28 lipiec 2016
GMINA MOICH MARZEŃ
CZY TO UTOPIA?
NIEKONIECZNIE!
Zawsze traktowałam moje – Nasze miasto, jak szczególne miejsce na ziemi; jak dom, do którego zawsze wraca się z sentymentem, troską; dom, który ma swój zapach i klimat. Moje wyobrażenia o dobrze funkcjonującym samorządzie lokalnym nie pokrywają się z obecnym modelem funkcjonowania, w którym uczestniczę jako radna. Dlatego postanowiłam opisać gminę moich marzeń i wyobrażeń.
CZY TO JEST GMINA MOICH MARZEŃ?
Uczestnicząc w sprawach gminnych zrozumiałam, że obecna kadencja, choć bardzo pouczająca samorządowo, to jednak kadencja okrutna, stracona i destrukcyjna w więziach społecznych; kadencja zatracania relacji międzyludzkich, podziału i nieustającej walki o władzę dla samej władzy; kadencja ,,wylewania się kłamstwa” w walce o utrzymanie władzy.
Czy tak ma wyglądać gmina moich marzeń? Czy czujesz się w niej, jak we własnym, ciepłym domu, gdzie gości prawda, stabilizacja, zgoda i współdecydowanie? Czy Ty chcesz takiego modelu funkcjonowania?
Mimo to, obecną kadencję rozpatruję w kategoriach przejściowej zmiany, potrzebnej, jako naukę samorządową i obywatelską.
Ufam, że wszyscy wyciągniemy z tej kadencji lekcję na przyszłość. Wierzę również, że dojrzewamy jako społeczeństwo do przejęcia współodpowiedzialności za losy naszego miasta, a właściwie za nas samych.
JAKA JEST GMINA MOICH MARZEŃ?
Jak wspomniałam na początku: Nie tak ją sobie wyobrażałam!
A wyobrażałam sobie tak:
Dobrodziejstwo, jakie przyniosła ustawa samorządowa z 8 marca 1990r. nie jest wykorzystywane w sensie idei samorządności, a jedynie aspekcie czysto prawnym.
Mając dualizm władzy gminnej: Burmistrz i Rada – można zdziałać cuda. I wcale nie są to jakieś fanaberie. Podstawową sprawą jest: CHCIEĆ, SŁUŻYĆ, WSPÓŁPRACOWAĆ, NIE DZIELIĆ, TROSZCZYĆ, MÓWIĆ PRAWDĘ, MYŚLEĆ PRZYSZŁOŚCIOWO i dodam jeszcze NIE OGLĄDAĆ SIĘ CAŁY CZAS DO TYŁU (w przeszłość), bo na tym nie zbudujemy przyszłości.
Bez w/w praktyk – nie odniesie się sukcesu.
A wyobrażałam sobie tak:
Gmina moich marzeń to na pewno nie jest spółka z ograniczoną odpowiedzialnością.
Spółka z oo to marzenie o pieniądzach, o budowaniu kapitału. Gmina to zaś marzenie o ludziach, warunkach ich życia i to jest największy kapitał gminny.
Choć kasa gminna jest ważna, to nie należy zapominać, że wpływy do budżetu nie są ważniejsze od dobra swoich mieszkańców, a myślenie wyłącznie o zasileniu kasy gminnej, zniszczyć może największy kapitał – mieszkańców. Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażam sobie tak:
W gminie moich marzeń mieszka niestety również zło. Mieszkają w niej tacy którzy nieświadomie sobie szkodzą (np. ze względu na swoje cechy charakteru), oraz tacy, którzy działają w złej wierze i w złej woli (przestępczość zwykła i zorganizowana). W gminie tej ,,goszczą” również: złe przyzwyczajenia, demoralizowanie, żerowanie na innych i na gminie….
Choć wiem, że człowiek potrafi narobić bałaganu, zła – ale jako gmina powinniśmy tworzyć zwarty system, w którym tacy, którzy żywią się złem – nie będą mieć żerowiska.
Zło choć z samej istoty jest potępiane, to należy doszukiwać się w nim również namiastki dobra; zło należy traktować jak ,,najwyższej klasy” lekcję do wyciągnięcia pozytywnych wniosków na przyszłość. Bo naturalnym jest, że musi pojawiać się zło, żeby pojawiało się dobro! Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażałam sobie tak:
W gminie moich marzeń zarządza dobry Burmistrz. Nie jest on ,,chory na władzę” dla samej władzy; chce dobra wszystkich, rozwoju gminy; nie kłamie; nie obiecuje wiedząc, że obietnice są niemożliwe do realizacji, lecz są chwytnymi hasłami wyborczymi; nie jest właścicielem ,,sakiewki gminnej”, którą przekupuje wzamian za wsparcie społeczne.
- Dobry Burmistrz współpracuje z Radą; mówi jej o swoich zamierzeniach i radzi się Rady, jako całości;
- Dobra Rada wysłuchuje Burmistrza i radzi;
- Dobrzy Radni diagnozują potrzeby mieszkańców, wsłuchując się w ich oczekiwania, weryfikują je i jako łącznik społeczny wespół z całą Radą i Burmistrzem dostosowują decyzje do potrzeb ogółu mieszkańców. Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażam sobie tak:
Dobry Burmistrz nie dzieli Rady na uprzywilejowanych, bądź nie; wręcz przeciwnie dąży do dobrych klimatów w Radzie, bo od tego zależy jego sukces. Podzielona Rada, to podzielone społeczeństwo, a podzielone społeczeństwo – to klęska burmistrza.
- Dobremu Burmistrzowi nie zależy na przewadze w Komisji Rewizyjnej ,,swoich” radnych, bo dąży do tego, by każdy radny, był jego radnym – radnym dobrej gminy, która go wybrała, ale i gminy, która wybrała również tego radnego. Poza tym jako dobry burmistrz nie boi się Komisji Rewizyjnej, bo nie ma nic do ukrycia, bo działa jawnie i w jego interesie jest prowadzenie Publicznych Rejestrów Umów Gminnych, by społeczeństwo miało szacunek i ufność do jego czystych działań. Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażam sobie tak:
Radni, którzy nie są dzieleni przez dobrego Burmistrza ( który chce współpracy z Radą) współpracują ze sobą. Ich współpraca wpływa pozytywnie na tworzenie dobrych działań wpływających na rozwój gminy. Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażam sobie tak:
Wszelkie decyzje samorządowe muszą być dostosowane do potrzeb ogółu mieszkańców (no przynajmniej zdecydowanej większości); przyświecać powinna im (decyzjom) idea dbałości o zapewnienie godziwych warunków, idea szacunku dla kultury, wartości, prawdy, ochrony tradycji. Czy to utopia? Niekoniecznie.
I wyobrażam sobie tak:
………………………………………cdn. MMB