowisko w tej sprawie znaczy być, albo nie być.

                                                                            Po drugie:
                                                                                                            To MY jesteśmy odpowiedzialni!

 

  Gdyby inwestorzy wiedzieli, że coś  ,,skażone” jest wadą prawną – nigdy by tego nie ,,nabyli” i nie zainwestowaliby swojego majątku.
Jeśli w umowie dzierżawy, której treść ustalił Urząd Miejski (Burmistrz), znalazła się wada prawna, to taka wada obciąża GMINĘ nas wszystkich i my zgodnie z teorią współodpowiedzialności jako Gmina:  powinniśmy starać się pomóc temu ­mieszkańcowi, a ten  ,,Urząd Miejski” – Burmistrz, Rada Miejska –  powinien, jako organ tę wadę usunąć, przez naprawienie błędu w taki sposób, żeby inwestor  nie poniósł szkody.
Mieszkaniec  powinien mieć zaufanie do swoich wybrańców,  którym powierzył swoje losy wierząc, że każdy następny organ: Burmistrz, Rada Miejska ten błąd naprawi, bez szkody dla niego w skutkach.
Bo kto powinien  bronić  mieszkańca? Na kogo powinien liczyć?  Kto powinien dążyć do naprawienia błędu?
Nie jest ważne, w której kadencji powstała wada prawna/błąd!  Wszyscy popełniamy błędy!  W każdej kadencji były popełniane błędy i w każdej kolejnej będą popełniane! Jesteśmy tylko ludźmi!  Ale najistotniejsze jest to, że za te błędy nie mogą odpowiadać wyłącznie mieszkańcy!  Jako organy gminne, powołane do reprezentowania i prowadzenia interesów swoich mieszkańców mamy starać się im pomagać i poczuwać się do obowiązku, by – jeżeli pojawią się jakiekolwiek wady/błędy – naprawiać je nie szkodząc swoim mieszkańcom/inwestorom.   Po co rozlewać zło!  Jak mamy je w obowiązku naprawiać!?
Przyszłe kadencje będą naprawiać po nas ,,zło”, które pozostawimy po sobie!  I nie jest w tym nic zdrożnego, dziwnego.  Tak właśnie dzieje się w świecie odpowiedzialności i współodpowiedzialności za losy naszej gminy – naszych mieszkańców, nas samych.
Musimy to naprawić!

                                                                               Po trzecie:
                                                            Nie szkodzić naszym mieszkańcom!
                                                                                                                  tzn. naszej gminie

                Żałuję, że nie doszło wcześniej (przed sesją) do idei ,,okrągłego stołu”;  że nie poszukiwaliśmy rozwiązań kompromisowych oraz nie zapoznaliśmy się ze stanowiskiem Burmistrza, Radnych i mieszkańców – inwestorów, którzy żyją w niepewności ,,świata gminnego” widząc, że nikt nie wyciąga w ich kierunku pomocnej dłoni.
Ci inwestorzy odprowadzają podatki do kasy gminnej; zatrudniają pracowników i zmniejszają tym samym poziom bezrobocia. By rozwijać działalność pozaciągali kredyty inwestycyjne, które niosą za sobą kłopoty finansowe oraz napięcia emocjonalne związane z niepewnością.  Dzisiaj  kawałki ziemi – które inwestorzy zmienili w estetyczne zakątki z miejscami  pracy, wkładając w nie kapitał życia – stały się ,,łakomym kęskiem” na  ,,polu rozgrywek…” Nie rozumiem takiego myślenia…! ???   Tak nie można! Nie takim kosztem!
W tej konkretnej sprawie może bowiem powstać wielka demoralizacja ­ wtedy, gdyby te działki (już zabudowane) ponownie poddano publicznemu przetargowi. Inni wyciągaliby ręce po nieswoje i wyciągali by je w świetle prawa gminnego.  Tak jak powiedziałam na sesji – powtórzę jeszcze raz i będę to powtarzać jak mantrę:  Jako gmina (ludzie) powinniśmy postępować zgodnie z imperatywem kategorycznym Immanuela Kanta:  ,,postępuj tak, jakbyś chciał by inni postępowali wobec ciebie, i żeby takie postępowanie stało się normą powszechną”.
Czy byłoby etyczne gdybyśmy poddali  te zabudowane działki przez inwestorów ponownemu przetargowi i czy wyciągnęlibyśmy rękę po nieswoje?  Czy tego chcemy?

 

                                                                                                             * * * * * * *

                                                                      ,,WIELKIE SCHODY”  DO NIEBA, ALBO DO PIEKŁA

Myślę, że nie bez przypadku pojawiła się w społeczeństwie kudowskim tzw. sprawa ,,na wielkich schodach”.  Podejście do niej  nas wszystkich ma ogromny  wymiar etyczno-moralny, bo stanowisko nasze  pokaże tak naprawdę jakimi ludźmi jesteśmy, czym się w życiu kierujemy i dokąd zmierzamy.
W tym momencie przychodzą mi na myśl słowa, z którymi niedawno się zetknęłam:

                                                                           ,,To o czym myślisz, tym się stajesz.

                                                                                  To co czujesz, to przyciągasz.

                                                                            To co sobie wyobrażasz, to tworzysz”.

Sprawa ,,schodów” przyszła do nas jako symbol naszych serc – naszego myślenia, a jaką drogę obierzemy zależy od nas wszystkich, i albo to będzie niebo naszej duszy, albo to będzie piekło naszych serc. MMB